Wygląda na to, że Polska w maju 2025 roku będzie państwem nawet czterech prezydentów. O tej groźbie powiedział olsztyniak, sędzia SN, wykładowca prawa na UWM dr hab. Piotr Prusinowski, w szeroko cytowanym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”. Wynik wyborów wymaga zatwierdzenia przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej SN. Chociaż Prusinowski przyznaje, że ma „brak kompetencji w obszarze prawa konstytucyjnego”, to stwierdza, że „wydane przez nią orzeczenie będzie dotknięte nieważnością, wadliwe”, bo Izba „nie jest sądem, gdyż zasiadają w niej „neosędziowie”.
Prusinowski uważa, że pomysł marszałka Szymona Hołowni, by to trzy inne izby orzekły o ważności wyborów, tylko pogłębi chaos, bo w każdej izbie zasiadają „neosędziowie” a on nie usiądzie z „neosędziami, nawet w sprawie ważności wyborów prezydenckich”. Może więc dojść do sytuacji, że będziemy mieli w Polsce dwóch prezydentów, bo „nieważne, kto wygra wybory, to druga strona i tak nie uzna go za prezydenta”. Wobec tego PSL wymyślił, że o ważności wyborów zadecyduje 15 najstarszych sędziów SN, a K13G to w Sejmie klepnęła, ale PiS uzna tylko werdykt Izby Nadzwyczajnej (chyba, że 15-tka zatwierdzi wybór Karola Nawrockiego).
Tak czy siak możemy w finale mieć nawet czterech prezydentów: Rafała Trzaskowskiego (prezydent K13G), Karola Nawrockiego (prezydent obywatelski PiS), Szymona Hołownię, jako prezydenta p.o. i obecnego prezydenta, który stwierdzi, że skoro jedni nie uznają drugich, to on musi nadal pełnić swoją funkcje głowy państwa. No i dobrze, wreszcie każde plemię będzie miało swojego prezydenta! Jest jeszcze inne wyjście. Skoro mamy już "marszałka rotacyjnego", to możemy mieć i prezydenta rotacyjnego. Każdy z czterech polityków będzie prezydentem przez rok, jak w Szwajcarii premierzy.
Paleo sędziowie domagają się likwidacji władzy sądowniczej
Pomysł szefów Iustitii na „przywrócenie praworządności” jest taki, że napiszą ustawę, na mocy której rząd będzie mógł wyrzucić z pracy kilka tysięcy „neosędziów”. Bartosz Pilitowski, szef fundacji monitorującej polskie sądy Court Watch Poland, skomentował w wywiadzie na gazeta.pl (Bodnar i fanatycy): „Nagonka na sędziów, którzy uczciwie pracują, sądzą nasze sprawy, jest absolutnie niedopuszczalna. Zostali powołani lub awansowani w okresie, kiedy system miał wadę zawinioną przez polityków, a zrobiono z tych sędziów podludzi, nazywając ich "paserami konstytucyjnymi", "neosędziami", "łajnem". Te oddziały specjalne - kordon dwóch głównych stowarzyszeń sędziowskich - nawet nie podają "neosędziom" ręki, a dawny Rzecznik Praw Obywatelskich, który obecnie jest ministrem, proponuje ustawę pozbawiającą tych ludzi pracy czy stanowiska, nie dając im nawet prawa odwołania. No ludzie, są jakieś granice!”
Komisja Wenecka zaproszona do Polski przez min. Adama Bodnara powiedziała rządowi: Chcecie złamać zasadę trójpodziału władzy i podporządkować sędziów władzy wykonawczej. Sędziego można zdjąć z urzędu albo zdegradować tylko na mocy wyroku sądu. Wyrzuceni sędziowie odwołają się do Strasburga i wygrają.
