Prywatne telewizje niech robią, co chcą. Jeżeli jednak Telewizja Polska ma relacjonować debatę Trzaskowski-Nawrocki przed pierwszą turą, to jej obowiązkiem jest również transmitować każdą inną konfrontację dwóch kandydatów w formule „jeden na jeden”. Nie sądzę jednak, że w neo-Kurwizji zobaczymy konfrontację Grzegorza Brauna z Arturem Bartoszewiczem albo Pawła Tanajno z Joanną Senyszyn. Konsekwencje nierównego traktowania kandydatów w mediach publicznych mogą być dalej idące, niż się wielu spodziewa. W efekcie ustrojowego piekła, w którym się za sprawą PiS i PO umościliśmy, mogą doprowadzić nawet do nieuznania ważności wyborów.
Końskie, czyli odgrzewany kotlet
Rafał Trzaskowski wyzwał Karola Nawrockiego na debatę. Dzień po tym, jak ogłoszono podobne wydarzenie Telewizji Republika (z udziałem wielu kandydatów, ale bojkotowane przez prezydenta Warszawy i kandydatkę Lewicy), kandydat Koalicji Obywatelskiej nagrał filmik skierowany do głównego oponenta.
Zaproponował termin (piątek 11 kwietnia, a więc za nieco ponad 48 godziny od rzucenia wyzwania), miejsce (symboliczne Końskie, gdzie według Grzegorza Schetyny wygrywa się wybory, a gdzie Trzaskowski w 2020 r. nie przyjechał na konfrontację z Andrzejem Dudą przed drugą turą) i, uwaga, obecność „największych telewizji”.
Dla porządku wspomnieć należy, że wcześniej, już dwa tygodnie temu, z taką inicjatywą – choć w formule „debaty o bezpieczeństwie” – wyszedł sam Karol Nawrocki.
To kolejna, mało błyskotliwa odsłona „debaty o debacie”. Wzywanie do pojedynku w Końskich to już odgrzewany kotlet, obowiązkowy punkt programu każdej kampanii wyborczej. Niewiele z tego dotąd wynikało. Tym razem jednak może być inaczej, a konsekwencje pomysłu sztabu kandydata KO mogą być bardziej szkodliwe, niż wielu się dziś wydaje.
Jawna kpina z równości wyborów
Tradycyjnie bowiem reprezentanci PO-PiS-u grają na siebie. Trzaskowski pomaga Nawrockiemu, Nawrocki – Trzaskowskiemu. Ręka w rękę lekceważą pozostałych kandydatów. Taka jest symbiotyczna natura duopolu.
Fakt, że telewizja publiczna ma uczestniczyć w tej jawnej kpinie z zasad wyborczej równości, zasługuje na ostrą i jednoznaczną krytykę. Może on zresztą doprowadzić do opłakanych skutków.
W procesie wyborczym rolą nadawcy publicznego jest gwarantowanie równego traktowania wszystkich kandydatów. Stąd obowiązkowe, regulowane przepisami debaty czy nadawanie audycji komitetów wyborczych. W obu tych kwestiach Telewizja Polska jest zobowiązana równo traktować wszystkich zarejestrowanych kandydatów. Bez względu na to, czy w sondażach mają 80%, 38% czy 0,8%.
Jeżeli zatem TVP – wraz z komercyjnymi telewizjami – zgadza się, by wyemitować pojedynek Trzaskowskiego z Nawrockim, to powinna zadeklarować identyczną transmisję (w tym samym czasie antenowym, w podobnej objętości, na tej samej antenie) każdego innego pojedynku dwóch kandydatów.
I tak powinniśmy w najbliższych tygodniach, w najlepszym czasie telewizyjnym zaraz po „neo-Wiadomościach”, sporcie i pogodzie, zobaczyć konfrontacje:
– Mentzena z Hołownią,
– Biejat z Zandbergiem,
– Brauna z Bartoszewiczem,
– Tanajno z Senyszyn…
Brzmi to rzecz jasna absurdalnie. Ale z punktu widzenia prawa wyborczego i zasad uczciwej kampanii Rafał Trzaskowski nie jest lepszy od Joanny Senyszyn. Karol Nawrocki od Marka Jakubiaka, a Sławomir Mentzen od Pawła Tanajno.
To nie sondaże, ale zebrane 100 000 podpisów i rejestracja przez Państwową Komisję Wyborczą jest jedyną podstawą do oceny „ważności” pojedynczych kandydatów.
