Liderzy opozycji upublicznili umowę koalicyjną i zadeklarowali, żę chcą Polskę uczynić lepszą, niż ją zastali. Jakże piękna i ambitna deklaracja. W umowie zostały ujawnione też środki i metody, jakimi nowa koalicja chce uczynić Polskę piękną, bogatą i szczęśliwą. Punkt 19 umowy ujawnia: Zlikwidowane zostanie Centralne Biuro Antykorupcyjne, a jego zasoby i kompetencje przekazane do innych służb, m.in. do pionu zwalczania przestępstw korupcyjnych w Centralnym Biurze Śledczym Policji. Dzięki temu wzmocniona będzie walka z korupcją, całkowicie porzucona przez poprzednią władzę. Obywatele będą mieli prawo do informacji o zainteresowaniu nimi ze strony służb, w szczególności informacji o prowadzonej wobec nich kontroli operacyjnej.
Dawne rządy PO i PSL konsekwentnie i systematycznie likwidowały struktury państwa, posterunki policyjne w małych miejscowościach, przystanki autobusowe i kolejowe, ba nawet całe branże, jak nasz przemysł okrętowy i portowy. Teraz nowy koalicyjny rząd znów rozpocznie swoje urzędowania od likwidacji CBA, następnie ma być poddany likwidacji Instytut Pamięci Narodowej, bo przecież Polacy nie zasługują na to, aby rzetelnie poznawać swoją przeszłość.
W zapowiedzi likwidacji CBA jedno jest niestety alarmujące: otóż przyszłe służby będą musiały powiadamiać podejrzanych, że oto będzie kontrolowana ich korespondencja czy rozmowy telefoniczne. Kiedyś to prokurator wydawał pozwolenie służbom na kontrolę operacyjną podejrzanych. Dziś na nią musi zezwolić sąd. Przypomnę, że onegdaj olsztyński prokurator Norbert Chalecki nakazał kontrolę wszystkich listów wychodzących z redakcji "Posłańca Warmińskiego", gdy informator SB przekazał służbom, że dwutygodnik powiadamia redakcje innych katolickich tytułów o śmierci studenta Marcina Antonowicza. Prokurator mniej zajmował się sprawcami pobicia studenta, a przesłuchiwał tych, którzy o tym wypadku informowali .
Czym jest kontrola operacyjna? Oto jej definicja: Kontrola operacyjna prowadzona jest niejawnie i polega na: kontrolowaniu zawartości przesyłek, stosowaniu środków technicznych umożliwiających uzyskanie w sposób niejawny informacji i dowodów oraz ich utrwalanie, a w szczególności treści (obrazu), rozmów telefonicznych i innych informacji przekazywanych za pomocą sieci telekomunikacyjnych.
Powtórzę: na kontrolę operacyjną musi zezwolić sąd.
To co zapisała opozycja w umowie koalicyjnej, to nic innego jak chronienie przestępców, a nie ich wykrywanie i karanie. To służby poinformują teraz jakiś aferzystów czy przemytników: panowie, bądźcie ostrożni, bo teraz zaczynamy kontrolować waszą internetową korespondencję i nagrywać telefoniczne rozmowy. To wyzbycie się jednego z najważniejszych środków w wykrywaniu przestępstw wszelkiego rodzaju, od kryminalnych po gospodarcze.
Kontrola operacyjna z definicji jest niejawna. Stosują ją wszystkie cywilizowane kraje. Ekipa Donalda Tuska wysyła sygnały strukturom mafinym: CBA już nie będzie, nie przejmujcie się więc, a o wszystkich prowadzonych dochodzeniach będziecie wcześniej informowani.
Za czasów rządów Tusku mieliśmy aferę z przemytem alkoholu i paliw, wielką karuzelę wyłudzaczy podatku VAT. Czyżby państwo polskie pod rządami nowej koalicji znów będzie wielkim państwem aferzystów za zgodą i błogosławieństwem rządu?
W umowie koalicyjnej stwierdzono, że walka z korupcją [była] całkowicie porzucona przez poprzednie rządy, co jest absolutnym kłamstwem. Według Indeksu Percepcji Korupcji korupcja w Polsce przez okres rządów Zjednoczonej Prawicy spadła poniżej średniej w Unii Europejskiej. W Europie prym w korupcyjności wiedzie Ukraina
To Donald Tusk dał jawny sygnał przeróżnym aferzystom, nie martwcie się, zadbamy o was i was ochronimy wystawiając na listach wyborczych Romana Giertycha przeciwko któremu toczy się śledztwo o wyprowadzenie ze spółki giełdowej wielu milionów złotych. W ławach poselskich czy senatorskich zasiadają czołowi politycy Platformy Obywatelskiej oskarżeni o przestępstwa gospodarcze czy branie łapówek, ale są chronieni immunitetem, a oczywiście partyjni koalicjanci twardo ich bronią, aby nie stanęli przed wymiarem sprawiedliwości.