Kulasek z ministra aktywów na ministra nauki
Z kuźni kadr partyjnych (b. ART) mamy nowego ministra nauki w miejsce Dariusza Wieczorka, który stracił stołek za ujawnienie rektorowi Uniwersytetu w Szczecinie, kto na niego donosi. Nowym ministrem ma zostać obecny poseł-wiceminister aktywów państwowych, dr nauk rolniczych 58-letni Marcin Kulasek z Olsztyna, sekretarz generalny SLD. Jako zwierzchnik Polskiej Grupy Zbrojeniowej wzmocnił obronę Polski obsadzając spółki wybitnymi fachowcami od produkcji broni: Renatę Gruszczyńska, radną KO, prezeskę zieleni miejskiej w Kielcach, na prezeskę Mesko, producenta amunicji i rakiet Piorun. Sprawdzonego w boju działacza PZPR Andrzeja Ryńskiego dał na członka Rady Nadzorczej spółki CENZIN, dyrektora Muzeum Warmii i Mazur Piotra Żuchowskiego z PSL, który obrony Zamku przed Krzyżakami uczył się od samego Mikołaja Kopernika – dał do rady PIT-RADWAR i Wiolettę Śląską-Zyśk, Wonder Woman Polityki z KO do MS Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych S.A.
Kulasek będzie miał w kim wybierać do resortu nauki. Kadry UWM czekają.
Powrót lodówki PiS
A propos Kulaska, to przed świętami Bożego Narodzenia 2023 roku, jako poseł opozycji, zorganizował na olsztyńskiej starówce konferencję prasową, gromiąc PiS za rekordową inflację i "drogie jak nigdy" święta Bożego Narodzenia. Żeby ulżyć polskim rodzinom rozdał 150 choinek. „Chociaż w ten sposób chcemy pomóc ludziom w te święta, odciążyć ich domowe budżety” – wyjaśnił dziennikarzom. Rok wcześniej, 4 stycznia 2022 roku, Donald Tusk napisał na X proroczo: „Gaz, prąd, raty kredytu, składka zdrowotna. To tak na początek roku tylko. Ale władza tego nie widzi, nie czuje. DROŻYZNA, GŁUPCY!” Niestety, w tym roku przed świętami Kulasek nie ulżył polskim rodzinom i nie pojawił się jako św. Mikołaj na olsztyńskiej starówce. Wyręczył go więc PiS prezentując lodówkę na święta: masło o 100% droższe, mleko o 40%, jajka 37%, filet z piersi kurczaka i ser żółty o 20%.
Przypomnę, że już raz lodówka pomogła PiSowi wygrać wybory. W 2005 roku z lodówki znikały produkty żywnościowe, co miało nastąpić, gdyby PO przejęła władzę.
Niech żyje nam Marszałek sto lat!”
Na portalu olsztyn.com.pl ukazała się laudacja pod adresem marszałka Kuchcińskiego z okazji jego 48. urodzin (31 grudnia): „Swoje przywiązanie do regionu pokazuje od wielu lat, aktywnie działając na rzecz województwa. Marszałek jest pasjonatem siatkówki, w młodości grał w AZS Olsztyn, jako ichtiolog chroni przyrodę i dba o i zrównoważony rozwój terenów wiejskich”. „Prowadzi zdrowy tryb życia. Należy do biegowej reprezentacji urzędu marszałkowskiego. Równie chętnie oddaje się też żeglarstwu i wędkarstwu, co pozwala mu na relaks i kontakt z naturą.” „Prywatnie jest mężem Eweliny oraz tatą dwóch córek - Oli i Niny, z którymi mieszka w Kieźlinach. Z okazji urodzin, portal Olsztyn.com.pl życzy panu Marszałkowi wszystkiego, co najlepsze”.
I my, Wacław Jarząbek, przyłączamy się do tych życzeń. „Czasem aż oczy bolą patrzeć, jak się przemęcza, dla naszego urzędu, marszałek Kuchciński Marcin, naszego urzędu marszałkowskiego. Ciągle pracuje! Wszystkiego przypilnuje i jeszcze inni, niektórzy, wtykają mu szpilki. To nie ludzie – to wilki! Niech żyje nam marszałek sto lat!”