Debata dwójki kandydatów w TVP stoi w sprzeczności z prawem wyborczym
Z tygodnia na tydzień widzimy coraz lepiej, że Telewizja Polska w likwidacji coraz bardziej zasługuje na złośliwe miano „neo-Kurwizji”. Transmisja pojedynku Trzaskowskiego z Nawrockim przy lekceważeniu pozostałych kandydatów będzie tylko przypieczętowaniem smutnego procesu jej degradacji.
To jednak nie jest wyłącznie kwestia smaku. Konsekwencje nierównego traktowania kandydatów w mediach publicznych mogą być dalej idące, niż wielu się spodziewa. W efekcie ustrojowego piekła, w którym się za sprawą PiS-u i PO umościliśmy, mogą doprowadzić nawet do nieuznania ważności wyborów.
Przypomnijmy: sprawę debat regulują Kodeks wyborczy oraz rozporządzenie konstytucyjnego organu, jakim jest Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Ich celem jest – tu cytat z ustawy – „zapewnić poszanowanie zasady równości w prezentowaniu stanowisk i opinii uczestników debaty”.
Rozporządzenie idzie dalej i stwierdza, że „(…) w przypadku dużej liczby przedstawicieli lub kandydatów (…) Telewizja Polska powinna przeprowadzić odpowiednią liczbę debat, które powinny mieć taką samą formułę (podkreślenie – red.)”. Gdy zaś chodzi o szczegóły, to akt ten obliguje TVP, by każdemu z kandydatów zapewniono możliwość wzięcia udziału w takiej samej liczbie debat.
Formalnie przepisy rozporządzenia odnoszą się do debat na dwa tygodnie przed wyborami. Jest jednak oczywiste, że prowadzenie promocji dwójki wybranych kandydatów przed tym terminem stoi w oczywistej kolizji zarówno z regulacją ustawową, jak i normami konstytucyjnymi dotyczącymi równości procesu wyborczego.
Co zrobi Hołownia?
Wszystko to miałoby wartość teoretycznych rozważań, gdyby nie fakt, że w czerwcu 2025 roku najgorętszym tematem będzie kwestia ważności wyborów. Przypomnijmy: bez żadnej podstawy prawnej rząd nie uznaje orzeczeń właściwej ustawowo w sprawach wyborczych izby Sądu Najwyższego.
Możemy być już pewni, że wielkie emocje budzić będzie kwestia odcięcia głównej partii opozycyjnej od finansowania wbrew decyzji sądu, wbrew uchwale Państwowej Komisji Wyborczej oraz wbrew ustawie o partiach politycznych.
Dziś do tych niebagatelnych argumentów może dojść nowy, z tytułu łamania zasady równości kandydatów przez media publiczne. Warto, by już dziś właściwe organy – z KRRiT oraz PKW na czele – zabrały głos w tej sprawie. Ktoś musi uświadomić „neo-kierownictwu” Telewizji Polskiej w likwidacji, jakie mogą być konsekwencje ich udziału w ustawce kandydatów duopolu.
Na miejscu marszałka Szymona Hołowni skorzystałbym zaś z uprawnienia do wygłaszania orędzia w mediach publicznych. Bezpośrednio przed ewentualną debatą Trzaskowskiego i Nawrockiego przypomniałbym widzom TVP, co mówią w tej sprawie konstytucyjne normy, przepisy Kodeksu wyborczego i rozporządzenie KRRiT.
Marszałek Sejmu powinien zrobić to nie tylko w interesie i imieniu własnym, Mentzena, Zandberga, Biejat, Senyszyn, Starosielca czy Wocha. Również w interesie Rzeczypospolitej i w imię tych wszystkich szumnych obietnic o naprawie mediów publicznych, poszanowaniu konstytucji i przywracaniu standardów, którymi wybrukowane były lata, miesiące i dni przed 15 października 2023 roku.
A na końcu orędzia przypomniałbym, że zgodnie z dostępnymi marszałkowi Sejmu opiniami prawnymi oraz praktyką całej III RP do objęcia urzędu przez nowego Prezydenta RP niezbędne jest uprzednie stwierdzenie ważności wyboru przez Sąd Najwyższy. Zaś Zgromadzenie Narodowe, przed którym nowa głowa państwa składa przysięgę, zwołuje nie kto inny, jak Marszałek Sejmu właśnie.
Piotr Trudnowski
9 kwietnia 2025
Tekst ukazał się na stronie klubjagiellonski.pl
W Końskich odbyła się debata prezydencka.
