Prof. Marcin Matczak opublikował esej w "Gazecie Wyborczej", w którym poruszył temat ateistów obchodzących święta Bożego Narodzenia. Esej wywołał burzę w mediach społecznościowych.
— Ateistyczne święta to samooszukiwanie się człowieka zagubionego w sekularnym do cna świecie — twierdzi Matczak. Słowa profesora oburzyły wielu internautów, którzy w mediach społecznościowych komentują jego wypowiedź. Sporo z nich zwróciło uwagę na to, że zwykle prawnik promuje harówkę, a w święta wypomina ludziom, że traktują je jak "przerwę od pracy, którą wypełnia się konsumpcją".
Matczak o współczesnych świętach
— Nie mam nic do ateistów. Problem w tym, że tak, jak powyżej opisano, wyglądają współcześnie Święta coraz większej liczby katolików. Oni też zdają się zapożyczać formę z tradycji chrześcijańskiej, ale bez treści. Święta bez rzeczywistego świętowania to więc problem o wiele szerszy. I tu czas na główny element drażniący: ateistyczne święta to samooszukiwanie się człowieka zagubionego w sekularnym do cna świecie. To nędzna proteza prawdziwego świętowania, które prawdopodobnie nie jest już możliwe. A uczy nas tego nie papież Franciszek, ale guru wyzwolonych, postępowych lewicowych umysłów Byung-Chul Han, którego eseje wydaje w Polsce Krytyka Polityczna. Widać to jednak dopiero wtedy, gdy tego urodzonego w Korei, niemieckiego filozofa, słusznie nazywanego nową gwiazdą światowej humanistyki, doczyta się do końca — stwierdził Matczak.
(Do polskiego zbioru esejów Hana pt. „Społeczeństwo zmęczenia" wydanych przez Krytykę Polityczną, W Han skupia się na problemie pracy, alienacji i wypalenia. nie trafił jego najbardziej konserwatywny zbiór esejów, czyli „Zniknięcie rytuałów". Przypadek? Nie sądzę – ocenia Matczak).
Han pisze, że "święto nie jest po prostu przerwą od pracy (...). Nie o to w świętowaniu chodzi. Człowiek nie jest koniem, któremu trzeba od czasu do czasu zapewnić przerwę, żeby nie padł. W świętowaniu chodzi o coś więcej".
Mamy komunikację, nie mamy wspólnoty
Święto jest wspólnotowym doświadczeniem religijnym, mówi Han. Stąd się wzięło i taki jest jego głęboki sens, który oczywiście współcześnie się zatraca. Cech święta religijnego Han szuka w etymologii „religii" – w czasownikach „ligare" i „religare" (wiązać, łączyć), czyli w łączności z bóstwem, ale także z innymi, a więc w doświadczeniu wspólnoty, Szuka ich w czasowniku „relegare", oznaczającym „badać", „zauważyć" czy „kontemplować". Dlatego święto jest dla Hana przeciwieństwem życia aktywnego (vita activa), po drugiej stronie leży jednak nie relaks czy przyjemność, ale życie kontemplatywne (vita contemplativa). Doświadczenie Święta ma tworzyć więc wspólnotę zgromadzoną wokół wspólnych symboli oraz zmusić do zatrzymania, do uważności, skupienia na czymś ważnym. „To właśnie niemożność zatrzymania się w kontemplacji tworzy siły odśrodkowe, które powodują ogólny pośpiech i rozproszenie"
Pisze Han, że skupienie się na ważnych, wspólnych symbolach tworzy wspólnotę bez komunikacji. Tymczasem chorobą współczesnego świata, która uwidacznia się w czasie świąt świeckich, jest komunikacja bez wspólnoty. „Dzisiejszy kryzys wspólnoty to kryzys oddźwięku. Cyfrowe kanały komunikacji wypełnione są studniami pełnymi echa, w których słyszymy głównie nasze własne głosy. Lajki, znajomi i followersi nie zapewnią nam oddźwięku; wzmacniają jedynie echo naszego własnego >>ja<<".
"Święto jako przerwa od pracy to duży problem"
Najłatwiejszym sposobem jego wypełnienia jest konsumpcja, niekoniecznie konsumpcja rzeczy. Progresywne myślenie o pracy i świętowaniu jest głęboko niekonsekwentne. Nie dostrzega, że skrócenie czasu pracy nic nie daje, jeśli nie ma pomysłu, jak wartościowo wypełnić czas wolny, którego jest więcej. (…)
W sieci konsumuje się treść, która jest pozbawiona jakiejkolwiek struktury. Nie jest żadną opowieścią o świecie, ale zbiorem atomów czasu, nieuporządkowanym przez wspólny sens, przez opowieść, która może zakończyć się jakimkolwiek morałem, jakąś interpretacją z tego zbioru wyprowadzoną. A jak nie ma porządku i sensu, to jest chaos, niepokój i ciężar psychiczny, które prowadzą do wypalenia, dokładnie tak samo, jak robi to bezsensowna praca. (…)
Społeczeństwo odchodzące od religii, ku czemu ma milion dobrze uzasadnionych powodów, napotyka go coraz wyraźniej – nie wie, jak świętować w świecie bez religii, w jaki sposób zastępczo realizować funkcje, których ona już realizować nie może. Jakie dokładnie są te funkcje prawdziwego świętowania?
