Po ataku Wyborczej na TV Republika, następnie na Krzysztofa Stanowskiego, twórcę Kanału Zero, teraz przyszła kolej na WP.pl. Dziennikarz tego portalu Patryk Słowik poinformował na swoim X o ataku na niego polityków koalicji a także akcji na YT zbierania podpisów z żądaniem wyrzucenia go z pracy. To reakcja na jego artykuł pt. „Sienkiewicz, Wrzosek, Wolne Sądy i wniosek. Jak prokurator walczyła o wolne media”.
Dziennikarz w tym artykule ujawnił, że wnioski, które prok. Ewa Wrzosek złożyła do sądów, mające zablokować działania PiS ws. mediów publicznych, powstały poza siedzibą prokuratury. Zaś z dat przygotowania załączników do jednego z wniosków wynika, że prokurator Ewa Wrzosek zaczęła pracę nad dokumentami, zanim w ogóle dowiedziała się o sprawie. Wnioski powstały w międzynarodowej kancelarii prawnej Clifford Chance i zostały wysłane z poczty obok kancelarii.
Wrzosek to jedna z czołowych postaci prokuratury z czasów walki z „pisowskim faszyzmem”, na której ciąży oskarżenie o ujawnienie prezydentowi Warszawy danych ze śledztwa. Zapewne wkrótce to oskarżenie zostanie wycofane jak w przypadku Grodzkiego, Gawłowskiego, Grabowskiego i tylu innych oskarżonych o korupcję działaczy PO.
Po tym artykule na dziennikarza wylała się w sieci fala hejtu. W dniu 1 kwietnia odniósł się do tych ataków Patryk Słowik na swoim koncie X:
Całkiem na serio: jeśli politycy, w tym członkowie polskiego rządu, po 4 latach od sprawy z Suwartem, uczestniczą w napędzającej się na masową skalę akcji cancelowania WP, z którą przez te lata chętnie rozmawiali i powoływali się na ustalenia dziennikarzy WP, bo WP opublikowała…
— Patryk Słowik (@PatrykSlowik) April 1, 2024
„Całkiem na serio: jeśli politycy, w tym członkowie polskiego rządu, po 4 latach od sprawy z Suwartem, uczestniczą w napędzającej się na masową skalę akcji cancelowania WP, z którą przez te lata chętnie rozmawiali i powoływali się na ustalenia dziennikarzy WP, bo WP opublikowała mój tekst o pani prokurator, którą lubią - to jest to ciekawe podejście do wolności słowa i funkcjonowania mediów, bo oczywiste dla mnie jest, że chodzi o to, żeby więcej nikt nie odważył się pisać o tych, których lubimy.
Chodzi o to - w przekonaniu panów Giertycha czy Sikorskiego, a także Tuska - by ktoś w WP, gdy zgłoszę temat, powiedział "nie no, może lepiej nie piszmy o osobie, którą lubią rządzący". Widziałem na YouTube już akcję protestacyjną - apele do WP, że mam zostać zwolniony z pracy, bo inaczej zły los czeka portal. To ja tylko daję znać, że najwyżej wrócę do krojenia arbuzów, ale nie będę odpuszczał pisania o czymś z tego względu, że ktoś może wysyłać apele, by mnie wyrzucono z dziennikarstwa; tym bardziej gdy zarzutem jest nie to, że w tekście cokolwiek jest nieprawdziwe, tylko to że w ogóle powstał”.
Tego ataku na wolne media doświadczyliśmy już za pierwszych rządów Donalda Tuska. Wówczas wszystkie największe media ogólnopolskie były tubą rządu Tuska, a później Kopacz. Na marginesie wegetowały niszowe media prawicowe. Teraz mamy do czynienia z o wiele bardziej zorganizowaną i konsekwentną akcją, której celem jest likwidacja w Polsce wszystkich wolnych mediów, a więc pozostających poza kontrolą rządzącej koalicji i zakneblowanie wolności słowa. Z jednej strony będzie temu służyć wprowadzenie ustawy o „mowie nienawiści”, w świetle której będzie można pójść siedzieć nawet za słowo „naleśnik”.
Z drugiej strony uderzono w media i dziennikarzy, którzy nie chcą podporządkować się Wydziałowi Propagandy KC 8* z ul. Czerskiej i Wiertniczej. Ten atak zaczął się jeszcze przed zwycięstwem w wyborach 15.X od odsądzenia od czci i wiary tzw. dziennikarzy-symetrystów i redakcji, które ich zatrudniają.
PO objęciu rządu przez Donalda Tuska w dniu 13 grudnia 2023 roku, pierwszym celem ataku koalicji stały się media państwowe. Po ich przejęciu, przy pomocy ochroniarzy i prokurator Ewy Wrzosek, oglądalność Wiadomości i TVP Info dramatycznie spadła, co nawet musiała przyznać Wyborcza. W artykule pt. TV Republika na ratunek gwiazdom propagandy dawnej TVP. Już kilkanaście transferów
Wyborcza oburza się w nim, że gwiazdy TVPiS zatrudniła prywatna stacja TV Republika i widzowie z TVP Info przenieśli się do TV Republika:
„Od 20 grudnia stacja Sakiewicza z 0,1 proc. udziału w widowni skoczyła na 1,7 proc., a potem na ponad 2 proc. Teraz nieco ponad 3 proc - przyznała Wyborcza. - Jak pisał portal wirtualnemedia.pl, TV Republika znalazła się wśród dziesięciu czołowych stacji informacyjnych – zajmuje siódme miejsce, w lutym zanotowała drugą najwyższą miesięczną oglądalność w historii nadawania (3,13 proc.; +3030 proc.)”.
