Najsłabsze dla polskiego sportu Igrzyska Olimpijskie w Paryżu za nami. Francuzi uraczyli nas karykaturą Ostatniej Wieczerzy, z nadmuchaną jak balon drag w roli Jezusa, transwestytami w skórzanych portkach w roli apostołów (jednemu, stojącemu obok małej dziewczynki, wystawał z portek penis). Największym polskim sukcesem, odnotowanym przez światowe media, było zawieszenie komentatora sportowego TVP Przemysława Babiarza za skomentowanie hymnu Igrzysk „Imagine” Lennona: „To wizja komunizmu, niestety”.
Znakiem czasu był finał w boksie kobiet, w którym biologiczna kobieta Julia Szeremeta musiała w finale walczyć z Tajwańczykiem Lin Yu-Ting, z genetycznym facetem, o 10 cm wyższym od Szeremety i z dłuższymi o pół metra ramionami. W 2040 roku Igrzyska mają się odbyć w Polsce – zapowiedział premier Donald Tusk. Polski nie stać na CPK, na elektrownię atomową, na porty kontenerowe w Świnoujściu i Gdańsku, na transport Odrą, MON chce obciąć budżet na armię o 57 mld złotych, ale na igrzyska miliardy się znajdą. Cesarze rzymscy zapewniali oprócz „circenses”, także „panem”, ale nasz „Cezar” gwarantuje nam tylko igrzyska, które trwają od 13 grudnia.
Protas promuje wakacje w „ciemnogrodzie”
Najdłuższy urlop od lat, bo aż 46 -dniowy, mają parlamentarzyści. Nie dziwota, strasznie się napracowali podejmując uchwały zmieniające Konstytucję RP. Były poseł, teraz europoseł, baron PO na Warmii i Mazurach Jacek Protas zamieścił na FB filmik z weekendu z podpisem: „ Byliście już w te wakacje nad morzem, w górach lub na Mazurach? Teraz przyszedł czas na weekend w Województwo Podlaskie! Serdecznie polecam!
Baronowi widocznie za mocno słońce przygrzało i zapomniał, że nie wolno promować województw ze ściany wschodniej, które głosują na „faszystów”, którym Tusk obciął „szprychy kolejowe”.
Pani senator bez kapoka
Panią senator z PO Ewę Kaliszuk „Wyborcza Olsztyn” odważyła się skrytykować za zamieszczenie zdjęcia z beztroskiej jazdy motorówką na Mazurach, bez kapoka. Niektórzy forumowicze uznali, że to anty promocja bezpieczeństwa na wodzie, po serii tragicznych utonięć na Warmii i Mazurach. Ewa Kaliszuk odpowiedziała: "Dziękuję za uwagę, aczkolwiek zgodnie z przepisami, na motorówce kapoki muszą być na pokładzie. Nie ma obowiązku mieć ich na sobie. Zapewniam, że stosujemy się do wymogów określonych przez kapitana. Dodatkowo nadmienię, że posiadam żółty czepek, jestem byłą pływaczką, trudno byłoby w kapoku rzucać się na pomoc" – napisała.
Polityków PO chroni wiara w Tuska.
70+, nowy program „Uśmiechniętej Polski”
Mimo fali grupowych zwolnień, w lipcu mieliśmy najniższe bezrobocie od 34 lat, tylko 5%, podało ministerstwo pracy. Z braku rąk do pracy rząd Tuska wciela w życie program 70+, zatrudniania emerytów po 70-tce. Jako pierwszy program otworzył eks-prezydent Olsztyna Piotr „Betonowicz” Grzymowicz (PZPR, SLD, Ordynacka, PSL). Dostał stanowisko dyrektora Energa Operator w Olsztynie. Przed nim to stanowisko piastował kandydat PiS na prezydenta Olsztyna, ponownie wiceprzewodniczący rady, zaledwie 51-letni Grzegorz Smoliński, usunięty z Energii w ramach „odpartyjniania i odpolityczniania spółek Skarbu Państwa”. Nienawistnicy twierdzą, że Grzymowicz dostał pracę w Enerdze za to, że wycofał się ze startu w wyborach na prezydenta Olsztyna i namaścił na ten stołek przewodniczącego rady miasta, działacza PO Roberta Szewczyka, ale ja w to nie wierzę, że partia, która przywróciła praworządność i demokrację, mogła zawierać takie brudne dile.
Energa SA to strategiczna spółka należąca do grupy Orlenu, więc służby powinny prześwietlać kandydatów na wysokie stanowiska i chyba nie przegapiły, że Grzymowicz jest objęty aktem oskarżenia w sprawie Helpera?
