Najbardziej znany pakt społeczny to przykład irlandzki z 1987 r. (Programme for National Recovery), który okazał się skuteczny. Proponuję podobne rozwiązanie dla Polski – pisze prof. Krzysztof PAWŁOWSKI
Ze wzrastającym przerażeniem obserwuję sytuację Polski – wewnętrzną i zewnętrzną. Są tego co najmniej trzy powody. Po pierwsze, coraz intensywniejsza walka przedwyborcza, i to w dużej mierze bezsensowna, zupełnie niepolegająca na prezentacji programów rozwoju Polski, do czego wzywał prof. Michał Kleiber w swoim artykule Tak dla wiarygodnych programów, nie dla plemiennej nienawiści („Wszystko co Najważniejsze”, nr 49); po drugie, sytuacja gospodarcza Polski – od kilku lat Polska znajduje się w „pułapce średniego rozwoju” i wszystko wskazuje na to, że z tej pułapki długo nie wyjdziemy, niestety trzeba dodać do tego groźne skutki inflacji; po trzecie, czynnik od Polski niezależny, ale niesłychanie groźny – zbójecki napad Rosji na Ukrainę i, co zrozumiałe, konieczność ogromnego wzrostu naszych nakładów na uzbrojenie polskiej armii.
Całe swoje dorosłe życie byłem patriotą i Polska była i jest mi bardzo bliska. Całe swoje dorosłe życie, szczególnie od okresu działalności w KIK-u, później czteroletniego okresu działalności politycznej i wreszcie przeszło 20-letniego okresu tworzenia i budowania Wyższej Szkoły Biznesu – National Louis University, myślałem zawsze o przyszłości – nigdy tylko czteroletniej, jak zwykle myślą politycy, mając na uwadze najbliższe wybory, ale poważnej przyszłości, mierzonej przynajmniej dekadami. Także obecnie, pomimo swojego wieku (mam już 77 lat), myślę o Polsce w perspektywie następnych 30 lat i uważam, że to jest właściwy okres projektowania przyszłości.
Zdaję sobie sprawę, że w obecnej rzeczywistości, gdy mamy w Polsce pół roku do najbliższych wyborów, wzywanie do opamiętania i rozpoczęcia prac nad przygotowaniem paktu społecznego dotyczącego edukacji, działającego w sposób niewzruszony przez co najmniej 10 lat, a najlepiej przez okres dłuższy, może wydawać się szalone. Tak się składa, że przywódcami PiS i PO są moi koledzy z okresu senackiego i mogę liczyć, że przynajmniej zapoznają się z tym tekstem i pomyślą, że pomysł, aby powołać już teraz wspólny think tank, który rozpocznie pracę natychmiast, jeszcze przed wyborami, a którego celem będzie przygotowanie paktu społecznego, który zacznie działać, aby uniknąć kalendarza wyborczego od np. roku 2026 lub 2028, jest sensowny i mam nadzieję, że realny.
Najbardziej znany pakt społeczny to przykład irlandzki z 1987 r. (Programme for National Recovery), który okazał się skuteczny. To niesamowite, ale według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego (dane z 2021 r.) nominalny PKB per capita Irlandii wzrósł w latach 1990–2020 ponad sześciokrotnie, podczas gdy innych państw Europy Zachodniej dwu- do trzykrotnie, co oznacza, że irlandzki pakt przyniósł świetne rezultaty.
Poświęcę jeszcze kilka słów „pułapce średniego rozwoju”. Dane Banku Światowego wskazują, że na 101 państw, które w 1960 roku zaliczono do grupy państw o średnim rozwoju, w 2008 roku tylko dziesięć awansowało do grupy państw wysoko rozwiniętych. Wśród tej dziesiątki były m.in. Japonia, Tajwan, Singapur. Te kraje miały znacznie łatwiejsze warunki do budowy gospodarki i wyjścia z pułapki – choćby dlatego, że mogły stosować cła ochronne zabezpieczające własne przedsiębiorstwa w pierwszym, najtrudniejszym okresie rozwoju firmy. Do takich metod Polska nie może wrócić, więc należy wybrać takie narzędzia, które dla Polski są jeszcze możliwe bez ingerencji np. UE (co nie oznacza, że jestem przeciwnikiem Unii).
Wróćmy do idei paktu społecznego – należałoby się zająć w pierwszym okresie tymi obszarami społecznymi i gospodarczymi, które sytuują się poza najgorętszymi sporami politycznymi. Z oczywistych powodów (długo zajmowałem się edukacją) uważam, że jednym z niewielu obszarów działania, który pozostał w Polsce jako obszar samodzielny, jest edukacja, i to jest dziedzina działania, która może wpłynąć wyraźnie pozytywnie na naszą przyszłość, z tym że trzeba zastrzec, że efekty przyjdą po wielu latach. Poniżej chcę omówić w skrócie moje pomysły na zmiany składające się na edukację w szerokim znaczeniu.
