Przyznaję, że dopiero z komentarza Roberta Mazurka w „Kanale Zero” dowiedziałem się, że aborcja w Polsce została zalegalizowana i to do momentu porodu. Komentarz Mazurka dotyczy próby obywatelskiego zatrzymania przez Grzegorza Brauna wicedyrektorki szpitala w Oleśnicy, lekarza ginekologa położnika Gizeli Jagielskiej, która zabiła legalnie dziecko, Felka, tuż przed porodem, a więc w 9-miesięcy ciąży, zastrzykiem w serce solą.
Dlaczego mogła to zrobić? Bo 30 sierpnia 2024 roku trzech polityków: premier Donald Tusk, minister sprawiedliwości Adam Bodnar i minister zdrowia Izabela Leszczyna, na konferencji prasowej (na zdjęciu) przedstawili wytyczne dla prokuratorów i szpitali. Wskazano w nich m.in. jednoznacznie, że aborcja ze względu na stan zdrowia psychicznego kobiety jest dopuszczalna i wystarczy w tej sytuacji opinia jednego lekarza.
- Szukamy takich sposobów działania, które zgodnie z prawem umożliwią w praktyce dostęp do legalnej aborcji dla kobiet, które z różnych powodów do tej aborcji powinny mieć prawo
– zaznaczył Donald Tusk.
- Jeśli w podmiocie leczniczym będzie żądanie drugiego orzeczenia lekarza bądź zwoływania konsylium, to należy to uznać za utrudnianie dostępu do procedury medycznej, która jest w koszyku świadczeń gwarantowanych
– zaznaczyła szefowa resortu zdrowia.
Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar także potwierdził, że ze względu na ochronę zdrowia psychicznego możliwa będzie decyzja o przeprowadzeniu zabiegu przerwania ciąży.
- To jest okoliczność, która w świetle prawa jest absolutnie dopuszczalna. W takich sytuacjach nie powinna ona powodować zaangażowania prokuratury
– podkreślił Adam Bodnar.
Jak dodał, prokuratorzy muszą postępować zgodnie z nowymi wytycznymi, które będą podstawą do kształtowania określonej praktyki funkcjonowania całego państwa.
Chodzi o to, żeby zmienić atmosferę i filozofię działania. Prawa kobiet muszą być w centrum, a nie na odwrót
– zaznaczył Minister Sprawiedliwości.
Nie zmieniono konstytucji, które chroni życie od poczęcia do naturalnej śmierci, nie zmieniono ustawy aborcyjnej, nie zmieniono wyroku Trybunału Konstytucyjnego, jedynie ministrowie wysłali wytyczne – bez jakiegokolwiek podpisu, minister zdrowia do wszystkich szpitali w Polsce, że kobiecie, która zgłosi się do szpitala ze skierowaniem od lekarza psychiatry, trzeba bezwzględnie wykonać usunięcie płodu, a minister sprawiedliwości i prokurator generalny do wszystkich prokuratur wysłał pismo, że nie wolno im takich lekarzy ścigać.
I dr Gizela Jagielska przystąpiła do dzieła. Wcześniej w Kanale Zero w wywiadzie u Kuby Kosikowskiego potwierdziła, że zdaje sobie sprawę, że w Polsce działa „aborcjomat”, czyli znajduje się psychiatrę, który udziela teleporad i za 250-300 zł wystawi takie zaświadczenie kobiecie, która jest zdrowa, płód rozwija się normalnie i jest zdrowy, ale po prostu kobieta się rozmyśliła, że jednak urodzenie bachora to same kłopoty, z wielu przyjemności trzeba zrezygnować, więc chce się tego kłopotu pozbyć.
Ale dr Jagielską to nic a nic nie obchodzi. Nie zamierza takiego zaświadczenia podważać. Ona nie jest od tego, tylko od wykonania aborcji na podstawie "podkładki". Sama o sobie napisała:
„W boga nie wierzę. Jestem Żydówką i do tego ateistką. A zawodowo lekarką - dlatego wykonuję i wykonywać będę aborcje, zgodnie ze wskazaniami i życzeniem kobiet” – pisze o sobie Gizela Jagielska, która abortowanie dziecka nienarodzonego nazywa „podstawowym zabiegiem medycznym” a w mediach społecznościowych prowadzi proaborcyjny profil o nazwie „babkibabkom”.
