„Gospodarka, bezpieczeństwo i równość i o tym będzie ta kampania” - powiedział w sobotę 7 grudnia na konwencji PO, kandydat na prezydenta RP, wiceprzewodniczący PO Rafał Trzaskowski, do 7-tysięcy działaczy, którzy wypełnili gliwicką halę. „Cała Polska naprzód!” - krzyczał Trzaskowski wielokrotnie hasło swojej kampanii, chyba za Berlusconim i jego „Forza Italia!” Kto uwierzy politykowi, który mówił: „Po co nam CPK, mamy lotnisko w Berlinie?!”
Kto uwierzy w te zapewnienia o budowie silnej Polski po tym jak właśnie posłowie Koalicji Obywatelskiej głosowali przeciwko projektowi obywatelskiemu „Tak dla CPK”, który podpisało 200 tys. Polek i Polaków, wyśmiewając go i wyszydzając; po tym, jak premier Donald Tusk ogłosił, że da 3,9 mld złotych na CPK, gdy w ustawie jest zapisane przekazanie 9 mld zł, żeby CPK rzeczywiście powstał i gdy Maciej Lasek nie chce zgłosić wniosku o decyzję lokalizacyjną z rygorem NATYCHMIASTOWEJ WYKONALNOŚĆI.
A teraz Trzaskowski w Gliwicach twierdzi, że za jego prezydentury Polska stanie się potęgą gospodarczą, nie wspominając ani słowem o CPK?! Jedynie zapewnił, że „zbudujemy elektrownię atomową” (tylko nie podał daty).
Ja tego „kitu” wyborczego nie kupuję, tak jak nie kupuję jego nagłego przypływu miłości do Polski i graniu na patriotycznej nucie (poza flagami Polski – bez flag UE!, za plecami Trzaskowski ani jeden z 7-tysięcy działaczy PO nie miał w ręku polskiej flagi, jedynie machali wręczonymi im przed konwencją tabliczkami z napisem „Cała Polska naprzód!”), nie kupuję nagłej miłości do rolników i polskiej żywności, obrony polskiego rolnictwa przed Mercosur, wciskaniu, że „Białe polskie wino jest lepsze od francuskiego. („Bonjour, pijcie polskie wino” – zachęcał).
Nie kupuję obrony polskich górników i obietnicy „Polski równych szans”. Tego nagłego bratania się z gospodyniami wiejskimi, strażakami-ochotnikami, piekarzami, handlującymi w Broniszach i w Hali Mirowskiej... To panu dr z warszawskiej elity pasuje jak siodło krowie
Ale przecież nie do mnie Trzaskowski adresuje ten przekaz, tylko do 15%, tych 15%, którzy wybiora prezydenta.
Trzaskowski pojedzie do Końskich, już jeździ...
Rozumiem na czym polega pomysł na kampanię "dupiarza-poligloty" AD 2024/25. W 2020 roku Trzaskowski przegrał, bo nie pojechał na debatę z Andrzejem Dudą do Końskich. Odrobił lekcję i w tej kampanii będzie objeżdżał właśnie takie miejscowości jak Końskie (po Gliwicach jedzie na Podkarpacie, odbierane jako „bastion PiSu”).
Rozumiem, że Tusk i Trzaskowski wyciągnęli wnioski ze zmiażdżenia ich faworytki Kamali Harris przez Donalda Trumpa („agenta NKWD”), więc nie będzie „tęczowego” prezydenta walczącego z krzyżami, tylko walczącego o polską gospodarkę i bezpieczeństwo.
Jednocześnie, żeby wygrać, musi ponownie skłonić kobiety do pójścia do urn, a więc znowu upomnieć się o „prawa kobiet”, czyli prawa do aborcji na życzenie i zapewnić, że teraz już naprawdę, jak wygra, wprowadzą to w życie. I dlatego zapewnił w Gliwicach, że położy kres „średniowiecznemu prawu antyaborcyjnemu”.
Za to, nie wspomniał słowem, że musimy jak najszybciej wejść do strefy Euro (nie było ani jednej flagi UE, przeciwnie, krytykował UE). Za to mówił „herezje” o „silnej polskiej złotówce” i krzyczał na prezesa NBP Adama Glapińskiego, żeby obniżył stopy procentowe.
Ba, krytykował Niemców, którzy mają 10-krotnie silniejszą gospodarkę, a dają na obronę tyle co Polska albo i mniej.
