Prezydent Andrzej Duda poinformował w poniedziałek 29 maja, że zdecydował się podpisać ustawę o komisji do spraw rosyjskich wpływów w Polsce. Jednocześnie poinformował, że skieruje podpisaną ustawę do Trybunału Konstytucyjnego.
Prezydent: Taka komisja powinna powstać na poziomie europejskim
Toczy się u nas w ostatnim czasie bardzo poważna i żarliwa dyskusja polityczna wokół kwestii rosyjskich wpływów. Jednocześnie mamy dramatyczną sytuację za naszą wschodnią granicą (…). Nie jest chyba dla nikogo tajemnicą, nie tylko w Polsce, nie tylko w Europie, nie tylko na świecie, że Rosja, władze rosyjskie od wielu lat na różny sposób próbowały wpływać na politykę innych krajów, próbowały je uzależniać od siebie, kreować korzystne dla Rosji rozwiązania, także i biznesowe, po to, aby opanować inne kraje, dominować nad nimi
— mówił prezydent, wskazując chociażby na kwestię wpływania przez Rosję na wybory w różnych krajach i pieniądze służące rozbudowaniu rosyjskiego lobbingu.
W związku z powyższym, te wpływy rosyjskie, które skutkują wieloma turbulencjami, których efektem jest m.in. rosyjska agresja na Ukrainę, problemy energetyczne, są one faktem. I ja nie mam żadnych wątpliwości, że wymagają wyjaśnienia
— podkreślił.
Rozmawiałem w ostatnich dniach z premierem Mateuszem Morawieckim, ponieważ uważam, że to co jesteśmy w stanie w tej chwili osiągnąć, to na pewno wyjaśnianie tej kwestii na poziomie europejskim
— dodał Andrzej Duda.
Mamy komisję w tych sprawach także i śledcze, powołane w różnych krajach. Jest taka komisja we Francji, przesłuchiwała już byłego premiera, panią Marine Le Pen. Mamy akurat taką komisję ds. Nord Stream w landzie niemieckim. Jak widać na poziomie państwowym, parlamentarnym tego typu kwestią się zajmują, albowiem są to bardzo ważne kwestie dla bezpieczeństwa państw
— wskazał.
W moim przekonaniu takie ciało, taka komisja, powinna tez powstać na poziomie europejskim, żeby zbadać rosyjskie wpływy także w instytucjach europejskich
— podkreślił prezydent.
Powiedziałem panu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, że twardo musimy się domagać powołania takiej komisji. Zwróciłem się do pana premiera o to, by postawił tę sprawę na Radzie Europejskiej, gdzie spotykają się czołowi przywódcy państw UE i tak naprawdę podejmowane są najważniejsze decyzje polityczne dot. UE, aby taka komisja została wspólną decyzją państw członkowskich powołana i aby ona rozpatrywała w skali europejskiej - to znaczy zarówno instytucje europejskie, jak też z możliwością badania tego wobec poszczególnych państw, kwestię rosyjskich wpływów, rosyjskich lobbingów, rosyjskich pieniędzy, które wędrowały do różnego rodzaju instytucji europejskich, które finansowały różnego rodzaju projekty, w jaki sposób to finansowanie się odbywało, gdzie te pieniądze są
— przekazała głowa państwa.
Jak podkreślił, „te pieniądze powinny zostać odszukane, wszędzie, gdzie to możliwe zamrożone i zablokowane, by można było je następnie wykorzystać do odbudowy Ukrainy”. Zaznaczył, że Ukraina powinna być „podnoszona ze zgliszczy” i odbudowana za pieniądze agresora.
Prezydent podpisał ustawę o komisji i kieruje do TK w trybie następczym
Także my w Polsce mamy dobre doświadczenie, jeżeli chodzi o komisje, które pracowały publicznie. Sądy rozpatrują sprawy czasem jawnie, czasem na posiedzeniach zamkniętych. Bywa różnie. Natomiast w sprawach politycznych najważniejsze jest to, aby wyświetlono i pokazano pewne mechanizmy społeczeństwu
— mówił dalej.
Prezydent przypomniał prace sejmowej komisji śledczej ds. afery Rywina.
Pamiętamy doskonale jak państwo cierpiało na skutek korupcji i wielu podskórnych wpływów, które wtedy były realizowane. Po raz pierwszy w historii po 89 roku właśnie dzięki pracom tej komisji, dzięki temu że one odbywały się transparentnie, w obecności mediów, przed tą komisją byli przesłuchiwani ludzie, którzy byli czołowymi postaciami życia politycznego, opinia społeczna mogła się przekonać na własne oczy i uszy, jak wygląda tło życia politycznego u nas, jak wyglądają te procesy i niestety, jak wiele w istocie było patologii, o których plotkowano, a które do tamtej pory nie widziały światła dziennego. Ta komisja je pokazała i nie mam żadnych wątpliwości, że dzięki temu m.in udało się pokonać w Polsce plagę korupcji w tak ogromnym stopniu
— powiedział.
