Starcie kandydatów D. Tuska i J. Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich miało zakończyć się zwycięstwem obrotowego demokraty pod hasłem „Cała Polska naprzód”, a wygrał kandydat Polski powiatowej i młodzieżowej.
Jest to tym bardziej nieprawdopodobne, ponieważ PiS odebrano subwencję, a cały aparat państwa premiera Tuska, w tym służby specjalne oraz sprzyjające mu „wolne media”, rzuciły się z furią w kampanii wyborczej na mało znanego Polakom dr Karola Nawrockiego.
Szczęściarz Jarosław Kaczyński wygrał już czwarte wybory prezydenckie, nie dzięki swojemu geniuszowi, lecz tym razem dzięki buntowi suwerena przeciw fatalnym skutkom działania żałosnej K13G oraz „demokracji walczącej” pod przywództwem skompromitowanego Tuska.
Tym sposobem prezes PiS upiekł dwie pieczenie przy jednym ogniu, bo klęska Tuska w wyborach, zwiastuje agonię tęczowej K13G, która moim zdaniem jednak dotrwa do wyborów parlamentarnych w 2027r. (z Tuskiem albo kimś innym, Sikorskim?), bo kto samowolnie odchodzi od koryta? Wtedy szefowi KO pozostanie polityczna emerytura lub powrót do Brukseli i podawanie marynarek swoim niekompetentnym pryncypałom, którzy doprowadzą UE do upadku.
Ten bunt jest wyrazem negatywnych nastrojów społecznych i kulturowych oraz przywiązania do wartości i tradycji wśród Polaków. Po prawie dwuletnich fatalnych rządach K13G, połowa wyborców miała dość jej kłamstw i pogardy do nich, bezprawnego niszczenia opozycji i zawłaszczania państwa oraz rujnowania jego ustroju. To niesamowite, że w tak krótkim czasie, ekipa Tuska popełniła te same błędy, w wyniku których PiS zostało odsunięte od władzy.
K13G pod przywództwem premiera Tuska nie zdążyła legalnie rozliczyć członków rządów Zjednoczonej Prawicy, więc suweren ich rozliczył 1 czerwca i to był dopiero pierwszy etap, bo następny będzie podczas wyborów parlamentarnych, oby przyśpieszonych.
Niedźwiedzią przysługę w walce przedstawiciela nie tylko warszawskiego establishmentu – elokwentnego i oczytanego Europejczyka oraz poligloty ze znajomościami w UE, z niby oszustem, kibolem i sutenerem reprezentującym „Polskę powiatową”, wyświadczyły media przychylne K13G i wszelkiej maści „autorytety” ze świata nauki i kultury. Mam tu na myśli m. in. ONET, Newsweek, TVN, TVP w likwidacji oraz profesorów Sadurskiego, Środę i Markowskiego oraz A. Holland i milionera J. Owsiaka.
W tej brutalnej prezydenckiej kampanii wyborczej K13G najbardziej zapamiętałem dwa fakty. Po pierwsze, gdy w „prawyborach PO” na kandydata w wyborach prezydenckich, D. Tusk wybrał nie R. Sikorskiego, z obawy na jego „ego” i obsesyjne marzenie o pałacu prezydenckim, tylko R. Trzaskowskiego, który chodzi na jego smyczy. Wtedy uznałem, że prezes PiS znów miał szczęście, bo Sikorski wygrałby wybory z dr Karolem Nawrockim.
Sikorski będąc wcześniej ministrem MON w rządzie PiS podał się do dymisji, ale już podczas zjazdu PO w 2007r. rozpoczął walkę o prezydenturę, wypowiadając słynne słowa: „Jeszcze jedna bitwa, dorżniemy watahy”, mając na myśli ówczesną opozycję (PiS).
Również z niedowierzaniem oglądałem euforię i tańce w sztabie wyborczym R. Trzaskowskiego, za wyjątkiem schowanego D. Tuska, po ogłoszeniu jego zwycięstwa w wyborach, jeszcze przed oficjalnym przeliczeniem ich wyników, na podstawie sondażu exit poll. Problem polegał jednak na tym, że sondaż był niewiarygodny, bo opłacony przez sprzyjające mu media, tj. TVN, Polsat, TVP w likwidacji. Stąd sztab wyborczy Trzaskowskiego, chyba nieświadomie, zatańczył więc nie na balu zwycięzcy, tylko na stypie politycznej szefa PO i jego zastępcy, o czym świadczy zachowanie D. Tuska.