Opinie pacjentek o niej, o jej bezduszności i cynizmie, cytuje portal fronda.pl
Hulaj dusza, piekła nie ma! Jest tylko jeden warunek, musi to być aborcja, czyli płód, który jest już pełni gotowy, by przyjść na świat, nie może być żywy. Tego jeszcze w Polsce nie wolno, tzn. urodzić żywe dziecko, by następnie je zabić. Tak robił dr Mengele, różnica taka, że zabijał zastrzykiem w serce dziecka nie solą tylko fenolem. Toteż dr Jagielska najpierw musiała zabić dziecko jeszcze w łonie matki i dopiero jako martwe można je było usunąć.
Potwierdziła to wiceminister zdrowia Urszula Demokow, zapytana w Sejmie przez dziennikarza PolsatNews, czy w Polsce przepisy powinny pozwalać na aborcję w 9. miesiącu ciąży.
- To dziecko urodziłoby się żywe i zdolne do życia. I dlatego zgodnie z polskim prawem neonatolodzy natychmiast by przystąpili do ratowania tego dziecka. Więc jedyny sposób, żeby ono nie urodziło się żywe, to wykonanie zastrzyku z chlorku potasu dosercowo jeszcze jak to dziecko znajduje się w łonie matki
— mówiła wiceminister zdrowia i lekarka Demkow.
Czy to nie jest okrutne?
— pytał prowadzący rozmowę red. Wojciech Dąbrowski.
- Jest to dla mnie ogromnie trudne jako dla człowieka, natomiast mogę powiedzieć, że w wielu krajach, np. we Francji takie są przepisy i tak to się robi
— tłumaczyła wiceminister.
Wie Pani, w Rosji też tak jest. Pytanie, czy tak powinno być u nas?
— pytał Dąbrowski.
- Nie wiem. To jest pytanie z gatunku pytań moralnych na które nie ma dobrej odpowiedzi
— wypaliła Demkow.
Dziennikarz zwrócił uwagę, że do zabójstwa Felka mogło dojść, bo pozwalają na to wytyczne wprowadzone przez minister zdrowia Izabelę Leszczynę. Demkow jednak nie potrafiła wprost odpowiedzieć na pytanie, czy wytyczne Leszczyny powinny być utrzymane.
- Dla mnie to jest ogromne trudne. Jako dla człowieka, lekarza, matki i ministra zdrowia. Może ta mama mogła podjąć taką decyzję, żeby to dziecko urodzić i oddać do adopcji. Miała takie wyjście, ale podjęła inną decyzję. Mnie się wydaje, że nie jesteśmy kompetentni żeby ją oceniać
— mówiła.
Na uwagę, że matka została namówiona do zamordowania własnego synka przez środowiska aborcyjne, odpowiedziała:
- Tu jest konflikt dwóch ludzkich wolności. Z jednej strony wolności tej mamy do wyboru całego swojego dalszego życia, z drugiej strony wolności tego człowieka, tego dziecka, do tego żeby żyć.
Na uwagę Dąbrowskiego, że polskie prawo pozwala zabić dziecko w 9. miesiącu ciąży, Demkow krótko odpowiedziała:
- No wiem.
Oleśnica. Tuż przed porodem dziecko zostaje uśmiercone zastrzykiem w serce. Powód? Podejrzenie choroby.
— Wojciech Dąbrowski (@W_Dabrowski) April 9, 2025
- Nasze prawo pozwala na to, że można zabić dziecko w 9 miesiącu ciąży!
- No wiem - mówi wiceminister zdrowia @UrszulaDemkow #StudioParlament@polsat_news_pol pic.twitter.com/S4AC69VofB
Marian Turski powiedział, że Auschwitz nie spadło z nieba. Dla mnie ono właśnie się zaczęło 30 sierpnia w pięknej scenerii przyrody na konferencji trzech polityków.
Zgadzam się z Mazurkiem, który potępił Brauna za wtargnięcie do szpitala w Oleśnicy w czasie kampanii prezydenckiej, jako kandydat na prezydenta, a nie protestował od razu, po 30 sierpnia. Ale z drugiej strony, to dzięki tej awanturze, myślę, że nie tylko ja, ale wielu ludzi dowiedziało się, że w Polsce od 30 sierpnia aborcja aż do momentu porodu jest całkowicie legalna.
Dlatego przestała być tematem kampanii prezydenckiej. Nie wiedział widocznie o tym Sławomir Mentzen, bo w Kanale Zero był za odmową usunięcia ciąży z gwałtu i spadło mu w sondażach. Dlatego nie mamy już Strajku Kobiet i marszów z czarnymi parasolkami. Dlatego z rankingu spraw najważniejszych dla kobiet, sprawa aborcji spadła na ostatnie miejsce. Aborcjoniści osiągnęli swój cel. Donald Tusk zrealizował jeden ze 100 konkretów z naddatkiem.
Posłuchajcie Roberta Mazurka.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość