W pseudo debacie prezydenckiej w Końskich TVP w likwidacji, TVN i Polsat, Krzysztof Stanowski mówiąc o zapaści służby zdrowia powiedział, że medycy skuteczni są w uśmiercaniu 9-miesięcznego dziecka, ale nie w ratowaniu ludzkiego życia. Stanowskiemu chodziło o uśmiercenie 9-miesięcznego płodu w szpitalu w Oleśnicy, który był zdolne było do życia po urodzeniu i matka nadała mu imię Felek. Zastrzyk w serce z chlorku potasu wykonała wicedyrektorka szpitala w Oleśnicy Gizela Jagielska. Wg. prawników, to było zabójstwo a nie aborcja.
Dlatego w środę 16 kwietnia do szpitala wtargnął z tzw interwencją poselską europoseł i kandydat na prezydenta RP Grzegorz Braun żądając zatrzymania wicedyrektorki.
Polskie Towarzystwo Ginekologów i Położników zwróciło się do minister zdrowia o wyjaśnienie przepisów dotyczących aborcji po 24. tygodniu ciąży. Czy prawo pozwala na przerwanie późnej ciąży w przypadku zagrożenia zdrowia kobiety? - informuje WP.pl
W Polsce, po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r., nie ma określonego terminu, do którego można przerwać ciążę w przypadku zagrożenia zdrowia kobiety.
Sprawa dotyczy m.in. przypadku pacjentki z Oleśnicy, która zdecydowała się na aborcję w 36. tygodniu ciąży.
W piśmie podkreślono, że po osiągnięciu przez płód zdolności do samodzielnego życia, przerwanie ciąży nie powinno polegać na celowym uśmierceniu płodu.
Prof. Piotr Sieroszewski, prezes PTGiP, zaznaczył, że lekarze potrzebują jednoznacznych wytycznych, aby działać zgodnie z prawem. - Pytamy o to w imieniu wszystkich lekarzy w Polsce. Prosimy panią minister, aby przy pomocy prawników określiła, co można, a czego nie w przypadku ciąży po 24 tygodniu - powiedział PAP.
- Słowo "aborcja" pochodzi z łaciny; "abortus" oznacza poronienie. Z poronieniem mamy do czynienia do 23. tygodnia ciąży i tym samym z aborcją. Powyżej 24. tygodnia nie ma żadnej aborcji, a poród - wyjaśnił prof. Sieroszewski.
Czy aborcja w trzecim trymestrze jest zgodna z prawem?
Sprawa aborcji w 36. tygodniu ciąży, przeprowadzonej przez dr Gizelę Jagielską, wzbudziła kontrowersje. Lekarka zastosowała metodę indukcji asystolii płodu, co polega na podaniu chlorku potasu do serca płodu.
Dr Jagielska podkreśliła, że zabieg był zgodny z prawem i wynikał z przesłanek medycznych.
- Przemawiały za tym przesłanki medyczne. Zgodnie z rekomendacją Światowej Organizacji Zdrowia oraz Międzynarodowej Federacji Ginekologów i Położników FIGO, do którego należy PTGiP, aborcja jest procesem, którego efektem jest poród martwy, a nie poród żywy. Aborcja nie jest tym samym, co indukcja porodu czy wykonanie cięcia cesarskiego ze wskazań medycznych. Definicją aborcji jest to, że chcemy uzyskać poronienie lub poród martwy. Natomiast rzeczywiście w polskim prawie nie ma definicji aborcji - powiedziała dr Jagielska w rozmowie z PAP.
Wątpliwości co do zasadności aborcji w tym przypadku ma prezes PTGiP.
- Tamto dziecko byłoby w stanie funkcjonować, to był 36. tydzień ciąży. Ważyło prawie dwa kg, było w dobrym stanie wewnątrzmacicznym. Bardzo wiele dzieci z łamliwością kości dobrze żyje po urodzeniu, są całkowicie sprawne intelektualnie. Polskie przepisy prawa wprost zabraniają zabicia takiego dziecka - powiedział PAP prof. Sieroszewski.