W K13G oraz wśród ich wyborców, którzy tak bardzo liczyli na „domknięcie systemu”, nastąpiło przesilenie i ogromny zamęt, a uśmiechnięci członkowie PO zamiast z kirem, paradują ze swoimi czerwono-białym emblematami.
Stąd do zaprzysiężenia prezydenta elekta przez Zgromadzenie Narodowe droga jeszcze daleka, bo zgodnie z przewidywaniami, ekipa Tuska po przegranych wyborach R. Trzaskowskiego już kontestuje jej wyniki, przy udziale „wolnych mediów” sprzyjających rządzącej K13G oraz członka Państwowej Komisji Wyborczej, byłego komunisty R. Kalisza.
Minister sprawiedliwości i prokurator generalny A. Bodnar ciągle podważa konstytucyjne umocowanie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych (IKNiSP) Sądu Najwyższego (SN) do rozpatrywania protestów wyborczych oraz do orzekania ważności wyboru Prezydenta RP.
W tym celu chyba przyjął rolę aktywisty partyjnego i jako polityk KO uznał, że do tego uprawniony jest tylko SN, bo IKNiSP nie jest sądem. Wg Bodnara jej kompetencje nie wynikają z Konstytucji RP, mimo, iż to za sprawą jej decyzji K13G jest obecnie u władzy, a on ministrem. Tego by nie wymyślił nawet słynny G. Orwell.
Wg opinii I Prezes SN Małgorzaty Manowskiej, art. 127 ust. 7 konstytucji stanowi, że warunki ważności wyboru Prezydenta RP określa ustawa. Zgodnie z tym artykułem konstytucji, ustawą więc jest zarówno Kodeks Wyborczy, jak i ustawa o SN, której art. 26 § 1 pkt 2 przesądza, że zadania SN w zakresie orzekania o ważności wyboru prezydenta realizowane są w IKNiSP.
Nie jest też zaskoczeniem, że były prezydent L. Wałęsa zakomunikował publicznie, że nie wierzy w wynik wyborów prezydenckich i chce, żeby Polacy głosowali jeszcze raz.
Z kolei szef MSWiA T. Siemoniak poinformował, że jego służby podjęły działania w związku z używaniem w okręgowych komisjach wyborczych w Szczecinie i Bytomiu niezatwierdzonej aplikacji do weryfikowania zaświadczeń wyborców uprawniających ich do głosowania poza miejscem zameldowania. Natomiast nadprokurator generalny poseł R. Giertych, licząc na zastąpienie nieudolnego i skompromitowanego ministra Bodnara, zapisał się do PO i sugeruje, że wybory prezydenckie mogły zostać sfałszowane. Jego pomysł zostania ministrem, wziął się stąd, że gdy zostanie powołany na to stanowisko, to śledztwo prowadzone przeciwko niemu przez prokuraturę w Lublinie, związane z aferą w spółce Polnord, zostanie umorzone.
O analizie i skutkach wyborów prezydenckich już napisano i powiedziano niemal wszystko. Jednak moim zdaniem, o wyborze prezydenta elekta K. Nawrockiego zadecydowały takie elementy, jak: kompromitacja rządów K13G, TV w Polsce 24, TV Republika i marszałek rotacyjny sejmu Sz. Hołownia, który w niej wystąpił podczas debaty prezydenckiej w Końskich oraz wyborcy S. Mentzena i G. Brauna.
Przebieg kampanii wyborów prezydenckich wykazał, jak duopol i polaryzacja społeczeństwa nadal jest fatalna dla Polski. Jej polityczne spory, nie dotyczyły strategicznych dziedzin dla Polski – profesjonalnej polityki zagranicznej, bezpieczeństwa obronnego i energetycznego, służby zdrowia i oświaty, tylko skupiały się na głębokich podziałach kulturowych i tożsamościowych.
To nie były wybory prezydenckie, tylko plebiscyt, za i przeciw Tuskowi lub Kaczyńskiemu
Zbigniew Lis
9 czerwca 2025r.
Skomentuj
Komentuj jako gość