15 października 2023 r. skończyła się epoka starej prawicy. Naszym obowiązkiem jest nakreślić wizję tego, co nadejdzie po niej – prawicy przyszłości, na którą będą głosować wasze dzieci. Zmiana Rzeczypospolitej na lepsze wymaga naprawienia popełnianych przez obóz Zjednoczonej Prawicy błędów. Trzeba dotrzeć na nowo do fundamentów, czyli tradycyjnych wartości prawicy – republikanizmu, konserwatyzmu i katolickiej nauki społecznej.
Zostawmy umarłym grzebanie umarłych
Prawo i Sprawiedliwość utraciło rok temu władzę na własne życzenie, niestety w pełni zasłużenie. Polacy świadomie ukarali partię Jarosława Kaczyńskiego przede wszystkim za jedno – zaprzeczenie ideałom, jakie polscy konserwatyści nieśli przez dekady na sztandarach. Choć umiemy docenić wiele z dorobku 8 lat rządów Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego, to nie mamy wątpliwości, że równie istotne jest widzieć liczbę i powagę popełnionych błędów.
Wśród najważniejszych z nich w wymiarze państwowym wymienić należy: destrukcję porządku instytucjonalnego (Trybunał Konstytucyjny), radykalną nieskuteczność niektórych reform w najważniejszych obszarach państwa (sądownictwo, instytucjonalne centrum rządu), wykorzystywanie zasobów publicznych do partykularnych celów politycznych (np. udział spółek Skarbu Państwa w kampanii wyborczej) czy skompromitowanie mediów publicznych.
Obok tych instytucjonalnych błędów i zaniechań równie istotne były działania, które w praktyce radykalnie osłabiły morale całego, daleko wykraczającego poza aktyw i twardy elektorat PiS-u obozu konserwatywnego.
To przede wszystkim: negatywna selekcja kadr, destrukcyjny antagonizm w sporach kulturowych, korozja kultury politycznej, radykalne zamknięcie aktywu partyjnego na komunikaty z zewnątrz, wreszcie całkowita utrata zdolności koalicyjnej zarówno z partnerami z prawej (Konfederacja), jak i centrowej (Polskie Stronnictwo Ludowe) strony sceny politycznej.
Pycha to dojmująca cecha starej prawicy, na którą sumują się wszystkie wyliczone wyżej błędy. To ona sprawia, że ogromna rzesza wyborców – również tych, którzy 15 października 2023 r. z powodu ideowego pryncypializmu i braku alternatywy nadal głosowali na PiS – po przegranej partii Jarosława Kaczyńskiego nie miała poczucia porażki ani niesprawiedliwości. „Nasi sami na to zasłużyli” – to chyba najczęściej podzielany pogląd samodzielnie myślących wyborców prawicy.
Co gorsza, rok po głosowaniu, w którym Polacy pokazali rządzącej przez osiem lat prawicy czerwoną kartkę, w partyjnej centrali nie widać oczekiwanej autorefleksji. Otrzeźwienia nie przyniosły nawet wybory europejskie, w których wyborcy prawicy pokazali, co sądzą o dogmacie o nieomylności prezesa i gremialnie głosowali na kandydatów zesłanych przez Kaczyńskiego na dalsze, „niebiorące” miejsca na listach.
Nieprzygotowanie do procesu fundraisingowego po decyzji PKW (jakiekolwiek działania wymusiło wszak dopiero oddolne pospolite ruszenie sympatyków), nieprzejrzystość procesu poszukiwania kandydata do wyborów prezydenckich 2025 r., rozminięcie się narracji partyjnej z nastrojami Polaków w czasie powodzi czy wreszcie spektakularna klapa środowiskowego otwarcia w postaci organizacji dużego wydarzenia skierowanego do młodych – to tylko kilka dowodów na instytucjonalną i intelektualną ociężałość, która stała się przymiotem PiS-u w warunkach opozycyjności.
PiS jest na kursie wytyczonym przez „totalną opozycję” lat 2015-2023. Partia Kaczyńskiego powiela jeden do jednego błędy i schematy myślowe, które słusznie wyśmiewała i krytykowała w czasie swoich rządów.