Podkreślił, że zaproponował pacjentce cesarskie cięcie ze względu na jej zły stan psychiczny i objęcie dziecka wysokospecjalistyczną opieką pediatryczną. Kobieta nie wyraziła na to zgody i wypisała się na własne żądanie ze szpitala.
Ministerstwo Zdrowia nie udzieliło jeszcze odpowiedzi na pismo PTGiP. Prof. Sieroszewski wyraził nadzieję, że przepisy zostaną doprecyzowane, aby uniknąć podobnych dylematów w przyszłości.
Braun z interwencja poselską w szpitalu w Oleśnicy. Domaga się zatrzymania dr Jagielskiej
Grzegorz Braun z grupą współpracowników wtargnął w środę 16 kwietnia do szpitala powiatowego w Oleśnicy, gdzie zablokował wyjście do pacjentów doktor Gizeli Jagielskiej. To wicedyrektor placówki ds. medycznych, która przeprowadziła aborcję w 36. tygodniu ciąży, powołując się na względy medyczne. - Blok porodowy jest bez lekarza. Czuję się zagrożona, zagrożeni są też pacjenci - mówi w rozmowie z WP.
"W szpitalu w Oleśnicy trwa szturm fundamentalistów pod przywództwem Grzegorza Brauna. Blokują oddział ginekologiczno-położniczy, zastraszają personel, pacjentki i ich rodziny. To jest skandal! Wg relacji dr Jagielskiej na miejscu jest zaledwie 3 policjantów. Czyja to będzie wina, jeśli komuś stanie się krzywda?" - napisała w mediach społecznościowych Magdalena Biejat, wicemarszałkini Senatu z Nowej Lewicy.
- Nie jestem w stanie wyjść do siebie na oddział. Zastraszają mnie, krzyczą, wyzywają od "morderców", "doktora Mengele". Jestem tu uwięziona. P- powiedziała dr Gizelska WP.pl. - Policja przyjechała, ale na razie nic się nie dzieje, żebym mogła stąd wyjść. Czuję się zagrożona, ale czuję się, że zagrożeni są pacjentki i pacjenci naszego szpitala. Nie wiem, co oni zrobią. Na 18:00 zapowiedziała się Młodzież Wszechpolska. Boję się nie tylko o siebie, ale przede wszystkim o pacjentów - dodaje lekarka.
Kiedy kobieta która jest w 37 tyg ciąży i jej dziecku wstrzykuje się chlorek potasu do serca płodu, to z urzędu powinien zająć się tym prokurator.
— Generał prof dr Jacek Śmigowski (@JSmigowski) April 16, 2025
Wielkie brawa dla @GrzegorzBraun_ który jak zawsze jako jedyny nie bał się osobiście zająć tym tematem. pic.twitter.com/HEOjiTSaFw
Prokuratura Rejonowa w Oleśnicy bada sprawę na podstawie doniesień medialnych.
Przypadek pacjentki - pani Anity - opisywała m.in. "Gazeta Wyborcza". Dziennikarze podkreślili, że "kobieta na późnym etapie ciąży dowiedziała się o poważnych wadach płodu. Wcześniej lekarze w Centralnym Szpitalu Klinicznym Uniwersytetu Medycznego w Łodzi informowali ją jedynie o lekkiej postaci wrodzonej łamliwości kości i łagodnym przebiegu choroby. Kiedy Anita i jej mąż Maciej poznali prawdziwy obraz sytuacji, zaczęli rozważać, czy nie lepiej byłoby "oszczędzić dziecku cierpienia, nie wydając go na świat" - pisali dziennikarze "GW".
Od kilku lat ruch Pro Life Dla Życia oskarża szpital w Oleśnicy o specjalizowaniu się w aborcjach i wykonywaniu ich najwięcej w Polsce.
Pikietowali pod szpitalem z banerami, ze zdjęciem abortowanego płodu. Kres pikietom położyła policja po dościu do władzy koalicji Donalda Tuska w 2024 roku, na wniosek burmistrza Oleśnicy. Policja zatrzymała koordynatora Fundacji Pro-Prawo do Życia w związku z organizacją publicznej modlitwy różańcowej w intencji powstrzymania aborcji pod szpitalem w Oleśnicy. Zarekwirowano sprzęt należący do Fundacji.
