Prof. Wojciech Maksymowicz ogłosił 30 listopada po godz. 18.00 na swoim FB: "Moi drodzy! Rozstaje się z partią Polska 2050. Po długich rozmowach z jej liderami uznaliśmy, że tak będzie najlepiej zarówno dla organizacji jak i dla mnie. Należę do nielicznego grona posłów, którzy nie są parlamentarzystami zawodowymi. Obecnie skupiam się na innej aktywności niż praca partyjna, która staje się dla mnie zbędnym obciążeniem. Jak wielokrotnie powtarzałem jestem najpierw lekarzem dopiero później politykiem. Rozstajemy się w przyjaznej atmosferze pełnej zrozumienia swoich stanowisk i potrzeb. Ja ze swojej strony zapewniam, że dalej będę walczył o interes Warmii i Mazur, a w szczególności ukochanego Olsztyna, bo to tego nie potrzeba barw politycznych".
Przypomnijmy, że Szymon Hołownia miał do końca listopada podjąć decyzję, czy zostawi, czy usunie 67-letniego prof. Wojciecha Maksymowicza ze swojej partii.
Twórca Wydziału Lekarskiego na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim odchodzi też z Kliniki Neurochirurgii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego.
Dyrektor szpitala uniwersyteckiego Maciej Kamiński potwierdził mi, że umowa na stanowisko lekarza Kliniki Neurochirurgii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego zawarta z prof. Wojciechem Maksymowiczem wygasła 17 listopada br. Czekam na odpowiedzi od rektora, co z obsadą stanowiska kierownika Kliniki Neurochirurgii oraz dziekana Wydziału Lekarskiego Leszek Gromadziński, czy prof. W. Maksymowicz pozostanie nadal kierownikiem Katedry Neurochirurgii Wydziału Lekarskiego. Sam Maksymowicz nie odpowiedział na moje pytania czy zachowa stanowiska kierownika kliniki i katedry?
Chyba raczej nie zostanie w Olsztynie, gdyż wystawił na sprzedaż swój dom na Słonecznym Stoku wybudowany na działce uniwersyteckiej. W oświadczeniu majątkowym posła dom ma powierzchnię ok. 150 m2 i wart był ok. 1,2 mln zł. W ogłoszeniu ma 198 m2. Pierwsza cena w ogłoszeniu to 1,8 mln zł, obecna - 1,590 tys zł.
Przypomnijmy pokrótce przebieg kariery prof. Maksymowicza na UWM w Olsztynie
Prof. Maksymowicz powrócił do rodzinnego Olsztyna w 2007 roku z Warszawy. Zbudował szpital uniwersytecki na bazie obiektów szpitala wojskowego przy ul. Warszawskiej oraz powołał Wydział Nauk Medycznych UWM, ściągając lekarzy z tytułami z innych ośrodków. Jak opowiadali mi byli i obecni pracownicy Wydziału początki były obiecujące, panował dobry duch i przekonanie, że tworzą coś wartościowego. Psuć się zaczęło po 5 latach, gdy prof. Maksymowicz rozpoczął eksperymenty z „komórkami macierzystymi”, zawłaszczając lwią część środków na badania naukowe przeznaczone dla całego wydziału. Już 2 lata później uwierzył, że znalazł „medycznego Graala”, cudowny lek na wszystkie choroby. Media bezkrytycznie trąbiły o sukcesie „na poziomie światowym”, a Wyborcza wręcz obwołała profesora „Bogiem”, nawiązując do filmu o prof. Relidze „Bogowie”.
W tej atmosferze Senat UWM wyraził zgodę na komercjalizację nie potwierdzonej naukowymi badaniami klinicznymi terapii komórkowej na choroby neurodegeneracyjne, obejmując 10% udziałów w zarejestrowanej w 2014 roku spółce „Instytut Terapii Komórkowych S.A.”. Szpital uniwersytecki wydzierżawił ITK jeden ze swoich budynków, w którym od 2016 roku zespół prof. Maksymowicza z Kliniki Neurochirurgii przystąpił do podawania chorym na straszną, nieuleczalną chorobę, stwardnienie zanikowe boczne (ALS), preparatu produkowanego z galarety Whartona sznura pępowinowego przez koncern „Polski Bank Komórek Macierzystych SA” w Warszawie, który później stanie się właścicielem ITK. Chorzy musieli wykupić minimum 3 podania, każde za 18 tys zł.