Trwała prawie trzy godziny. Wzięło w niej udział ośmioro kandydatów. Pierwszy blok pytań dotyczył bezpieczeństwa, drugi - polityki zagranicznej, trzeci - gospodarki. Nie obyło się bez ataków personalnych.
Początkowo w debacie mieli zmierzyć się dwaj kandydaci, którzy są liderami sondaży - kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski i kandydat Prawa i Sprawiedliwości Karol Nawrocki. Jednak później inni kandydaci na prezydenta zapowiedzieli, że również wybierają się do Końskich. W związku z tym organizatorzy przygotowali dodatkowe mównice.
Debata była zaplanowana na godzinę 20, ale się opóźniła. W debacie biorą udział: Rafał Trzaskowski, Karol Nawrocki, Szymon Hołownia, Magdalena Biejat, Krzysztof Stanowski, Joanna Senyszyn, Marek Jakubiak i Maciej Maciak.
Debata rozpoczęła się około godziny 20.30, prowadzą ją przedstawiciele trzech telewizji - TVP, TVN24 i Polsat News - Joanna Dunikowska-Paź, Grzegorz Kajdanowicz i Piotr Witwicki.
Pytanie o przywrócenie zasadniczej służby wojskowej
Debata jest podzielona na trzy bloki tematyczne: bezpieczeństwo, polityka zagraniczna i gospodarka.
W bloku tematycznym bezpieczeństwo pierwsze pytanie dotyczyło tego, czy w obliczu rosnącego zagrożenia kandydat/kandydatka poparliby przywrócenie zasadniczej służby wojskowej.
Magdalena Biejat powiedziała, że jest temu przeciwna, a polska armia "musi być silna dobrym uzbrojeniem i dobrą współpracą z partnerami".
Szymon Hołownia stwierdził, że nie ma potrzeby wprowadzania powszechnego poboru. - Nie liczebność (armii) jest kluczem, a wyposażenie i zadania, jakie ma spełniać - dodał.
Marek Jakubiak mówił, że powinna być obowiązkowa służba wojskowa na czas od trzech do sześciu miesięcy.
Karol Nawrocki zaznaczył, że w polskiej armii jest coraz mniej rekrutów. Zaatakował też Rafała Trzaskowskiego, mówiąc, że "największym zagrożeniem" dla polskiej armii byłoby to, gdyby na jej czele stanął "tchórz", bo tak określił prezydenta Warszawy.
- Służba nie powinna być obowiązkowa, powinna być za to pożądana przez młodych ludzi, powinien być system benefitów - powiedział Krzysztof Stanowski.
- Nie chcę popierać jakiejkolwiek formy militaryzacji - odpowiadał na to pytanie Maciej Maciak.
Rafał Trzaskowski mówił, że jest przeciwnikiem poboru do wojska, ale dodał, że polska armia musi być najliczniejsza i najlepiej wyposażona w Europie.
Pytanie o politykę migracyjną
Kolejne pytanie dotyczyło tego, czy zdaniem kandydatów należy zamknąć granicę przed migrantami oraz czy mają jakiś plan na to, jak przyjąć choćby część migrantów.
Trzaskowski powiedział, że "dzisiaj mamy na naszej wschodniej granicy wojnę hybrydową, dlatego musimy mieć najbezpieczniejszą granicę w Europie i to się dzieje". Zarzucił, że poprzedni rząd "nie był w stanie kontrolować granicy". - My to wszystko dzisiaj naprawiamy – dodał. Kandydat KO mówił też, że "duże pieniądze z Unii Europejskiej trzeba brać i wzmacniać naszą granicę".
Stanowski ironizował, że "dzisiaj się wylosowała ta wersja Rafała Trzaskowskiego, który akurat jest przeciwko wpuszczaniu migrantów". - Cieszę się, bo akurat w tym momencie się zgadzamy - oświadczył.
Senyszyn wskazywała, że częściowo granica Polski pokrywa się z granicą UE. - W związku z tym powinniśmy przede wszystkim działać wspólnie w ramach Unii Europejskiej. Nie powinniśmy ani specjalnie do przodu wyskakiwać z jakimiś pomysłami, tylko porozumieć się, ponieważ problem migracji będzie się nasilał ze względu na suszę i głód - powiedziała. Jej zdaniem "musimy być przygotowani na to, aby migrantów asymilować".
