Dwa przypadki z ostatnich dni pokazują, jak w „Uśmiechniętej Polsce”, w której premier Donald Tusk wprowadził ustrój "demokracji walczącej" walczy się z wolnością słowa. Pierwszy: Oddział 6. uzbrojonych policjantów zatrzymał 22-letniego mieszkańca Lądka Zdroju Sebastiana T., który w sieci opisał sytuację mieszkańców w tej całkowicie zniszczonym przez powódź miejscowości. Drugi: TVP Info usunęło ze strony wypowiedź publicysty Polityki, Gazety Wyborczej i TokFM Jacka Żakowskiego, który sztab kryzysowy prowadzony przez premiera Donalda Tuska porównał do „metody putinowskiej”
Kulisy zatrzymania internauty krytykującego służby
22-letni Sebastian T., mieszkaniec zalanego Lądka-Zdroju zamieścił wpis na grupie „Kłodzko 998 Alarmowo” na Facebooku o braku działań służb na terenach powodziowych, który uznano za dezinformację. Sebastian zwrócił uwagę na problem z szabrownikami grasującymi podczas powodzi w Kłodzku. "Po Lądku i Stroniu i okolicznych wsiach chodzą uzbrojeni szabrownicy, ludzie boją się wyjść z psami na dwór, brakuje policji, wojska, ciężkiego sprzętu i przede wszystkim pomocy od państwa" – napisał Sebastian T.
Komendant główny policji nadkom. Marek Boroń, ten co skasował auto służbowe, bo tak się spieszył, żeby zdążyć na konferencje prasową premiera Donalda Tuska we Wrocławiu, popisał się przed premierem, mówiąc w środę 18 wrzesnia, na posiedzeniu sztabu kryzysowego, że policja zatrzymała osobnika, który siał dezinformację w internecie nt. działania służb na terenach powodziowych. Chodziło właśnie o Sebastiana T.
- Była to informacja nieprawdziwa – twierdził KGP Boroń. - Tę osobę już zatrzymaliśmy i wspólnie z prokuraturą jutro będziemy ją rozliczać, to będzie art. 172 Kodeksu karnego, czyli utrudnianie akcji ratowniczej – poinformował Boroń.
Jak ustaliła Wirtualna Polska, sprawą zajęli się funkcjonariusze z Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości (CBZC). Jej funkcjonariusze 18 września pojawili się w miejscu zamieszkania Sebastiana T. Funkcjonariusze zabezpieczyli telefon komórkowy mężczyzny, który poddali oględzinom. Po konsultacji z Prokuraturą Okręgową we Wrocławiu zatrzymanego przesłuchano w charakterze świadka.
Wirtualnej Polsce udało się porozmawiać z jedną z bliskich osób z rodziny mężczyzny, proszącej o zachowanie anonimowości.
- Policjanci pojawili się, kiedy akurat rodzice Sebastiana sprzątali sklep z odzieżą, który prowadzi jego ojciec w Lądku-Zdroju. Sklep był zalany i zniszczony. A Sebastian w tym czasie sprzątał piwnicę razem ze swoją dziewczyną i bratem. Dziewczyna zadzwoniła do matki 22-latka, by przyszła na chwilę, bo pojawiło się kilku policjantów, którzy zamknęli mieszkanie – relacjonuje nasz rozmówca.
Gdy kobieta pojawiła się na miejscu, jeden z funkcjonariuszy otworzył drzwi, od razu wziął jej telefon i odłożył w inne miejsce.
– Było 6 policjantów. Byli uzbrojeni, ubrani na czarno, a niektórzy z nich w kominiarkach. Poinformowali, że Sebastian zostaje zatrzymany za post na Facebooku. Powoływali się na art. 172 Kodeksu karnego przewidującego karę za "utrudnianie akcji mającej na celu zapobieżenie niebezpieczeństwu dla życia lub zdrowia wielu osób albo mienia w wielkich rozmiarach". A był to jedynie post ostrzegawczy, a nie wpis, który miał uderzać w służby – opisuje bliski Sebastiana T.
W jego ocenie, słowa Sebastiana nie wzięły się z niczego.
- Dzień po powodzi ludzie pilnowali swoich zalanych domów czy mieszkań w kamienicach, bo bali się o swój dobytek. W rozmowach między sobą mówiono o kradzieżach. Na własne oczy widzieliśmy, jak chłopak już wskoczył na parapet parterowy i chciał wejść przez okno do cudzego mieszkania. Wyszliśmy zza budynku i go wystraszyliśmy. To było w biały dzień, a co dopiero w nocy… Dwa dni po powodzi wojska było multum. Ale w ten dzień, kiedy Sebastian napisał ten post, w Lądku nie było nikogo. Było pusto. W naszej ocenie był to jedynie wpis ostrzegawczy - mówi nam osoba z rodziny zatrzymanego.
- Funkcjonariusz przekazał nam, że jeśli autor wpisu byłby z Wielkopolski czy Pomorza, to nic by się nie stało. Ale z racji tego, że wpis był mieszkańca Lądka-Zdroju, policja musiała interweniować. Prosiliśmy, żeby Sebastiana nie wyprowadzać w kajdankach, to policjant powiedział, że jak będzie grzeczny i nie będzie uciekał, to może tak pójść – relacjonuje nasz rozmówca.