Sam prof. Maksymowicz nie zatrudnił się w ITK, a jedynie był kierownikiem naukowym eksperymentów przeprowadzanych odpłatnie w ITK. Ani ITK, ani prof. Maksymowicz do tej pory nie przedstawili chorego, któremu skutecznie i trwale zatrzymali rozwój choroby. Profesorowie, Wydziału Lekarskiego, którzy szybko zdali sobie sprawę, że w ITK handluje się nadzieją i próbowali się temu przeciwstawić, albo musieli odejść, albo łamano im kariery. Pierwszą osobą, która publicznie zaprotestowała, w listopadzie 2019 roku, była prof. Joanna Wojtkiewicz. Uczestniczyła od początku w zespole badawczym prof. Maksymowicza i miała pełną świadomość, że „komórki” nie dają efektów leczniczych. Wydała w tej sprawie oświadczenie, w którym napisała, że w ITK odbywa się „sprzedawanie złudnej nadziei ludziom często nieuleczalnie chorym”. Apelowała w nim do całej społeczności uniwersyteckiej i władz uniwersytetu, by nie firmowali tego skandalu.
Po tym wystąpieniu straciła stanowisko kierownika laboratorium, kierownika katedry i prof. Maksymowicz zablokował jej profesurę. Do dzisiaj jest traktowana jako „czarna owca”.
Wydawało się przez moment, że kariera prof. Maksymowicza na UWM dobiegła końca, gdy w czerwcu 2019 roku demonstracyjnie podał się do dymisji jako prorektor ds. Collegium Medicum UWM, a rektor Ryszard Górecki skwapliwie ją przyjął. Konflikt został spowodowany uzyskaniem przez Wydział Nauk Medycznych najgorszej kategorii w ocenie ministerstwa nauki, z powodu miernych wyników naukowych kadry. Taki wynik oznaczał, że wydział nie dostanie środków z budżetu państwa i będzie go musiał utrzymywać uniwersytet.
Jednak, jak tyle razy w życiu, Maksymowicz znów „spadł na cztery łapy”. Jarosław Gowin na gwałt potrzebował w swojej mikroskopijnej partii rozpoznawalnych nazwisk na listach wyborczych. Wsadził Maksymowicza na pierwsze miejsce listy PiS z Olsztyna. Maksymowicz wygrał mandat poselski, po czym wylądował na stołku wiceministra w resorcie nauki u wicepremiera Gowina. Ponownie rektor musiał się z nim liczyć przy podejmowaniu decyzji kadrowych na Wydziale Lekarskim.
Dla prof. Maksymowicza stanowisko wiceministra nauki było tylko stopniem do stanowiska ministra zdrowia, ale wówczas doszło do rozłamu w partii Gowina i ci którzy od niego odeszli odpalili w kwietniu 2021 roku w mediach „bombę”. Informację, iż prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie eksperymentów medycznych prof. Maksymowicza, w których miano pobierać komórki z „żywych płodów ludzkich”. Prof. Maksymowicz twierdził, że były to martwe, naturalnie poronione płody.
Gdy po wybuchu skandalu Maksymowicz opuścił rząd i przeszedł do opozycji, doszło do wojny w szpitalu uniwersyteckim. Jego pupile, kierownik Kliniki Neurochirurgii dr hab. Monika Barczewska, prof. UWM i dr Łukasz Grabarczyk zastępca dyrektora szpitala ds medycznych, kierownik kliniki „Budzik” i pracowni rezonansu, którzy zawdzięczali mu karierę i lukratywne stanowiska, wzięli się za łby w walce o schedę po nim.
W pierwszej chwili wygrał Grabarczyk i dyrektor szpitala w trybie natychmiastowym rozwiązał kontrakt z Barczewską oraz skierował zawiadomienie do prokuratury o wyłudzeniu pieniędzy.