Rok 2025 rokiem Hołdu Pruskiego
Sejmik województwa ogłosił rok 2025 rokiem 500-lecia Hołdu Pruskiego. W kwietniu 1525 roku na krakowskim rynku Albrecht Hohenzollern, ostatni wielki mistrz zakonu krzyżackiego, złożył hołd królowi polskiemu Zygmuntowi I Staremu. Ani Zygmunt I, ani jego syn Zygmunt August nie mogli przewidzieć, że nieco ponad 100 lat później niewielkie księstwo stanie się państwem zagrażającym bytowi Polski i weźmie udział w jej rozbiorach. W XVI w. wiele wskazywało na to, że Prusy Książęce zintegrują się z ziemiami Korony. Chociaż biskup warmiński Maurycy Ferber wówczas radził królowi, żeby zakon krzyżacki wyrzucić raz na zawsze z Prus i z królestwa. W ramach obchodów w parku pod Zamkiem stanie rzeźba - kopia sceny z obrazu Jana Matejki, na którym Hohenzollern klęczy przez królem Zygmuntem. Szkoda, że w rzeźbie pominięto błazna Stańczyka siedzącego u stóp króla z zafrasowaną twarzą. W opinii wojewódzkich radnych 500-lecie hołdu pruskiego jest okazją do celebrowania sukcesów polskiej kultury, nauki, samorządu i gospodarczego rozwoju.
Wolałbym, żeby radni podjęli uchwałę domagającą się reparacji od Niemiec.
Ponadpartyjna zmiana pomnika
W ciszy i niezauważenie odbył się demontaż i wymiana pomnika na cmentarzu w Olsztynie przy ul. Baczewskiego (za szpitalem MSWiA). Cmentarz w czasie PRL nazwano Cmentarzem Ofiar Terroru Hitlerowskiego i na kwaterze wyryto napis „Wolność. Pokój. Socjalizm.” Od lat domagały się usunięcia tablicy rodziny zamordowanych, którzy nie zginęli „za socjalizm” a z rąk socjalistów (narodowych lub bolszewickich). Cmentarz jest miejscem spoczynku nie tylko ofiar straconych przez Niemców, jak np. żołnierzy AK – więźniów obozu w Działdowie zamordowanych w Zawadach Małych, ale również cywilów wymordowanych przez żołnierzy Armii Czerwonej z 1945 roku, m.in. pacjentów i personelu olsztyńskich szpitali. Teraz zniknął propagandowy napis, który miał ukryć ofiary sowieckich zbrodni a na jego miejscu postawiono mniejszy monument, opatrzony napisem „Cmentarz Wojenny”. Zmiany i remont zlecił w 2022 roku wojewoda Artur Chojecki (PiS) a dzieło ukończył Radosław Król (PSL).
Chociaż jedną rzecz udało się zrobić ponad podziałami.
Radny Pancer pilnie potrzebuje posady
W grudniowej „Debatce” napisałem, że olsztyński radny KO Piotr Pancer chce wygryźć ze stołka dyrektora Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie Mariusza Sieniewicza. Przypuszczałem, że powodem jest odległość – 109 km – od Susza, w którym Pancer od ponad 4 lat jest dyrektorem Suskiego Domu Kultury. Okazało się, że dlatego na gwałt szuka posady w Olsztynie, gdyż wiedział o grożącym mu zwolnieniu. Wypowiedzenie burmistrz Marcin Mądry wręczył mu 23 grudnia. O powodach odwołania napisał w sieci: „Głównym powodem odwołania dyrektora były nieprawidłowości wynikające z przeprowadzonej kontroli zarządczej i postępowania wyjaśniającego, do których odwołany dyrektor nie złożył wyjaśnień w wyznaczonym terminie (...) decydujące znaczenie w tej kwestii miał fakt, że niemal od początku grudnia były dyrektor nie stawiał się na proponowane przeze mnie spotkania”.
Z kuluarów PO dochodzi, że Pancer nie może liczyć na stołek Sieniewicza. Piotr to syn prezesa olsztyńskiego Wodkanu Wiesława Pancera, który ma 75 lat. Mógłby więc pójść na emeryturę i oddać stołek synowi.
A może zostanie wicemarszałkiem?
