Radio Zet/ onet.pl
Czytaj kometarz Łukasza Bardzińskiego
Ciamciaramcia ma haki na lakmusowego Kaczyńskiego
Już nie pozytywny stosunek do lustracji, sprzeciw wobec aborcji, czy brak entuzjazmu do UE są wyznacznikami tego co złe w polskiej polityce. O tym, co jest słuszne, a co nie decyduje stosunek do Jarosława Kaczyńskiego.
Prezes PiSu to swoisty polityczny papierek lakmusowy wyznaczający co jest dobre a co złe w polityce. Ten kto go krytykuje zalicza się do establishmentu. Jest człowiekiem szanowanym i mile widzianym na salonach i z pewnością jest człowiekiem wykształconym. Doskonałą ilustracją tego stanu rzeczy jest zachowanie Romana Giertycha. Przez lata ścigający się z Andrzejem Lepperem o miano wroga publicznego numer jeden w naszym kraju, obecnie jest kreowany przez media i polityków na potencjalnego członka Platformy Obywatelskiej, która jest partią "ludzi na poziomie". Nikt już nie pamięta o wybrykach Młodzieży Wszechpolskiej czy o walce uczniów z ministrem edukacji, który miał wspólnie z PiS-em realizować polską odmianę faszyzmu- kaczyzm.
Czy ktoś jeszcze wspomina o walce w obronie lektur przed cenzorskimi zapędami Giertycha? Ten okres odszedł w niepamięć „elit”, bynajmniej nie dlatego, że zrozumiały, iż ówczesne argumenty o zagrożeniu demokracji były nonsensowne. Stało się coś zupełnie innego. Roman Giertych zaczął krytykować Jarosława Kaczyńskiego i PiS, stając tym samym po jedynej słusznej stronie. No i nie należy zapominać, że Roman Giertych „romansuje” z PO na szczeblu lokalnym. Znana jest również jego przyjaźń z Radkiem Sikorskim. W niedawnym wywiadzie Jarosław Gowin przyznał zresztą, że bliżej mu do Giertych niż Cimoszewicza. Jest to oczywiście radująca prawicowe serce wypowiedź, jednak przypomnijmy sobie czy 2 lata temu politycy PO równie chętnie się bratali z wnukiem Jędrzeja Giertycha?
Giertych głosi po prostu tezę, która z góry uważana jest za słuszną, a że prawie cała machina państwowa zaprzęgnięta do badania zbrodni Prawa i Sprawiedliwości nic nie potrafi udowodnić jest tylko mało istotnym szczegółem. Nie wolno zapominać również o tym, że Giertych najzwyczajniej w świecie pragnie vendetty za spacyfikowanie swojej partii przez Jarosława Kaczyńskiego. Nie tak dawno można było słyszeć powszechne oburzenie gdy Jarosław Kaczyński mówił o hakach na Radosława Sikorskiego. Jednak kiedy z podobną akcją wystąpił były szef LPR-u , nie słychać było głosów potepiania z ust cyngli zwanych dziennikarzami, ani ogólnego potępienia rozpoczęcia brudnej kampanii.
Roman Giertych to jednak nie Kaczyński. Roman Giertych to autorytet. Roman Giertych to człowiek, który w imię walki z kaczyzmem, gotów jest stanąć po stronie ciamciaramci ( jak sam nazwał niegdyś partię Tuska). W imię tego „poświęcenia” wszystkie grzechy jakie wobec establishmentu kiedyś popełnił zostały mu odpuszczone. Nie ma już Giertycha, wnuka antysemity, brunatnego endeka i oszołoma od Tydzyka. Jest za to Giertych walczący z chorymi z nienawiści karłami moralnymi i IV RP. A może jednak jest to próbująca jedynie jeszcze zaistnieć w polityce ciamciaramcia?
Łukasz Bardziński, absolwent politologii na UWM, publicysta.
Skomentuj
Komentuj jako gość