Prof. Maksymowicz stanął po stronie Barczewskiej, z którą wcześniej pracował w Warszawie i razem z nią przybył w 2007 roku do Olsztyna budować szpital i wydział. Zebrał podpisy kierowników pozostałych klinik pod żądaniem odwołania dyrektora szpitala i jego zastępcy. Żądanie to 15 października 2021 roku zostało spełnione. Barczewska złożyła zawiadomienie do prokuratury na Grabarczyka, z kolei Grabarczyk oskarżył ją o zniesławienie i skierował sprawę do sądu.
Grabarczyk miał jeszcze jednego asa w rękawie, partnerkę w TVN (TVN go lansowało). Dosłownie po 5 dniach od podania się do dymisji ze stanowiska zastępcy dyrektora szpitala przez Grabarczyka, na WP.pl ukazały się dwa artykuły. Najpierw „W Sejmie zamiast na dyżurze”. Dziennikarze zarzucili prof. Maksymowiczowi, że 22 razy zamiast na dyżurze w szpitalu, albo był w sejmie, albo na konferencjach prasowych lub udzielał wywiadów na żywo. Maksymowicz zaprzeczył.
Dziewięć dni później WP.pl odpala kolejny artykuł o Maksymowiczu pt. „Profesor wyszedł. Pacjent zmarł”. To wstrząsająca historia pacjentki Marii Ukarmy, która zmarła po zabiegu w Klinice Neurochirurgii. Autorzy zarzucili, że lek. Mariusz Sowa był dopiero w trakcie specjalizacji i przy operacji powinien asystować prof. Maksymowicz, ale ten nie był obecny w sali operacyjnej. Rodzina wygrała w sądzie odszkodowanie od szpitala. Maksymowicz twierdził, że Sowa miał pozwolenie na piśmie konsultanta krajowego na samodzielne operowanie, ale konsultant zeznał w prokuraturze, że blankiet dokumentu nie pochodzi z jego sekretariatu a zygzak pod nim nie jest jego podpisem.
Atmosfera skandalu wokół prof. Maksymowicza ucichła, gdy przyłączył się do partii Szymona Hołowni i stał się gwiazdą mediów związanych z opozycją, jako krytyk rządu PiS. Wydał też wywiad-rzekę w formie książki pt. „Propaganda, która zabija. Kulisy walki z pandemią w Polsce”. Na samym końcu wywiadu odniósł się do zarzutów WP.pl.
Stwierdził, że donosy na niego pisali olsztyńscy działacze PiS, którzy nie mogli mu wybaczyć, że dostał „jedynkę” na liście do Sejmu oraz „osoby ze środowiska uniwersyteckiego. Im bardziej zwiększała się kadra, tym bardziej nasuwało mi się pytanie „Kiedy przyjdzie moment, że ludzie będą się zabijać o moje stanowisko?” W końcu się tego doczekałem” – czytamy w książce Maksymowicza.
Prezes Jarosław Kaczyński „skreślił” go nie z powodu tych donosów - tak twierdzi Maksymowicz, ale z powodu odmowy poparcia wyborów korespondencyjnych. Prezes miał o nim powiedzieć, że „Maksymowicz jest niesterowalny i nienaprawialny” i od tego momentu zaczęto na niego szukać „haki”. Tym hakiem okazało się zawiadomienie prezesa Pro Life Mariusza Dzierżawskiego do prokuratury na temat eksperymentów na „żywych płodach” – czytamy w książce.
Zarzuty te były dla profesora Maksymowicza „abstrakcyjne”. Dowiedział się, że prokuratura działa bardzo powoli, przesłuchała 30 lekarzy i do dzisiaj nie podjęła decyzji, bo „komuś jest to na rękę”.
Gdy o eksperymentach „na żywych płodach” poinformował ministra zdrowia także doradca ministra nauki dr Paweł Skrzydlewski, wysyłając mail, do którego dostęp miało wielu pracowników resortu zdrowia, prof. Maksymowicz powiedział „dosyć” i odszedł z klubu parlamentarnego Zjednoczonej Prawicy.
Z otwartymi ramionami przyjął prof. Maksymowicza do swojej partii Szymon Hołownia komplementując: „Jesteś wspaniałym lekarzem i dobrym człowiekiem”.