Organizacja pro-life twierdzą, że „placówka w Oleśnicy to aktualne największy ośrodek aborcyjny w Polsce” i zabijanych jest tam najwięcej dzieci poczętych. Co więcej, z informacji ujawnionych przez pracowników szpitala, dokonuje się tam aborcji tzw. metodą ciśnieniową D&E, czyli kawałkowania ciał dzieci, jak również poprzez wstrzykiwanie w serca dzieci trucizny z chlorku potasu. Tę metodę prezentowano na ustawionych pod szpitalem banerach – były to m.in. zdjęcia pokawałkowanych ciał dzieci, zabitych w czasie aborcji.
Przekazanie sprzętu zostało sfinansowane przez organizacje aborcyjne, które dążą do ułatwienia dostępu do tej procedury w Polsce. Maszyny te, określane jako „maszyny ssące”, mają na celu rozrywanie ciał dzieci nienarodzonych.
Opis działania maszyny aborcyjnej, która trafiła do szpitala w Oleśnicy, przedstawił dr Anthony Levatino, były aborcjonista, który po nawróceniu stał się aktywistą pro-life.
Dr Levatino opisał, jak działa maszyna aborcyjna: „Aborter używa metalowych prętów o różnej grubości, zwanych rozszerzaczami. Wprowadza je do szyjki macicy, zyskując w ten sposób dostęp do dziecka. Maluszek ma już palce u rąk i nóg, a jego serce bije, choć kości są wciąż słabe i kruche. Aborter bierze cewnik ssący i wsuwa go przez szyjkę macicy. Następnie włączana jest maszyna ssąca z mocą 10–20 razy większą niż domowy odkurzacz. Dziecko jest gwałtownie rozrywane na strzępy przez siłę ssania i wciskane razem z łożyskiem do maszyny ssącej” – relacjonuje Levatino.
Lekarka ze szpitala w Oleśnicy wyraziła zadowolenie z działań policji i zlikwidowania akcji pro-life. „Fascynujące jest jak zmienia się świat wraz ze zmianą władz” – powiedziała.
Władze miasta kazały fundacji Pro Life zapłacić ponad 66 tys. zł kary, naliczonej przez Zarząd Dróg Powiatowych za „nielegalne zajęcie pasa drogi”. Urzędnicy uznali, że zaparkowany pod szpitalem samochód z banerami blokował ruch innych pojazdów. Organizatorzy zaprzeczają. Decyzję zarządu podtrzymał Wojewódzki Sąd Administracyjny we Wrocławiu.
W 2022 roku kilku działaczy Fundacji zostało prawomocnie skazanych na łączną karę ponad 27 tys. zł grzywny za to, że na plakacie wywieszonym pod oleśnickim szpitalem aborcję nazwano „zabiciem dziecka”.
„Zdaniem sądów w Oleśnicy i we Wrocławiu, nie wolno jednak publicznie mówić, że aborcja to zabicie dziecka, bo komuś z tego powodu może się zrobić przykro. W szczególności ludziom, którzy są odpowiedzialni za ten proceder lub osobiście w nim uczestniczą” – komentował wówczas Dzierżawski.
Dr Łukasz Jagielski, ordynator ze szpitala w Oleśnicy, wygrał w sądzie z działaczami antyaborcyjnymi, którzy pomawiali go o "zabijanie dzieci". Fundacja musi zapłacić 15 tys. zł zadośćuczynienia.
Wyrok zapadł przed Sądem Rejonowym w Oleśnicy. Fundacja odwołała się do wyższej instancji.
Dr Łukasz Jagielski, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego szpitala w Oleśnicy, wystąpił na drogę sądową z prywatnym aktem oskarżenia. Oskarżył działaczy Fundacji "Pro - Prawo do życia" o zniesławienie.