Nawrocki mówił, że "Polska przez lata była twierdzą bezpieczeństwa". - Dziś już wiemy, że to, co dzieje się w Europie Zachodniej jest problemem dla kobiet, dla dzieci. Widzimy te akty wandalizmu wpuszczonych nielegalnych migrantów. Mówią też o tym statystyki Eurostatu, że w takich państwach jak Belgia czy Niemcy zdecydowanie spadł poziom bezpieczeństwa pod wpływem nielegalnej migracji właśnie - kontynuował.
Według niego "dzisiaj jesteśmy w sytuacji, gdy polska granica zachodnia jest pod presją nielegalnych migrantów", a "rząd polski abdykował z tego, aby zająć się zachodnią granicą". - Jako prezydent państwa polskiego będę dążył do jednostronnego wypowiedzenia paktu migracyjnego. Bezpieczeństwo Polek i Polaków jest dla mnie najważniejsze - mówił.
Maciak odpowiedział: - Mnie poraża hipokryzja tych głównych partii w Polsce. Raz mówią, że nie wolno wpuszczać, potem wpuszczają.
- Póki nie zmienimy chociażby prezydenta, to zjawisko migracji będzie tematem sporów politycznych i też źródłem problemów polskich rodzin, które z tego tytułu nie mają godziwie płatnej pracy - dodał.
Jakubiak ocenił, że "jest to zjawisko bardzo niebezpieczne". Dodał, że zachodnia granica dzisiaj jest "bardzo napierana". - W oczywisty sposób musimy działać symetrycznie. Symetryczność polega na tym, że musimy zamknąć, uszczelnić granicę tak zachodnią, jak i wschodnią - dodał.
Hołownia podkreślał, że "polska granica musi być szczelna, nie można jej przekraczać w nielegalny sposób". - Wtedy większość problemów się rozwiąże - dodał.
Biejat powiedziała, że "Polska musi być bezpieczna". - Polska musi kontrolować, kto do nas przyjeżdża i wpuszczać tych, którzy mają prawo tu zostać na podstawie umów międzynarodowych i naszej konstytucji - przekazała.
Jak zapewnić stabilność energetyczną
Kolejne pytanie dotyczyło bezpieczeństwa energetycznego. Pytanie brzmiało: Jakie działanie powinien podjąć prezydent, by zapewnić stabilność energetyczną?
- Podstawą naszego bezpieczeństwa energetycznego musi być inwestycja w odnawialne źródła energii - mówiła Magdalena Biejat.
- Model polskiej energetyki musi być oparty o polskie słońce, polski wiatr, polski atom, polskie biogazownie - podkreślił Szymon Hołownia. Dodał, że transformacja energetyczna musi być "sprawiedliwa".
- Węgiel jest polskim złotem, może dać nam tanią energię, która nie zanieczyszcza środowiska i jest tanim źródłem energii, wbrew temu, co mówi Lewica - przekonywał Marek Jakubiak.
- Promowanie energetyki atomowej, nowych sieci przesyłowych jest promowaniem systemu giełdowego. Jestem fanem odnawialnych źródeł energii, ale bajki o tym, że czekają nas wielkie inwestycje w OZE, słyszę od lat - mówił z kolei Maciej Maciak.
Karol Nawrocki mówił, że będzie "bronił polskiego węgla", ale dodał, że to "nie zwalnia z obowiązku naszej drogi, naszej wizji do energii atomowej".
Joanna Senyszyn mówiła, że "potrzebny jest nam miks energetyczny". - Nie możemy w tej chwili zrezygnować ani z węgla, ani z atomu, ani z żadnych innych form energii".
Rafał Trzaskowski mówił, że "to rząd PiS-u doprowadził do tego, że mamy najwyższe ceny energii w Europie". - To my wprowadziliśmy projekt unii energetycznej, (...) dzisiaj mamy miliardy z KPO, żeby tworzyć magazyny energetyczne, żeby inwestować w odnawialne źródła energii - powiedział.
Nawrocki o "ośmielonej" Rosji, Trzaskowski: to słowa ruskiej propagandy
W turze pytań wzajemnych po pierwszej rundzie pytań kandydat KO zapytał kandydata PiS o jego słowa, że doprowadzi do sytuacji, w której przy stole negocjacyjnym będą prezydenci USA, Rosji, Ukrainy i Polski - i nikt inny z UE. - Jak pan chce to zrobić, skoro nie ma pan żadnych relacji w Unii Europejskiej, że całą Europę będzie reprezentowała tylko Polska? - spytał Trzaskowski.