NIK rozliczył kampanię wyborczą Artura Chojeckiego
Trwa śledztwo prokuratury w sprawie finansowania kampanii wyborczej do Sejmu w 2023 roku ówczesnego wojewody Artura Chojeckiego ze środków budżetu Urzędu Wojewódzkiego w Olsztynie. Z raportu NIKu wynika, że produkcja 2. spotów wyborczych kosztowała urząd 10 tys. zł. Chojecki wyjaśnił, że to była pomyłka urzędnika i komitet wyborczy PiS oddał te pieniądze. Ale NIK zarzuca też, że urząd opłacił także kampanię na Facebooku, na którą wydatkowano 90 tys. zł. Materiały na prywatnym profilu „Artur Chojecki – kandydat do Sejmu” przedstawiały wojewodę jak biega, gra w piłkę, rusza na pielgrzymkę czy uczestniczy w piknikach. Zdaniem Chojeckiego „prowadzenie profilu było finansowane przez Komitet Wyborczy PiS. Może kontrola NIK nie potrafiła rozróżnić finansowania profilu wojewody od profilu kandydata na posła?” Ostatni zarzut NIK to zlecenie na wydruk oraz kolportaż 200 tys. egzemplarzy broszury informacyjnej, 300 banerów oraz 20 tys. egzemplarzy sprawozdania opisującego działania Wojewody Artura Chojeckiego jako organu administracji rządowej na kwotę 21,3 tys. zł. Z broszury wrzuconej do skrzynek pocztowych w Olsztynie mieszkańcy dowiedzieli się m.in., że wojewoda jest: "kochającym mężem i ojcem, wychowuje wraz z żoną Agnieszką trzech synów i córkę, dla których w każdą sobotę przygotowuje pizzę. Relaksuje się, biegając oraz słuchając muzyki chillout. Prywatnie jest odpowiedzialny, pomocny i empatyczny".
Wysłałem pytanie do Artura Chojeckiego, czy to zlecenie otrzymał Przemysław Bałdyga, który w nagrodę otrzymał „jedynkę” na liście PiS do Rady Miasta Olsztyna, dzięki czemu ten nikomu nieznany w PiSie właściciel firmy reklamowej i bębniarz zdobył mandat? Chojecki odesłął mnie do Komitetu Wyborczego PiS, bo to komitet podpisywał umowy, a Bałdyga nie odpowiedział na to pytanie.
Przewidujący radny Nojman
Prezes Warmińsko-Mazurskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej w Olsztynie wystąpił do Rady Miasta Olsztyna o wyrażenie zgody na zwolnienie z pracy w Strefie radnego, 36-letniego Radosława Nojmana. Niedawno w Strefie nastąpiła zmiana użytkowników „kuwet”. Prezesem został nominat PO Marcin Tumasz, a wiceprezesem nominat PSL Marcin Adamczyk, więc było tylko kwestią czasu, kiedy zwolnią działacza PiS, który został zatrudniony w Strefie na stanowisku „specjalisty” w Wydziale Organizacyjno-Prawnym, w 2020 roku, w czasie gdy był szefem klubu PiS w olsztyńskiej radzie miasta i sekretarzem Zarządu Okręgu PiS w Olsztynie. Nojman z wykształcenia jest prawnikiem, wcześniej pracował w prywatnej firmie, ale został zwolniony. Był też komisarycznym wójtem gminy Gietrzwałd. Jako PiSowiec należał do polityków umiarkowanych. Na posiedzeniu prezydium rady miasta zapewniał, że w pracy nigdy nie zajmował się działalnością polityczną i swoje obowiązki wykonywał sumiennie, ale wynik głosowania nie wiążą pracodawcy.
W Strefie jego wynagrodzenie wynosiło około 5.800 zł. Z oświadczenia majątkowego wynika, że nic nie posiada poza oszczędnościami w kwocie 663 tys. zł i 120 euro. Da się przeżyć do następnych wyborów za dietę przewodniczącego
Komisja Sportu i Rekreacji, około 4 tys. zł.
