Pielgrzymka Rodziny Radia Maryja w tym roku zgromadziła w Częstochowie około 300 tysięcy osób. Takiej liczby wiernych na pewno nie spodziewali się prorządowi dziennikarze. Co takiego powiedział na Jasnej Górze bp Kazimierz Ryczan, że zdaniem propagandzistów z TVN, Kościół w Polsce powinien się rozwiązać? Bp Ryczan stwierdził: „Demokracja jest tylko narzędziem władzy. Na straży demokracji stoją wartości. Demokracja bez wartości przemienia się w totalitaryzm”. Czy te słowa mogły zbulwersować prorządowych dziennikarzy i ks. Sowę? - pyta i odpowiada ks. Jan Rosłan.
Pielgrzymka Rodziny Radia Maryja w tym roku zgromadziła w Częstochowie około 300 tysięcy osób. Takiej liczby wiernych na pewno nie spodziewali się prorządowi dziennikarze. Największym zaskoczeniem chyba dla wszystkich był jednak głos Benedykta XVI, który podczas pierwszej, letniej audiencji w Castel Gandolfo w języku polskim pozdrowił pielgrzymów zgromadzonych na Jasnej Górze, „którzy modlą się za ojczyznę, za rodziny i wolność słowa”. Ta wypowiedź Benedykta XVI, jak też kazanie wygłoszone 8 lipca na Jasnej górze przez ks. bp. prof. Kazimierza Ryczana musiały wyprowadzić z równowagi prorządowych propagandzistów. Najlepszym przykładem jest natychmiastowy wpis dziennikarza TVN 24, Jarosława Kuźniara, na Twitterze: „Polski Kościół strzelił sobie w obie stopy. Kule przeszły obok dziur już tam istniejących. Zostaje samorozwiązanie”.
Czy jest sens polemizowanie z takim wpisem? Faktycznie przypomina mi jego treść hasła antykościelne z ciemnych latach stalinowskich przez lata odgrzewane i powtarzane. Biskupi polscy są zacofani, szkodzą Kościołowi, nie rozumieją rzeczywistości, itp. Najlepiej pokierowaliby Kościołem partyjni dygnitarze i rekrutujący się z partyjnych szkół dziennikarze. Jarosław Kuźniar jest egzemplifikacją, jak w antykościelnej propagandzie nic się nie zmienia. Nie poświęciłbym kilku zdań Kuźniarowi, gdyby nie znany propagandowy mechanizm uskuteczniony dziś z niezwykłą siłą. I to jest tworzenie fikcyjnej, propagandowej rzeczywistości. Nie jest ważne, jakie są fakty, ważniejsze jest to, jak ten fakt ocenia jakiś dziennikarz propagandowej, prorządowej stacji. Jego koledzy i koleżanki zaczynają wypełniać swoją rolę, czyli przyłączać się do jednorodnego chóru. Od razu uczyniła to Agnieszka Gozdyra z Polsat News, która jakby cytując „argumenty” oświadczyła: „Część biskupów wykonuje w Polsce pracę na rzecz laicyzacji. Smutne.” Czyżby telewizja Polsat News troszczyła się o rozwój katolicyzmu w Polsce? Przecież to paradoks, że dziennikarka tej stacji wypowiada jawne, lecz prowokujące głupoty w imię dbałości o katolicyzm, któremu zagrażają… polscy biskupi. Rozmówca tej dziennikarki oczywiście reprezentuje podobny poziom i styl myślenia. I mimo, że ma tytuł doktora i jest politologiem w Instytucie Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, to potwierdza w pełni głupią wypowiedź dziennikarki, mówiąc: „I tak nieprzerwanie od 23 lat. Z nielicznymi wyjątkami”. Tym naukowcem i politologiem jest dr Annusewicz. Twierdzi on, że od roku 1989 polscy biskupi prowadzą Kościół do ateizacji, oczywiście z niewielkimi wyjątkami.