Nawrocki w odpowiedzi stwierdził, że Europa znajduje się w gigantycznym kryzysie. - Za to odpowiada też pana szef - Donald Tusk, który podpisał pakt z Putinem razem z Angelą Merkel, i pod wpływem tego paktu ośmielona milionami euro Federacja Rosyjska zaatakowała Ukrainę. Pakt klimatyczny, pakt migracyjny - wszystko to pana szef, panie wiceprzewodniczący - powiedział.
- Jako prezydent polskiego państwa nie będę niczyim sługą, a szczególnie kamerdynerem państwa niemieckiego - powiedział Nawrocki, dodając, że zamierza kierować się zasadą "po pierwsze Polska, po pierwsze Polacy".
Trzaskowski, odpowiadając z kolei na pytanie innej kandydatki, Joanny Senyszyn, dotyczące wydatków na obronność, nawiązał też do słów Nawrockiego. Ocenił, że na jego pytanie Nawrocki odpowiedział "słowami ruskiej propagandy". - Bo mówić o tym, że za wojnę w Ukrainie jest współodpowiedzialna UE, to po prostu ruska propaganda - dodał kandydat KO. Podkreślił, że potrzebna jest silna Unia Europejska, która wyda dużo na obronność.
Międzynarodowe kompetencje kandydatów
Kolejnym blokiem tematycznym była polityka zagraniczna. Padło pytanie o to, jakie kandydaci mają doświadczanie, kompetencje, znajomości na arenie międzynarodowej.
- Wykorzystałem te półtora roku jako marszałek Sejmu do tego, żeby dyplomację parlamentarną podnieść do poziomu do tej pory nieznanego - przekonywał Szymon Hołownia.
- Prezydent RP powinien prowadzić własną, propaństwową politykę, powinien mieć jedynie interesy polskie - mówił Marek Jakubiak.
- Z każdym się dogadam - przekonywał Maciej Maciak.
- Przez siedem lat prowadziłem politykę pamięci państwa jako szef IPN - mówił z kolei Karol Nawrocki.
- Jestem chyba jedną z najbardziej doświadczonych zarówno życiowo, jak i politycznie kandydatek - mówiła Joanna Senyszyn.
- Całe życie zajmowałem się polityką europejską, byłem ministrem do spraw europejskich, pracowałem w Parlamencie Europejskim, jako młody chłopak pracowałem przez chwilę na Kapitolu, miałem świetne relacje zarówno z republikanami, jak i demokratami. Całe życie zajmowałem się tym także naukowo - mówił Rafał Trzaskowski.
Nawrocki o polityce zagranicznej. Stawia u siebie biało-czerwoną flagę, a na pulpicie Trzaskowskiego flagę LGBTQ+ Trzaskowski chowa flagę. Na to reaguje Biejat, podchodzi i bierze ją i stawia na swoim pulpicie.
Gdzie pierwsza wizyta
W bloku dotyczącym polityki zagranicznej zadano też pytanie: Jaką stolicę jako pierwszą powinien odwiedzić nowy prezydent i jaki przywódca powinien zostać zaproszony do Polski jako pierwszy?
Trzaskowski powiedział, że "polski prezydent powinien wsiąść w samolot (...) i polecieć w jedną podróż, w której na pewno na trasie powinno się znaleźć (miasto - red.) Mons, czyli kwatera NATO, powinien się znaleźć Paryż, dlatego że my w tej chwili będziemy podpisywali bardzo ważną umowę z Paryżem i te nasze relacje z UE chyba najbardziej istotne są z Paryżem, i oczywiście Waszyngton".
Stanowski zadeklarował, że "pierwszą stolicę, którą odwiedzi będzie oczywiście Male, stolica Melediwów". - Ten kraj (...) idzie pod wodę, trzeba się spieszyć, żeby odwiedzać te kraje, które mogą zniknąć z mapy świata - wyjaśniał.
- Pierwszą stolicą, którą odwiedzę będzie oczywiście Bruksela, ponieważ Unia Europejska to jest najlepsza rzecz jaka spotkała Polaków w historii - oznajmiła Senyszyn. Zaznaczyła też, że "trzeba odwiedzić Waszyngton".
- Gdy zostanę prezydentem państwa polskiego, najpierw odwiedzę oczywiście Waszyngton, żeby poukładać nasze międzynarodowe relacje - powiedział Nawrocki. - Będzie to wizyta w Waszyngtonie z międzylądowaniem w Watykanie - uściślił.
Maciak powiedział: - Jeżeli chodzi o moją pierwszą wizytę, to najprawdopodobniej nigdzie. Zobaczymy, komu pierwszemu zależy. Niech przyjedzie do Polski.