Tymczasem rektor UWM zaczął podejmować decyzje, które wskazywały, iż uznał, że prof. Maksymowicz psuje wizerunek uniwersytetu. Zaczęło się od odsprzedaży udziałów UWM w spółce ITK, następnie na polecenie rektora szpital wypowiedział spółce ITK umowę dzierżawy na budynek. Spółka ta zniknęła ze swoją działalnością nie tylko z terenu szpitala uniwersyteckiego, ale i w ogóle.
Prof. Maksymowicz chyba nie zrozumiał tych sygnałów, bo szykował jak gdyby nigdy nic huczne obchody z okazji XV-lecia powołania Wydziału Nauk Medycznych. Miała być uroczysta gala w Filharmonii Olsztyńskiej z udziałem znamienitych gości na czele z premierem Jerzym Buzkiem, specjalnie wydana książka, wystawa zdjęć, konferencja naukowa pt. „Jakość nauczania”. Przygotowania przerwała decyzja Kolegium Rektorskiego, które nie zgodziło się na obchody.
Tą decyzją rektor wyprzedził emisję w radio TOK FM na początku października tego roku serialu pt. EKSPERYMENT, o tym, jak się sprzedaje nadzieję, eksperymentując na ludziach, oferując „cudowny lek” z „komórek macierzystych” na dziesiątki różnych chorób za dziesiątki i setki tysięcy złotych.
Dziennikarz rozgłośni Michał Janczura poszedł tropem moich artykułów na temat biznesu komórkowego, o którym piszę od 3 lat i za które koncern PBKM i spółka ITK wytoczyły mi i wydawcy „Debaty” proces. Dziennikarz TOK FM nie tylko swoim śledztwem potwierdził wszystkie moje zarzuty, ale odkrył nowe, porażające fakty.
Czwarty i piąty odcinek serialu został poświęcony osobie prof. Maksymowicza, z którym red. Janczura nagrał 2-godzinną rozmowę i zamieścił na stronie TOK FM. Profesor nie przedstawił dziennikarzowi żadnego dowodu naukowego na skuteczność „terapii komórkowej”, którą stosowano odpłatnie w ITK. Przyznał, że przekonanie o skuteczności „terapii” oparł na „wierze” ("wierzę, że to działa i gdybym zachorował, to bez wahania też bym przyjął komórki")
Dziennikarz dotarł też do pisma prof. Marcina Jóźwika, wówczas członka Komisji Bioetycznej UWM i kierownika Katedry Ginekologii, skierowanego do rektora UWM i przewodniczącej Komisji Bioetycznej. Z pisma dowiedział się, że do komisji wpłynął wniosek o wyrażenie zgody na eksperyment polegający na terapii komórkowej z udziałem chorych dzieci z rozszczepem kręgosłupa i porażeniem mózgowym. Eksperyment miał się odbywać w prywatnej firmie i za pieniądze pacjentów. Głównym badaczem w tym eksperymencie miał być prof. Wojciech Maksymowicz. Prof. Jóźwik widząc, że eksperymentowanie ma objąć dzieci, poprosił o opinię zewnętrznych ekspertów, za zgodą rektora. Ci nadesłali jednoznaczne stanowiska, w których stwierdzali, że z naukowego puntu widzenia takie zabiegi nie mają nic wspólnego z nauką, a płacenie za nie przez rodziców jest po prostu handlowaniem nadzieją. Komisja do tej pory akceptująca każdy wniosek prof. Maksymowicza, tym razem nie miała wyjścia i musiała odrzucić wniosek.
Jednak prof. Jóźwik na tym nie poprzestał - widząc podobieństwo tego wniosku do wcześniejszych eksperymentów prof. Maksymowicza, zażądał ich kontroli. Nigdy się jej nie doczekał. Zamiast tego komisja bioetyczna próbowała go wyrzucić ze swojego grona, nie mogła tego zrobić w trakcie kadencji, więc nie został powołany w następnej. Przestał być też szefem ginekologii.