I jak podkreśla, "to, co przeżyła cała rodzina do następnego dnia, kiedy Sebastian do nich zadzwonił, było straszne".
- Noc spędził na policyjnym dołku. On się bardzo przestraszył całej sytuacji i okazał skruchę. Bo się naprawdę bał, a przecież nie chciał nic złego zrobić. Jeszcze w domu policjanci nas pytali, czy mamy dla Sebastiana telefon zastępczy, bo ten, który został zatrzymany, może być dłużej badany. Po czym po wyjściu z prokuratury oddali mu jednak jego telefon. Dziwne. To się w ogóle kupy nie trzyma – uważa nasz rozmówca.
Policja jest jednak innego zdania. - Treść postu sugerowała, że na terenie Lądka-Zdroju i Stronia Śląskiego dochodzi do naruszenia bezpieczeństwa obywateli oraz ładu i porządku publicznego. Jak się okazało, wpis ten wywołał fałszywy obraz sytuacji i przeszkadzał w prowadzeniu akcji ratowniczej, stąd czynności, jakie podjęli policjanci – argumentował podkom. Marcin Zagórski z Zespołu Prasowego Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości (CBZC). I jak dodał, "aktualnie gromadzony jest materiał dowodowy, a dalsze decyzje będą podejmowane po jego skompletowaniu".
Zarówno policja (CBZC), jak i Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu, pytana przez WP w poniedziałek o dalsze losy sprawy, nie przekazała żadnych nowych informacji.
Żakowski ocenzurowany, bo skrytykował premiera Donalda Tuska
W niedzielnym programie TVP INFO "Redakcja" goście komentowali sytuację powodziową w Polsce i oceniali działania rządu w tej sprawie. Jednym z komentatorów audycji był Jacek Żakowski, publicysta i dziennikarz "Gazety Wyborczej", TOK FM oraz "Polityki".
- Tusk sięgnął po metodę putinowską, której się w demokracjach nie stosuje. No nie ma tak, że jak jest powódź w Stanach, to prezydent siedzi i ruga urzędników publicznie i to jest transmitowane. Tak nie ma w Niemczech, Wielkiej Brytanii, we Francji, nigdzie. To jest typowy autorytarny model zarządzania - ocenił Żakowski.
Nagranie bardzo szybko rozeszło się w mediach społecznościowych.
Wypowiedź Żakowskiego początkowo pojawiła się też na profilu TVP INFO. Po kilku minutach zniknęła.
Pełnomocnik rządu ds odbudowy Marcin Kierwiński i premier Donald Tusk nie mogli przemilczeć krytyki czołowego polskiego publicysty, ktory walczył z PiSem i torował drogę do wygranej Koalicji 15X.
Marcin Kierwiński: "Bardzo nieuczciwe"
- Prosto jest oceniać z perspektywy wygodnego fotela i telewizora w Warszawie, czy jakimś innym bezpiecznym miejscu. Pan premier Donald Tusk od tygodnia jest tam na miejscu. Robi wszystko, aby walczyć o życie, zdrowie, bezpieczeństwo i dobytek ludzi [...] w stylu zarządzania Donalda Tuska widzę tylko troskę i determinację, żeby ta powódź, straszliwa w swojej sile, była jak najmniej kosztowna dla mieszkańców - powiedział w rozmowie z Onetem.
I dodał, że "ocenianie tego w ten sposób, w jaki zrobił to redaktor Żakowski, jest bardzo nieuczciwe". - A już porównywanie kogoś do Putina jest po prostu żenujące. Nie wiem w ogóle, skąd komuś może takie porównanie przyjść do głowy - ocenił Kierwiński.
Wieczorem w serwisie X pojawił się też wpis Donalda Tuska.
"Bolą Was niektóre komentarze w mediach i szczucie PiS? Niepotrzebnie. Dziś liczą się tylko skuteczna pomoc, ludzka solidarność i bezpieczeństwo mieszkańców. Ważne jest, co kto robi, nie co kto mówi" - napisał premier.
Paradne. Jacek Żakowski zaliczony w poczet "szczujni PiS". "Demokracja walcząca" Donalda Tuska w całej okazałości.
Dodajmy dla pełnego obrazu nie wpuszczanie TV Republika na konferencje prasowe premiera Tuska oraz na otwarte, transmitowane przez TVP INFO, TVN i PolsatNews posiedzenia sztabów kryzysowych pod kierownictwem premiera Tuska. Trudno się dziwić, jak dziennikarze TV Republika zadają takie pytania jak ostatnio marszałkowi rotacyjnemu Szymonowi Hołowni o posłanki, które nie dopuściły do budowy zbiornikó retencyjnych, bo... "zniszczą przyrodę".
Marszałek zapytał dziennikarza, a co on zrobił, żeby zbudować zbiornik retencyjny? I to jest skuteczna metoda na niezależnych od władzy dziennikarzy. Jak zapyta taki np. o dziurę budżetową, to należy go zapytać, a co pan zrobił, żeby ją zmniejszyć? Itd, itp.
(SA)
Skomentuj
Komentuj jako gość