Dlatego powiem otwarcie. Z tego doświadczenia m.in. transparentność wyjaśniania ważnych kwestii publicznych, politycznych, ma dla mnie absolutnie czołowe znaczenie. Uważam, że to właśnie opinia publiczna powinna sobie sama wyrabiać opinię nt. tego w jaki sposób działają różni jej przedstawiciele, także ci wybierani w wyborach powszechnych, którym były powierzane bardzo odpowiedzialne funkcje państwowe, w jaki sposób te funkcje realizowali i jak rozumieli interesy RP (…) O tym powinna się przekonać opinia publiczna bezpośrednio
— mówił.
Dlatego także i u nas w Polsce zdecydowałem się na podpisanie ustawy, która w ostatnim czasie opuściła polski parlament, a dotyczy ona powołania specjalnej państwowej komisji, która ma wyjaśnić wpływy rosyjskie na kwestie związane z bezpieczeństwem Rzeczypospolitej w ciągu ostatnich dwóch dziesięcioleci. Podpisuję ustawę, dlatego że uważam, że powinna wejść w życie, zacząć funkcjonować. Wierzę w to, że parlament w sposób odpowiedzialny wybierze członków tej komisji, tak aby ich kandydatury i ostateczny skład nie nasuwał wątpliwości opinii publicznej, czy komisja będzie pracowała w sposób obiektywny czy też nieobiektywny. To kwestia odpowiedzialności parlamentu
— przekazał.
Zaznaczył, że ustawa nie przewiduje, aby werdykt komisji eliminował z życia publicznego czy politycznego.
Jest możliwość ze skorzystania z drogi sądowej. W istocie zatem, aby można było rozstrzygnąć ostatecznie o kwestii odpowiedzialności, tutaj będzie w tej sprawie wypowiadał się sąd i - w moim przekonaniu - jest to bardzo silna gwarancja konstytucyjna, co do możliwości odwołania się do dwuinstancyjnego sądowego postępowania
— wskazał
Jak dodał, „są osoby, które podnoszą wątpliwości konstytucyjne”.
Korzystam jednak z tych możliwości, które stwarza prezydentowi konstytucja i oprócz podpisania ustawy, co oznacza wprowadzenie jej w życie, jednocześnie skieruję ją także w tzw. trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego, żeby do tych kwestii, które budzą wątpliwości, odniósł się także TK, by mógł się wypowiedzieć (…). Wobec wątpliwości, które są zgłaszane, jest działaniem jak najbardziej uzasadnionym to, aby również do TK w tym przypadku wystąpić
— poinformował.
Uważam, że ta decyzja w sposób najlepszy będzie realizować niezwykle dla mnie ważny postulat transparentności życia publicznego
— dodał.
Wierzę w to, że transparentność działania tych, którzy zostaną wyłonieni jako członkowie tej komisji, pytania które będą zadawali tym, którzy zostaną przed komisję wezwani, tym, którzy odpowiadali za nasze sprawy, będą miały kluczowe znaczenie, jeżeli chodzi o zwalczanie różnego rodzaju działań lobbingowych, nielegalnych, wpływania na kwestie polskich spraw i polskich interesów (…) To jest forma obrany interesów Rzeczypospolitej
— mówił.
„Niech mają odwagę stanąć przed komisją”
Prezydent przypomniał również potencjalną sprzedaż Lotosu Rosjanom za czasów poprzedniej ekipy.
Jakie były kulisy działań, które do takich decyzji miały prowadzić? Bo faktem jest, że te decyzje silnymi różnego rodzaju odziaływaniami i walkami zostały na szczęście zatrzymane i nie sprzedano polskich pereł w koronie, takich jak Azoty i Lotos w obce, rosyjskie ręce, bo wiadomo, jaki dzisiaj miałoby to dramatyczny dla nas prawdopodobnie skutek. Udało się to zatrzymać, pytanie jest jednak następujące: Kto za tym lobbował? Kto ułatwiał wówczas te interesy? Chciałbym to wiedzieć jako prezydent RP, także jako zwykły obywatel. Uważam, że obywatele, moi wyborcy, te ponad 10 mln ludzi, którzy na mnie głosowali, mają prawo tę prawdę zobaczyć i usłyszeć
— podkreślał Andrzej Duda.