Prof. Maksymowicz w rozmowie z red. Janczurą twierdził, że nie pamięta, by składał taki wniosek. Ale dziennikarz uzyskał potwierdzenie od rektora UWM, że to był wniosek prof. Maksymowicza. Po emisji tych odcinków prof. Maksymowicz na swoim profilu na Facebooku zapowiedział wytoczenie dziennikarzowi procesu.
"W związku z ostatnimi atakami medialnymi postanowiłem wystąpić na drogę prawną i dyscyplinarną przeciwko osobom, które szkalują moje dobre imię i podważają badania naukowe wielu wybitnych osób” – napisał prof. Maksymowicz.
Tymczasem do sprawy śmierci pacjentki w klinice kierowanej przez prof. Maksymowicza powróciła WP.pl, w związku z tym, że uprawomocnił się wyrok w sprawie odszkodowanie od szpitala uniwersyteckiego. Dziennikarz Patryk Słowik przypomniał Szymonowi Hołowni, że rok temu zapewnił, że jak zapadnie prawomocny wyrok, to podejmie decyzję w sprawie prof. Maksymowicza.
Hołownia na to wykrętnie odparł, że „wyrok nie dotyczy prof. Maksymowicza tylko szpitala…” W obronie swojego kolegi partyjnego stanęły też posłanki Joanna Mucha („to spisek i chęć politycznej zemsty na prof. Maksymowiczu”), Paulina Hennig-Kloska i Michał Kobosko.
Jednak po emisji siedmiu odcinków serialu EKSPERYMENT oraz po zajęciu stanowiska przez ministra zdrowia, który zapowiedział zmiany w prawie mające położyć kres biznesowi komórkowemu w Polsce, posłanka Paulina Hennig-Kloska, wiceprzewodnicząca Polski 2050, zapytana w czwartek 24 listopada przez Patryka Michalskiego w programie WP.pl "Tłit" - Jakie będą dalsze losy prof. Wojciecha Maksymowicza w Polsce 2050?, odparła:
- Myślę, że do końca miesiąca ta decyzja zapadnie. Czekamy na spotkanie pana profesora z Szymonem Hołownią. Po tym spotkaniu zarząd podejmie ostateczną decyzję w tej sprawie - powiedziała Hennig-Kloska.
- Dlaczego ten proces tyle trwa?
- Wynika to z pewnej absencji pana posła. Nie był dostępny z powodów zdrowotnych, a potem przebywał za granicą (...) Jak mówił Hołownia, absolutnie nie mamy zamiaru tej sprawy zamiatać pod dywan i chcemy, by była wyjaśniona do końca i nie rzutowała na ocenę naszej partii. Przeanalizowałam dokumenty i mam wiele wątpliwości. Do końca miesiąca ten temat zamkniemy - zapowiedziała posłanka Polski 2050.
Wiemy czym jest spowodowana „absencja” posła Maksymowicza, z jego wpisów na FB: „Kolejny dzień na University of Cambridge gdzie byłem gościem światowej sławy badacza profesora Marka Czosynka. Wspaniałe spotkanie i moc niezwykle cennych przemyśleń”. Do wpisu są załączone zdjęcie profesora z pobytu w Cambridge. Z tego powodu prof. Wojciech Maksymowicz nie był już na trzech głosowaniach w Sejmie.
Czy prof. Maksymowicz zostanie w Cambridge, gdzie poznają się na jego geniuszu, czy wróci do Warszawy do Fundacji Ewy Błaszczyk "Akogo", która dostała od ministra Z. Ziobro, z Funduszu Sprawiedliwości 37 mln zł, nie wiem. Ale mam prawo przypuszczać, że śledztwo w prokuraturze łódzkiej w sprawie płodów ślimaczy się z powodu komitywy łączącej aktorkę z ministrem.
Podsumowanie 15-letniej kariery Wojciecha Maksymowicza
Otrzymałem list od jednego z profesorów, którego swego czasu ściągnął Maksymowicz do Olsztyna. Autor prosił o nieujawnianie nazwiska do czasu zakończenia pracy na UWM przez bliską mu osobę, co ma nastąpić do końca tego roku.