Jest jeszcze jeden problem z Piotrem Pancerem. Jak to możliwe, że mieszkaniec Iławy jest radnym Olsztyna? Piotr przed zwolnieniem został zapytany przez dziennikarza Nowego Kuriera Iławskiego o miejsce zamieszkania: "Mieszka Pan w Iławie, pracuje w Olsztynie. Czy nadal Pan zostanie w naszym mieście i będzie dojeżdżał do pobliskiego Susza?” Piotr Pancer odparł: „Rozwiewając wątpliwości: urodziłem się w Olsztynie, mieszkam w Iławie i będę dojeżdżał do pracy do Susza".
Przypomnę, że ustawa samorządowa mówi wyraźnie, iż radny musi być mieszkańcem miejscowości, w której uzyskał mandat radnego. Przerabialiśmy już raz taką historię z kilkoma radnymi Rady Miasta Olsztyna z listy PO, którzy zdobyli mandat, ale pobudowali wille w sąsiednich gminach, tam faktycznie żyli i płacili podatek. Dotyczyło to także działacza PO Marcina Kuchcińskiego. Twierdził, że mieszka w Olsztynie w bloku przy Barcza 21. Udowodniłem wówczas, odwiedzając mieszkańców tej klatki, którzy kategorycznie stwierdzili, - po okazaniu im zdjęcia - że nigdy nie widzieli faceta na oczy faceta. Kuchciński złożył mandat radnego i partyjni kumple dali mu stołek wicemarszałka, a w tej kadencji wybrali go marszałkiem (Kuchciński do dzisiaj mi nie podziękował!).
Może tym wpisem radnemu Pancerowi też załatwię stołek wicemarszałka?
Wójt Gietrzwałdu znów chce pozywać
Wójt Gietrzwałdu Jan Kasprowicz ponownie straszy pozwami sądowymi za „rozpowszechnianie fałszywych komunikatów na temat inwestycji Lidla”. Grozi, że będzie żądał odszkodowań od przeciwników budowy Centrum Lidla w Gietrzwałdzie, którzy zasypują skrzynkę mailową urzędu gminy protestami. Wójt w oświadczeniu kategorycznie zaprzecza, że Centrum stanie się składowiskiem odpadów. Zapewnia, że inwestycja nie zagraża ani przyrodzie, ani Sanktuarium Maryjnemu, które nie przynosi „żadnych korzyści płynących z ruchu turystycznego i pielgrzymkowego dla budżetu gminy”. Natomiast inwestycja zapewni wpływy, na pokrycie kosztów gminy związanych z organizacją rocznic objawień maryjnych. Wójt już raz, w 2023 roku zapowiedział takie pozwy, ale wówczas wojewoda uchylił uchwałę rady gminy, która upoważniała wójta do ścigania przeciwników inwestycji, jako sprzeczną z ustawa samorządową.
Przeciwnicy inwestycji, głównie z Konfederacji Korony Polskiej, nic sobie z tych gróźb nie robią i 14 grudnia zorganizowali pod marketami Lidla w całej Polsce manifestacje pod hasłem: "Gietrzwałd dla pielgrzymów, a nie dla magazynów".
„Fałszywe komunikaty” ekspertów
Wójt powinien przede wszystkim pozwać ekspertów Komitetu Obrony Gietrzwałdu, arch. Annę Walendzik, arch. Zbigniewa Maciejewskiego i mgr inż. budownictwa Andrzeja Warzechę, którzy w PL1 TV zarzucili, że Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego dla Gietrzwałdu został sporządzony pod inwestycję Lidla, z rażącym naruszeniem prawa. Wpisano tam „usługi produkcyjne nieuciążliwe”. Powinien być wpis „przemysł uciążliwy”. W Karcie Informacyjnej Przedsięwzięcia podano przetwarzanie 154 tys. ton odpadów, to 422 tony dziennie. Tymczasem w Rozporządzeniu Rady Ministrów, do przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko zalicza się instalacje, w których odpady są przygotowywane do dalszego przetwarzania, na ponad 10 tys. ton odpadów. Planista pominął z uchwały sejmiku wojewódzkiego o ochronie obszaru Doliny Rzeki Pasłęki istotne punkty, w tym znaczące przekształcenie rzeźby terenu (24 m różnica poziomów, na 40 ha). Pominął, że obiekt niesie ryzyko poważnych awarii przemysłowych (do chłodni i zamrażarek używany będzie amoniak). W pozwoleniu wpisano zbiorniki na wody opadowe o poj. 5 tys. m3, a w projekcie na 10 tys. m3. Wody opadowe nadmiarowe mają być wywożona do oczyszczalni ścieków beczkowozami. Tymczasem kontrola wykazała, że oczyszczalnia jest niewydolna. Dla hali o długości 420 m planista przewidział tylko 1 hydrant. Powinno być ich 20, co 50 m. Itd., itp. Przy takiej skali zagrożeń wójt zwolnił inwestora z obowiązku opracowania raportu oddziaływania na środowisko. Komitet zaskarżył do WSA decyzję środowiskową oraz decyzję o odrolnieniu 10 ha klasy IIIb.
Wójt zwolnił Lidl na 3 lata z podatku z perspektywą przedłużenia na kolejne 3 lata, więc musi szukać innych źródeł wpływów do budżetu gminy. Wójcie, proszę składać pozwy!
Dlaczego chcecie budować w Gietrzwałdzie?
„Deb@ta” otrzymała Oświadczenie Aleksandry Robaszkiewicz, Dyrektorki ds. Corporate Affairs and CSR Lidl Polska, w którym zapewnia, że Centrum w Gietrzwałdzie nie będzie składowiskiem odpadów, nie zagraża Sanktuarium, od którego będzie oddalone o 1000 m, nie zniszczy przyrody i zapewni 200 miejsc pracy. Odpisałem tak: „Szanowna Pani Aleksandro! Nadal nie rozumiem, jak z punktu widzenia biznesowego opłaca się ta inwestycja? TO NIE JEST TEREN UZBROJONY, tylko rolny. Trzeba dociągnąć wszystkie media. Gmina Gietrzwałd cierpi na brak wody. Chcecie wody opadowe wozić beczkowozami do oczyszczalni ścieków, która jest niewydolna. Musicie zbudować dojazd do DK16 o długości ok. 1 km plus koszt makroniwelacji. Tam jest glina, więc nie wykorzystacie jej do budowy i musicie zwieźć wiele ton żwiru. Do tego dochodzą straty wizerunkowe. Przecież na Warmii macie doskonałe tereny przemysłowe na taką inwestycję. Dlaczego upieracie się przy Gietrzwałdzie”. Koncern nie odpowiedział.
Swego czasu przewodniczący rady gminy Janusz Tkaczyk wygłosił pogląd, że to może sama Matka Boża wskazała Lidlowi to miejsce? Chyba tylko tym można tłumaczyć upór koncernu.
Burmistrz Olecka zatrzymany przez CBA
Funkcjonariusze CBA zatrzymali burmistrza Olecka Karola S. oraz lokalnego przedsiębiorcę, za ustawianie przetargów. Wcześniej, w maju 2023 roku zatrzymali 16 osób, w tym współwłaścicieli spółki – producenta wyrobów z naturalnych kruszyw oraz przedstawicieli innych lokalnych samorządów (burmistrz Sokółki i urzędnik z Biskupca). Po przesłuchaniu, wpłacie poręczenia majątkowego w wysokości 70 tys. zł, zawieszeniu w wykonywaniu czynności służbowych, został 18 grudnia zwolniony. Burmistrzem Olecka jest od 2018 roku, wcześniej przez 12 lat pracował jako radny, w tym 11 jako Przewodniczący Rady Miejskiej. Ukończył AWF, był piłkarzem Lechii Gdańsk, Polonii Warszawa, Hetmana Zamość i Górnika Łęczna. Jest trenerem piłki nożnej I-szej klasy.
Każdy kto oglądał „Piłkarski poker” wie, że liga piłkarska, to najlepsza szkoła korupcji.
OKS Stomil Dubaj?