Wróbel w sejmie, Wróbel w urzędzie
Maja Wróbel, żona posła PO z Olsztyna Macieja Wróbla dostała stołek Kierowniczki Biura Sportu w Departamencie Turystyki i Sportu Urzędu Marszałkowskiego z pensją 7. 725,70 zł brutto. (Marszałkiem jest działacz PO Marcin Kuchciński). Przed nią posady w tym departamencie dostali: dyrektora, działacz PSL Ryszard Cecot, zastępcy Beata Bublewicz, gdy ponownie nie dostała się do Sejmu z listy PO. Obecnie dyrektorem jest działacz PO Marcin Galibarczyk. Zapytałem posła Wróbla, czym to się różni od zatrudniania żon i dzieci przez polityków PiS w podległych tej partii urzędach, instytucjach i spółkach? Poseł odpisał: „Porównuje pan urzędnika państwowego z dużym doświadczeniem wyłonionego w konkursie do nominacji ludzi bez konkursów, którzy nawet nie bywali w pracy? Tego się nie da porównać”. Warunki konkursu wyraźnie napisano pod Maję. Z wykształcenia politolożka po UWM, była jakiś czas dyrektorką Gminnego Domu Kultury w Barcianach („roczne kierowanie zespołem”), następnie robiła w reklamie jako „Sparrow Media Maja Wróbel”, ale nie odniosła sukcesu („3 lata wykonywania działalności gospodarczej”).
Maja zaczyna skromnie od stanowiska kierowniczki, ale wszystko przed nią. Syn Donalda Tuska 3. miesiące po zatrudnieniu dostał stanowisko zastępcy dyrektora departamentu infrastruktury ds. rozwoju i integracji transportu Urzędu Marszałkowskiego w Gdańsku.
Trzeba wiedzieć na jakim świecie się żyje
Jak wyglądają konkursy w Urzędzie Marszałkowskim doświadczyła moja żona „na własnej skórze”. Ukazało się ogłoszenie o naborze do departamentu zajmującego się przyznawaniem środków unijnych. Marszałkiem był baron PO Jacek Protas. Wykształcenie żony, mgr prawa administracyjnego, odpowiadało wymogom. Tuż przed konkursem niespodziewanie zadzwonił do mnie senator PO prof. Ryszard Górecki i zapytał: „Dzwonią do mnie, że pan coś na marszałka napisał?” Wyjaśniłem, że właśnie ukazał się w „Debacie” mój tekst, w którym ostrzegam marszałka Protasa przed przekazaniem środków unijnych na odwiert i budowę Term w oparciu o gorące źródła termalne, bo takich w Lidzbarku Warmińskim nie ma. Senator westchnął: „Co pan narobił! Przecież pana żona stara się o pracę w urzędzie marszałkowskim…”. Potwierdziłem i odparłem: „Ale co ma piernik do wiatraka?”. Na to senator: „Nie wie pan na jakim świecie żyje? Całego świata pan nie zbawi. Trzeba myśleć o rodzinie”.
Podczas przesłuchania konkursowego żona nie miała żadnego problemu z pytaniami dotyczącymi prawa unijnego. Pod koniec rozmowy weszła do pokoju dyrektor departamentu Bożena Wrzeszcz-Zwada i z mściwą satysfakcją rzuciła: „my możemy przyjąć i możemy nie przyjąć”. Oczywiście, żony nie przyjęto.
Krótko po tym konkursie żona wychodząc po zajęciach yogi wdała się w rozmowę z prowadzącą ćwiczenia. Pani zwierzyła się, że koleżanki z urzędu marszałkowskiego namawiają ją, żeby przyszła do nich do pracy w departamencie środków unijnych. „Ale tam jest konkurs” – zareagowała zdziwiona żona. „Wiem, ale koleżanki powiedziały, żebym tym się nie przejmowała, dała dokumenty, resztę one załatwią”.
„By żyło się lepiej...”
Później żona, gdziekolwiek w Olsztynie zgłaszała się do pracy, za każdym razem słyszała sakramentalne pytanie: „Czy pani jest związana z kanclerzem UWM Aleksandrem Sochą czy red. Sochą?” Żona odpowiadała, że z red. Sochą. Pracodawca więcej się nie odezwał… . Żona zarejestrowało się jako bezrobotna i dostała skierowanie na 4 miesiące (bo po 6 miesiącach pracodawca musiałby zawrzeć umowę o pracę), do Szpitala Płucnego dyrektor Ireny Petryny, weteranki ZSL/PSL. Tam kierownik (też ZSL/PSL) zadał to samo pytanie na dzień dobry i po odpowiedzi powiedział żonie, że nie ma dla niej pracy... Na szczęście dla żony walnął sprzęt za setki tysięcy złotych i szpitalowi groziło, że zapłaci grubą kasę za naprawę, bo kierownik nie zabezpieczył szpitala w umowie. Żona wzięła od niego umowę i pokazała jak wybrnąć. Uratowała mu „tyłek” a szpitalowi budżet. Po 4. miesiącach kierownik powiedział, że, gdyby to od niego zależało, to by ją zatrudnił. Również chciała zatrudnić żonę u siebie kierowniczka apteki. Poszła do Petryny. Wyszła od niej blada i roztrzęsiona. „Jak usłyszała pani nazwisko, to spojrzała na mnie jak jadowita żmija, która zaraz przegryzie mi gardło” – przekazała żonie.