Kształcenie w pierwszym okresie życia, to jest od 5. do 7. roku życia. System edukacji do 18. roku życia oraz kształcenie nauczycieli
Współczesna gospodarka, szczególnie gospodarka oparta na wiedzy, coraz częściej rozwija się, korzystając z narzędzi wymuszających u pracowników wysoką kreatywność, inicjatywność czy przedsiębiorczość. Z badań psychologów wynika, że dzieci są najbardziej kreatywne w czwartym i piątym roku życia, a szkoła (co jest straszne!) kreatywność uczniów prawie zawsze ogranicza, a czasami wręcz niszczy. Uczestniczyłem w latach 2009–2013 w pracach nad niezwykłym programem DiAMEnT (Dostrzec i Aktywizować Możliwości, Energię, Talenty), realizowanym w województwie małopolskim, i mam przejmującą świadomość, że nasz pomysł, cztery lata pracy dużej grupy ludzi, został zmarnowany, bo jego rezultaty i zdobyte doświadczenia nie zostały wprowadzone do naszego systemu edukacji.
Nie chcę się pastwić ogólnie nad polską szkołą, bo są na szczęście liczne pozytywne wyjątki, ale polska szkoła wciąż zamiast kształcić, próbuje tylko uczyć. Liczne raporty podkreślają znaczenie na rynku pracy kompetencji nazwanych 4K – kooperacji, komunikacji, kreatywności i krytycznego myślenia. Bardzo ważne też jest kształtowanie od samego początku nauki umiejętności pracy grupowej, zespołowej. A naszemu systemowi edukacji daleko do budowania tych kompetencji u absolwentów.
Uważam, że obecna sytuacja wymaga całkowitej zmiany systemu kształcenia nauczycieli poprzez likwidację uczelni nauczycielskich i w to miejsce zbudowanie powszechnego systemu dwuletnich studiów podyplomowych, kształcących nauczycieli w taki sposób, jak robi to działająca od kilku lat Szkoła Edukacji Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności i Uniwersytetu Warszawskiego. Oczywiście nowy system musi wyraźnie zbudować nową rangę zawodu nauczyciela (także poprzez płace) i doprowadzić do sytuacji, że bardzo zdolni absolwenci studiów magisterskich będą kandydowali do takich podyplomowych studiów nauczycielskich.
Pozytywnym zmianom w polskim systemie edukacji powinny sprzyjać niekorzystne dla Polski zmiany demograficzne. Gdy rozwijałem WSB-NLU, to planowałem przyszłość uczelni, mając świadomość, że najwyższą liczbę 19-latków osiągniemy w Polsce w 2002 roku, i to była liczba, o ile pamiętam, 728 tysięcy osób. Obecnie liczba urodzeń w Polsce co roku ledwie przekracza 300 tys., co oznacza, że liczby dzieci w klasie powinny być wreszcie na poziomie poniżej 20 osób, co znacznie ułatwiłoby kształcenie „twarzą w twarz”, a nie tylko poprzez wykład dla całej klasy.
Utworzenie w Polsce Narodowych Uniwersytetów Badawczych
Wystarczy porównać polski i brytyjski system szkolnictwa wyższego i zobaczyć liczbę brytyjskich uniwersytetów wśród 100 najlepszych uniwersytetów świata w rankingu szanghajskim. Warto też zastanowić się, dlaczego na tej liście dominują uniwersytety amerykańskie. Najlepsze polskie uniwersytety (Uniwersytet Jagielloński, Uniwersytet Warszawski) są w tym rankingu sklasyfikowane w piątej setce – poniżej 400. miejsca. W pierwszej setce można znaleźć tylko poszczególne wydziały naszych uczelni w rankingach szczegółowych – np. Wydział Fizyki UW.
Wystarczy spojrzeć na dziesięć najbardziej rozwiniętych państw świata, przejrzeć ich rankingowe pozycje w najważniejszych obszarach rozwoju, aby dostrzec, że każde z nich ma co najmniej jedną uczelnię w pierwszej setce na szanghajskiej liście. Podkreślmy przy tym znaczenie USA, gdzie powstały i działają największe korporacje w obszarze nowych technologii – w rankingu szanghajskim w roku 2022 w pierwszej dziesiątce jest 8 uczelni amerykańskich, a w pierwszej pięćdziesiątce – 28!
Jeżeli ktoś chce zrozumieć, dlaczego w USA wciąż powstają nowe technologie, to musi zgodzić się, że to silny wpływ uniwersytetów amerykańskich. Przez wiele lat obserwowałem amerykański system szkolnictwa wyższego i wysnułem wniosek, że najsilniejszą jego przewagą jest elastyczność uniwersytetów i powiązanie ich z gospodarką. Najlepsze dwa polskie uniwersytety w rankingu plasują się w piątej setce [LINK]. O efektach ich działania w obszarach nowych technologii nawet szkoda dyskutować. Trudno słabość polskiego szkolnictwa wyższego tłumaczyć tylko utratą przez Polskę 60 lat normalnego rozwoju w czasach wojny i komunizmu.