Koalicja zemsty i despotycznego populizmu
Wszystkie obecne przypadłości PiS-u mogłyby być interpretowane jako naturalny etap, który przychodzi po tłustych latach władzy i dotkliwym szoku porażki oraz który należy przetrwać. Nie mogą jednak znaleźć usprawiedliwienia w sytuacji, gdy rządy nowej koalicji okazały się dużo gorsze, niż można się było tego spodziewać.
Jeżeli PiS przez osiem lat rządów skompromitował konserwatywne pryncypia, ideę sanacji państwa i hasło moralnej odnowy, to nowa władza w rok zdążyła ośmieszyć wartości, które deklaratywnie niosła na sztandarach: praworządności, demokracji liberalnej, nowoczesnego państwa i rozwoju. Koalicja podporządkowana jest zemście – zarówno personalnej, jak i instytucjonalnej.
Ogłaszając doktrynę „demokracji walczącej”, władza pogłębia chaos prawny i instytucjonalny. Łamie zasady w sposób bardziej dobitny, niż robili to poprzednicy. Ci łamali częstokroć ducha prawa, gdy zmieniali jego literę na szkodę państwa. Dla Koalicji 15 Października litera prawa nie jest już żadną przeszkodą do osiągania partykularnych celów.
Sposób sprawowania rządów z miesiąca na miesiąc pokazuje coraz wyraźniej tendencje centralistyczne i wodzowskie. Kolejne decyzje premiera – absurdalne dymisje Bogu ducha winnych wiceministrów i urzędników, publiczne strofowanie podwładnych w czasie powodzi, jawnie antykonstytucyjna deklaracja rzekomego wycofania kontrasygnaty czy populistyczna szarża w sprawie tzw. alkotubek ukazują raczej model despotycznego, jednoosobowego przywództwa nakierowanego na maksymalizację taniej osobistej popularności niż odbudowę ładu instytucjonalnego na gruncie pluralistycznej i demokratycznej współpracy.
Równolegle rządzący wciąż stawiają pod znakiem zapytania kluczowe inwestycje rozwojowe. W tempie porównywalnym z poprzednikami wikłają się w konflikty z kolejnym grupami kluczowymi dla długofalowego rozwoju Polski. Prowadzą szkodliwą (choćby dlatego że niepotrzebnie polaryzująca) politykę w sferze edukacji, kultury i regulacji bioetycznych.
Co najistotniejsze zaś, poza nielicznymi wyjątkami władza nie prezentuje konkretnych propozycji reform ani tym bardziej wizji rozwoju kraju wykraczającej poza postulat radykalnej depisizacji.
Zamiast naprawy instytucji znów mamy zawłaszczanie zasobów. Zamiast procedur ręczne sterowanie przez „wściekłego premiera”. Zamiast zmiany prawa łamanie prawa, byleby pognębić politycznych konkurentów.
Wymyślić prawicę dla waszych dzieci
To wszystko dzieje się w rzeczywistości największego w historii III RP zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa w postaci pełnoskalowej wojny tuż za naszą wschodnią granicą. Równolegle na całym Zachodzie obserwujemy multikryzys podmywający dotychczasowy porządek globalizacji i demokracji liberalnej. Zamiast umacniać państwo i wspólnotę, by przetrwać te zagrożenia, a także spróbować wykorzystać je do awansu z pozycji półperyferii, tkwimy głęboko w destrukcyjnym klinczu pomiędzy coraz bardziej totalną władzą a coraz bardziej totalną opozycją. Samodzielnie myślący wyborcy są dziś w potrzasku łudząco podobnym do tego, w jakim tkwili przez ostatnie lata.
„Normalsi”, a więc osoby zdystansowane od jednoznacznych partyjnych deklaracji, mają pełne prawo czuć gorzkie rozczarowanie Koalicją 15 Października. Oczekiwali wszak dynamicznego rozwoju, sprawnego rządzenia, powrotu pluralizmu, powszechnego profesjonalizmu i naprawy porządku publicznego w zgodzie z duchem i literą prawa. Główna partia opozycji jest strukturalnie niezdolna do zagospodarowania tego rozczarowania.