Wówczas obowiązywało hasło: „By żyło się lepiej”. Życie dopisało „kolesiom Tuska i Kosiniaka”.
Urząd Marszałkowski – biuro zatrudnienia dla PO/PSL
Urząd Marszałkowski pod rządami PO/PSL stał się biurem zatrudnienia dla swoich działaczy. Robert Szewczyk (przed wyborem na prezydenta Olsztyna zastępca dyr. Departamentu Kultury i Edukacji, następnie dyrektor Departamentu Koordynacji Promocji, teraz na dyrektora z zastępcy awansował Piotr Burczyk, syn aktorki i czołowej działaczki olsztyńskiego KODu i PO Ireny Telesz), Łukasz Łukaszewski (dyrektor Departamentu Zdrowia), Wiktor Wójcik (ze stołka dyrektora jednego z departamentów przeskoczył na stołek prezesa spółki Warmia i Mazury, zarządzającej zadłużonym lotniskiem w Szymanach), Marcin Politewicz (syn działacza PO Tadeusza Politewicza) jest Dyrektorem Departamentu Administracji i Obsługi Urzędu Marszałkowskiego. Wcześniej był zastępcą dyrektora Departamentu Organizacyjnego. Departament został podzielony na dwa: Organizacyjny oraz Administracji i Obsługi Urzędu. (Zastępcą dyrektora Politewicza został Tomasz Harhaj, syn byłego starosty lidzbarskiego, sekretarza zarządu wojewódzkiego PO na Warmię i Mazury Jana Harhaja, obecnie wiceprezesa WFGWiOŚ w Olsztynie). Zastępca dyrektora Departamentu Kontroli Artur Wrochna, działacz PO. Z PSL Zbigniew Cieciuch Departament Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, Adam Krzyśków - zca dyr. Departamentu Rozwoju Obszarów Wiejskich (obecnie dyrektor KOWR w Olsztynie). Bogdan Meina, dyrektor Departamentu Ochrony Środowiska….
Przepraszam, jeśli kogoś z działaczy pominąłem, ale urząd zatrudnia kilka tysięcy osób, podlega mu szereg instytucji, szkół, urzędów, agend i spółek. Może sami się ujawnią? Podaję adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Wróbel: Jestem zadaniowcem i lubię wyzwania
Maciej Wróbel (rocznik 1983), nim został posłem, kierował programem Informacje w TVP3 Olsztyn. Odszedł w 2016 roku po przejęciu mediów publicznych przez PiS. W 2017 założył telewizję ReTV, ale stacja nie osiągnęła sukcesu, więc wystartował w wyborach samorządowych w 2018 z ramienia Obywatelskiej Koalicji Giżycko na urząd burmistrza Giżycka, ale odpadł w I turze. Wówczas, w grudniu 2018 roku stanowisko zastępcy dał mu świeżo upieczony burmistrz Kętrzyna Ryszard Niedziółka i był nim do maja 2023. „Te cztery i pół roku można podsumować u niego jako gwiazdorstwo, lans, granie na emocjach i ciężko znaleźć miejsce, gdzie Wróbel realnie i rzetelnie pracował na rzecz Kętrzyna” – podsumował jego kadencję portal info-ketrzyn24. Wróbel odszedł z Kętrzyna, gdyż został powołany na szefa kampanii wyborczej KO na Warmii i Mazur do parlamentu (zapisał się do PO w 2022 roku). Dostał wówczas stworzony specjalnie dla niego stołek wicedyrektora WORD (WORD podlega marszałkowi województwa). Zapytałem posła Wróbla:
„Czy mogę określać zatrudnienie pana w WORD, jako synekurę partyjną?” Odpowiedział: „WORD miał nowe zadania do realizacji m.in. dotyczące stacji kontroli pojazdów i i promocji szkoleń BRD. Jestem zadaniowcem i lubię wyzwania. To co udało się rozpocząć, dziś z powodzeniem jest kontynuowane”.
Kontynuuje były poseł z listy PiS Michał Wypij, który bez powodzenia startował do Sejmu z listy KO.