Grzmiał „Koniec polityki budowanej na konflikcie”, gdy na Campusie Polska Przyszłości młodzi aktywiści bawili się wraz z ministrami Nitrasem i Szłapką, wrzeszcząć "J....ć PiS" i "pisiory wyper...ć z Polski!", a teraz Tusk wzywa do przyśpieszenia dojechania pisiorów i to jedyny program rządu Tuska. Cynicznie i na zimno pozwala na atakowanie Komosie Jarosłąwa Kaczyńskiego pod Pomnikiem Ofiar Katastrofy Smoleńskiej i na oskarżanie śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, że zabił 96 osób, czego nawet Anodina nie napisała.
Drożyzna kosztowała PiS władzę.
Zgadzam się z socjologiem dr. Przemysławem Sadurą, autorem badań elektoratu PiSu, wraz ze Sławomirem Sierakowskim, których wyniki opublikowali w Raporcie pt. „Polityczny cynizm Polaków”, przed wyborami 15.X.2023 roku. Ustalili, że na PiS, ale też na każdą partię władzy, głosuje 15 procent „cyników”, wyborców, którzy mają w nosie głoszone idee i walkę o wartości. Im chodzi tylko, co dostaną od władzy. W 2015 i 2019 postawili na PiS, bo PiS obiecał 500+, obniżenie wieku emerytalnego i obietnice spełnił.
Sadura i Sierakowski powiedzieli Tuskowi w 2023 roku: „jeśli chcesz pokonać PiS musisz ich przelicytować, przebijać ich każdą ofertę i sypać prezentami socjalnymi, jak z rękawa”. Tusk tak zrobił, ale – jak mówi Sadura w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej". – nie dlatego Tusk wygrał wybory w 2023 roku.
To „Drożyzna kosztowała PiS władzę. Tyle że po ożywieniu gospodarczym, które było napędzane polityką zasilania dużych grup społecznych kasą z budżetu, została inflacja. I przyszła drożyzna. Dopiero wtedy ludzie zaczęli dodawać dwa do dwóch. Wtedy w naszych wywiadach focusowych pojawiły się wypowiedzi: „Oddałbym to 500+, żeby tylko wróciły ceny sprzed inflacji. Wiem, że nie wrócą, więc wolę zatrzymać pieniądze, ale lepiej, żeby było ich więcej”.⁸
No i zaproponowano 800+. Dlaczego bilans nadal się nie zgadzał? Bo dla wielu ludzi to było za dużo. Drożyzna kosztowała PiS władzę. Nie afera wizowa ani nie powrót Donalda Tuska lub jego dobra kampania”.
Ludzie zawsze głosują portfelami
Wie o tym Jarosław Kaczyński, wie Tusk i Trzaskowski i jego sztabowcy. Dlatego w 52. minutowym wystąpieniu w gliwickiej hali Trzaskowski grzmiał:
„- Po prostu ręce opadają. Pięćdziesiąt procent inflacji w ostatnich latach, a ten człowiek, którego najbardziej interesowała jego pensja mówi o sukcesie. Chciałbym mu wysłać kostkę masła. Dziesięć złotych za kostkę masła, do tego doprowadził prezes Glapiński. Nie pozwolę na to!”
Powinien jeszcze, za Tuskiem, który obiecywał benzynę za 5,19 zł obiecać, że jak on zostanie prezydentem, to masło będzie po 5,19.
„Masło po 10 zł, a oni ścigają Kaczora za wieniec”
Miałem ostatnio awarię w domu i wezwałem technika do naprawy. Technik, młody człowiek, sam zaczął rozmowę o polityce, przyznał, że głosował na PO, ale czuje się oszukany:
„Masło po 10 złotych a oni bawią się w ściganie Kaczora za zniszczenie wieńca” – mówił wzburzony.
Tych wzburzonych byłoby już miliony, gdyby Tusk nie zamroził cen energii elektrycznej na kolejne 9 miesięcy, na po wybory prezydenckie. Gdyby teraz je uwolnił, nawet gdyby PiS wystawił „konia” w tych wyborach, to „koń” by wygrał w cuglach. Teraz wygra więc ten, kto przekona te 15% "cyników", kto jest winien tego, że kostka masła jest po 10 zł? Prezes NBP czy Donald Tusk i jego "Uśmiechnięta Polska"?