Fiu, fiu, III-ligowy klub piłkarki OKS Stomil Olsztyn, który będzie obchodził 80-lecie, może zmienić nazwę na „Stomil Dubaj”. „Jesteśmy po kolejnych rozmowach z udziałowcem klubu z Dubaju i według zapewnień zagranicznego partnera, niedługo po Nowym Roku powinniśmy się spodziewać deklarowanych wcześniej wpływów - poinformował Piotr Gajewski, członek Rady Nadzorczej Stomilu Olsztyn SA. - Z perspektywy klubu to bardzo duże środki, które pozwolą na normalne, stabilne funkcjonowanie. Ponadto w ratuszu odbyły się spotkanie z potencjalnym innym inwestorem (firma spod Radomia).
Żeby tylko nie skończyło się jak z kupnem stoczni przez Katarczyka.
Ogrodziński kręci film o mekce esbeków
Wojciech Ogrodziński, emerytowany dziennikarz Radia Olsztyn, mikrofon zamienił na kamerę. Zadebiutował jako scenarzysta filmu-hagiografii na temat swojego ojca Władysława pt. „PIĘKNA NIEZNAJOMA CZYLI TROPEM ODNALEZIONYCH PRZEZNACZEŃ”, na który dostał z Warmińsko-Mazurskiego Funduszu Filmowego (instytucja urzędu marszałkowskiego) 90 tys. zł. Jego ojciec jest autorem najbardziej załganej książki na temat tego, co działo się w b. Prusach Wschodnich po 1945 roku, pt. „Ziemia odnalezionych przeznaczeń”. Jego książki lądowały na makulaturze. Gorliwie służył komunistom jako „bezpartyjny”. W latach 80. reżim Jaruzelskiego w uznaniu zasług powołał ojca na szefa RW PRON w Olsztynie a syna na komisarza stanu wojennego w radio. Senior sprzeciwił się, żeby PRON wystąpił o zwolnienie z aresztu syndyka kurii Józefa Lubienieckiego i dwóch dziennikarzy „Posłańca Warmińskiego”. Ale o tym w filmie się nie dowiemy. Junior ośmielony „sukcesem” filmu napisał kolejny scenariusz pt. „TO BYŁO TAK ALBO I NIE. RZECZ O DŚT” - i sam stanie za kamerą. Na tę chałturę też dostał 90 tys. zł (Prezesem Funduszu jest jego kumpel Bogumił Osiński, w PRL I sekretarza POP w Olsztyńskim Przedsiębiorstwie Rozpowszechniania Filmów). Będzie to „Opowieść o legendarnym miejscu, jakim był Dom Środowisk Twórczych nazywany „Olsztyńskim Spatifem”.
Byłem w latach 80. kilka razy w DŚT, ale przestałem chodzić, gdy okazało się, że pospołu piją tam artyści, dziennikarze i esbecy. Często trudno było odróżnić jednych od drugich, bo występowali w podwójnej roli.
Kolejna próba odzyskania spółdzielni przez spółdzielców
To co przez tyle lat nie udało się b. senator Lidii Staroń, czyli wyzwolenie 10 mln członków spółdzielni mieszkaniowych z niewoli spółdzielczej mafii, może się udać Andrzejowi Cieślikowskiemu ze SM „Jaroty” w Olsztynie, działaczowi Stowarzyszenia Spółdzielców Solidarni. Otóż Ministerstwo Rozwoju i Technologii wznowił prace nad propozycjami Stowarzyszenia zmian w prawie spółdzielczym, które za PiS utknęły w uzgodnieniach międzyresortowych. Chodzi o wyeliminowanie głosowania na walnych za pomocą pełnomocnictw kupowanych przez spółdzielcze mafie od członków albo ich fałszowanie, wybór członków zarządu na walnym i wprowadzenie kadencyjności członków zarządu, wybór na walnym związku rewizyjnego. Jednak zdaniem posła Kamila Wnuka z Polski 2050 prawdziwy wpływ na wybór zarządów zapewniłoby dopiero wprowadzenie głosowania internetowego. Zmianom jak zawsze sprzeciwia się Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowych RP, „czapa” nad spółdzielniami. Ich zdaniem zmiany mają na celu "demontaż polskiej spółdzielczości oraz pozbawienie członków ich majątku".
Prędzej Tusk z Kaczyńskim padną sobie w ramiona niż spółdzielcy odzyskają spółdzielnie.
Podsumowanie 2024 roku w Radio Olsztyn
Lokalni politycy podsumowali 30 grudnia rok 2024, w audycji Radia Olsztyn „My Wy Oni”. Wicewojewodzie Mateuszowi Szauerowi z PO utkwiły w pamięci „przykre obrazki skazanych posłów Kamińskiego i Wąsika w objęciach prezydenta Dudy, ich ucieczka do Parlamentu Europejskiego wraz z Obajtkiem, Dworczykiem i Bielanem a teraz ucieczka na Węgry posła Romanowskiego”. Odnotował też sukcesy rządu: program „aktywny rodzic”, „aktywny maluch”, najwyższy budżet na obronę w historii - 4,7 proc. „Za PiS była największa inflacja, za naszego rządu największa podwyżka w sferze budżetowej i najniższe bezrobocie”. Dla Bartosza Nowickiego - Polska 2025, najważniejsze było odblokowanie środków z KPO. Burmistrz Lidzbarka Warm. Jacek Wiśniowski z PSL pochwalił się dobrym wynikiem PSL w wyborach samorządowych i wzrostem siły obronnej Polski. Lek. med. Andrzej Wyrębek z Konfederacji podsumował rok trzema słowami: genderyzm (wprowadzanie 77 płci), klimatyzm (najdroższy prąd w Europie), pedofilizm (wprowadzanie do szkół edukacji seksualnej czyli nauczania dzieci seksu). Radny wojewódzki i szef KM PiS w Olsztynie Paweł Warot stwierdził: „To był zły czas dla Polski, stracony rok. Łamane jest prawo, niszczone są podstawowe instytucje jak prokuratura, sądy, media publiczne, wstrzymano ważne inwestycje, elektrownię atomową, CPK, porty są wyprzedawane, w Elblągu port nie jest modernizowany, ta władza służy interesom niemieckim. Zniszczono w Olsztynie PKP Cargo, 107 pracowników poszło na bruk. Coraz więcej ludzi w zatrudniakach, ludziom brakuje pieniędzy na podstawowe rzeczy i biorą lichwiarskie chwilówki”. Tę litanię przerwał prowadzący audycję red. Marek Lewiński pytając Warota, czy coś dobrego się wydarzyło w 2024 roku? „Tak, to że ludzie jeszcze nie wyszli na ulicę”. Na szczęście dla słuchaczy, optymizmem tryskał weteran PZPR Władysław Mańkut: „Strach ma wielkie oczy. Lepiej przymrużyć oczy i przyjrzeć się sprawom z bliska wtedy się zauważy, że dzieją się rzeczy prawidłowe, demokratyczne, prawo jest naprawiane”.
Olsztyn miastem trzeźwych kierowców
W Sylwestrowy poranek policja drogowa przebadała w Olsztynie 700 kierowców. „Wygranymi okazali się kierowcy. Wśród blisko 700 przebadanych alkomatem nie znalazł się nikt, kto wsiadł za kółko po alkoholu” - informowała Komenda Miejska Policji w Olsztynie. Po Sylwestrze, 2 stycznia w stolicy regionu przeprowadzano kolejny „Trzeźwy Poranek”. Tym razem w alkomat dmuchnęło ponad 600 kierowców. Podobnie jak w Sylwestra - wszyscy byli trzeźwi. Jak podkreślają lokalni policjanci w ostatni dzień 2024 roku i pierwszy 2025 na drogach regionu nie doszło do żadnego wypadku drogowego. Obyło się też bez poważnych zdarzeń kryminalnych.
Zachowania trzeźwości życzę przez cały 2025 rok nie tylko kierowcom ale zwłaszcza politykom, bo bredzą jak pijani.
Adam Socha (Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.)
Oddano do druku 4 stycznia
Skomentuj
Komentuj jako gość