Jak Wypij pokonał „zdegenerowaną władzę”
Zca dyr. WORD Michał Wypij nie daje od siebie odpocząć. W „Plusie Minusie” ukazał się z nim wywiad, w którym opowiada jak wyglądała koalicja partii Gowina z PiS i jakie z Gowinem mieli genialne pomysły, które, gdyby ówczesna opozycja je doceniła i „w 2020 roku myślała bardziej perspektywicznie i zgodziła się na pomysł Jarosława Gowina wydłużenia kadencji prezydenta do siedmiu lat, to dziś nie byłoby problemu blokującego zmiany Andrzeja Dudy”. Gdyby wyszli z klubu PiS, to rozpoczęliby „Twardą walkę z rodzącą się patologią ówcześnie rządzących. Stało się jednak inaczej”, bo zwyciężyła odpowiedzialność za Polskę. Na koniec wywiadu Wypij ocenia swój start w ostatnich wyborach z listy KO: „Ostatecznie niewielką liczbą głosów wygraliśmy z PiS, co w kontekście mojego wyniku sprawiło mi niemałą satysfakcję. Zatrzymaliśmy zdegenerowaną władzę. Czas na kolejne wyzwania”.
Jak PiS obsadzał stołki swoimi, to była „zdegenerowana władzy”, jak koalicja 13.XII dała mu stołek zcy dyr. WORDu, to jest odpartyjnienie i naprawa państwa. Kto to łyka?
„Ulka zwodziła, że przekona chłopów z PSL”
Zaledwie garstka kobiet z partii Razem i Nowoczesnej protestowała przed siedzibą PSL w Olsztynie przeciwko odrzucenie przez Sejm, m.in. głosami posłów PSL, ustawy o depenalizacji aborcji. Bożena Przyłuska ze Strajku Kobiet, „jedynka” partii Razem z Olsztyna w wyborach do Parlamentu Europejskiego, miała pretensje do posłanki PSL Urszuli Pasławskiej, mimo że ta głosowała za przyjęciem ustawy, ale zdaniem Przyłuskiej „Jej postawa fałszuje wizerunek PSL-u. Chodzi po mediach i sugeruje, że PSL jest partią progresywną i w sporej części popiera prawa kobiet. Tymczasem w PSL-u wszyscy poza Pasławską i trzema posłankami, są przeciw aborcji”. Pretensje do Pasławskiej ma też Anna Maria Żukowska, przewodnicząca klubu parlamentarnego Lewicy, bo „Ulka zwodziła nas, że przekona chłopów z PSL do głosowania za aborcją, a nie rozmawiała z nimi”. Na to Pasławska w „Porannych pytaniach” Radia Olsztyn odpowiedziała: „Możemy zliberalizować prawo aborcyjne w Polsce przez referendum”. Wskazała, że 70 proc. społeczeństwa chce liberalizacji prawa aborcyjnego.
Pasławska podkreśla, że jest ewangeliczką...
Aresztowali posła Romanowskiego na podstawie opinii prawniczki z UWM
Po tym, jak sędzia Agata Pomianowska z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa kazała uwolnić z aresztu posła Marcina Romanowskiego, gdyż uznała, że chroni go immunitet delegata do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, minister Adam Bodnar i p.o. Prokuratora Krajowego Dariusz Korneluk powoływali się na dwie „niezależne opinie prawne” zlecone przez resort (nie)sprawiedliwości. Kluczowa okazała się opinia dr hab. Joanny Juchniewicz z Wydziału Prawa i Administracji UWM w Olsztynie, która jednoznacznie przesądziła: „Immunitet członka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy nie wyłącza możliwości przedstawienia zarzutów i zatrzymania”. Resort kupił opinię za grosze, bo za 5 tys. zł brutto. Jej opinię poparł przewodniczący Rady Uczelni UWM, będący na usługach PO, prof. Marek Chmaj, u którego Juchniewicz robiła doktorat.
Dlaczego wynajęli prawniczkę z UWM?
Olsztyński Wydział Prawa i Administracji stworzył prof. Stanisław Pikulski, funkcjonariusz MSW w PRL, autor podręczników dla SB i wykładowca w szkole dla funkcjonariuszy SB i był dziekanem do śmierci w 2016 roku. Zatrudniał tzw. "spady", osoby uznane w swoich uczelniach z różnych powodów za "persona non grata" lub wypalonych profesorów lub starych facetów, którzy stracili głowy dla swoich studentek i uciekli od żony na UWM, następnie załatwiali młodym wybrankom doktoraty, habilitacje, a jeden nawet załatwił profesurę belwederską! Dziekan zasłynął też z zatrudniania: plagiatorów, habilitantów słowackich, byłego sędziego, który uciekł z sądu, żeby uniknąć postępowania dyscyplinarnego za doradzanie osobie objętej śledztwem (dzisiaj mąż i żona są kierownikami katedr); następnie tak dobrani kierownicy katedr zatrudniali swoją progeniturę. Do ministerstwa nauki swego czasu trafiła skarga doktorantów na promowania tej latorośli na zasadzie „krzyżowej”: ty dasz doktorat mojej córce, ja twojej. Resort nic z tym nie zrobił.