Z kolei ludzie ideowej prawicy odczuwają wielowymiarowy niepokój. Władza uczyniła z konserwatywnych wartości chochoła, za którym kryć ma się rzekoma antydemokratyczna siła tak groźna, że w imię walki z nią wolno naruszać zasady demokracji. Konserwatyści czują, że na gruncie edukacji, kultury i polityki symbolicznej znajdują się w głębokiej defensywie. Mają obawy, że wartości niesione przez tradycję, Kościół czy historię odejdą do lamusa i staną się całkowicie obce kolejnym pokoleniom. Rozumieją, że dzieje się to także z uwagi na błędy popełniane przez nominalnych obrońców tych wartości.
Obóz prawicowy jest więc w sytuacji podobnej do tej, w której znalazł się w połowie lat 90. po kompromitacji rządów obozu solidarnościowego i wyborczym zwycięstwie Aleksandra Kwaśniewskiego. Właśnie wtedy część środowisk intelektualnych zrozumiała, że długofalowo droga wyjścia z defensywy wiedzie nie przez partyjne zaangażowanie, ale konsekwentną pracę u podstaw. Ci ludzie uznali, że tylko w ten sposób można przywrócić prawicy żywotność i pozyskać w przyszłości tych, którzy do obozu konserwatywnego nie należeli.
To wówczas w krakowskim środowisku Ośrodka Myśli Politycznej i Warszawskim Klubie Krytyki Politycznej, z której wyewoluowała Teologia Polityczna, sformułowano diagnozę, że „czas pisać i wydawać książki, które przeczyta pokolenie ich dzieci”.
Nasi starsi koledzy robili to skutecznie, bo my w dzisiejszym Klubie Jagielloński jesteśmy tym pokoleniem. Na powstałych wówczas książkach się wychowaliśmy. To one ukształtowały w nas zrozumienie dla konserwatywnej wartości sprawnych instytucji, republikańskich cnót organizujących żywotną polityczną wspólnotę i chrześcijańskiej etyki, która pozwala z nadzieją i odwagą przeciwstawiać się dominującym światowym trendom. Na własne oczy widzieliśmy też niestety prawicę, która tym fundamentalnym wartościom jawnie się sprzeniewierza. Dziś obserwujemy władzę, która z otwartą przyłbicą przeciwko nim występuje.
W sztafecie pokoleń polskiej prawicy czujemy się więc w obowiązku być tymi, którzy w ciemnej dla prawicy nocy będą na nowo wzniecać i podtrzymywać światło tych wartości. Formułujemy wizję prawicy przyszłości, by nasze dzieci i wasze wnuki nie musiały doświadczać rozczarowania zawiedzonych nadziei i zdradzonych ideałów, które stały się udziałem poprzedniego i naszego pokolenia.
Wierzymy, że otwarta ideowa debata, merytoryczna praca i zdrowy intelektualny ferment mogą zatrzymać degenerujące trendy. Efektem musi być prawica przyszłości, na którą będą głosować wasze dzieci.
Naszym celem nie jest budowa nowej partii czy frakcji. Nigdy tego nie robiliśmy i dziś również nie mamy takich aspiracji. Chcemy jednak dołożyć naszą cegiełkę do odbudowy etosu i kultury politycznej, które są niezbędnym podglebiem do sanacji nie tylko polskiej prawicy, ale szerzej –polskiej polityki. Mamy ambicję stwarzać przestrzeń do wykuwania się prawicy przyszłości, ale formułujemy diagnozy i rozwiązanie nie tylko dla niej. Cieszymy się, gdy nasze postulaty są podejmowane i realizowane niezależnie od tego, kto to robi i z jakiej partii pochodzi. Klub zawsze był kuźnią idei i rozwiązań dla polityków.