(…)
To nie są święta łatwych emocji
Poważna kontemplacja symboli bożonarodzeniowych nie prowadzi też do emocji łatwych. Katolicki adwent jest symbolem oczekiwania eschatologicznego – na koniec świata, choćby miał to być koniec naszego świata indywidualnego.
(…)
Także post poprzedzający święta religijne jest ważnym symbolem. Ma – przez doświadczenie braku – uwypuklić wartość bycia. Han pisze, że takich doświadczeń współcześnie nam brakuje. Zawahanie się, oczekiwanie, deficyt – te zjawiska usuwamy z naszego życia, bo także one utrudniają konsumpcję. Czas to pieniądz, nie można więc go roztrwonić na czekanie.
Symbolika żłobu jest także mało przyjemna. Betlejemska grota, którą zwykliśmy przedstawiać artystycznie jak coś w rodzaju luksusowego namiotu z sziszą, znanego z wakacji all-inclusive w Hurghadzie, była zapewne bardziej podobna do chlewu. Idea Boga, jak pisze Jordan Peterson, jest tak powszechna, ponieważ ludziom potrzebna jest idea najwyższego ideału, choćby po to, aby umieć mierzyć od niej odstępstwa. Czy od kolejnej porcji sernika nie jest ciekawsza refleksja, dlaczego Boże Narodzenie, które symbolizuje wejście ideału w ludzką historię, wcielenie doskonałości w niedoskonałość, musiało prowadzić do jego zbrukania? Dlaczego ten ideał musiał sięgnąć gnoju?
Święta nie pasują do społeczeństwa TikToka
Wiemy to dzięki religijnej, nie ateistycznej idei święta. Może więc jesteśmy wszyscy sierotami po religii? Popyt na świąteczne, wspólnotowe rytuały jest wśród nas spory, ale wraz ze spektakularnym upadkiem religii podaży nie ma. Więc próbujemy te rytuały nieudolnie zastąpić: kuligiem, ogniskiem i wspólnym patrzeniem w ogień, które od biedy tworzy jakąś wspólnotę bez komunikacji. Ale nawet te zastępcze rytuały znikają – z mojej obserwacji wynika, że brakuje chętnych nawet do wspólnego śpiewania kolęd, jednych z niewielu polskich pieśni, w których ludzie znają więcej niż pierwszą zwrotkę. Zaś unikatowe, rodzinne tradycje, jak sama nazwa wskazuje, są unikatowe, nie tworzą zatem wspólnoty szerszej. A więc znów atomizacja i to okropne, neoliberalne, indywidualne realizowanie swoich celów. Sfera sacrum się kurczy, sfera profanum rozszerza. Jej znakiem rozpoznawczym jest polityka, która dociera już wszędzie, dzieląc stół wigilijny aż do sianka pod obrusem.
(...)
Wreszcie pisze Han o przekleństwie transparencji, które także dopada nas w Święta. Ekspozycja, „produkcja samego siebie" jako przedstawianie siebie światu, promowanie się – to wszystko przynoszą świąteczne media społecznościowe. Han bardzo ostro porównuje tę potrzebę autoprezentacji do pornografii. Tak jak pornografia jest anomalią, bo to seks całkowicie odsłonięty, bez elementu tajemnicy, zakrycia, tak anomalią jest życie bez tajemnicy, bez nieznanego.
Pornografia autoprodukcji i autopromocji jest widoczna najbardziej w tym, co ludzie robią na TikToku – stosunkowo nowym, przerażającym medium. Niewiele tam kreatywnej treści. Wiele ciągłej prezentacji siebie, jako kogoś, kto powtarza słowa innych, imitując ruchem ust piosenkę, którą skomponował ktoś inny. To niewola „tego samego", jak pisze Han, w której człowiek nie ma żadnych szans na dążenie do oryginalności. TikTok jest niesłychanie dołujący w tym ślepym naśladownictwie, które służy wyłącznie autopromocji. Ale popularność zjawisk popkultury to zawsze odbicie głębszych zmian, które w nas zachodzą.
Han pisze, że ciągłe prezentowanie się innym jest bardziej szkodliwe i wypalające niż praca.
I tak powoli będziemy się przekształcać w społeczeństwo TikToka – ludzi z własnymi, wyizolowanymi kanałami prezentowania się światu, w ramach których będziemy nieudolnie ruszać ustami do tekstów, które w danej chwili są najbardziej popularne. Bez wspólnoty, bez głębi myślenia, bez tajemnicy, bez ciszy, bez sacrum.
Biedne, wypalone maszyny do pracowania w dni robocze i do konsumowania w Święta.
* Wykorzystane cytaty pochodzą z książek Byung-Chul Hana "The Disappearance of Rituals. A Topology of the Present" oraz "The Scent of Time: A Philosophical Essay on the Art of Lingering" (tłum. autora).
Marcin Matczak
– profesor nauk społecznych, zajmuje się filozofią prawa, teorią konwencji społecznych, filozofią języka i teorią interpretacji. Wykłada na UW.
Skomentuj
Komentuj jako gość