Naturalnie, można wprost kłamać i udawać, że dba się o sprawę, której faktycznie chce się zaszkodzić. Ale czy ktoś taki jak dr Annusewicz nie dostrzega, że po prostu się kompromituje takimi wypowiedziami, które głosi tylko dlatego, aby przypodobać się telewizyjnej panience i być dalej zapraszanym jako ekspert do telewizyjnych dyskusji. Właśnie niedawno opublikowano szczegółowy raport o religijności Polaków, uczestnictwa w nabożeństwach, w przyjmowaniu sakramentów. I co się okazało? Głosy o spadku praktyk religijnych Polaków nie zostały potwierdzone. Stąd chyba cały wysiłek polskich biskupów, aby zateizować Polskę, okazuje się idzie na marne - logicznie trzeba wyciągnąć wniosek ze stwierdzeń „telewizyjnych ekspertów”.
Nie chcę wszystkiego sprowadzać do absurdu, choć niestety, zaślepieni propagandziści nie dostrzegają już braku logiki w swych sądach. Od lata kampania wymierzona w Radio „Maryja” i Telewizję „Trwam” miała się zakończyć sukcesem zamknięcia tych rozgłośni w reliktowych środkach przekazu. „Gazeta Wyborcza” wraz ze sprzymierzonymi wydawnictwami i nadawcami, w tym także z „Tygodnikiem Powszechnym”, uznawały, że największym szkodnikiem w Kościele polskim jest o. Tadeusz Rydzyk. Próbowano umiejętnie dzielić Kościół polski chwaląc jednych biskupów, a naśmiewając się z drugich. Gdyby zacytować wszystkie złośliwości, które pojawiały się w stosunku do przewodniczącego Episkopatu Polski, abp. Józefa Michalika, na łamach „Tygodnika Powszechnego”, to można by sądzić, że jest to tygodnik sarkastyczno – antyklerykalny. Ale abp Józef Michalik od wielu lat upominał się o prawa do egzystencji w przestrzeni medialnej dla mediów o. Rydzyka, czym wzbudzał wściekłość postępowych dziennikarzy. Gdy nieoczekiwanie nawet kard. Kazimierz Nycz oraz kard. Stanisław Dziwisz przyłączyli się do głosów, że Telewizja „Trwam” powinna otrzymać miejsce na multiplexie, od razu zostali zaatakowani przez… „Tygodnik Powszechny”, za zmianę zdania. Wszak do tej pory reprezentowali słuszną linię rządową, jak teraz mogą twierdzić coś innego, pouczał ich na łamach „Tygodnika” świecki dziennikarz. Natomiast Tomasz Lis przygotował w „Newsweeku” bardziej perfidny tekst atakujący kard. Stanisława Dziwisza, którym oburzony był nawet … „Tygodnik Powszechny”. Przedziwna zbieżność, iż w tym samym czasie ukazują się ataki na kardynałów w różnych pismach.
Atmosferę, jak odbierać pielgrzymkę Radia „Maryja”, i skalę oceny wyznaczyła „Gazeta Wyborcza” piórem Doroty Steinhagen, pracującej w częstochowskim oddziale gazety. Artykuł zatytułowała „Judasze, won z naszej Jasnej Góry”, a podtytuł jest następujący: „Szwedzi już dawno odeszli, Polska jest wolnym krajem, ale paulini z jasnogórskich wałów ciągle wypatrują wroga i jego kolubryn.” Przesłanie tekstu jest jasne: jasnogórscy paulini służą PiS-owi. Przeor uprawia politykę. „Ciągną tu już tylko politycy z obozu PiS”, stwierdza dziennikarka, a dawniej miał tu być nawet gen. Wojciech Jaruzelski. Ta wiadomość zdziwiła mnie bardzo. Zacząłem poszukiwania, ale wizyty Jaruzelskiego na Jasnej Górze nie mogę potwierdzić, i byłbym zdziwiony, gdyby takowa miała miejsce. Wszak podczas pogrzebu własnej