Trwająca od 2008r. wojna polsko-polska Donalda Tuska z Jarosławem Kaczyńskim, jest ciągle destrukcyjnym i jałowym działaniem. Ona jest hamulcowym w dynamicznym rozwoju Polski, przed którą dzisiaj stoją fundamentalne wyzwania i cele. Zamiast debaty i rozmów na argumenty, obie strony zastępują to na ogół złymi emocjami, nawoływaniem do nienawiści czy wykluczenia drugiej strony ze sceny politycznej.
Zapomniana całkowicie została zasada obowiązująca u chrześcijan - zwalczania zła dobrem i nie udało im się uwolnić od „syndromu wroga”, która obowiązywała u bolszewików.
Wojna sprawiła, że mamy obecnie najgorszy czas dla Polski od „upadku komuny w 1990r.” Zwycięzca bierze wszystko po wyborach, stąd mamy brak ciągłości w zarządzaniu państwem i jego rozwoju. Do tego ciągle zmienia się i depcze prawo, co powoduje jego degradację oraz chaos ustrojowy państwa i to w skali niemożliwej dzisiaj do przewidzenia.
Sposób i tempo rozliczania poprzedniej władzy i przywracanie praworządności bezprawiem bodnarowców, pod przywództwem D. Tuska, sprawiło że zło wróciło ze zdwojoną siłą.
Skutki braku profesjonalizmu, rzetelności i wiarygodności w działalności najważniejszych organów konstytucyjnych oraz administracji publicznej dotyczą nie tylko Polaków, ale i zagranicznych inwestorów. Oni zaczną zwijać swoje biznesy w Polsce lub przestaną w niej inwestować, jak ostatnio chociażby koncern INTEL, ze względu na zdemolowany wymiar sprawiedliwości.
Po roku od wyborów parlamentarnych, pocieszam się jedynie tym, że wizerunek premiera i K13G oraz ich fatalne działania w ramach „demokracji walczącej”, czyli fasadowej i podczas tragicznej powodzi, jeszcze bardziej niż mnie, zwykłego obywatela, upokarza przede wszystkim jego partię i lojalnych koalicjantów, a także ich wyborców.
Słaba to jednak satysfakcja, bo moja przestroga, o konsekwencjach głosowania nie za opozycją, tylko przeciw PiS oraz z powagi groźnej sytuacji z tym związanej, sprawdziła się.
Według byłego polityka PO Jana Rokity - sztuka współczesnego pijaru (PR) polega na tym, jak zmobilizować najniższe, najgorsze namiętności tłumu, jak tłum przekształcić w motłoch, jednocześnie wprawiając go w przekonanie, że stoi po słusznej stronie.
K13G zamiast wziąć się do roboty, obecnie już odlicza czas do przyszłorocznych wyborów prezydenckich, których jeszcze nie wygrała, ale jak powiedział senator Grzegorz Schetyna, one pozwolą „domknięcie systemu.”
Obecnie mija osiem miesięcy rządów K13G, które premier Tusk podsumował na konwencji KO 11 października br. Otóż stwierdził on m. in., że w porównaniu z ośmioma latami fatalnych rządów poprzedników, my mamy sukcesy i idziemy dobrą drogą.
Doprowadziła ona do tego, że minister sprawiedliwości, ciągle prokurator generalny, jakimś prawem Kaduka, dokonał czystek w sądach i prokuraturach oraz dyskryminacji „neo-sędziów i neo-prokuratorów”, odzierając ich z godności i wiarygodności, a ich miejsce obsadził swoimi.
Zamiast 100 konkretów i postulatów w 100 dni, mamy 100 kłamstw i żenujące kompromitacje ministerek, zwiększony deficyt w nowym budżecie państwa, zapaść w finansach publicznych oraz służbie zdrowia, drożyznę i wzrost inflacji, spadek eksportu, a aktywiści i działacze oraz pociotki z PO, PSL, Polska 2050 i Lewicy opanowują opuszczone kuwety po tłustych kotach z PiS i SP.
Żenujące spektakle z udziałem premiera obecnego rządu i jego pomagierów, transmitowane są całą dobę w portalach internetowych, telewizji TVN i jej klonie - TVP. Z kolei komentatorzy telewizji ”Republika”, wbrew konstytucji RP, nie zostają wpuszczani na konferencje premiera, który tym samym pogardza milionami Polaków, dlatego że mają inne poglądy i wizję państwa.
Jego taktyka i narracja w trzecim już rządzeniu państwem, to "ocalenie demokracji przed złym PiSem" i nie zmieniła się od czasu, gdy został po raz pierwszy premierem. On był i jest mistrzem w rzucaniu do dyskursu publicznego tematów zastępczych, szczucia jednych na drugich nie tylko w swojej partii, które rozgrzewają media i ich odbiorców. Ale to się coraz bardziej „zużywa” i nie jest to jakoś szalenie przyszłościowe.
Problem "Polski uśmiechniętej" jest więc taki, że z D. Tuskiem niczego nowego wymyślić się nie da. Obok niego też nic konkurencyjnego wyrosnąć nie może, bo na to szczwany lis nie pozwoli.
W ten sposób wrzutki i tematy zastępcze przysłaniają jego nieudolność i amatorszczyznę w zarządzaniu państwem, bo wie, że przeprowadzenie w nim systemowych reform, spowoduje utratę jego władzy. Klasyczną wiarę w sztukę rządzenia państwem, zastąpił niszczeniem organów konstytucyjnych i instytucji publicznych.