- Przyjechałem do Olsztyna pełen zapału, ponieważ uważałem, że to wielkie wyzwanie i bardzo ciekawe zadanie budować fundament nowego Wydziału Lekarskiego na UWM. Ale już po 2 latach zorientowałem się, że niczego nie buduję a jedynie uczestniczę w pewnej fikcji. Że nie pracuję na Wydziale Lekarskim tylko w "Imperium Wojciecha Maksymowicza".
- To było bardzo frustrujące i w pewnym momencie podjąłem decyzję o odejściu. Stało się to po tym, jak stanowisko Dziekana Wydziału Lekarskiego dano Leszkowi Gromadzińskiemu - jedynemu w świecie karanemu karą więzienia w zawieszeniu oraz pozbawieniem prawa wykonywania zawodu za przyczynienie się do śmierci powierzonej jego opiece pacjentki. To była osobista decyzja Wojciecha Maksymowicza, którą wymógł na Rektorze Przyborowskim.
- Ściągał spady, wyrzuconych dyscyplinarnie z innych uczelni, potrzebował ludzi z „hakami” w życiorysie, bo byli mu całkowicie posłuszni, bezwolni. Katedra Chirurgii została rozwalona dokumentnie; przez 1,5 roku nie ma chirurga ze stopniem samodzielnego pracownika naukowego. Na miejscu Kierownika Katedry Psychiatrii jest reumatolog, ordynatorka otolaryngologii habilitowana ze śpiewu operowego w Instytucie Muzyki itd.
- Wywalanie dyrektorów szpitala uniwersyteckiego pod wpływem złego humoru, haki, haczyki i kopanie dołeczków. Fikcyjne oskarżenia i komisje dyscyplinarne dla niewygodnych i utrącanie im przewodów profesorskich, wyrzucanie z katedr nieposłusznych profesorów tytularnych i przyjmowanie wyrzuconych dyscyplinarnie. Fikcyjne habilitacje, dopisywanie do prac.
- Przeciw Maksymowiczowi występowałem wielokrotnie z otwartą przyłbicą, również przeciw tym świństwom z komórkami macierzystymi. Informowałem też, że tzw. cudowne wybudzenia w klinice Budzik to ściema. Ale wszyscy w Olsztynie aż podskakiwali z radości, że taki cudotwórca-noblista jest w Olsztynie. On uważa, że jak powie, że cudownie wybudził córeczkę aktorki to naprawdę ją wybudził. A w stanie zdrowia córeczki aktorki nic się nie zmieniło. Ani o jotę. Ono nawet się pogorszyło. Ale ta aktorka, ze względu na dwa nieszczęścia stała się swego rodzaju świętą, dostała kasę od ministra Ziobro ( 37 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości).
- Publikacje na temat tych „wybudzeń” ukazują się w jakichś Claudiach, Życiach na Gorąco, Naj… tylko nie w recenzowanych czasopismach naukowych. Nikogo nie zastanowiło, że stymulatory wszczepiane do mózgu „cudownie wybudzają” ludzi w komie tylko w Japonii i Olsztynie? A w Warszawie, Gdańsku, Krakowie, Londynie, Berlinie i Paryżu już nie? Czy to nikogo nie zastanawia? Ten japoński zabieg z wszczepieniem stymulatora jest chirurgicznie banalnie prosty. Z tym wszczepianiem to znowu było działanie PR: robimy kilka operacji za darmo, a później na tej bazie kasa. Komórki macierzyste to samo. PR i kasa. Nie można zbudować niczego normalnego na zgniłym, spróchniałym fundamencie pozerstwa.
Wojtek nie zbudował niczego: ani Zespołu, ani Klinicznej, Uniwersyteckiej Medycyny w Olsztynie, ani Szpitala Uniwersyteckiego z prawdziwego zdarzenia. Nauka to też fikcja. Pieniądze na badania są dawane "po uważaniu". On myli naukę z PR, mediami, rozgłosem. Tak samo zachowuje się w polityce, on nie jest politykiem tylko politykierem.
Prokuratura olsztyńska prowadzi postępowania
Jeśli postępowanie Prokuratury Regionalnej w Łodzi w sprawie eksperymentów z udziałem płodów nadal się ślimaczy, to prokuratura olsztyńska poczyniła pewne postępy w sprawach z zawiadomienia sprzed prawie roku dyrektora szpitala uniwersyteckiego Radosława Borysiuka oraz w sprawie zawiadomienia dr hab. Moniki Barczewskiej, prof. UWM.