matki, gen. Jaruzelski stał pod kościołem i nie wszedł do niego, gdy trwała msza za zmarłą. Dorota Steinhagen niezbyt przygotowała się do tekstu o Jasnej Górze, bo w krótkim historycznym rysie, stwierdziła: „… oblężenie trwało ponad cztery miesiące”. Chodzi oczywiście o Szwedów. A trwało ono od 18 listopada do 26 grudnia 1655 roku, czyli około półtora miesiąca. Ale z matematyką zawsze dziennikarze „Gazety Wyborczej” mają trudności. „Wyborcza” podała: „Co najmniej 100 tys. osób”. I to jest już jakiś postęp w stronę obiektywizacji informacji. Teleexpress podał 150 tys., a „Gazeta Polska Codziennie” i „Nasz Dziennik” około 300 tys., „Rzeczpospolita”: „setki tysięcy wiernych”, a „Super Express” nie napisał nawet zdania o tak wielkim wydarzeniu. Pytanie: dlaczego? Łatwo zrozumieć przeglądając poniedziałkowy (z 9 czerwca) numer. Mamy tam zdjęcia i informacje o 89 rocznicy urodzin gen. Wojciecha Jaruzelskiego oraz obecności prezydenta na jubileuszu 50-lecia święceń kapłańskich o. Leona Dyczewskiego z Niepokalanowa. Tu w stanie wojennym Bronisław Komorowski w niższym seminarium duchownym w Niepokalanowie uczył historii. Wymowa artykułu zamieszczonego w„Super Expressie” jest mniej więcej następująca: to mało ważne jest co dzieje się na Jasnej Górze, nieistotne jest to, co nawet mówi do Polaków Benedykt XVI, ważniejsze jest to, że przecież prezydent ma wśród duchownych swoich przyjaciół i wskazuje duchowieństwu polskiemu w jakim mają zmierzać kierunku. To, że bp Kazimierz Ryczan wprost zwracał się do prezydenta RP w sprawie Telewizji „Trwam”, to dla tabloidu jest mało istotne. Gdy dwaj wskazani przez prezydenta urzędnicy z Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (Dworak i Luft) kpią sobie z katolików, to w tym samym czasie „Super Express” pokazuje katolicyzm prezydenta.
Pielgrzymki nie zauważyły też „Fakty” w TVN, ale zaraz po tej audycji odbył się sąd nad biskupem Ryczanem za wygłoszone kazania na Jasnej Górze. Żadnych informacji, a tylko komentarze. To jest forma ustawiania odbiorcy. W „Radiu Zet” Monika Olejnik zatrudniła do gromienia bp. Ryczana i całego ruchu zgromadzonego wokół o. Rydzyka pracującego w TVN ks. Kazimierza Sowę. Oczywiście, ks. Sowie kazanie biskupa nie mogło się podobać. W TVN Religia, którą ks. Sowa kieruje, bp K. Ryczan nigdy nie wystąpi, bo przecież ma niesłuszne poglądy. Ks. Sowa pozwolił sobie na stwierdzenie, że słowa biskupa na Jasnej Górze „zostały wypowiedziane albo w złej intencji, albo mówca nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, jakie mogą mieć konsekwencje”. No proszę, w jaki sposób tłumaczy ks. Sowa bp. prof. K. Ryczana, albo miał złe intencje (tu pytanie: w stosunku do kogo?), albo był nieświadomy tego co mówi, i jakie mogą być tego konsekwencje...
W czasach PRL-u istnieli tak zwani księża patrioci, którzy zawsze słuchali się komunistycznej władzy i wykonywali jej polecenia, dzisiaj podobną rolę pełnią ks. Sowa czy ks. Boniecki, którzy zawsze w odpowiednim czasie zaatakują biskupów, o. Rydzyka czy abp. Michalika, aby wypełnić rządowe zlecenia propagandowe. I dziś są także tacy księża – patrioci na czele z dziennikarzem, propagandzistą TVN ks. Sową.