Moim zdaniem Polska nie ma czasu, aby system szkolnictwa wyższego rozwijać krok po kroku, bo inni stale będą nam uciekać. Uważam, że nasze państwo powinno zacząć „od góry”, to znaczy najpierw zbudować dwa Narodowe Uniwersytety Badawcze, wyposażając je w odpowiednie „kapitały żelazne”, nadać im strukturę wzorującą się na najlepszych uniwersytetach świata, a dopiero po rozpoczęciu przez nie normalnej działalności, przekształcać pozostałe sto kilkadziesiąt instytucji szkolnictwa wyższego we właściwy sposób.
Intencją tego tekstu jest przedstawienie tylko kilku najistotniejszych sposobów działania Narodowych Uniwersytetów Badawczych (NUB). Po pierwsze, naturalnymi miejscami, w których powinny one działać, są Warszawa i Kraków. Po drugie, w obu miastach powinno się połączyć w jedną instytucję większość, jeżeli nie wszystkie istniejące w danym mieście uczelnie i włączyć też do tworzonego NUB najlepsze, do tej pory niezależne naukowe instytuty badawcze, w tym instytuty PAN. Po trzecie, nowy NUB nie powinien kształcić na studiach zaocznych, powinien mieć ograniczoną liczbę studentów stacjonarnych na studiach licencjackich, koncentrując się na studiach magisterskich i doktoranckich. Po czwarte, te uniwersytety powinny być przez państwo finansowane w specjalny sposób, a oprócz tego państwo powinno wyposażyć je w duży „kapitał żelazny”, wynoszący na przykład pięciokrotną (a może wyższą) sumę budżetów wszystkich dotychczasowych instytucji wchodzących w struktury danego NUB. Mógłbym jeszcze wymienić kilka punktów, ale wiem, że już po tych przedstawionych propozycjach nastąpi powszechna, agresywna dyskusja, że to jest niemożliwe, albo cisza, uznająca autora za szaleńca. Powiem twardo – nie oszalałem, ale myśląc o przyszłości Polski, bez takich rozwiązań nigdy nie wyjdziemy z pułapki „średniego rozwoju” i utracimy nawet te szanse, które jeszcze są przed Polską.
Specjalny system stypendialny pozwalający „zatrzymać” absolwentów, czyli dać nieprzeciętne szanse rozwoju w Polsce najbardziej utalentowanym absolwentom studiów wyższych oraz szczególnie utalentowanym młodym naukowcom tuż po doktoracie
Doświadczenia ostatnich dziesięcioleci pokazują, że bardzo często najzdolniejsi absolwenci studiów magisterskich i doktoranckich wyjeżdżają za granicę na praktyki, stypendia czy wręcz dostają zatrudnienie w bardzo dobrych uniwersytetach bądź firmach i często pozostają poza Polską na stałe lub przez wiele lat.
Uważam, że młodzi najzdolniejsi Polacy są naszym skarbem narodowym i w naszym interesie powinno być zbudowanie systemu, który ułatwi tym osobom pozostanie i pracę w Polsce, szczególnie na polskich uczelniach i instytutach naukowych. Kilkanaście lat temu zaproponowałem – bez skutku – dodatkowy system fundowania stypendiów dla najzdolniejszych polskich absolwentów studiów magisterskich i doktoranckich w pierwszych latach rozpoczęcia pracy naukowej w Polsce.
Przyczyną wyjazdów za granicę w celu podjęcia tam pracy na uczelni lub w firmie, przy rezygnacji z kariery naukowej, są niskie wynagrodzenia dla asystentów na polskich uczelniach. Niskie wynagrodzenia utrudniają im założenie rodziny. Kilkanaście lat temu polski budżet był znacznie uboższy; przy obecnym budżecie możliwość ufundowania co roku tysiącu najzdolniejszym absolwentom stypendium pięciorocznego w wysokości np. 8000 zł na miesiąc, pod warunkiem pracy na polskim uniwersytecie przez pięć lat po skończeniu pobierania stypendium, wymagałoby wydatku co roku poniżej 0,1 proc. polskiego budżetu. Uważam, że powinna powstać wręcz specjalna ustawa opisująca system, łącznie ze wzrostem budżetu stypendialnego proporcjonalnie do wzrostu dochodów budżetowych w następnych latach.
Nie odważyłbym się zabierać głosu w innych dziedzinach. Propozycje te podaję jako pierwsze neutralne politycznie – dla przyszłego wspólnego narodowego zespołu pracującego nad paktem społecznym. Nie wiem, kto mógłby rozpocząć narodową dyskusję, ale swój głos przesyłam do najpoważniejszego, moim zdaniem, medium w Polsce – do pisma „Wszystko co Najważniejsze”.
Krzysztof Pawłowski
Założyciel Wyższej Szkoły Biznesu – National Louis University. Fizyk. Senator I i II kadencji.
Tekst ukazał się w nr 53 miesięcznika opinii “Wszystko co Najważniejsze” [PRENUMERATA: Sklep Idei LINK >>>]
Skomentuj
Komentuj jako gość