Działacze przez wiele miesięcy wystawali bowiem przed oleśnickim szpitalem i prywatnym gabinetem dr. Jagielskiego w Kiełczowie z transparentami przedstawiającymi martwe płody i hasłami dotyczącymi "zabijania dzieci". Na transparentach pisali m.in.: "Ile dzieci zabito poprzez aborcję w tym miesiącu na pańskim oddziale doktorze Jagielski?".
Takie pytanie, wraz ze zdjęciami szpitala w Oleśnicy, umieścili też na tablicy reklamowej przy wjeździe do miasta. Działalność lekarza łączyli też z zabijaniem we wpisach na stronach internetowych fundacji.
Tomasz Hachoł, pełnomocnik dr. Jagielskiego, zwraca uwagę, że fundacja zazwyczaj działa w podobny sposób. Najpierw składa wniosek o dostęp do informacji publicznej odnośnie do liczby wykonanych zabiegów przerwania ciąży w danej placówce medycznej. Jeśli takie zabiegi są przeprowadzane, działacze zaczynają w ramach pikiet czy poprzez billboardy oskarżać o "zabijanie dzieci". Robią tak, dopóki lekarze nie zaprzestaną przeprowadzania zabiegów.
- Doktor Jagielski postanowił jednak, że się nie ugnie i zawalczy o sprawiedliwość - mówi "Wyborczej" mecenas Hachoł. - Nie było to jednak proste, bowiem policja umorzyła postępowanie, a prokuratura nie dopatrzyła się interesu publicznego w jego prowadzeniu. Dlatego zdecydowaliśmy się na prywatny akt oskarżenia.
Skierowano go przeciwko trzem osobom związanym z fundacją: jej prezesowi oraz dwóm działaczom z regionu. Byli reprezentowani przez prawników z Ordo Iuris.
Oleśnica. 15 tys. zł zadośćuczynienia
Przedstawiciele fundacji zostali oskarżeni o to, że od listopada 2017 roku do stycznia 2019 roku w Oleśnicy i Kiełczowie "w celu poniżenia w opinii publicznej oskarżyciela prywatnego Łukasza Jagielskiego i narażenia go na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu lekarza ginekologa i położnika (...) rozgłaszali przeciwko niemu publicznie nieprawdziwe zarzuty, organizowali pikiety, zamieszczali artykuły na stronach internetowych, zakłócali porządek publiczny, a także publikowali w miejscach publicznych nieprzyzwoite zdjęcia i napisy".
Sędzia Andrzej Lewandowski uznał działaczy fundacji za winnych.
- W ustnym uzasadnieniu sąd stwierdził, że nie można bezkarnie epatować makabrycznymi zdjęciami i oskarżać o morderstwo w sytuacji, gdy postępuje się zgodnie z obowiązującym prawem - podkreśla mecenas Hachoł.
O pojeździe ze zdjęciami zmasakrowanych płodów, który stał przed tamtejszym szpitalem, mieszkańcy zawiadamiali też policję. Skierowała ona do sądu wniosek o ukaranie działaczy fundacji za prezentowanie nieprzyzwoitych zdjęć w przestrzeni publicznej. Na początku sierpnia sąd wyrokiem nakazowym ukarał prezesa fundacji za to wykroczenie grzywną w wysokości 500 zł.
Wyrok nakazowy oznacza jednak, że zapadł bez udziału stron. Jeśli któraś się odwoła, zostanie przeprowadzone postępowanie.
Ruch CitizenGo prowadzi kampanię pod hasłem Dość zabijania dzieci w polskich szpitalach!
Zbiera podpisy pod wnioskiem do prokuratury o ukaranie lekarki, która uśmierciła 9-miesięcznego Felka.
https://citizengo.org/pl/lf/15191-do%C5%9B%C4%87-zabijania-dzieci-w-polskich-szpitalach-
oprac as, źródła: wp.pl, https://dorzeczy.pl/
Zdfjęcia, screen z X z akcji zatrzymania wicedyrektor Gizeli Jagielskiej przez Grzegorza Brauna, dr Gizelska wzywa na pomoc policję oraz 9-miesięczny płód - model i screen z filmu dokumentalnego showtime
Skomentuj
Komentuj jako gość