W sobotę 10 grudnia do Iławy przyjechali internowani 30 lat temu w tutejszym zakładzie karnym. Na 408 internowanych przyjechało około 100 osób z całego kraju i emigranci z zagranicy. Np. Andrzej Bach, w 1981 roku przewodniczący ełckiej Solidarności, jechał 1100 kilometrów spod Hamburga, by spotkać się z kolegami z celi. Popłynęły łzy radości ze spotkania i łzy goryczy. Bo gorycz dominowała w ocenie tego, co wyrosło z ich cierpienia i poświęcenia.
Motto:
Mijają kolejne, okrągłe rocznice,
Co nam, bohaterom sprzed 30 lat, co nam pozostało?
Blizny po ranach, urazy psychiczne i fizyczne,
i pamiątki więzienne, bardzo ciekawe i śliczne.
A jeszcze w 89 uczestnicy Okrągłego Stołu,
graby sobie na pojednanie podali,
A nam, do gestu wznoszonych rąk,
gest Kozakiewicza dodali
i tyle nam się zostało,
czy to bardzo dużo czy mało?
Internowany Ryszard Mały z Elbląga
Wojciech Ciesielski był nauczycielem akademickim na WSP, gdy został internowany. Powiedział mi, że dopiero po 30 latach był w stanie przeczytać ponownie listy z więzienia do i od żony. Fragment listu żony Łucji z 17 marca 82 roku: „Danielek – (syn Wojciecha – przy. mój) – gdy tylko zobaczy zdjęcie człowieka za kratami, pyta czy to internowany? I co mam mu mówić? Mój Boże, dlaczego tak się porobiło? Przecież chciałeś dobrze, Ty i wielu innych. Czy to wy przegraliście? Może i tak. Najgorsze jest to, że Ojczyzna przegrała raz jeszcze szansę, i jeszcze jedno pokolenie, a obawiam się, że też i następne. PS. Danielek przesyła obrazek imieninowo-bajkowy. W wieży siedzi nie internowany, a królewna...”.
Matka Wojtka, gdy go ujrzała w lipcu 82 roku na przepustce z Kwidzynia, na skutek przeżyć dostała wylewu i zmarła. Miała 52 lata. To jedna z tysięcy bezimiennych ofiar stanu wojennego. Oficjalnie, w raporcie specjalnej komisji posła Jana Rokity, wymieniono 100 ofiar.
Wacław Jankowski z Ełku powiedział mi ze ściśniętym gardłem, że: - Ta wolna Polska nie doceniła naszej walki, bo to nie jest moja wolna Polska, podkreślam, to nie jest wolna Polska. Elity rządzące wjechały na naszych plecach do władzy. Powiem dosadnie: przy Okrągłym Stole zwanym okrągłym żłobem, zbiry dogadały się z łotrami. Zbiry zagwarantowały sobie nietykalność, łotry rządzą i robią wszystko, żeby żaden ze zbirów nie poniósł odpowiedzialności.
Również dla Alka Rusieckiego, wówczas wybitnego matematyka z WSP w Olsztynie, który w celi skonstruował Radio Internowanych, bilans po 30 latach wypada in minus. - Przez całe życie opiekuję się również osobami w jakiś sposób wykluczonymi ze społeczeństwa, to nie są menele, ani notoryczni lenie, jak się stereotypowo uważa. Ci ludzie stracili pracę, ich zakłady upadły, są to osoby obarczone licznymi rodzinami, więc nie mogą emigrować, w efekcie ich dzieci nie mogą się kształcić. Takich rodzin w Grajewie, gdzie teraz przebywam, na 28 tys. mieszkańców, jest ponad 5 tys. ludzi. W ocenie tych ludzi, to ja jestem winny tego, co ich spotkało. Uważam, że nie można okupić szczęścia 10 osób, nieszczęściem nawet jednej osoby, a tak się stało.
Gorzkie żale pod więziennym murem
Swoją gorycz internowani wykrzyczeli pod więziennym murem. Jako pierwszy głos zabrał kapelan iławskiej Solidarności Jerzy Świtała, który postawił pytanie, czy warto było walczyć o taką Polskę, jaką mamy?
- Co zostało z tamtych lat, z tamtego porywu? Jakże obecne czasy nam ukazują, że człowiek nieraz walczył nadaremno, że ta nasza demokracja czasów obecnych kuleje, ludziom coraz trudniej wyżyć, są coraz biedniejsi, a miało być tak dobrze. Ksiądz wezwał do refleksji nad sobą, drugim człowiekiem, swoim miastem i ojczyzną.
Internowany prokurator Stefan Śnieżko z Olsztyna nawiązał do słów księdza:
- Często to przecież mówimy podczas spotkań, że nie tak miało być. Że ta Polska, którą chcieliśmy stworzyć, miała być sprawiedliwa, uczciwa, porządna, mądra, dobrze rządzona. Dziś zdajemy sobie sprawę, że może te marzenia były nadmiernie naiwne, ale to poczucie, że nie tak miało być, wielu z nas nadal drąży.
- Ale mimo wszystko – zakończył Stefan Śnieżko, - nadal uważamy, że 30 lat temu byliśmy po właściwej stronie.
Internowany sędzia Józef Lubieniecki z Olsztyna zapytał, dlaczego 30 lat temu zostali zamknięci w więzieniu w Iławie i odpowiedział, że z powodu dążenia do życia w godności w wolnym i suwerennym kraju. Wyjaśnił też, z czego wynika ta gorycz internowanych, po 30 latach:
-
Autorzy stanu wojennego, to byli pospolici siepacze, którzy brali od obcych żołd, a którzy pomimo tylu lat nie zostali rozliczeni, a popełnili zbrodnię na narodzie polskim (oklaski), a nasi koledzy, którzy walczyli o wolna Polskę mają tak ogromne problemy żeby przeżyć, a tamci mają emerytury po 5 – 8 tys. zł i mówią, że oni uchronili Polskę od wojny domowej. Nikt z nas, z Solidarności, nigdy nie występowała na drogę wojenną. Solidarność to był ruch, jak mówił nam Jan Paweł II, jeden drugiemu brzemiona noście i w takim duchu my tu zostaliśmy zamknięci.
Na zakończenie Józef Lubieniecki stanowczo zaprotestował, przeciwko twierdzeniom kolegów, że nie żyjemy w wolnym kraju. - Jesteśmy w wolni i od nas zależy, jak tę wolność, o której mówił nam Papież Polak, zagospodarowujemy. Jest wolność słowa, nie ma cenzury.
Bogusław Gołąb z Gdańska, internowany w Iławie, obecnie przewodniczący ogólnopolskiego stowarzyszenia represjonowanych w stanie wojennym, też domagał się rozliczenia zbrodni stanu wojennego.
- Dzisiaj stoimy pod tym murem, gdzie były potworne pobicia. Proszę sobie wyobrazić, że w tym roku umorzono to, co działo się w tym ośrodku. To nie był ośrodek to było więzienie, tutaj ludzie, którzy walczyli o wolną Polskę siedzieli w karcerach, tu było szczucie psami, rozbieranie do naga w tramwajach, pobicia, nasze rodziny były represjonowane, myśmy nadstawiali drugi policzek tym, którzy do nas strzelali. Co się dziej w sądach?! Zbrodniarze Kiszczak, Jaruzelski cieszą się dzisiaj prawami nabytymi, oni mają pełną opiekę państwa, a co mają osoby które walczyły - mają głodowe renty, znam przypadki, że ludzie nie mają pieniędzy na opatrunki lekarskie. Zbrodniczy jest ten system, który nie osądza zbrodni komunizmu, a to się dzieje dziś w Polsce (brawa).
Bogusław Gołąb zapytał zwierzchnika i dowódców Wojska Polskiego: - Czy chcecie mieć w swoich szeregach takich zbrodniarzy, takich generałów!? Pan prezydent RP mi powiedział, że nie możemy im odbierać orderów, a ja uważam, że należy ich zdymisjonować i wyrzucić z wojska, jeśli Polska ma być sprawiedliwa (brawa).
Z apelem do rządzących wystąpił przewodniczący warmińsko-mazurskiej Solidarności Józef Dziki, ale najpierw odniósł się polemicznie do słów Józefa Lubienieckiego, że mamy wolność słowa.
- Niech nasz mecenas spróbuje te słowa napisać, które tu wypowiedział i wydrukować w oficjalnych mediach, to zobaczy, czy nie mamy cenzury.
Następnie zaapelował do rządzących:
- Jeśli pamięć o czasach stanu wojennego zaginie, jeśli próbuje tuszować się te sprawy, to nie ma narodu. Żeby 30 lat trwały sprawy, to jest hańba dla naszego sądów, dla wymiaru sprawiedliwości. Apeluję do rządzących, żeby raz na zawsze powiedzieli, że stan wojenny był sprzeczny z konstytucją, był nielegalny. Nie chcemy ich za kraty wsadzać, nie chcemy zemsty, ale niech chociaż powiedzą prawdę, niech chociaż w słowach dadzą satysfakcję. Chylę czoła przed tymi, którzy tu siedzieli za tymi murami, walcząc o wolność.
„Krwawa Iława” - film-”półkownik”
Pointą dla obchodów w Iławie był pokaz filmu „KRWAWA IŁAWA” zrealizowany dla TVP 22 lata temu przez matkę internowanego Alka Rusieckiego – Joannę Wierzbicka -Rusiecką. Film ten przeleżał na półce 22 lata. Film w I części jest opowieścią jedynego uczciwego funkcjonariusza więziennego śp Andrzeja Deptuły, który niósł pomoc internowanym i ich rodzinom. Został za to odznaczony przez prezydenta RP Krzyżem Kawalerski OOP. Druga część filmu opowiada o krwawym dniu 25 marcu 1982 roku. Tego dnia funkcjonariusze z kilku więzień, którzy mieli w iławskim ZK szkolenie, po sutej kolacji zakrapianej alkoholem postanowili dać nauczkę internowanym. Ich wyrok padł na celę nr 14, w której było więzionych 4 studentów z Gdańska. Najpierw 50 funkcjonariuszy, pod wodzą kpt Jana Paluszewskiego bestialsko pobiło ich w celi, a następnie wywlekli ich z celi i urządzili w korytarzu tzw. ścieżkę zdrowia. Do pobitych nie dopuścili lekarza. Zdumienie widowni wywołało to, że ówczesny zastępca komendanta ZK płk Julian Preis, który wystąpił w filmie, po 1989 roku nadal pełnił swoja funkcję.
Relacja Adam Socha
Uroczystości zorganizowali państwo Teresa i Władysław Kałudziński.
Autorką wystawy pamiątek po internowanych, w iławskim Kinoteatrze jest historyczka z olsztyńskiego IPN Renata Gieszczyńska.
Skomentuj
Komentuj jako gość