A tak naprawdę, co takiego powiedział na Jasnej Górze bp Kazimierz Ryczan, że zdaniem propagandzistów z TVN, Kościół w Polsce powinien się rozwiązać? Bp Ryczan stwierdził: „Demokracja jest tylko narzędziem władzy. Na straży demokracji stoją wartości. Demokracja bez wartości przemienia się w totalitaryzm”. Czy te słowa mogły zbulwersować prorządowych dziennikarzy i ks. Sowę? Przecież to dosłowny cytat z Jana Pawła II i to skierowany do Polaków! Bp Ryczan dodał do tego: „W Polsce, bardzo źle, (demokracja – J.R.) przekształciła się już w oligarchię i kontroluje wszystkie dziedziny życia, jeszcze bardziej niż demokracja komunistyczna. Trzeba bić na alarm”. I to stwierdzenie tak oburzyło. Ale bp Ryczan powiedział też: „Mówię tak, bo tej chwili czuję się obywatelem drugiej kategorii”. I chyba miliony ludzi też się tak czują, przynajmniej 2,5 miliona, które podpisały protest przeciwko wyeliminowaniu Telewizji „Trwam” z multiplexu.
Ostatnio rzecznik praw obywatelskich Irena Lipowicz stwierdziła, że odmowa koncesji dla TV „Trwam” jest niezgodna z konstytucją. Rzecznik skierowała wniosek do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie niezgodności ustawy o radiofonii i telewizji z konstytucją. Ale czy jakaś telewizja podała tę wiadomość?
„Gazeta Wyborcza” relację z pielgrzymi Rodziny Radia „Maryja” zatytułowała na pierwszej stronie „Za Rydzykiem biskupi i Watykan”. A może prawdziwiej by było, że o. Rydzyk z biskupami i Watykanem? W środku numeru tytuł brzmiał: „Rydzyk żyje pod zaborami”. Tu wytłuszczono: „Już nawet dla Benedykta XVI sprawa TV Trwam to walka o wolność słowa”. Bo dla „Gazety Wyborczej” wolnością słowa w Polsce jest eliminacja głosu katolickiego z przestrzeni elektronicznej.
Zaprezentowana od pewnego czasu jedność Episkopatu wokół sprawy Telewizji „Trwam”, jak też i taka sama postawa Watykanu, prowadzi do wściekłości rządową propagandę. W Olsztynie przeszły dwa marsze w obronie wolności słowa. Gdy w Radiu Olsztyn usłyszałem, że przedefilowało około 300 osób w ostatnim marszu, to pomyślałem znowu o propagandowych manipulacjach. Jak można kłamać w sprawach tak oczywistych. Na pewno szło około 1,5 tys. osób. Ale gdy brak argumentów w tłumaczeniu własnych decyzji, rządowi pozostaje tylko uruchamianie posłusznych dziennikarzy, którzy powracają do dawnych metod propagandowych walki: kłamstwa, kompletne pomijanie niektórych wydarzeń czy komentarza niemającego logicznego uzasadnienia. Pozostaje jeszcze oznaka wściekłości, czego najlepszym przykładem jest wypowiedź Jarosława Kuźniara lub interpretacji, iż biskupi nie wiedzą co mówią (ks. Sowa) i co robią.
Rządzący politycy chcieliby być panami dusz swoich poddanych. Mówiąc o demokracji, faktycznie praktykują miękki totalitaryzm. Wściekają się, gdy ktoś wypomni im te metody i ujawni mechanizmy działania. I znów wyciąga się stary jak świat w naszej polskiej przestrzeni postulat zamknięcia ust biskupom i księżom. W ramach demokracji niech milczą. Tym razem politycy SLD i PO myślą zastosować ten postulat już w wymiarze ustawy, co błyskawicznie zapowiedziano po kazaniu bp. Ryczana. Rząd i lewica znów wyciągają bacik i straszą. Ks. Sowa wiedział co mówi: bp Ryczan nie zna konsekwencji swoich słów. Ks. Sowa ostrzega, niech biskupi siedzą cicho. Co ma robić Kościół, wyznaczą dwaj panowie z TVN: Jarosław Kuźniar i Kazimierz Sowa. Ale przecież ci dwaj panowie są jako tako chyba rozgarnięci i zdają sobie sprawę, że ich połajanki wobec biskupów, próby ich ośmieszania czy pouczania, na nic się zdają. Więc wściekają się w swojej bezsilności, bo dostrzegają, że mało kto bierze ich głosy pod uwagę, nawet wierni oglądacze TVN. Jedność Kościoła powoduje wściekłość jego wrogów.
Ks. Jan Rosłan
Skomentuj
Komentuj jako gość