- Z szacunku dla 10 milionów Polaków pojechałbym do Stanów Zjednoczonych, to jest największa nasza Polonia - przekazał Jakubiak.
Hołownia ocenił, że "najpierw sąsiedzi (...) – Litwa, Łotwa Estonia, Finlandia, Szwecja i Czechy". - To jest dzisiaj najbliższy nam ekosystem i najbliższy nam świat. Później Bruksela i Waszyngton - powiedział.
Jak oznajmiła Biejat, "pierwszą stolicą, którą by odwiedziła, byłoby Wilno". - Jako symbol zacieśniania naszej współpracy z naszymi sąsiadami z regionu - dodała.
Pytanie o strategiczny cel polskiej polityki zagranicznej
Kolejne pytanie w bloku tematycznym polityki zagranicznej dotyczyło tego, jaki jest strategiczny cel polskiej polityki zagranicznej.
Szymon Hołownia mówił, że Polska "musi być silna w wielostronnych sojuszach". - Polska silna w NATO, silne relacje ze Stanami Zjednoczonymi, (...), natomiast musimy też skupić się na Europie - podkreślił.
Karol Nawrocki mówił, że strategicznym celem jest Sojusz Północnoatlantycki. - Jestem też zwolennikiem Polski w Unii Europejskiej, to rzecz naturalna i strategiczna, ale jestem przeciwnikiem wszelkich reform centralizacyjnych Unii Europejskiej - dodał.
Krzysztof Stanowski skoncentrował się na kompetencjach polityków. - Wybierajmy ludzi, którzy nie gaszą pożarów, tylko tych, którzy potrafią przewidzieć co zrobić, żeby one nie wybuchły - apelował.
Rafał Trzaskowski mówił, że "trzeba mieć przede wszystkim plan i kompetencje". Mówił, że trzeba mieć "mocne" relacje z USA. - Ale najlepsze relacje ze Stanami Zjednoczonymi i najlepsze relacje z Unią Europejską są ze sobą powiązane - dodał.
Magdalena Biejat również opowiedziała się za kontynuacją współpracy z USA i NATO, ale zaznaczyła, że USA nie są już "przyjacielem" Polski. - Dzisiaj bezpieczeństwo Polski leży w Europie - zaznaczyła.
Również Joanna Senyszyn zwróciła uwagę na konieczność członkostwa, zarówno w NATO, jak i w UE. Jej zdaniem UE musi stworzyć w NATO "swoistą flankę europejską". - Potrzebna jest także silna armia unijna - powiedziała.
Maciej Maciak zaproponował budowanie polityki zagranicznej opartej na sympatii i zapraszaniu do współpracy, a jako przykład wskazał Węgry. - Republika Węgierska pod przywództwem premiera Viktora Orbana też jest w NATO, też jest w Unii Europejskiej. Czy oni są czymkolwiek zagrożeni? Nie - mówił.
Marek Jakubiak za kluczowe uznał wzmacnianie własnego potencjału obronnego. - Historia nas uczy, że jeżeli możemy na kogokolwiek liczyć, to zawsze na siebie. Nie możemy doktryny tylko opierać, że wróg przychodzi tylko z jednego kierunku. My musimy być przygotowani na wszelkie możliwe ewentualności - przekonywał.
Pytania wzajemne po drugiej rundzie
Po rundzie pytań od prowadzących w zakresie polityki zagranicznej przyszła kolej na serię pytań wzajemnych.
W jednym z nich zwrócił się Trzaskowski do Nawrockiego. - Czego wy się tam naprawdę w tej Unii Europejskiej boicie? – zapytał.
Nawrocki odparł: - Ja się nie boję niczego w Unii Europejskiej. Nie boję się oczywiście tego, że będę negocjował z Unią Europejską te kwestie, które mi nie odpowiadają jako przyszłemu prezydentowi państwa polskiego.
- Nie podoba mi się - a nie boję się - wszystkich reform centralizacyjnych i prób centralizacji wielu sektorów życia polskiego. Także polskiej obronności czy polskiej edukacji – dodał.
Kandydat PiS nie pozostał dłużny i później zwrócił się z pytaniem do Trzaskowskiego. - Jest pan jedynym z tego grona politykiem, który jawnie był finansowany przez państwo niemieckie - Campus Polska, Fundacja (Konrada) Adenauera. Jakie zobowiązania pan podejmował wobec państwa niemieckiego za te środki finansowe? – zapytał.