Tak nie może być. Dlatego Wyborcza rozpoczęła nagonkę na reklamodawców TV Republika, udaną.
„Reklamodawcy się odwrócili” – informuje triumfalnie Wyborcza - TV Republika zaczęli się wycofywać reklamodawcy. Stację opuściły IKEA, mBank, Provident, Grupa OLX. Wciąż reklamują się tu m.in. Niezależne Wydawnictwo Polskie ("Gazeta Polska"), Lidl Polska, telezakupy Mango i Polkomtel (obie marki należą do Grupy Polsat Plus), a także Totalizator Sportowy. Z danych Nielsen Audience Measurement wynika, że w lutym TV Republika emitowała dziennie średnio między 100 a 120 spotów reklamowych, podczas gdy w listopadzie czy grudniu zeszłego roku ich liczba dochodziła nawet do 600”.
Mimo tak drastycznego spadku oglądalności TVP i PR dostały prawie 2 mld zł od rządu Tuska. Media państwowe mają za zadanie "wykorzenić homo PiSicus" (nawiązanie do "homo sovieticus") - jak to określił senator PO Tomasz Grodzki w wypowiedzi dla brytyjskiego Guardiana (artykuł pt. Battle over Polish TV station just the start in Tusk’s bid to remake Poland:
„Musimy to wykorzenić krok po kroku, inną narracją w mediach publicznych. Z pewnością potrzebne będzie pokolenie, aby go wykorzenić, ale rozpoczęliśmy pracę już pierwszego dnia” – powiedział były marszałek Senatu RP oskarżony o korupcję, ale już prokuratura pod rządami min. Bodnara wycofała z sądu akt oskarżenia, zgodnie z "doktryną Neumana".
Zupełnie nieoczekiwanie dla "Yebaćpisów" na rynek medialnych wdarł się Kanał Zero Krzysztofa Stanowskiego, bijąc oglądalnością TVN, Polsat i TVP.
Kanał Zero realizuje misję dziennikarstwa niezależnego od partii politycznych. To było nie do zaakceptowanie przez totalniaków.
Wyborcza piórem Piotra Głuchowskiego i Iwony Görke wysmażyła aż na 6 stron artykuł, w którym autorzy starają się uczynić ze Stanowskiego obrzydliwą postać godną najwyższej pogardy.
Artykuł złożony z kłamstw, konfabulacji i manipulacji. Wywierali też presję na osoby, które przyjęły zaproszenie Stanowskiego na prowadzenie na Kanale własnych programów lub wystąpiły w programie Stanowskiego, jak prof. Jerzy Bralczyk.
Równoległe Wyborcza wysłała zapytanie do reklamodawców Kanału Zero, czy nadal zamierzają się ogłaszać na kanale tak ohydnej postaci jak Stanowski.
Na razie atak się nie powiódł i tylko skompromitował Wyborczą. Było to możliwe, gdyż Wyborcza trafiła na twardego i niezwykle inteligentnego dziennikarza. Stanowski zmasakrował Głuchowskiego i Wyborczą.
Redakcji z Czerskiej było mało. Ponownie zaatakował go Głuchowski wspomagany przez Marię Korcz.
Kłamstwa i manipulacje Krzysztofa Stanowskiego w 10 punktach. Odpowiedź Piotra Głuchowskiego
Stanowski ponownie bezlitośnie obnażył ich kłamstwa i głupotę.
Programy Stanowskiego, w których rozpirza kłamstwa Wyborczej osiągnęły rekordową oglądalność. O takim czytelnictwie Wyborcza może tylko pomarzyć.
Stanowski zauważył: ja mając takie zasięgi i ponad milion subskrybentów byłem w stanie się obronić, ale ilu ludziom przez te 30 lat Wyborcza zniszczyła życie, którzy nie mieli takich możliwości jak ja, by się obronić?
Na razie reklamodawcy nie wycofali się z Kanału Zero, ale Rafał Ziemkiewicz autor „Michnikowszczyzny", ostrzegł Stanowskiego, to nie koniec ataków a dopiero początek. Totalniacy nie odpuszczą, bo bez likwidacji wolnych mediów i wolności słowa w Polsce, Tusk nie zdobędzie władzy absolutnej.
Pisałem o tym zaraz po wyborach na rp.pl
Media publiczne są jak narkotyk. Tylko to opium dla mas czy dla władzy?
Adam Socha
Na zdjęciu: Demonstracja w 2014 roku na Placu Solidarności w Olsztynie Anny Niszczak (skazanej na więzienie za współudział w strajku protestacyjnym w OZOS-ie, przeciwko ogłoszeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku). Tą milczącą demonstracją chciała wyrazić protest wobec zakazu publikowania w "Debacie", wydanym przez zarząd Radia Olsztyn (wówczas we władaniu nominatów PO/PSL) redaktorowi Adamowi Jerzemu Sosze, pod pretekstem, iż jego publikacje stanowią konkurencję dla publicznego radia.
Skomentuj
Komentuj jako gość