Jego dotychczasowe rządy i nielegalne reformy wymiaru sprawiedliwości przez bodnarowców zakończyły się porażką, bo ich działania były wbrew standardom obowiązującym w demokracji i państwie prawa.
Świadczy o tym najnowsze stanowisko, przychylnej temu rządowi, Komisji Weneckiej (o wyrażenie stanowiska zwrócił się do Komisji sam min. Bodnar). Wynika z niego, że ani istniejące orzeczenia ETPC i TSUE, ani decyzje polskiego SN i NSA nie doprowadziły do unieważnienia ex tunc (wstecz, łac. „od wtedy”) decyzji o nominacjach sędziów podjętych przez KRS po 2018r. Ponadto Komisja uważa, że całościowe unieważnienie wszystkich uchwał tzw. „neo- KRS” nie wpisuje się w koncepcję praworządności.
Stąd oczywistym jest, że nielegalne używanie takich terminów jak „neo-sędziowie” i „neo-KRS” przez K13G jest zwykłym zabiegiem marketingu politycznego i nigdy w historii Polski taka sytuacja nie miała jeszcze miejsca. To jest jakaś farsa, aby według pomysłów obecnego rządu, zamiast sądu, to ustawodawca czy władza wykonawcza ma decydować, które nominacje sędziowskie są nieważne.
„Bardziej niż kierowaniem pracami rządu, premier zajmuje się politycznym pijarem" - powiedział kilka dni temu o nim jego współkoalicjant z PSL i marszałek sejmu senior – Marek Sawicki.
W kontekście ww. motta i wiarygodności przywódcy K13G oraz zadań namiestnika UE w Polsce przytoczę parę faktów. Trzy lata temu lider KO negatywnie ocenił budowę muru na granicy z Białorusią za rządów ZP. Wtedy przewrotnie zaproponował postawić na tej granicy mur i płot, a jeszcze najlepiej, żeby prąd elektryczny podłączyć pod to ogrodzenie. Żeby było jeszcze bardziej groteskowo, to posłowie KO, Lewicy, Polski 2050 głosowali w Sejmie przeciw postawieniu tego muru. Obecnie, jak nigdy nic na konwencji PO, Tusk ogłosił, że rząd czasowo zawiesi prawo obcokrajowców do występowania o azyl w Polsce, bo jest ono wykorzystywane instrumentalnie podczas wojny w Ukrainie.
To oczywiście była zwykła zasłona dymna, mimo że tymi słowami wywołał ogromną burzę i protesty nie tylko w korporacji prawniczej ze względu na próbę działania wbrew prawu. Tą propozycją zszokował również największe obrończynie praw człowieka Agnieszkę Holland i Janinę Ochojską, KOD, różne organizacje lewackie i UE zdominowaną przez Niemcy, które wymyśliły tzw. „pakt migracyjny.”
Że to zasłona dymna świadczy fakt, że fundacja „Ocalenie”, która wielokrotnie atakowała polskich żołnierzy chroniących dotychczas granicy z Białorusią, otrzymała 432 mln zł na utworzenie 49 Centrów Integracji Cudzoziemców. Wymieniony projekt ma być finansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach funduszu Azylu, Migracji i Integracji na lata 2021-2027.
Stąd oczywisty wniosek, że rząd Tuska w potajemny sposób zamierza wbrew polskiej racji stanu, przyspieszyć wdrażanie w Polsce uchwalonego przez UE „paktu migracyjnego”.
Mało tego, on wpadł na doskonały pomysł, aby sztandarowe i najbardziej nośne hasło wyborcze ZP, dot. „bezpieczeństwa państwa i walki z nielegalną migracją”, wykorzystać podczas swojej kampanii w wyborach prezydenckich w 2025r.
Wcześniej nie do końca wierzyłem, że D. Tusk odważy się w nich wystartować mając tylu przeciwników, tym bardziej, że publicznie wielokrotnie temu zaprzeczał. Po niecałym roku rządów doszedł do wniosku, że jest zmęczony i sfrustrowany oraz zawiedziony brakiem sukcesów podczas jego dotychczasowych rządów. Uznał więc, że czas na nowe rozdanie. Ponadto niektóre media pisząc o kandydaturze Tuska sugerują, że szuka on w prezydenturze ewentualnej ochrony przed odwetem PiS za dotychczasowe bezprawie, gdyby ten wygrał kolejne wybory parlamentarne.
Po tym manewrze z hasłem ZP uznałem jednak, że w kwestii prezydentury będziemy mieli prawdopodobnie powtórkę z 2014r. Wtedy D. Tusk, z dnia na dzień obwieścił Polsce, że odchodzi na inne ważniejsze i prestiżowe dla niego stanowisko, gdzie "jeszcze lepiej będzie służył ojczyźnie.” Różnica będzie tylko taka, że tym razem nie wyjedzie do Brukseli, tylko zostanie prezydentem RP.
Czy jednak brak takich cech jak pamięć, wiarygodność i poczucie własnej godności, predestynuje D. Tuska do zostania głową państwa? To będzie zależeć wyłącznie od mądrości Polaków, a nie od technologii marketingu politycznego i manipulacji PR oraz lokajskiej pseudointeligencji. Czas pokaże. Jedno jest pewne, przegrana w wyborach prezydenckich K13G Tuska lub ZP Kaczyńskiego, będzie dla jednego z nich gwoździem politycznym do jego trumny i wtedy może zakończy się wojna polsko-polska.
Zbigniew Lis
16 października 2024r.
Skomentuj
Komentuj jako gość