Jak poinformował mnie rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Olsztynie „postępowanie z zawiadomienia dyrektora Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w sprawie usiłowania doprowadzenia w dniu 14 września 2021 roku w Olsztynie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem USK w Olsztynie, poprzez posłużenie się nieprawdziwymi harmonogramami czasu pracy oraz rachunkami za świadczone usługi jest obecnie w toku, wobec Moniki B. zostało wydane postanowienie o przedstawieniu zarzutu o czyn z art. 286 par. 1 kk w zb. Z art. 271 par. 3 kk; czynności procesowe z udziałem podejrzanej nie zostały dotychczas wykonane”.
„Postępowanie w sprawie zawiadomienia Moniki Barczewskiej dotyczące narażenia pacjentów USK w Olsztynie na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia, poprzez liczne zaniedbania oraz nienależyte wykonywania obowiązków przez lekarzy Łukasza G. I Radosława B., tj. O czyny z art. 160 par. 2 kk jest obecnie zawieszone – w oczekiwaniu na kompleksową opinię biegłych lekarzy”.
W Sądzie Rejonowym w Olsztynie trwa proces o zniesławienie wytoczony Monice Barczewskiej przez Łukasza Grabarczyka. Przesłuchiwani są kolejni pracownicy Kliniki Neurochirurgii USK. Rozprawy toczą się za zamkniętymi drzwiami zgodnie z art. 212 kk.
Adam Socha
Szanowny Pan
dr hab. Jerzy Przyborowski
Rektor UWM w Olsztynie
Szanowny Pan
prof. Sergiusz Nawrocki
Prorektor ds. Wydziału Nauk Medycznych UWM
Szanowny Pan
dr hab. Leszek Gromadziński
Dziekan Wydziału Lekarskiego UWM
Szanowny Pan
Maciej Kamiński
Dyrektor USK w Olsztynie
W związku z odpowiedzią dyrektora Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego (załączam), iż USK "nie jest adresatem pytań o kontrakt i konkurs na kierownika Kliniki Neurochirurgii USK, zwracam się do Panów z wnioskiem o informację publiczną:
1. Kto jest kierownikiem Kliniki Neurochirurgii USK w Olsztynie. Strona internetowa USK w jednej zakładce podaje, że prof. Wojciech Maksymowicz, a w innej, że dr hab. Monika Barczewska (załączam screeny tych stron).
2. Jeśli kierownikiem jest prof. Wojciech Maksymowicz to proszę o skan lub pdf protokołu komisji konkursowej, która rozstrzygnęła konkurs na to stanowisko.
3. Jeśli kierownikiem Kliniki Neurochirurgii USK w Olsztynie jest prof. Wojciech Maksymowicz, to kiedy wygasa jego kontrakt?
4. Jeśli ten kontrakt wygasł, to kto pełni funkcję kierownika Kliniki Neurochirurgii?
5. Kiedy wygasa kontrakt prof. Wojciecha Maksymowicza jako kierownika Katedry Neurochirurgii Wydziału Lekarskiego UWM. Ile wynosi pensum dydaktyczne prof. W. Maksymowicza i jakie przedmioty wykłada (poproszę o rozkład godzinowy).
6. Jeśli prof. W. Maksymowicz nie jest już lekarzem w Klinice Neurochirurgii, to w jaki sposób wypełni pensum dydaktyczne?
7. W jaki sposób wypełniali i wypełniają pensum dydaktyczne w latach 2020/2021/ i jak wypełniają w tym roku 2022, dr hab. Monika Barczewska, prof. UWM oraz dr Łukasz Grabarczyk, skoro nie są pracownikami USK od 2021 roku? Ile wynosi ich pensum dydaktyczne?
8. Jakie koszty generowało dla UWM zatrudnienie prof. W.Maksymowicza, dr hab. M.Barczewskiej i dr Ł.Grabarczyka za rok 2020, 2021 i 2022 (I półrocze).
Z poważaniem
Adam Socha,
Skomentuj
Komentuj jako gość