Istnieje rzeczywiste zagrożenie, że stawki za wywóz odpadów pójdą w górę, po wybudowaniu spalarni – zapowiada na portalu wnp.pl Janusz Ostapiuk, wiceminister środowiska. Mimo to uważa, że kolejne spalarnie są potrzebne w największych aglomeracja Polski. Ma za to wątpliwości, co do sensu budowy spalarni w Białymstoku. Niestety wiceminister nie wypowiada się na temat Olsztyna, który jest jeszcze mniejszy od Białegostoku. Białystok liczy ok. 295 tysięcy mieszkańców, a Olsztyn – 174 tysiące.
W Polsce w tej chwili powstaje sześć spalarni odpadów komunalnych. Coraz częściej pojawiają się głosy, że mieszkańcom miast, w których są one budowane, grożą drastyczne podwyżki opłat za wywóz śmieci (nawet dwukrotnie), bo powstające instalacje są za duże, a założenia, na których oparto ich budowę – zbyt optymistyczne.
W Niemczech głośno jest o spalarniach, które manipulowały raportami na temat cen spalania odpadów. Efektem były wysokie opłaty za wywóz śmieci dla mieszkańców. Robiły tak zakłady m.in. w Oberhausen czy Bielefeld.
Jak wyjaśnia Bernhard Skiba z East Europe Consulting Company, mądre samorządy w Niemczech najpierw przez kilka lat obserwowały, ile śmieci zostanie do spalenia, dopiero potem budowały spalarnie. Taki sposób postępowania wybrał Wrocław. Jego władze obawiają się, że część przedsiębiorstw nie będzie chciała wozić śmieci do spalarni, wybierze własne sortownie. Wtedy spalarnia stałaby bezczynnie, przynosiła straty i płaciła kary umowne.
Wiceminister środowiska Janusz Ostapiuk przyznaje, że rzeczywiście jest zagrożenie, że te stawki pójdą w górę. Jego zdaniem można zastanawiać się, co będzie za 8-10 lat, czy dzisiejsze stawki za wywóz odpadów będą utrzymane.
– Patrząc na światowe ceny termicznego przetwarzania odpadów, należy się spodziewać, że nasze ceny na poziomie 200 zł są mocno zaniżone – uważa Janusz Ostapiuk.
Mimo wszystko wiceminister uważa, że powinniśmy budować kolejne spalarnie odpadów.
– Widzę cztery, pięć spalarni, które byłyby w Polsce potrzebne. Na północy, np. w Gdańsku, na pewno w Warszawie, we Wrocławiu, także w Łodzi – przekonuje Janusz Ostapiuk.
– Bardziej obawiam się o Białystok, gdzie jest to znacznie biedniejszy, mniej zurbanizowany region, ilość odpadów jest mniejsza. Dlatego w nowelizacji ustawy o odpadach otwieramy dla spalarni możliwość, by można było odpady dostarczać do instalacji spoza regionu – wyjaśnia wiceminister.
Zdaniem wiceministra przestrzeganie bliskości bezwzględnie jest konieczne, dlatego byłoby niedobre, gdyby odpady do spalarni trzeba dowozić na większe odległości.
Jego zdaniem z bilansu wynika, że 3,5 mln ton odpadów możemy spalić, włączając w to przemysł cementowy. Do takiego poziomu rząd będzie aprobował budowę spalarni w Polsce, ponieważ nie ma więcej odpadów do spalenia, potrzebny jest odzysk materiałowy.
Przypomnijmy, że Olsztyn ma budować spalarnię o wydajności 100 tysięcy ton (50 tys. - Olsztyn i 50 tys. pozostałe instalacje na Warmii i Mazurach). Oznacza to, że 50 tysięcy ton będzie wożonych do Olsztyna z rejonu 36 gmin wokół Olsztyna (Bartoszyce, Mrągowo, Lidzbark Warmiński itd.) oraz z Giżycka, Elbląga, Ełku i Ostródy, gdzie powstały nowoczesne Zakłady Unieszkodliwiania Odpadów. Właśnie dostawa odpadów do spalania w odpowiedniej ilości jest najbardziej niepewnym punktem projektu – stwierdziła firma ekspercka wynajęta przez MPEC. Co się stanie, jeśli odpadów będzie za mało?
- Pozostanie płacenie potężnych kar umownych lub dowożenie odpadów z dalszych odległości. W obu przypadkach dla mieszkańców oznacza to wyższe opłaty za wywóz – ostrzega Bernhard Skiba z East Europe Consulting Company.
Spalarnię ma zbudować MPEC w ramach Partnerstwa Publiczno-Prywatnego. W tym celu ma zostać powołana spółka celowa, do której MPEC wejdzie aportem z EC Kortowo i działka przy ul. Lubelskiej. Głównym kredytodawca ma być spółka Skarbu Państwa P.I.R. cena inwestycji nie jest znana. Wiadomo tylko, że projekty spalarniowe są bardzo drogie. Prezydent Olsztyna zapewnia, że cena ciepła wzrośnie maksymalnie o 30%.
Zdaniem Marka Golenia z Katedry Ekonomiki i Finansów Samorządu Terytorialnego Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie nie musimy budować spalarni. - W mojej opinii tańszym rozwiązaniem byłoby przystosowanie istniejącej energetyki cieplnej do spalania odpadów – mówi Marek Goleń.
Źródło wnp.pl, deb@ta
Skomentuj
Komentuj jako gość