Trzaskowski odparł na to: - Zastanawiałem się, czy będziemy mieli do czynienia z małą paranoją na tej debacie. Ale widać, że jest totalna paranoja. Znowu jakieś fobie antyniemieckie. Ja tego naprawdę nie rozumiem, jak dzisiaj, kiedy jest zagrożenie ze strony Rosji, można przez cały czas bać się tylko i wyłącznie Niemców.
- Kiedy rozmawiamy o polityce zagranicznej, o czymś super istotnym, to pan o jakichś fobiach opowiada i o współpracy z Fundacją Adenauera, z którą wszyscy prawicowi politycy, z PiS-u też, w latach dziewięćdziesiątych współpracowali. To coś nieprawdopodobnego – dodał.
Do Nawrockiego miał pytanie również Hołownia. - Kontynuując wątek sprawdzania pana kompetencji (..). Jak nazywają się prezydenci Litwy, Łotwy, Estonii i Finlandii? Żeby było Panu bliżej - również Węgier. Wydaje mi się, że żeby wejść szybko w prezydencką pracę, nie można się będzie posługiwać Wikipedią – powiedział kandydat Trzeciej Drogi.
- Panie marszałku, pan chyba zapomniał, że nie jest już prowadzącym talent show w TVN-ie, tylko jest pan marszałek uczestnikiem debaty prezydenckiej. To nie pan marszałek zadaje pytania - powiedział Nawrocki.
- Nie będę wymieniał panu marszałkowi kolejnych imion i nazwisk przywódców europejskich. To jest konwencja zupełnie niepoważna. Panie marszałku, z tymi państwami, oczywiście szczególnie z państwami bałtyckimi, będę utrzymywał i utrzymywałem też na niwie akademickiej i naukowej doskonałe relacje (…). Niezależnie od tego, jak prezydenci tych państw będą się nazywać - mówił dalej kandydat PiS.
Do Nawrockiego pytania skierowała również Biejat. Jak mówiła, "Donald Trump nie szanuje tych, którzy się podlizują", a "szanuje tych, którzy potrafią się postawić". - Tymczasem partia, którą pan reprezentuje, umizguje się do Trumpa, przeprasza za polskich przedstawicieli rządu, kiedy są asertywni wobec przedstawicieli administracji. Więc mam pytanie, kiedy pan wreszcie wstanie z kolan? – pytała.
- Ja także ze Stanami Zjednoczonymi zamierzam prowadzić politykę opartą o polski interes. To jest rzecz zupełnie naturalna. To nie są umizgi (...) - mówię o sobie - tylko to jest realna optyka tego, co dzieje się na arenie międzynarodowej. Nikt chyba nie kwestionuje, kto jest poważny, wartości Sojuszu Północnoatlantyckiego i bilateralnych relacji Polski ze Stanami Zjednoczonymi – odpowiedział jej Nawrocki.
Nawrocki: tradycyjnie już pytanie do Rafała Trzaskowskiego
Nawrocki po raz kolejny zadał pytanie Trzaskowskiemu.
- Tradycyjnie już, będę konsekwentny, drodzy państwo, pytanie do Rafała Trzaskowskiego. W mojej optyce jest pan radykalnie lewicowym politykiem, ale jak widzimy, oddaje pan flagę LGBT pani marszałek. Raz pan każe ściągać krzyże w warszawskim ratuszu i w polskiej stolicy, potem mówi pan, że tego zarządzenia nie było. Raz pan mówi, że CPK to gigantomania, a potem, że jest potrzebne. Kim pan właściwie jest, panie Rafale? - powiedział.
- Na pewno to nie ja mam problem z podwójną tożsamością, to pan ma problem z podwójną tożsamością, jak cała Polska się dowiedziała. Natomiast jeżeli chodzi o pana pytanie, jak zwykle dużo paranoi, wy naprawdę z Kaczyńskim macie jakąś obsesję, (...), a propos gejów - odpowiedział Trzaskowski.
- Nie wiem, nie jestem w stanie tego kompletnie zrozumieć, jakie widzi się (w tym - red.) zagrożenie. Pan ma szczęśliwą rodzinę, ja mam szczęśliwą rodzinę, tutaj wszyscy jak stoimy, czy większość z nas ma szczęśliwe rodziny i gdzie ci geje są zagrożeniem? Pan naprawdę się boi tak bardzo, (…), że to naruszy polską rodzinę, a przecież związki partnerskie głównie mają służyć parom heteroseksualnym - mówił dalej.
