Publikujemy fragmenty rozmowy Piotra Zychowicza i Jacka Bartosiaka, opublikowana w 2021 roku w ich wspólnej książce "Nadchodzi III wojna światowa: Czy Ameryka porzuci Polskę na pastwę Rosji?" (Dom Wydawniczy REBIS, 2021).
(...)
Wojen nie toczy się o wolność narodów, lecz o podział pracy. O to, kto na kogo pracuje. O interesy. O globalny system wymiany towarowej. O to, kto kontroluje przepływy strategiczne i emisję walut. I wojna światowa nie była tu wyjątkiem. II wojna światowa – która była dogrywką pierwszej – także.
(...)
... marszałek Piłsudski przestrzegał, że wojny nie wygrywa ten, kto przystępuje do niej pierwszy, traci wszystkie atuty i potem kilka lat wykrwawia się pod okupacją. Wojnę wygrywa ten, kto lawiruje tak długo, jak się da. A do walki przystępuje jak najpóźniej. I dzięki temu zachowuje siły do ostatecznych rozstrzygnięć.
(...)
Prawdziwa wojna o Polskę odbyła się we wrześniu roku 1939, kiedy mieliśmy jeszcze milion żołnierzy. To wtedy tak naprawdę przegraliśmy.
(...)
Z naszej walki pozostała tylko masa polskich grobów rozrzuconych po świecie, na których obecnie można zapalać znicze.
(...)
... Wielka Brytania nie przystąpiła do wojny dlatego, że Hitler był antysemitą i paskudnym dyktatorem. Nie przystąpiła również do wojny, aby ratować biedną Polskę. Przystąpiła do wojny, bo uważała, że wzrost potęgi Niemiec w Europie zagraża jej interesom gospodarczym i szlakom morskim.
(...)
Wszystkie państwa świata prowadzą politykę realną, tylko my jedni musimy prowadzić politykę moralną. Trzeba być po stronie „dobrych”, trzeba zachowywać się honorowo, nie wolno iść na żadne kompromisy, trzeba być bohaterskim i hojnie przelewać krew. Wtedy nie ma się o co martwić – wszystko będzie okay. Podczas II wojny światowej wszystkie te punkty zrealizowaliśmy bardzo sumiennie. Byliśmy bohaterscy? Byliśmy. Trzymaliśmy z tymi „dobrymi” – no jasne. Nie poszliśmy na żadne kompromisy z Niemcami? Nie poszliśmy. Przelewaliśmy krew? Przelewaliśmy. No, skoro taka heroiczna postawa to jest przepis na sukces w polityce międzynarodowej, jak twierdzą nasi romantycy, to jak to się stało, że wyszliśmy z II wojny światowej jako największy przegrany konfliktu? III Rzesza straciła około 25 procent terytorium, a my połowę.
(...)
Należy odróżnić propagandę od rzeczywistych celów politycznych. To nie jest tak, że Ameryka walczy o prawa człowieka i demokrację. Ona walczy o zachowanie swojej hegemonicznej pozycji w systemie światowym. W tej grze każdy ma własne, odrębne interesy.
(...)
Dla nas byłoby oczywiście najlepiej, żeby Amerykanie pozostali hegemonem i żeby obecny system globalny przetrwał. Żebyśmy dalej mogli się rozwijać i czuć się bezpieczni. Ale nasze nadzieje i oczekiwania nie muszą się pokrywać z polityczną rzeczywistością. Musimy wydobyć się z bańki, w której znaleźliśmy się po 1991 roku. Globalny układ sił właśnie się zmienia. Nie możemy tego przespać, bo skończy się tak jak w czasie II wojny światowej.
(...)
Międzynarodowa gra toczy się o interesy, a nie – jak wydawało się naszym decydentom – o wartości.
Jakie z tego wszystkiego wypływają wnioski na współczesne czasy?
●●●
Każdy Polak całą tę rozmowę powinien koniecznie przeczytać. Zwłaszcza ci, co rządzą, rządzili albo pretendują do rządzenia.
To powinna być też obowiązkowa lektura dzisiejszego dnia w każdej polskiej szkole.
(as)
PS. W Olsztynie jest plac nazwany imieniem Franklina Delano Roosevelta. Tego, który w imię globalnych interesów Ameryki wspólnie z Churchillem sprzedał Polskę Stalinowi w Teheranie i Jałcie. Czy nikomu to nie przeszkadza? Proponowałem lata temu, by zamienić na Plac Ronalda Reagana.


Skomentuj
Komentuj jako gość