Adam Socha
Poniżej wystąpienie Rafała Trzaskowskiego
To druga runda tego pojedynku. Gdybyśmy cztery lata temu wygrali, nie byłoby kompromitacji na arenie międzynarodowej, olbrzymiej inflacji i średniowiecznego prawa aborcyjnego - mówił podczas konwencji Koalicji Obywatelskiej w Gliwicach Rafał Trzaskowski. Podczas trwającego 52 minuty przemówienia dowodził, że "Polska potrzebuje przyspieszenia", a prezydent nie może reprezentować interesów jednej partii i "tylko prężyć muskułów na siłowni".
Rafał Trzaskowski rozpoczął swoje wystąpienie od wspomnienia kampanii prezydenckiej w 2020 roku.
- Pamiętacie tę atmosferę, tę wzajemną życzliwość? Te kolejki Polaków i Polek, żeby złożyć podpis poparcia dla mojej kandydatury? Nigdy tego nie zapomnę (...) Zamknijcie oczy, co by było, gdybyśmy wtedy wygrali. Nie byłoby kompromitacji na arenie międzynarodowej, nie byłoby olbrzymiej inflacji, nie byłoby średniowiecznego prawa antyaborcyjnego - mówił kandydat KO na prezydenta.
- Kiedy o tym myślimy zastanawiamy się, ile czasu zostało zmarnowane. A my już nie mamy czasu - zaznaczył.
Prezydent Warszawy stwierdził, że "zmiana musi się dokonać natychmiast". - Czas na drugą rundę tamtych wyborów. Od wielu miesięcy mówiliśmy, że musimy zrobić kolejny krok, ugruntować demokrację. Musimy przygotować pakiet ustawy, który będzie gotowy, po to, żeby wprowadzić te zmiany, które dla nas są najważniejsze, już pierwszych godzinach, pierwszych dniach po wygranych wyborach. Jestem przekonany, że dokładnie to zrobimy, bo wygramy wybory prezydenckie - mówił.
Hasło wyborcze: "Cała Polska naprzód!"
Kandydat na prezydenta Polski w swoim wystąpieniu wielokrotnie powtarzał hasło "cała Polska naprzód". Wskazywał między innymi potrzebę budowania wspólnoty pomiędzy różnymi grupami. Podkreślał, że "normalne jest to, że na świat nieco inaczej patrzy się w różnych częściach kraju".
- To nie może być jednak przeszkodą. Musimy się nawzajem szanować, słuchać nawzajem. Musimy pamiętać, że zależy nam na Polsce. Musimy być pewni, że będziemy ze sobą rozmawiać i szukać porozumienia - podkreślał Rafał Trzaskowski.
Deklaracja dotycząca języka śląskiego
Wspomniał, że w Warszawie jest "ponad 30 muzeów", w tym wybudowane niedawno Muzeum Sztuki Nowoczesnej. - Przy tej okazji chcę wam coś opowiedzieć. Pamiętam, jak pierwszy raz przyjechałem do Rybnika, do mojej dziewczyny, dzisiejszej żony. Zapytałem: Gośka, co tu macie do zobaczenia? A ona powiedziała, że jest wystawa sztandarów górniczych. Ja się uśmiechnąłem, ale zrobiłem to, bo byłem głupi. Nie wiedziałem, jak ważna jest rola sztandarów górniczych, jak ważna jest tradycja - mówił.
Polityk zapowiedział, że jedną z pierwszych ustaw, które podpisze jako prezydent będzie ustawa o języku śląskim. - Wiecie czemu? Bo to jest symbol. Poprzednia władza szukała wrogów, szukała dziadka w Wehrmachcie, genu polskości. A my chcemy wspólnoty, chcemy, żeby symbole były ważne, chcemy, żeby nasza różnorodność nas wzmacniała. Cała Polska ruszy naprzód! - mówił.
Rafał Trzaskowski mówił też, że "nie pozwoli na to, żeby PiS uczył patriotyzmu". - Wiecie co to patriotyzm? Nie tylko przelewanie krwi, ale też szukanie wspólnoty, nie oglądanie się na to, kto ma jakie poglądy. Patriotyzm to szukanie siły w tym, co nasz łączy - podkreślił.
"Prezydent musi myśleć strategicznie"
Kandydat Koalicji Obywatelskiej w swoim wystąpieniu zaznaczał, że Polska "potrzebuje przyspieszenia". - Pokażemy nie tylko determinację, ale też sprawczość, bo to obecnie jest najważniejsze. Trzaskowski wrócił do swojego hasła sprzed czterech lat. Zaznaczył, że wciąż jest ono aktualne.