W jakim kryzysie sądowym jesteśmy, który będzie się jeszcze bardziej utrwalał, świadczy sprawa Sławomira Nowaka, przybocznego Donalda Tuska i byłego ministra w jego rządzie potem skierowanego na Ukrainę. W tym najbardziej skorumpowanym państwie w Europie tym się wyróżnił, że jego łapówkarstwo przekroczyło tam dopuszczalną normę. Mimo wniesienia aktu oskarżenie przeciwko Nowakowi o korupcję jakiej dopuścił się w Polsce i na Ukrainie, do dzisiaj nie może rozpocząć sie jego proces z powodu obstrukcji sędziowskiej.
Platforma Obywatelska nigdy nie ukrywała, że zawsze będzie bronić swoich polityków, obojętne jak obciążające zarzuty będzie im stawiała prokuratura.Przykład ochrony poprzez immunitet Tomasza Grodzkiego, eks-marszałka senatu, jest najlepszym przykładem norm moralnych obowiązujących w tej partii. Zasada Sławomira Neumanna dalej obowiazuje, jest podtrzymywana, a nawet rozwijana.
Przeciwko Neumannowi toczy się rozprawa sądowa. Jest oskarżony o przekroczenie uprawnień służbowych w celu osiągnięcia korzyści majątkowych, gdy był wiceministrem zdrowia w rządzie PO-PSL. Sprawę wykryło CBA. Nie może się skończyć sprawa senatora Stanisława Gawłowskiego, byłego ministra ochrony środowiska w rządzie PO-PSL, także wykryta przez CBA. Oskarżony jest o branie łapówek.
Mało kto wie o sprawie aresztowanego Rafała Baniaka, który w czasie rządów PO-PSL był wiceministrem aż w trzech resortach, ostatnio w latach 2011 - 2015 w ministerstwie skarbu. Aresztowany został wraz z Włodzimierzem Karpińskim, był wiceministrem w dwóch resortach za rządów PO-PSL i ministrem skarbu państwa w latach 2013-2015. Opuścił właśnie areszt, aby z ramienia PO zostać europarlamentarzystą po zwolnieniu mandatu przez europosła Krzysztofa Hetmana, który został posłem w polskim sejmie.
We wszystkich sprawach, które tu poruszyłem, do wykrycie przestępstw popełnionym przez prominentnych polityków PO (wiceministrów i ministrów) przyczyniły się działania Centralnego Biura Antykorupcyjnego, więc Donald Tusk postanowił je zlikwidować. Mało tego; Postanowiono pozbawić służby podstawowego warsztatu ich pracy, jakim są operacje niejawne przeprowadzane za zgodą sądu. Polska za jego rządów nie będzie państwem prawa, a bardziej bezprawia, jak wszystko na to wskazuje. Aferzyści wreszcie odetchną.
W punkcie 20 umowy koalicyjnej zapisano: Wprowadzimy rozwiązania przywracające prawa nabyte emerytów pobierających świadczenia na podstawie przepisów o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy. Czyli nowa władza przywróci przywileje funkcjonariuszom UB i SB. Nikt emerytur tym funkcjonariuszom nie odebrał, pozbawiono ich tylko emeryckich przywilejów, które nowy rząd przywróci. Wszak trzeba nagrodzić komunistycznych oprawców za prześladowania duchownych, mordowanie ich, torturowanie żołnierzy AK i ich rozstrzeliwanie, za dewastowanie życia tysięcy działaczy "Solidarności".
Bezprawie zostanie nagrodzone przez nowo rządzących. I czego się doczekaliśmy? Ale to przecież zapowiadali, że zrobią i dlatego zostali wybrani? Czy staniemy się krajem aferzystów i dumnych pokomunistycznych działaczy onegdaj odbierających nam godność, wiernie służących sowieckiemu zaborcy, a dziś dumnie noszących miano demokratów i wiernie służących brukselskiej centrali? Zobaczymy.
Jan Rosłan
Skomentuj
Komentuj jako gość