Trzaskowski mówił, że w sprawie CPK "nie było żadnej zmiany stanowiska". - Rysowali palcem po wodzie, opowiadając jakieś bzdury. Wreszcie mamy prawdziwy projekt, który notabene ochroni Okęcie, który wreszcie zainwestuje w LOT i teraz dopiero można ten projekt realizować, a wy jakieś duby smalone opowiadaliście na ten temat, nawet nie wiedzieliście, jak w LOT zainwestować - dodał.
Po nim nastąpiła ponownie seria wzajemnych pytań. Gdy przyszła w niej kolej Maciaka, zwrócił się on do Hołowni: - Pan marszałek jest drugą osobą w państwie, a w mojej ocenie wypowiedział karygodne słowa, typu groźby, i obrazy w stosunku do prezydenta Federacji Rosyjskiej. Mam takie pytanie, czy jak się zmieni kurs na dobre stosunki z Rosją, czy pan z tych słów o wdeptywaniu Putina w ziemię zapadnie się ze wstydu?
Hołownia odparł, że "jak to dobrze, że wreszcie pan otwarcie położył karty na stole i odsłonił twarz". - Pan się martwi o Putina, o jego dobrostan, o jego dobre imię, a ja się martwię o te dzieci, które zostały zamordowane na placu zabaw w Krzywym Rogu kilka dni temu. Pan wie, ile one miały lat? Pan wie, kto to zrobił? Zrobił to Władimir Władimirowicz Putin, którego dobrego imienia teraz pan broni. Niech mi pan powie, czy pan bierze pieniądze od Putina, czy pan to robi jako wolontariusz? (…) Władimir Putin ma dzisiaj w kampanii prezydenckiej w Polsce swojego adwokata. Wszyscy państwo nie macie co do tego już dzisiaj chyba żadnych wątpliwości. Jeszcze raz pana pytam: Rosjanie panu płacą, czy jest pan wolontariuszem? – dodał.
Zamieszanie wokół uczestnictwa w wyborach
Jeszcze przed debatą rozgorzały emocje związane z niepewnością, kto w niej finalnie wystąpi.
Rafał Trzaskowski zaproponował Karolowi Nawrockiemu debatę w piątek o godzinie 20 w Końskich. Gotowość do zorganizowania debaty wyraziły TVN24, TVP i Polsat News. Do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy kandydat PiS się zjawi. Jego sztab postawił warunek, że chce, by w debatę zaangażowane były też inne telewizje - TV Republika i wPolsce24.
TV Republika i wPolsce24 zorganizowały debatę kandydatów na rynku w Końskich o 18.50. Udział wzięli: Karol Nawrocki, Krzysztof Stanowski, Szymon Hołownia, Marek Jakubiak i Joanna Senyszyn.
Po tym, jak kilkoro ubiegających się o prezydenturę zadeklarowało przyjazd, Trzaskowski opublikował na X wpis z nagraniem. "Myślę, że przez szacunek dla nich i przede wszystkim przez szacunek dla wyborców trzeba tę debatę rozszerzyć. Ja będę czekał o godzinie 20 w Końskich" - powiedział.
Trzecia debata prezydencka w poniedziałek 14 kwietnia 2025 r.
Trzecia debata prezydencka odbędzie się w poniedziałek 14 kwietnia 2025 r. o godz. 20.00 w TV Republika.
W debacie 14 kwietnia 2025 r. potwierdzili swój udział: Karol NAWROCKI, Sławomir MENTZEN, Szymon HOŁOWNIA, Adrian ZANDBERG, Grzegorz BRAUN, Marek JAKUBIAK, Joanna SENYSZYN, Artur BARTOSZEWICZ. Odmówili swojego udziału w debacie 14 kwietnia 2025 r. Rafał TRZASKOWSKI i Magdalena BIEJAT.
Czwarta debata predencka w poniedziałek 12 maja 2025 r.
Czwarta debata odbędzie się przed pierwszą turą w poniedziałek, 12 maja 2025 r. o godz. 20.00. Zostanie ona zrealizowana wspólnie przez TVP, Polsat News i TVN 24. Do udziału zaproszono liderów sondaży i kandydatów, którzy zostali zweryfikowani przez PKW (PKW do 28 kwietnia 2025 r. ogłosi finalną listę kandydatów w wyborach prezydenckich 2025 r.).
Kolejne debaty czekają nas między pierwszą a drugą turą wyborów, a więc między 18 maja a 1 czerwca 2025 r.
Skomentuj
Komentuj jako gość