- Wierzę w Polskę, w której otwarta dłoń może wygrać z zaciśniętą pięścią. Wierzę w Polskę, która patrzy w przyszłość, w której silniejszy będzie pomagał słabszemu - przemawiał kandydat.
Wskazał, że prezydent powinien być "aktywny" i "musi myśleć strategicznie". - Rząd rozwiązuje problemy, które są tu i teraz, ale potrzebne nam są dalekosiężne plany. Prezydent nie może tylko prężyć muskułów na siłowni, nie może dopuścić do wojny. Prezydent nie tylko musi inspirować rząd, ale też musi wykazywać inicjatywę i być niezależnym. Musi być prezydentem wszystkich Polek i Polaków, a nie tylko jednej partii politycznej. Jeden żyrandol nie wystarczy, bo potrzeba nam całej baterii świateł to oświetlenia przyszłości - zaznaczył.
"Koniec naiwnie pojmowanej globalizacji"
Kandydat na prezydenta podczas swojego wystąpienia mówił, że podczas rozmów z Polakami wracają trzy najważniejsze tematy: gospodarka, bezpieczeństwo i równość. - O tym dokładnie będzie ta kampania - zapowiedział.
Rafał Trzaskowski podkreślał rolę "patriotyzmu gospodarczego" i zapowiedział "koniec naiwnie pojmowanej globalizacji". - Widzimy coraz bardziej asertywne, a nawet agresywne zachowanie Chin, widzimy barbarzyński atak Rosji. Musimy zerwać z jałowymi dyskusjami Unii Europejskiej. Dzisiaj potrzebny jest pragmatyzm. Unia powinna być potęgą - jej gospodarka i rolnictwo. Ale dla nas jeszcze ważniejsze jest to, żeby to Polska była potęgą, żeby nasza gospodarka była potężna - podkreślił.
Kandydat na prezydenta skrytykował też Prawo i Sprawiedliwość, które - jak oceniał - przez ostatnie lata "zajmowało się tworzeniem nowych elit i polepszaniem swojego losu" kosztem reszty Polaków. - PiS stworzył nową kastę milionerów. A my musimy się skupić na polskiej gospodarce, na jej konkurencyjności - mówił.
Tania energia i transformacja górnictwa
Rafał Trzaskowski wskazał przy tym, że obecnym priorytetem jest tania energia. W jego opinii działania rządu prawicy doprowadziły do wysokich cen. - Teraz już nie możemy działać tylko doraźnie, potrzebny jest długofalowy plan. Wybudujemy atom, będziemy oszczędzać energię i przeprowadzamy transformację energetyczną. Wszystko po to, żebyście widzieli to w swoich rachunkach - podkreślał kandydat.
Rafał Trzaskowski mówił też, że "spółki energetyczne będą brały odpowiedzialność za ceny energii". Podkreślał, że "nie wolno przerzucać ciężaru za opłaty w całości na barki przedsiębiorców". Zapowiedział też tworzenie "rozproszonych magazynów energii". - Jeżeli akurat ktoś ma panele i świeci słońce, to musi to zobaczyć w rachunkach. Musimy zapewnić sobie niezależność, a żeby to było możliwe, trzeba nagradzać postawę tych, którzy w tym pomagają - przemawiał prezydent Warszawy.
Trzaskowski odniósł się też do transformacji górnictwa. Zaznaczył, że "musi być proces społeczny". - Polskie górnictwo przez lata zapewniało nam bezpieczeństwo, godność, pracę, poszanowanie tradycji - wymieniał, dziękując górnikom.
"Koniec z upolitycznieniem NBP"
Kandydat na prezydenta odniósł się także do problemu inflacji. Z mównicy pokazywał raport autorstwa prezesa NBP Adama Glapińskiego "Po pandemii i w kryzysie energetycznym. Historia sukcesu". Po przeczytaniu tytułu, w gliwickiej sali było słychać śmiech.
- Po prostu ręce opadają. Pięćdziesiąt procent inflacji w ostatnich latach, a ten człowiek, którego najbardziej interesowała jego pensja mówi o sukcesie. Chciałbym mu wysłać kostkę masła. Dziesięć złotych za kostkę masła, do tego doprowadził prezes Glapiński. Nie pozwolę na to - grzmiał.
