No to mamy jasność. Dziś, 21 stycznia, w Parlamencie Europejskim, politycy KO - zarówno w imieniu polskiej prezydencji, jak i europosłowie - zażądali cenzury w Internecie i wojny z mediami społecznymi takimi jak: Facebook, X i Instagram. W imię wolności słowa, oczywiście.
Zaczął Adam Szłapka, który w imieniu prezydencji podkreślił, że „platformy internetowe muszą usuwać niebezpieczne treści”, by wzmacniać... społeczeństwo obywatelskie. „Ochrona obywateli on-line, to nasz obowiązek” - podkreślał, dodając coś o poszanowaniu praw człowieka.
Gasiuk-Pihowicz podczas debaty "o ochronie demokracji" w Internecie waliła z najgrubszej rury: "My, w Polsce doświadczyliśmy okrucieństwa totalitaryzmu i dyktatury! Dlatego nie możemy pozwolić, by Elon Musk swoimi algorytmami wpychał nas w sidła osi zła!"
Dzieła zaś dokończył ppłk Bartłomiej Sienkiewicz: "To jest amerykańska technologiczna agresja na Europę! Jeśli Komisja Europejska nie będzie w stanie powstrzymać platformy X przed ingerencją w europejską politykę, to Unia Europejska straci suwerenność!"
Poparcie dla rządu „Uśmiechniętej Polski” dramatycznie spada, spada też w sondażach poparcie dla Rafała Trzaskowskiego i powoli rośnie dla Karola Nawrockiego. Na domiar złego (dla K13G) Polacy nie oglądają odbitej siłą TVP w likwidacji, tylko TV Republika. Ta do niedawna niszowa stacja pokonała w oglądalności TVN24. To pierwszy taki wynik w historii. Dlatego rząd „demokracji warczącej” (copyright by Mazurek) dla „domknięcia systemu” czyli „ocalenia demokracji i praworządności” uruchamia akcję „Cenzura i Dyktatura”.
Sygnał wyszedł od (św.) Jerzego Owsiaka. Szef WOŚP opublikował wpis, w którym poinformował o groźbach kierowanych pod jego adresem. Oskarżył przy tym TV Republika i wPolsce24 o "szczucie" i "manipulacje". Chodzi o to, że stacje te domagają się od Owsiaka rozliczenia z pieniędzy zebranych na pomoc powodzianom.
Prezes Fundacji WOŚP i spółki „Złoty Melon” rozpoczął swój post w mediach społecznościowych stwierdzeniem: "Jeśli dożyję jutra". Następnie przytoczył treść rozmowy telefonicznej, jaka miała odbyć się między anonimowym dzwoniącym a pracownikiem biura prasowego fundacji WOŚP, w której rzekomo groził szefowi Orkiestry śmiercią, mówiąc: "trzeba go zastrzelić, to c**j jeden".
Jako że numer telefonu stacjonarnego się wyświetlił, policja jeszcze tego samego dnia wieczorem zatrzymała podejrzanego i minister spraw wewnętrznych Tomasz Siemoniak na X ogłosił sukces:
"Mężczyzna podejrzewany o grożenie Jerzemu Owsiakowi został wczoraj wieczorem zatrzymany przez policję, która działa profesjonalnie i skutecznie". Jak zaznaczył, "to sygnał dla wszystkich, którzy ulegają nienawiści i grożą innym przemocą". "Polskie Państwo ich znajdzie i rozliczy!" – podkreślił Siemoniak.
71-latek z Nowego Sącza przyznał się i złożył obszerne wyjaśnienia, w których wyraził słowa ubolewania.
– Poinformował też, że motywował swoje zachowanie zapoznaniem się z jednym z reportaży w TV Republika – przekazał prokurator Piotr Antoni Skiba, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Policja wyłapała też błyskawicznie pozostałe osoby, które miotały w sieci groźby pod adresem (św.) Jerzego. Grozi im do 3 lat więzienia, m.in. 66-letnią Izabelę Majewską z Torunia, która 12 stycznia 2025 r. pod facebookowym wpisem Jerzego Owsiaka, komentuje:
"giń człeku i to jak najszybciej dość okradania dość twego dorabiania się z naiwności Polaków twoje wille za granicą, twoja willa w Polsce twoje dzieci uczą się za granicą i pensje twoje i twojej żony dość rozlicz się i zmień okulary bo takie noszą LGBT"
Wpis, dosłownie chwilę później, dostrzegają funkcjonariusze policji z Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości. 14 stycznia pełnomocnik Jerzego Owsiaka składa zawiadomienie. Mecenas Olejarz wskazuje, że słowa "Izy Izabeli" wzbudziły w Jerzym Owsiaku "uzasadnioną obawę, że będą spełnione".