Dekalog prawicy przyszłości
Od kilku lat rozwijamy ideę nowej chadecji. Od zawsze jesteśmy konserwatystami i wierzymy w polskie, republikańskie wartości. Uważamy, że tylko na tych filarach – chrześcijaństwa, demokracji, konserwatyzmu i republikanizmu – zbudować można gmach prawicy przyszłości. Prawica, która odrzuca te wartości, nie jest nam potrzebna, bo niewiele różnić będzie się od stronnictw, dla których musi być alternatywą.
Co jednak w praktyce oznaczają te wartości? Będziemy o tym dyskutować w najbliższych miesiącach i latach – w nowym sezonie naszych treści na YouTubie, kolejnych numerach „Pressji”, łamach portalu Klubu Jagiellońskiego, organizowanych przez nas kongresach i spotkaniach. Na początek tej dyskusji proponujemy swoisty dekalog prawicy przyszłości, który jest próbą zdefiniowania zasad, jakimi prawica przyszłości musi się kierować.
1. Moralna odnowa. Od ideowych oponentów prawicę przyszłości odróżniać musi wierność podstawom chrześcijańskiej cywilizacji – miłości Boga i bliźniego. W praktyce życia publicznego wymaga to odbudowy moralnej kondycji i zrozumienia, że wyobrażone wyższe cele nie usprawiedliwiają kierowania się w praktyce politycznej najniższymi pobudkami. Prawica przyszłości, by nieść znów orędzie moralnej odnowy, musi odrzucić źle rozumiany realizm polityczny usprawiedliwiający instytucjonalne i personalne zepsucie, którego groźbę zawsze niesie władza, gdy uchyla drzwi pokusom korupcji, nepotyzmu i partykularyzmu. Wierność partii nigdy więcej nie może też dominować nad służbą bliźniemu, narodowi i Rzeczypospolitej.
2. Chrześcijański stosunek do konkurentów. Kierując się miłością bliźniego, prawica przyszłości musi umieć oddzielać grzech od grzesznika. Wrogiem są struktury zła i zło popełniane przez ludzi, nie zaś sami ludzie uwikłani w grzech. Cechą prawicy musi być traktowanie ideowych i politycznych przeciwników zgodnie z wymagającymi zasadami etyki chrześcijańskiej. Naszym celem zawsze powinno być przekonanie oponenta do swoich racji, a nie podgrzewanie temperatury samego konfliktu w celu zdobycia społecznego poklasku.
3. Pluralizm wewnątrz prawicy. Strukturalnym grzechem prawicy była niezdolność do uczciwej i szczerej rozmowy przedstawicieli różnych jej nurtów i środowisk. To owocowało nieskutecznością rządów 2015-2023 i utratą zdolności koalicyjnej, co znalazło dobitne potwierdzenie w werdyktach 15 października i 13 grudnia minionego roku. Jeśli prawica przyszłości ma odzyskać żywotność, potrzebuje pluralizmu i wzajemnego szacunku. Poczuwamy się do roli naturalnego gospodarza spotkań, sporów i współpracy środowisk od radykalnej prawicy po centrum. Od Konfederacji przez PiS po Polskie Stronnictwo Ludowe, od „Christianitas” po „Więź” – musimy spotkać się na gruncie tego, co nas łączy, by dyskutować o tym, co nas różni.
4. Uważność na zewnątrz prawicy. Metodą chrześcijańskiej demokracji od czasów Leona XIII jest umiejętność dostrzeżenia okruchów prawdy w zewnętrznym świecie, który często dziś jest jawnie antychrześcijański. Prawica przyszłości musi być otwarta na takie inspiracje, by dobrze rozumieć źródła wzrostu tak postchrześcijańskiego prawicowego radykalizmu, jak i woke’istowskiego progresywizmu. Naszym zadaniem, niczym starej chadecji w reakcji na socjalizm, jest udzielić lepszych odpowiedzi na słusznie zdiagnozowane przez ideowych konkurentów wyzwania. To musi też oznaczać zdolność do dialogu z każdym, a w sposób szczególny zdolność do inspirującej rozmowy, a nawet współpracy ze wspólnotową lewicą i niemotywowanymi egoizmem liberałami.