I co się dziwić, że takich mamy sędziów….
Protest leśników pod urzędem w Olsztynie
W dniu 12 lipca rozpoczął się ogólnopolski protest leśników przeciw polityce Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Manifestacje odbyły się w całej Polsce, także w Olsztynie. Leśnicy domagają się od premiera „zatrzymania destrukcji polskiego sektora leśno-drzewnego, która może przyczynić się do blisko 100-tysięcznego bezrobocia” (Przemysł drzewny to 9 proc. PKB, a na Warmii i Mazurach to kluczowa część gospodarki). Domagają się „realnego dialogu z rządem” oraz dymisji minister klimatu Pauliny Hennig-”Wiatrak”-Kloski i wiceministra Mikołaja Dorożały, który nazwał leśników "rzeźnikami lasu". „Nikt do tej pory nie prowadził takiej ingerencji w nasze sprawy, jak obecny rząd” - mówił przewodniczący olsztyńskiego okręgu Związku Leśników Polskich, Mirosław Choroś. Z leśnikami solidaryzuje się poseł PSL i myśliwa Urszula Pasławska. „Potrzebne jest podjęcie dialogu z leśnikami – powiedziała Pasławska. - Trudno jest realizować cele narzucone ad hoc”.
Komisja Europejska chce zalesić dodatkowo 20 proc. obszaru Polski i ministra Hennig wciela ten plan w życie. Jest w tym jakaś myśl, po likwidacji polskiego rolnictwa przynajmniej zostaną nam do jedzenia jagody i grzyby, bo polować też nie będzie wolno.
Myśliwi mówią, że się nie poddadzą
Do leśników przyłączyli się myśliwi, na czele z niezależnym radnym olsztyńskim, prezesem Naczelnej Rady Łowieckiej Marcinem Możdżonkiem. Pod ministerstwem klimatu ogłosili: „Zawieszamy udział przedstawicieli polskich myśliwych w zespole ds. reformy łowiectwa”. Prof. dr hab. Dariusz Gwiazdowicz z Wydziału Leśnego i Technologii Drewna Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, po spotkaniu z kierownictwem ministerstwa zdumiony odkrył, że resorcie klimatu nie ma nikogo z wykształceniem przyrodniczym, więc ni w ząb nie rozumieli, co do nich mówią naukowcy, tylko powtarzali w kółko lekcję zadaną im w Brukseli, czyli że musimy zakazać polowań, bo to nie humanitarne (za to zabijanie dzieci nienarodzonych i usypianie starców jest prawem człowieka).
„Nie poddamy się i będziemy bronić polskich łowiectwa opartego na nauce i jak najdalej od ideologii – zapewnił prezes Możdżonek. Wszystkim nam zależy na polskiej przyrodzie i jej odnawialnych zasobach. Darz Bór”.
Całe szczęście, że myśliwi mają broń…
Minister Karnowski pochwalił marszałków Warmii i Mazur
Olsztyn zaszczycił sam minister funduszy i polityki regionalnej Jacek Karnowski, były prezydent Sopotu. W spotkaniu udział wzięli, oprócz marszałka Marcina Kuchcińskiego, europoseł Jacek Protas, prezydenci miast Olsztyna, Elbląga i Ełku i samorządowcy z Warmii i Mazur. „To pierwszy region w rankingu pozyskania funduszy na jednego mieszkańca, z czego jako samorządowcy i mieszkańcy możecie być dumni” – pogratulował minister Protasowi, „który jako marszałek uruchomił tą maszynę”, jak i obecnemu marszałkowi Kuchcińskiemu, „który skutecznie ją rozpędza”.
Warmię i Mazury Tusk odciął od „szprych kolejowych”, ale po co nam koleje, skoro region będzie opleciony siecią tras rowerowych Green Velo za środki z KPO. Do tego dołoży nam do roweru elektrycznego 5 tys. zł, ze środków unijnych, w sumie 300 mln zł.
Korupcja to dla burmistrza Biskupca „temat ogórkowy”
Najpilniej strzeżoną tajemnicą przez burmistrza Biskupca, była przyczyna zwolnienia z Referatu Architektury i Ochrony Środowiska starszego inspektor ds. planowania przestrzennego Mariusza Z. Radni słusznie wiązali zwolnienie Mariusza Z. z akcją CBA z 20 maja. Funkcjonariusze tego dnia zatrzymali w kraju 16 urzędników pod zarzutem przyjmowania w latach 2019-2021 łapówek od właścicieli żwirowni. Radny Tomasz Jarmużewski zapytał w interpelacji burmistrza Kamila Kozłowskiego o przyczyny zwolnienia. Burmistrz odpisał: „Treść zapytania nie zawiera aktualnego problemu Gminy Biskupiec ani istotnego dla Gminy Biskupiec stanu faktycznego”. Na moje pytanie odpisał: „Panie Redaktorze, widać, że sezon ogórkowy w pełni. Jeszcze nikt mi nigdy nie zadał pytania o przyczyny reorganizacji w miejscu pracy. Widać, że poziom pytania w tym przypadku jest zrównany z poziomem "czasopisma", które Pan reprezentuje”.
Śledztwo prokuratury ma charakter rozwojowy...
Sprint wygrywa przetargi sprintem
CBA zatrzymało też „mężczyznę na terenie powiatu olsztyńskiego, który skorumpował urzędnika ze Świnoujścia i zakłócił przetarg na budowę systemu zarządzania ruchem w Świnoujściu. Wartość udzielonego zamówienia publicznego to 18 mln zł”. Wygraniem tego przetargu pochwaliła się na swojej stronie olsztyńska spółka Sprint SA. Wygrała też w tym samym czasie przetarg na instalację odcinkowego pomiaru prędkości w świnoujskim tunelu. To była jedyna spółka, która zgłosiła swój projekt za kwotę 1 294 344 zł - czytamy w artykule w „Rzeczpospolitej” z czerwca 2023 roku. Firma została też wybrana do realizacji jednego z kluczowych elementów projektu zabezpieczenia granicy państwowej z Białorusią za około 85,7 miliona złotych.
Przypomnę, że Sprint zbudował dla Olsztyna Inteligentny System Sterowania Ruchem, za prawie 70 mln złotych. Wówczas w Sprincie pracował, jako audytor syn prezydenta Olsztyna Paweł Grzymowicz, ale jak opowiedział ówczesny prezes Henryk Kamiński „nie miało to żadnego związku”.
Olsztyn ma trzeciego wiceprezydenta, „od cudów”
Z początkiem sierpnia do olsztyńskiego magistratu dołączył Radosław Zawadzki, którego został powołany przez Roberta Szewczyka na stanowisko trzeciego wiceprezydenta Olsztyna obok Sylwii Rembiszewskiej-Piątek wskazanej przez KO i Justyny Sarny-Pezowicz wskazanej jeszcze przez byłego prezydenta Piotra Grzymowicza. „Z Radkiem znamy się od wielu lat – wyjaśnił powołanie Szewczyk. - Współpracowaliśmy także w Urzędzie Marszałkowskim, w którym był m.in. dyrektorem departamentu, który prowadził akcję promocyjną „Mazury Cud Natury”. W Olsztynie będzie odpowiadał za współpracę gospodarczą, promocję, politykę mieszkaniową, komunikację i drogownictwo, a także za utrzymanie zieleni miejskiej oraz targowisk miejskich. Jestem przekonany, że to odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu”.
Jak wynikało z badań przeprowadzonych na zlecenie zarządu województwa, po zakończeniu kampanii „Mazury Cud Natury” liczba turystów zagranicznych spadła o 20 proc.
Prezes sądu przeprasza sędziego Juszczyszyna
Na stronie Sądu Rejonowego w Olsztynie ukazały się przeprosiny prezesa Krzysztofa Krygielskiego, sędziego Pawła Juszczyszyna za naruszenie jego dóbr osobistych przez byłego prezesa Macieja Nawackiego. Nawacki miał rozpowszechniać „nieprawdziwe informacje, jakoby sędzia Paweł Juszczyszyn samowolnie zaprzestał wykonywania czynności orzeczniczych” . Bezprawne było też – zdaniem obecnego prezesa - przeniesienie sędziego Juszczyszyna z wydziału cywilnego do rodzinnego. „Analogicznie jak sędzia Paweł Juszczyszyn uważam, że tzw. neoKRS nie jest Krajową Radą Sądownictwa w rozumieniu art. 186 Konstytucji RP, a w konsekwencji awanse sędziów dokonane z udziałem neoKRS są obarczone wadą prawną (...). Jako obecny Prezes SR w Olsztynie wyrażam uznanie za niezłomną postawę przez ostatnie lata sędziego Pawła Juszczyszyna w walce o niezawisłe, niezależne i bezstronne sądy w interesie obywateli. Sądy są takie jacy są sędziowie”.