Temu m.in. ma służyć ta komisja, właśnie działając transparentnie, otwarcie. Niech osoby, które decydowały się na udział w życiu publicznym, mają odwagę stanąć przed komisją i powiedzieć, jaką rolę odegrały w tamtych czasach i jakie były ich intencje. Ja wierzę w to, że uczciwi ludzie, którzy działali w interesie RP, nie mają niczego do ukrycia i niczego nie muszą się obawiać
— stwierdził prezydent RP.
- Nie mam wątpliwości, że rosyjskie wpływy wymagają wyjaśnienia; zdecydowałem się na podpisanie ustawy o komisji ds. badania rosyjskich wpływów, skieruję ją w trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego – ogłosił prezydent Andrzej Duda.
Co wprowadza ustawa?
Komisja będzie mieć uprawnienia zarówno śledcze, czyli prokuratorskie, jak oskarżycielskie oraz sądownicze — finalnie może pozbawić daną osobę prawa do pełnienia funkcji publicznych, związanych z zarządzaniem środkami publicznymi, na nawet 10 lat. Komisja może uderzyć w każdego, nie tylko w polityków;
Może odebrać komuś przymiot "nieskazitelnego charakteru", wymagany m.in. od sędziów;
Komisja może żądać wszystkich dokumentów od wszystkich instytucji, w tym akt sądowych czy danych wrażliwych;
Jeśli ktoś nie stawi się przed komisją, za pierwszym razem grozi mu kara w wysokości do 20 tys. zł. Za drugie niestawiennictwo kara to już nawet 50 tys. zł;
Wszelkie ustalenia, czyli dokumenty komisji, będą niejawne — choć jej posiedzenia oraz quasi-wyroki będą już publiczne;
Komisja może przed swoje oblicze wezwać każdego (Zgodnie z projektem komisja miałaby się składać z dziewięciu członków powoływanych i odwoływanych przez Sejm. Opozycja już zapowiedziała, że nie weźmie udziału w jej pracach);
Komisja będzie mogła zwolnić z tajemnicy państwowej zeznających przed nią świadków. Będzie jeden wyjątek — księża będą się mogli zasłonić tajemnicą spowiedzi;
Wszyscy członkowie komisji za swoje działanie w jej ramach nie poniosą żadnej odpowiedzialności, będą całkowicie bezkarni;
D. Tusk: „Odpowiedzią będzie odwaga"
W piątek wieczorem 26 maja, zaraz po wygranym przez PiS głosowaniu nad komisją, mającą badać wpływy rosyjskie w Polsce, przewodniczący PO Donald Tusk wyszedł z galerii sejmowej, gdzie obserwował obrady. Kiedy tam się pojawił, posłowie PiS zaczęli skandować: „Do Berlina!". A gdy wygrali głosowanie, krzyczeli: „Precz z komuną!". Jarosław Kaczyński obserwował wszystko z tylnej ławy, gdzie usiadł razem z szefem MON Mariuszem Błaszczakiem.
– Chciałem zobaczyć twarze tych, którzy po raz kolejny złamali konstytucję, złamali i dobre obyczaje, i fundamentalne zasady demokracji ze strachu przed utratą władzy, ze strachu przed ludźmi, ze strachu przed odpowiedzialnością po przegranych wyborach – mówił Tusk do dziennikarzy w Sejmie. Uchwalenie ustawy o komisji nazwał „jednym z najdramatyczniejszych momentów polskiej demokracji po 1989 roku". I wezwał do udziału w marszu planowanym na 4 czerwca.
– Było 100 powodów, żeby wyjść na ulice i protestować przeciwko temu, co się dzieje w Polsce. To jest 101. powód. Równie poważny jak poprzednie – podkreślił Tusk.
– Chciałbym, żeby cała Polska zobaczyła, że nie ma zgody Polaków na likwidację polskiej demokracji, za którą całe pokolenia walczyły z taką determinacją – powiedział lider opozycji…
Pytany, „czemu boi się tej komisji", odparł: "mamy strategię na tę komisję". – Jeśli pytacie państwo o strach, to widzieliście dzisiaj tchórzy, którzy głosują za komisją, która ma wyeliminować ich najgroźniejszego przeciwnika. Naszą odpowiedzią będzie odwaga – nasza i obywateli. Zobaczycie państwo, że ci, którzy dzisiaj zagłosowali za złamaniem konstytucji, będą tego bardzo, bardzo żałowali.
Jak głosowali posłowie
W głosowaniu udział wzięło 454 posłów; większość bezwzględna wyniosła 228 posłów. "Za" odrzuceniem senackiej uchwały było 234 posłów, przeciwko - 219, 1 wstrzymał się od głosu (była to Anna Maria Siarkowska z Suwerennej Polski).