5. Solidaryzm względem ludu. Przekleństwem polityki przełomu XX i XXI w. jest oderwanie elit od narodów, które na całym Zachodzie ufundowało trwający globalnie „moment populistyczny”. Odpowiedzią nań nie jest prosty antagonizm elit i ludu. Drogą prawicy przyszłości jest odrzucenie klasowego antagonizmu na rzecz solidarności, a więc miłości społecznej wyrażającej się przez służebność elit względem ludu. Taka solidarność będzie jednak możliwa dopiero wówczas, gdy albo obecne elity zauważą swoje dotychczasowe „wyalienowanie”.
6. Żywotność na polu kultury. Jeśli najgłębszym niepokojem konserwatystów jest niepokój o kolejne pokolenia, to musimy szczególnie zatroszczyć się o glebę, w której wzrastają. Są nią kultura popularna i cywilizacyjne trendy, na które stara prawica najchętniej odpowiada negacją i odrzuceniem. Tymczasem w duchu Wojtyłowego Listu do artystów prawica przyszłości musi umieć dostrzegać odwieczne ludzkie tęsknoty nawet w najmroczniejszych zjawiskach współczesnej kultury oraz w odpowiedzi nasycać świat sztuki i jej krytyki chrześcijańskim orędziem piękna, dobra i prawdy.
7. Demokratyzm wewnętrzny i zewnętrzny. Rewolucja informacyjna zmieniła naturę demokratycznej polityki. Uprzedmiatawiane dotąd masy zwykłych ludzi mają w efekcie słuszne aspiracje większej sprawczości i zaangażowania. Na ich niezaspokojonych potrzebach żerują dziś nie tylko politycy, ale przede wszystkim platformy społecznościowe i stare media kanalizujące pragnienie podmiotowości przez podsycanie nienawiści. Zadaniem prawicy przyszłości jest inaczej ukierunkować te aspiracje – drogą demokratycznego zaangażowania w życie formacji politycznych i współkształtowania ładu politycznego znacznie częściej niż w dniu wyborów.
8. Pozytywna oferta programowa. Przywiązanej do starego porządku prawicy dużo łatwiej odpowiedzieć dziś, czemu się przeciwstawia, niż co proponuje. Prawica przyszłości musi być nasycona pozytywnym programem i gotowa do prezentowania zaawansowanych alternatyw na każdym polu – od kultury po politykę podatkową, od edukacji po planowanie przestrzenne, od kwestii bioetycznych po programy zbrojeniowe.
9. Troska o instytucje. Doświadczenia ostatnich lat, ze szczególnym uwzględnieniem pandemii i wojny na Ukrainie, uświadamiają kluczową rolę instytucji państwowych, obywatelskich, gospodarczych i samorządowych w budowaniu odporności państwa. Prawica przyszłości musi na nowo postawić w centrum uwagi myślenie instytucjonalne i porzucić zgubną wiarę, że do naprawy struktur i skutecznego radzenia sobie z kryzysami i wyzwaniami wystarczy „zastąpienie złych ludzi dobrymi”.
10. Rozwój ponad ideologiami. Świadomi wszelkich wad i bolączek III RP jesteśmy beneficjentami 35 lat bezprecedensowego wzrostu polskiej gospodarki i bogacenia się społeczeństwa. Z satysfakcją obserwujemy wzrost ambicji Polaków, wyrażający się poparciem dla programów infrastrukturalnych i projektów rozwojowych. Celem prawicy przyszłości jest zaspokoić aspiracje ambitnych Polaków. Dalszy bezpieczny rozwój społeczno-gospodarczy wymaga odrzucenia prostych, ideologicznych odpowiedzi w sporach o politykę gospodarczą, transformację energetyczną czy mierzeniu się z wyzwaniami demograficznymi.