To widać, słychać i czuć
Koniec z udręką kobiet! Porodówki do likwidacji!
„Minister Zdrowia Izabela Leszczyna chce zamknąć aż 10 porodówek w województwie warmińsko-mazurskim: w Giżycku, Piszu, Olecku, Gołdapi, Ostródzie, Iławie, Biskupcu, Bartoszycach i Nowym Mieście Lubawskim (czyli te, w których rodzi się rocznie mniej niż 400 dzieci) – zaalarmowali na konferencji prasowej przed Wojewódzkim Szpitalem Dziecięcym w Olsztynie posłowie PiS Janusz Cieszyński i Andrzej Śliwka. - Oznacza to, że kobieta w ciąży będzie musiała jechać ponad 100 km do najbliższej porodówki! Nie ma na to zgody mieszkańców oraz parlamentarzystów PiS!”
Nareszcie! Koniec z udręką kobiet. Jak powiedział premier Tusk: „Urodzenie dziecka, nie mówiąc już o dwójce, trójce, czwórce, to jest demograficznie fajna rzecz, ale jakże często to jest udręka na najbliższe 20 lat życia”.
Poseł Śliwka: „Min. Tomczyk myli ortalion z batalionem”
Poseł PiS z Elbląga udzielił wywiadu „DoRzeczy”, w którym ocenił 9 miesięcy kierowania MONem: „W wojsku ważna jest hierarchia. Gołym okiem widać, że realnym ministrem obrony jest niestety Cezary Tomczyk (PO). Władysław Kosiniak-Kamysz, pomimo tego, że jest formalnie szefem resortu, to mało osób go tak traktuje. Jest całkowicie nieszanowny, a głównie to wynika z zachowania Tomczyka, który go ignoruje. To również przekłada się na jego pozycję wśród oficerów, jak i zagranicznych partnerów. Sam Tomczyk jest skrajnie niewiarygodny i niekompetentny. Żołnierze z niego się śmieją, że myli ortalion z batalionem, że jak rozmawiają o Wiśle, to na początku myślał o klubie piłkarskim, a dodatkowo, w co drugiej wypowiedzi mija się z prawdą”.
Spokojnie, „Tygrysek” jeszcze nie powiedział ostatniego słowa…
Krasnoarmiejec-gwałciciel odebrał defiladę Wojska Polskiego
W piątek 16 sierpnia w Olsztynie odbyła się defilada wojskowa z okazji Wojewódzkich Obchodów Święta Wojska Polskiego. Do tej pory defilada kończyła się na Placu Solidarności, przed Pomnikiem Wolności Ojczyzny. Tym razem trybuna z VIPami stanęła pomiędzy Urzędem Marszałkowskim a Placem Dunikowskiego, na którym stoi Pomnik Wdzięczności Armii Radzieckiej. Co prawda VIPowie (wojewoda Radosław Król, prezydent Olsztyna Robert Szewczyk, starosta olsztyński Andrzej Abako, senator PO Ewa Kaliszuk, minister i poseł SLD Marcin Kulasek, poseł PSL i minister Zbigniew Ziejewski i abp Józef Górzyński) stali tyłem do pomnika, ale już Kompania Honorowa Wojska Polskiego oddała salwę na wprost krasnoarmiejca-gwałciciela. Niestety, tego dnia musiałem wyjechać poza Olsztyn na pogrzeb, więc został mi przegląd zdjęć i filmów z uroczystości na stronach olsztyńskich mediów: Gazety Olsztyńskiej, Radia Olsztyn, TVP Olsztyn, olsztyn24.pl. Zdumiało mnie, że nie znalazłem ani jednego kadru, ani jednego zdjęcia, który by w tle żołnierzy czy VIPów pokazał ”szubienice”!
Po Mszy św. 2 czerwca 1979 roku, odprawionej przez Jana Pawła II na Placu Zwycięstwa w Warszawie, Wojciech Młynarski napisał balladę pt. „Szkolenie kamerzystów”: „Będzie tłum stłoczony licznie, Rozmodlony fanatycznie, A w kamerze ma mi z tego wyjść garsteczka!” Dzisiaj redaktorzy nie potrzebują szkoleń.
Adam Socha
Oddano do druku w miesięczniku "Debata" 17 sierpnia
Sygnały do „Debatki” proszę zgłaszać na Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Skomentuj
Komentuj jako gość