Poza tym wszyscy posłowie z klubu PiS, oprócz Anny Kurowskiej, która nie uczestniczyła w głosowaniu, byli "za". "Za" byli również trzej posłowie należący do koła Kukiz'15 oraz posłowie należący do koła Polskie Sprawy (również liczącego 3 osoby), a także dwóch posłów niezrzeszonych: Zbigniew Ajchler oraz Łukasz Mejza.
Przeciwko odrzuceniu senackiej uchwały głosowały wszystkie kluby i koła opozycyjne. Przeciwni byli wszyscy uczestniczący w głosowaniu posłowie KO - 124 posłów. Nie była obecna na głosowaniu Iwona Śledzińska-Katarasińska (KO). Również wszyscy głosujący posłowie klubu Lewicy - 43 - opowiedziało się przeciwko. Nieobecny był poseł Bogusław Wontor (Lewica).
Przeciwko głosowali również wszyscy posłowie klubu KP-PSL - 24 posłów, koła Polski 2050 - 6 posłów, koła Porozumienia - 4 posłów, koła Konfederacji - 7 posłów (dwóch posłów Konfederacji - Konrad Berkowicz i Robert Winnicki było nieobecnych), koła Lewicy Demokratycznej - 3 posłów, Wolnościowców - 3 posłów oraz 5 posłów niezrzeszonych: Ryszard Galla, Hanna Gill-Piątek, Wojciech Maksymowicz, Paweł Szramka oraz Michał Wypij.
Siedem grzechów "lex Tusk"
Na WP.pl ukazała się analiza Patryka Słowika na temat ustawy. Zarzucił ustawie "siedem grzechów"
Grzech 1: nieuctwo
Katalog działań jest tak szeroki, że mieści się w nim niemal wszystko. Działanie musi być "pod wpływem rosyjskim". A cóż to jest? - pyta Słowik. - Ustawodawca wyjaśnia, że "wpływ rosyjski" to "każde działanie (...) zmierzające do wywarcia wpływu na działania spółek lub organów władzy publicznej Rzeczypospolitej Polskiej".
Czyli kluczowa definicja w całej ustawie opiera się na tzw. wnioskowaniu idem per idem, czyli "to samo przez to samo". To oczywisty błąd logiczny. Student pierwszego roku prawa, który w ten sposób utworzyłby definicję "wpływu rosyjskiego", oblałby egzamin.
Grzech 2: nieomylność
Komisja będzie mogła orzec o zakazie pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi na okres do 10 lat. W ten sposób może wskazanej przez siebie osobie zabronić bycia aktywnym politykiem, zostać posłem, ministrem czy premierem.
Podobne uprawnienia do speckomisji mają dziś sądy. Z tą różnicą, że orzeczenia sądowe zapadają w toku dwuinstancyjnych postępowań objętych pełnymi gwarancjami przysługującymi oskarżonym. Jeśli uznać, że komisja będzie prowadziła postępowania quasi-karne (a tak w istocie będzie), to mamy do czynienia z oczywistym naruszeniem normy wynikającej z art. 78 Konstytucji RP, w którym wskazano, że każda ze stron ma prawo do zaskarżenia orzeczeń i decyzji wydanych w pierwszej instancji (od tej zasady mogą być wyjątki, ale powinny być one uzasadnione).
Co więcej, speckomisja będzie mogła zawiadomić właściwe organy o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w celu wszczęcia postępowania karnego lub dyscyplinarnego.
Będzie zatem tak, że najpierw danym agentem wpływu zajmie się komisja, a dopiero później sąd. Aż strach myśleć, co będzie, gdy komisja kogoś uzna za winnego, a sąd uniewinni.
Grzech 3: upolitycznienie
Komisja ma składać się z dziewięciu członków. Wyboru całej dziewiątki dokonywać ma Sejm. Gdyby Sejm powołał nieodpowiednią osobę, może członka komisji odwołać. Speckomisja sama zdecyduje, czyją działalnością się zajmie. Może przyjąć jakiś ogólny klucz, a może wybierać nazwiska potencjalnych agentów wpływu po uważaniu.
W tym momencie stanie się odpowiedniczką prokuratora: wszczyna postępowanie i zmierza do ustalenia, czy podejrzewana osoba jest winna, czy może jednak nie ma nic na sumieniu. Aby łatwiej było to sprawdzić, członkowie komisji przeistoczą się w agentów służb specjalnych.