Powyższa propozycja to dopiero wstęp do ofensywy, jaką czujemy się w obowiązku rozpocząć. Każdy z punktów wymaga rozwinięcia, do którego nie tylko sami aspirujemy, ale zapraszamy wszystkich innych – polityków i publicystów, działaczy nowych ruchów społecznych (takich jak #TakDlaRozwoju) i ludzi doświadczonych w służbie publicznej, zadeklarowanych ludzi prawicy i tych, którzy mimo osobistego dystansu do wartości chrześcijańskich czy konserwatywnych podzielają w jakiejś części wskazywane przez nas kierunki. Zapraszamy was do polemik i debat, czytania publikacji na naszych łamach, goszczenia w naszych podcastach i programach wideo, a także do udziału w naszych projektach.
W żadnym razie nie jest przypadkiem, że nasz przyczynek do wizji prawicy przyszłości więcej mówi o jej etycznych pryncypiach, sposobach funkcjonowania i tematach zainteresowania niż o konkretnych programowych postulatach. Nie odpowiadamy dziś jednoznacznie na pytanie o migracje, integrację europejską, politykę klimatyczną czy granice globalizacji. Uważamy, że odpowiedzieć na nie będzie mogła w sposób kompetentny dopiero prawica przyszłości, daleko inna w formach swego działania i schematach swego myślenia od dzisiejszej.
„Dzisiaj ten spór przechodzi przez duszę wszystkich uczciwych, porządnych i myślących ludzi Europy. To nie jest spór, który ma wymiar zerojedynkowy. Te wszystkie kluczowe problemy na końcu zawierają dwuznaczność i nieoczywistość” – celnie spuentował w naszej niedawnej debacie Jan Rokita polemikę dwóch liderów dzisiejszej prawicy, Krzysztofa Bosaka i Mateusza Morawieckiego.
Świadomość tych dwuznaczności i nieoczywistości powinna być siłą prawicy przyszłości. Jan Rokita w sposób zupełnie nieplanowany dobrze zdefiniował napięcie, które musi znaleźć się w centrum naszej uwagi. Prawica przyszłości jest ofertą dla wszystkich, którzy rozumieją wagę i niejednoznaczność tych dylematów oraz chcą się z nimi skonfrontować nie w oparciu o ideologie czy emocje, ale odwieczne fundamenty europejskich wartości.
Paweł Musiałek
autorka ilustracji Julia Tworogowska.
Tekst z portalu klubjagiellonski.pl
Prezes Klubu Jagiellońskiego. W Klubie Jagiellońskim działa aktywnie od 2009 r. Od 2017 r. pełnił funkcję dyrektora think tanku Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego, gdzie koordynował projekty badawcze, zarządzał zespołem ekspertów CAKJ, a także komentował w mediach wydarzenia w Polsce i na świecie. Regularnie publikuje swoje analizy na portalu klubjagiellonski.pl, a nieregularnie także w innych miejscach.
Absolwent politologii i stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie ukończył także Interdyscyplinarne Studia Doktoranckie „Społeczeństwo-Technologie-Środowisko” oraz przygotowuje rozprawę doktorską na temat sporu o polską politykę zagraniczną po 2004 r. Autor publikacji naukowych i analitycznych z zakresu przede wszystkim polityki energetycznej i zagranicznej. Stażysta w Parlamencie Europejskim. Uczestnik organizowanego przez Departament Stanu USA International Visitors Leadership Program: „U.S. Foreign Policy – Global Challenges II”. Członek Rady Programowej Open Eyes Economic Summit a także Rady Interesariuszy przy Instytucie Politologii, Socjologii i Filozofii na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie.
W przeszłości pełnił m.in. funkcję asystenta dyrektora ds. programowych Centrum Analiz Energetycznych Wyższej Szkoły Europejskiej w Krakowie oraz analityka Fundacji Dyplomacja i Polityka. Prowadził zajęcia dydaktyczne z zakresu różnych aspektów polityk publicznych na krakowskich uczelniach: Uniwersytecie Jagiellońskim, Uniwersytecie Ekonomicznym, Uniwersytecie Jana Pawła II w Krakowie, a także Krajowej Szkole Administracji Publicznej w Warszawie.
Mąż Iwony, tata Ignasia i Piotra.
Skomentuj
Komentuj jako gość