Rafał Trzaskowski mówił, że "potrzebna jest silna złotówka". - Prezes NBP chce, żeby przed wyborami były coraz droższe kredyty, żeby zatrzymać inwestycji. Chce namieszać, bo odbiera wyłącznie polityczne telefony od Kaczyńskiego. Dlatego z tego miejsca wzywam prezesa NBP do obniżenia stóp procentowych - mówił.
Kandydat mówił, że polskie podmioty powinny móc nawiązywać walkę z największymi gigantami w swoich branżach. Wskazywał, że "nie ma żadnego powodu", dla którego polscy przedsiębiorcy mieliby ustępować pola biznesmenom z zagranicy. Zaznaczył jednak, że do tego potrzebne jest wsparcie, którego przedsiębiorcy nie mieli.
- Co oni nam mówią? Opowiadają o chaosie w systemie podatkowym, który zmieniał się z dnia na dzień, w którym nawet PiS nie mógł się połapać. Dlatego podkreślam - potrzebny jest patriotyzm gospodarczy, na wsparciu dla polskich firm, ich wzmacnianiu, na jasny systemie podatkowym. I to wam obiecuję - mówił kandydat.
"Polska równych szans" i pieniądze dla samorządów
- Wszyscy musimy mieć równe szanse, taki sam dostęp do usług publicznych, szpitali, nowoczesnej szkoły - podkreślał Rafał Trzaskowski zaznaczając, że potrzebujemy "Polski równych szans". - Dla każdego, niezależnie od tego, gdzie się kto urodził, gdzie się wychował, muszą być dokładnie te same perspektywy rozwoju - wskazywał.
Według niego, PiS "z utrwalania podziałów" zrobił sobie "filozofię sprawowania władzy" i zabierał pieniądze samorządom.
- Wszyscy musimy być równi, wszyscy musimy mieć dostęp do takich samych usług publicznych, wszyscy musimy mieć dokładnie taki sam dostęp do nowoczesnej szkoły (...) uczy kreatywnego myślenia - powiedział. Jak podkreślał, nigdy nie będzie zgody na likwidowanie małych gminnych szkół.
- Wszyscy potrzebujemy szpitali w swojej najbliższej okolicy, wszyscy potrzebujemy tego, żeby móc dojechać do pracy - wyliczał Trzaskowski. Podkreślał również, że każdy powinien mieć szanse na ciekawą i dobrze płatną pracę.
Kwestie bezpieczeństwa i Donald Trump
Trzaskowski w trakcie przemówienia mówił o zagrożeniach militarnych obecnego świata. - Widzimy, co się dzieje w Ukrainie - ten bestialski napad Rosji. Widzimy, co się dzieje na Bliskim Wschodzie, obserwujemy też niepokoje na Morzu Południowochińskim - mówił kandydat, po czym nawiązał do zwycięstwa Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych.
Jak powiedział, Trump wielokrotnie mówił o tym, że jeżeli ktoś bierze za siebie odpowiedzialność, to on chce z takim kimś współpracować. Dodał, że Polska w tej kwestii jest "prymusem w Europie", ale musi "przekonywać innych, że oni też muszą wziąć odpowiedzialność za bezpieczeństwo Europy na swe barki".
- My musimy i będziemy mieli najnowocześniejszą armię w Europie, ale dlaczego nasi partnerzy w Europie tego nie rozumieją?Musimy ich do tego przekonywać, zarówno w Sojuszu Północnoatlantyckim, jak i w Unii Europejskiej" - stwierdził kandydat.
Ocenił również jako absurd to, że Niemcy, którzy "mają dziewięć razy większą gospodarkę niż my, wydawali nominalnie na bezpieczeństwo właściwie tyle samo pieniędzy, albo niewiele więcej co my". - To jest skandal, drodzy państwo - mówił Trzaskowski.
Kandydat zaznaczał, że oprócz wzmacniania polskiego wojska, co - jak zaznaczał - już ma miejsce, "musimy wzmacniać nasze służby mundurowe - policję, straż pożarną, straż graniczną, bo oni też stoją na straży naszego bezpieczeństwa".
Prezydent Warszawy odniósł się do realizowanego w stolicy programu "Warszawa chroni", w ramach którego m.in. dodatkowo chroniona jest infrastruktura krytyczna czy testowane są sygnały alarmowe.
- Chcemy się dzielić tym doświadczeniem ze wszystkimi samorządowcami. Poproszę ministra (spraw wewnętrznych i administracji - red.) i wojewodów, żebyśmy wprowadzili tego typu ćwiczenia w całym kraju, bo wiemy, że takie ćwiczenia są potrzebne, bo te syreny alarmowe muszą być słyszalne wszędzie - podkreślił.