W ustawie wprost wskazano, że komisji wszelkiej pomocy udzielić i wszystkie dokumenty udostępnić muszą (uwaga, będzie długie wyliczenie): Szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Szef Agencji Wywiadu, Szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Szef Służby Wywiadu Wojskowego, Szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Prokurator Generalny, prokuratorzy, Prezes Najwyższej Izby Kontroli, Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, Prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego, prezesi sądów powszechnych, sądów wojskowych oraz sądów administracyjnych, organy administracji rządowej i samorządu terytorialnego, podległe im jednostki organizacyjne, organy samorządów zawodowych, a także inne jednostki organizacyjne i instytucje.
Służby specjalne będą musiały przekazać członkom speckomisji także wszystkie informacje z działań operacyjnych - najtajniejsze z tajnych.
I tak wyposażona komisja stanie się sądem. Wyda decyzję, czy ktoś jest agentem wpływu, czy nie.
Grzech 5: tajność
Komisja będzie prowadziła działalność informacyjną polegającą m.in. na publicznym wskazywaniu, kto jest złym człowiekiem i kremlowską wtyką.
Ale już o sposobie dojścia do tych wniosków zbyt wiele się nie dowiemy. W ustawie wskazano, że dokumentacja zgromadzona w toku postępowania nie stanowi informacji publicznej ani nie podlega udostępnieniu w trybie określonym w Ustawie o dostępie do informacji publicznej.
Dodatkowo komisja będzie mogła wyłączać jawność rozpraw.
Grzech 6: bezkarność
W art. 13 ustawy wskazano, że członkowie komisji nie mogą być pociągnięci do odpowiedzialności za swoją działalność wchodzącą w zakres sprawowania funkcji w komisji.
To zaprzeczenie istoty sprawowania funkcji publicznej. Zasadą jest bowiem to, że ktoś wpływający na rzeczywistość i funkcjonowanie innych osób może zostać pociągnięty do odpowiedzialności - tak na drodze cywilnej, jak i karnej.
Grzech 7: niewiara
Szpiegostwo na rzecz Rosji i szkodzenie Polsce, choćby poprzez wyrządzanie naszemu państwu szkód majątkowych w wielkich rozmiarach, jest karalne od wielu, wielu lat.
Skoro potrzebna jest specjalna komisja, jaką ocenę ustawodawca wystawia właśnie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Służbie Kontrwywiadu Wojskowego oraz prokuraturze?
Czy zasadna jest teza, że przez długie lata, w tym także ostatnie osiem lat, służby specjalne i śledczy nie walczyli właściwie z agentami wpływu?
Cała analiza TUTAJ
Powołanie komisji badającej wpływy rosyjskie za rządów Donalda Tuska skrytykowały niemieckie media.
„Polski parlament uchwalił ustawę, która zdaniem krytyków ma utrudnić lub wręcz zapobiec zmianie rządu po wyborach na jesieni i jest skierowana przede wszystkim przeciwko liderowi opozycji Donaldowi Tuskowi na nawet 10 lat” – pisze Gerhard Gnauck na portalu „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ).
Gnauck wyjaśnia, że PiS zarzuca Tuskowi, że w czasie, gdy kierował polskim rządem (2007-2014), nie protestował wystarczająco przeciwko niemiecko-rosyjskiemu gazociągowi Nord Stream i przeciwko importowi surowców z Rosji.
„FAZ” przypomina, że Donald Tusk nie zasiada obecnie w Sejmie i dyskusję w parlamencie śledził z trybuny dla gości. Posłowie PiS wołali do niego – „Do Berlina!”.
Niemieckie media koncentrują się na wypowiedziach opozycji. Prywatna stacja telewizyjna N-TV cytuje polityków opozycji, którzy straszą, że przyjęta ustawa oznacza „konstytucyjny pucz”. Redakcja zaznacza, że przewodniczącego komisji ma wyznaczyć premier Mateusz Morawiecki a „nominowani przez Sejm członkowie tego gremium mają pełnić równocześnie rolę śledczych i sędziów”. Bez wątpienia, badając sprawę rosyjskich śladów w polskiej polityce i wśród urzędników państwa komisja będzie musiała sprawdzić także wątki niemieckie. W tamtym okresie to Niemcy zachęcały do prorosyjskiego kierunku nie tylko polskich decydentów ale także inne kraje Europy.
O ustawie poinformowała także publiczna rozgłośnia Radiowa Deutschlandfunk. Redakcja wskazuje, że według opozycji „celem Komisji ma być »zdyskredytowanie Tuska«, któremu „narodowo-konserwatywny rząd zarzuca podpisanie niekorzystnych umów o dostawach gazu z Rosji”.
Skomentuj
Komentuj jako gość