Tego samego dnia około godz. 19 do mieszkania Izabeli Majewskiej udaje się ekipa z Komendy Miejskiej Policji w Toruniu w składzie: pierwszy zastępca komendanta miejskiego policji w Toruniu nadkom. Arkadiusz Górecki, naczelnik wydziału kryminalnego KMP w Toruniu asp. szt. Cezary Więcławski oraz jeden z funkcjonariuszy wydziału kryminalnego.
66-latka nie otwiera, bo nie było jej w domu. 15 stycznia, chwilę po godz. 6 rano, do mieszkania Majewskiej przychodzą funkcjonariusze wydziału kryminalnego KMP w Toruniu. Dokładnie o godz. 6:25 kobieta zostaje zatrzymana. W protokole funkcjonariusze wpisują: kobieta, emerytka, 66 lat, według oświadczenia jest w grupie ryzyka wylewu i zawału serca, ma zdiagnozowanego raka piersi.
Dochodzi do przeszukań mieszkania oraz Izabeli Majewskiej - "na legitymację", czyli bez zgody sądu, bo sprawa jest niecierpiąca zwłoki. Kobieta samodzielnie wydaje przedmiot, który zdaniem policjantów służył do popełnienia przestępstwa. To smartfon.
W wydziale dochodzeniowo-śledczym KMP w Toruniu wszczęte zostaje dochodzenie. Błyskawicznie, bo od razu po dowiezieniu kobiety na komendę, zostają jej postawione zarzuty. W ocenie funkcjonariusza Izabela Majewska bezprawnie groziła Jerzemu Owsiakowi, że go pozbawi życia, oraz publicznie namawiała inne osoby do zabicia szefa WOŚP.
Od złożenia zawiadomienia i powzięcia przez toruńskich policjantów oraz prokuraturę informacji do postawienia zarzutów mija więc kilkanaście godzin.
Zareagował też wicepremier i min. cyfryzacji Krzysztof Gawkowski (SLD), mówiąc, że TV Republika trzeba odebrać koncesję:
– To pokazuje, że nie może być żadnej tolerancji dla hejtu, dla ludzi, którzy to robią. Konsekwencje powinny być mocne, na pewno w przypadku TV Republika. Takie zachowania wprost wskazują, że powinniśmy mówić o cofnięciu koncesji – powiedział Gawkowski.
Gdy doszło do zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza media związane z opozycją totalną natychmiast ogłosiły, że mordercę zmotywowała TVP Kurskiego, która „szczuła” na Adamowicza. Nieważne, że do ataku na prezydenta Gdańska włączyły się TVN24, „Wyborcza” i Onet.pl, gdy Adamowicz wystartował ponownie w wyborach przeciwko kandydatowi PO Jarosławowi Wałęsie, też pytali o kilkanaście kont bankowych i mieszkań, które Adamowicz nie wykazał w oświadczeniu, a które Adamowicze mieli kupić za pieniądze przywiezione w walizce przez rodziców jego żony z przymusowych robót w III Rzeszy.
Niestety, sędzia, która skazała zabójcę stanowczo podkreśliła, że z jego czynem nic wspólnego nie miały media, tylko przypisanie przez zabójcę Platformie swojego więzienia, tak jak powiedział na scenie WOŚP: „Halo, halo. Nazywam się Stefan, siedziałem niewinnie w więzieniu, Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz” - mówił ze sceny Stefan Wilmont.
Dlatego tym razem zadbano, żeby 71-latek wskazał jako inspiratora TV Republika. Jedyny problem jaki ma premier Tusk, jest taki, że wniosek o odebranie koncesji musi trafić do KRRiTV, ale oddalenie wniosku nie powstrzyma nielegalnie powołanego „dekretem premiera” prokuratora krajowego od wydania nakazu zamknięcia studia TV Republika pod zarzutem podżegania do zabójstwa (św.) Jerzego.
Działacz LGBT Bart Staszewski już w tym celu zbiera podpisy pod wnioskiem o likwidację TV Republika.
Jednocześnie wicepremier Gawkowski ogłosił, że będą blokowane „nielegalne treści w internecie”. Decyzję w tej sprawie miałby podejmować prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej bez udziału sądu. Rząd wpisał taki przepis do DSA, czyli prawa o usługach cyfrowych, do którego implementacji zobowiązuje nas Unia Europejska.
Gawkowski niczym „Minister Prawdy” z orwellowskiej książki „1984” uzasadnił to tak:
„Musimy lepiej chronić obywateli na platformach społecznościowych! Demokratyczne wartości i wolność słowa są dla rządu i Ministerstwa Cyfryzacji najważniejszą wartością. (...) Wolność słowa, choć kluczowa, nie może usprawiedliwiać działań, które naruszają prawa innych osób. Priorytetem jest zapobieganie czynom zabronionym i ochrona dóbr osobistych, niezależnie od tego, czy do naruszeń dochodzi w internecie, czy w świecie rzeczywistym”.