Zaznaczył, że celem jest pokazanie, "że jesteśmy gotowi, że się niczego nie boimy"
Rolnictwo i Unia Europejska
Rafał Trzaskowski zaznaczał, że od kilku tygodni "jest w trasie". Przypomniał, że wcześniej rywalizował w prawyborach z szefem polskiej dyplomacji, Radosławem Sikorskim. Podziękował mu za walkę i przypomniał, że do jego sztabu dołączył syn ministra spraw zagranicznych. Kandydat opowiedział, że w czasie spotkań w całym kraju miał okazję rozmawiać z przedstawicielami różnych grup - w tym, z rolnikami.
- Nie dajcie sobie wmówić, że jest jakikolwiek dysonans pomiędzy nami, polskimi konsumentami i rolnikami. Chcemy jeść zdrową, polską żywność, jesteśmy z niej dumni. To też jest element naszego bezpieczeństwa - mówił.
Zaznaczył, że "nie może być takiej sytuacji, że Unia Europejska śrubuje normy w imię bioróżnorodności, a potem otwiera granice na towary z Ukrainy czy Chin". - Nie może być tak, że Unia Europejska, chcąc pozyskać nowe rynki, przyjmuje umowy, które zagrażają interesom naszych rolników. Umowa jest, ale jeszcze nie ma zgody państw członkowskich i takiej zgody nie powinno być - ocenił.
Dalej kandydat KO mówił o "dumie z polskiej żywności", wspomniał m.in. białe wino, które - w jego ocenie - jest lepsze niż francuskie. - Ja mam nawet taki slogan. Bonjour, pijcie polskie wino dla specjalnych okazji, oczywiście z umiarem - zaznaczył, wywołując wesołość na sali.
Strategia rozwoju miast
Podczas konwencji KO kandydat na prezydenta przekazał, że Polska Akademia Nauk przygotowała listę 139 miast, które traciły swoje funkcje społeczno-gospodarcze w związku z przemianami lat 90.
Wymienił w tym kontekście zamykanie kopalń na Śląsku, podał przykład Starachowic, gdzie upadł Star, Sieradza, w którym upadł przemysł dziewiarski czy Włocławka, gdzie restrukturyzowano zakłady azotowe. - PiS powiedział, że pomożemy tym miastom. Co zrobili z tym raportem? Jak pomogli tym miastom? Oni tylko potrafią o tym mówić. Nic się nie zmieniło - ocenił kandydat KO na prezydenta.
Dodał, że zna większość samorządowców z tych miejsc. - Jeśli nam na serio zależy, by wyrównywać nierówności, by Polska była równa, musimy pomóc miastom, które są na tej liście. Pojadę do takich miast, miast powiatowych, na polską wieś. Będę rozmawiać z tymi, którzy chcą mieć równe szanse, jak to zrobić. Razem z samorządowcami stworzymy mapę polskich problemów. Przygotujemy strategię, jak rozwiązywać problemy miast, które są dumne, które chcą się rozwijać, nie chcą dopuścić, by młodzi ludzie je opuszczali - oświadczył.
Pierwsza konwencja po wskazaniu kandydata
Sobotnia konwencja jest pierwszą dużą imprezą Koalicji Obywatelskiej od momentu, gdy Rafał Trzaskowski oficjalnie stał się kandydatem na prezydenta, pokonując w prawyborach swojego kontrkandydata ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego.
Jeszcze zanim wiadomo było, który z nich wystąpi w Gliwicach, samo miejsce łączono z Trzaskowskim, którego żona pochodzi ze Śląska. W tym tygodniu polityk mówił, iż faktycznie lokalizacja nie była przypadkowa - wskazywał w tym kontekście na wyzwania związane z gospodarką i transformacją.
Podczas sobotniej konwencji głos zabrał również premier Donald Tusk. Przemawiała też szefowa sztabu Trzaskowskiego Wioletta Paprocka-Ślusarska, która kierowała również sztabem KO m.in. w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych.
Protest związkowców przed budynkiem PreZero Areny
Przed budynkiem PreZero Areny w Gliwicach, gdzie odbywała się konwencja, trwał protest górniczej i hutniczej „Solidarności”. Związkowcy domagają się ochrony miejsc pracy i inwestycji w polski przemysł.
Skomentuj
Komentuj jako gość