Wtórowali mu dziennikarze. Gwiazda TVP w likwidacji, ambasadorowa Dorota Wysocka-Sznepf w swoim programie „Niebezpieczne Związki” oświadczyła:
„Jesteśmy w takiej sytuacji, coraz więcej krajów zapowiada zamknięcie Tik Toka w obawie przed chińską propagandą, to czy my powinniśmy poważnie pomyśleć, że może X powinien być zamknięty na czas kampanii wyborczej”.
Chyba zapomniała, że wpisy premiera Donalda Tuska właśnie na platformie X są źródłem prawa w Polsce?
Do tego głosu dołączył publicysta Onet.pl Witold Jurasz i były dyplomata z ambasady w Mińsku w rozmowie w programie Agnieszki Gozdyry w Polsat News:
„Jeżeli ma europejska demokracja zostać rozmontowana przez dwóch panów Donald Trump i Elon Muska, którzy mają ewidentne problemy ze stabilnością emocjonalną, to być może trzeba po prostu zablokować media społecznościowe pana Muska - powiedział Jurasz. - Mamy dzisiaj głos, który kiedyś uznalibyśmy za głos tłuszczy. Jeżeli tłuszcza ma rozmontować demokrację europejską, to nie mam nic przeciwko temu, żeby po prostu powiedzieć tym ludziom, że oni nie są mainstreamem”- ocenił.
Do tego obrazu dołóżmy procedowaną właśnie w sejmie ustawę o „mowie nienawiści”. Jakie owoce to „prawo” wydało w USA opisała – o dziwo – Anne Applebaum w „The Atlantic". Podała kilkanaście przypadków zaszczucia profesorów, dziennikarzy, twórców kultury przez żądnych krwi „nowych purytanów" (jak nazywa autorka strażników lewicowej czystości ideologicznej). Schemat unieważniania (cancel culture) za każdym razem był taki sam. Ofiary karane były co najmniej przez towarzyski i profesjonalny ostracyzm, żądanie upokarzającego pokajania się, odmowę publikacji ich tekstów aż po zwolnienie z pracy. Dla niektórych sankcje były katastrofalne: Peter Ludlow, profesor filozofii z Northwestern, z braku środków do życia musiał wyprowadzić się z USA. David Bucci, dziekan w Dartmouth, popełnił samobójstwo. Co gorsza, gniew tłumu sięga też osób podejrzanych o sprzyjanie unieważnionym. W 2014 roku Jian Ghomeshi, celebryta kanadyjskiej telewizji, został oskarżony przez byłą partnerkę o przemoc seksualną. W niedługim czasie na policję zgłosiły się trzy inne kobiety z podobnymi zarzutami. Ghomeshi stanął przed sądem, ale ten oczyścił go ze wszystkich zarzutów. Uniewinnienie nic nie zmieniło, bo jego kariera w mediach skończyła się w momencie pojawienia się oskarżeń. Redaktor naczelny „New York Review of Books" Ian Buruma udostępnił Ghomeshiemu łamy pisma, by mógł przedstawić swoją wersję wydarzeń. Opublikowanie tekstu „przestępcy seksualnego" tak wzburzyło czytelników, że Buruma musiał ustąpić ze stanowiska.
Jan Gozdyra, prof. informatyki i filozofii na York University w Toronto w eseju opublikowanym – o dziwo! - w Wyborczej pt. skomentował to tak:
„Autorzy obu tekstów, w „The Economist" i „The Atlantic", zupełnie niezależnie od siebie zauważają szokujące podobieństwa między ideologią nowej lewicy a państwem wyznaniowym. Ortodoksja, prozelityzm, wyznania wiary, herezja i bluźnierstwo; wszystkie te pojęcia mają swoje odpowiedniki w doktrynie skrajnej lewicy. Zamiast sądu mamy sądy kapturowe, zamiast domniemania niewinności – domniemanie winy, zamiast prawa do obrony – prawo do upokorzenia się, zamiast przedawnienia – wyciąganie grzechów młodości. Państwo wyznaniowe, z którym walczył liberalizm od początku swego istnienia, podnosi głowę w nowym wydaniu”.
W Polsce pod tę ustawę w Polsce będzie podpadać nie tylko stwierdzenie, zgodne z nauką biologii, że są tylko dwie płcie: męska i żeńska, ale każda opinia wymierzona w rząd Tuska, jeśli tylko za „nienawistną” uzna ją bezprawnie obsadzony prokurator krajowy Dariusz Korneluk.
Liberałowie przy tym powołują się na stwierdzenie „papieża” liberalizmu Johna Stuarta Milla:
„despotyzm jest uprawnioną metodą rządzenia barbarzyńcami".
Ocena tego, kto jest „barbarzyńcą” czy jak wg Jurasza „tłuszczą”, należy do trzymających władzę. Na obecnym etapie "barbarzyńcami” i „tłuszczą” są „pisiory”.
Likwidacja niezależnych od rządu mediów i wprowadzenie cenzury oznacza dyktaturę. Wybór Trzaskowskiego na prezydenta to oddanie pełni władzy w państwie w ręce jednego polityka – Donalda Tuska - dyktatora.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość