Minęła 104 rocznica uzyskania przez Polskę niepodległości, a rodacy coraz bardziej się nienawidzą. To jest nienormalne i nieprawdopodobne, że Polacy dokonują na własne życzenie zniszczenia wszystkiego, co w 1989r. odzyskali i dotychczas osiągnęli. Ten okres był absolutnie nieprzewidywalny i trudny do uwierzenia. Szczególnie dotyczy to młodego pokolenia, bo nie pamiętają czasów komunizmu w Polsce.
Z jednej strony jesteśmy narodem wspaniałym – np. ta obecna pomoc dla Ukrainy, sprawiają, że Polak czuje się dumny, a z drugiej, tak podatni na wszystkie polityczne rozgrywki, bazujące na ludzkiej nienawiści. Dlaczego sami ze sobą walczymy, czyżby w nas jest jakiś wirus nienawiści?
Liczyliśmy wtedy na solidarność międzyludzką, na wspólnotę. Nie od dzisiaj widać, że teraz na własne życzenie to niszczymy. My rodacy, bo pseudopolitycy są przewidywalni, im głównie chodzi o władzę i kasę oraz prestiż i popularność. To ludzie dość prości, profesjonalistów wśród nich niewielu, o ich dorobku zawodowym i sukcesach nie wspomnę, nie mieli pomysłu na życie, więc poszli do polityki. Stanowiska i awanse były i są po linii partyjnej lub towarzyskiej.
Patrząc na nią pragmatycznie, to niezależnie od dotychczasowych rządów, obecnie jest to dramat. Po 1989r. Polacy poddali się takiej indoktrynacji, która przekłada się na bezproduktywną i chorą nienawiść do innego człowieka. Zamiast myśleć o tym, że skoro uzyskało się takie miejsce w Europie, to fajnie byłoby to kontynuować, a nie marnotrawić dorobek tylu utalentowanych i mądrych ludzi w każdej dziedzinie.
Zwolenników tego, co się w tej chwili w Polsce dzieje, jest ok. 30% z tych, którzy głosują. Reszta jest przeciw, ale ciągle mamy blisko połowę społeczeństwa, która po prostu to olewa i nie chodzi na wybory z różnych powodów. Jest to tym bardziej groźne, bo żyjemy obok kraju, gdzie się toczy barbarzyńska wojna.
Do wyborów w Polsce coraz bliżej, więc ostatnio szefowie obozu rządzącego i totalnej opozycji prześcigają się w żenujących wypowiedziach, żartach i dygresjach, jak w filmach Barei. To co mają wspólne, to obsesja nienawiści i wrogości, mimo, że wywodzą się z ruchu społecznego „Solidarność” w czasach PRL.
Różnica między nimi jest taka, że pierwszy stara się administrować Polską już siódmy rok. Obecnie jeździ po Polsce i bajdurzy, jak przy ognisku harcerzom, zamiast mówić jak wyjść z obecnego kryzysu Polski i przyciągnąć nowych wyborców do PiS. Zdaniem szefa partii rządzącej, dzieci w Polsce rodzi się mniej, bo "młode kobiety dają w szyję". Wątpliwa sława "mądrości" prezesa PiS przekroczyła już nawet granice naszego kraju, bo Jego słowa cytowały media na całym świecie. Może dlatego, że dane na temat „dzietności” ma sprzed 20 lat, a wcześniej krytykował „zgniły Zachód” i jego kulturę, kiedy to 30 lat temu po raz pierwszy, zobaczył w Wiedniu jak żyją w wolnym świecie.
Doprowadził do tragicznej sytuacji budżetowej państwa i dużego zadłużenia Polski, co spowoduje, że PiS w przyszłym roku może stracić władzę. No chyba, że J. Kaczyński dojdzie do wniosku, że jego wizja państwa zbankrutowała i polski rząd grzecznie spełni warunki stawiane przez UE i w końcu Polska otrzyma miliardy euro w ramach KPO.
Jest to tym bardziej groźne dla Polski, że dobrej alternatywy nie ma, a państwo jest w największym kryzysie od upadku komunizmu. Trudno sobie wyobrazić sytuację, że dzięki zmianie władzy i wybraniu liberalno-lewackiego rządu na czele z szefem PO, zostaną rozwiązane wszystkie problemy Polski i Polaków.
„Drugi” jest tak dobry, że mimo nieudolności Zjednoczonej Prawicy, jego PO nie może wygrać żadnych wyborów od siedmiu lat. To dryfujący i gnijący z niemocy frustrat, który tylko gada o normalności. Mimo, że obiecywał, że nie wybiera się do Brukseli, bo stanowisko premiera RP jest dla niego największym zaszczytem, uciekł do Rady Europy dla kasy, gdzie w hańbiący sposób reprezentował interesy Polski. Obecnie nic się nie zmieniło, nadal występuje przeciwko Polsce, bo „polskość to nienormalność”, realizując wytyczne UE.
Jego cała narracja to zwyczajne bicie politycznej piany, składające się z hipokryzji, niewiedzy, szyderstwa, manipulacji i szkodnictwa. Gdyby dzisiaj doszedł do władzy ten zwodziciel, to okazałoby się, że wszystkie problemy w Polsce są z powodów zewnętrznych i niewiele da się z nimi zrobić. Przypomnę, że podczas ostatnich miesięcy rządów PO w 2015 r., sytuacja w górnictwie była tragiczna, ba nawet strzelano gumowymi kulami do górników, ale jak ostatnio powiedział D. Tusk, w sposób cyniczny, nikt nie został ranny.
Tylko mężowie stanu i wybitne jednostki o wyjątkowej dojrzałości, potrafią stanąć przed lustrem i powiedzieć samemu sobie: „Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść”, już czas postawić na młodszych, tym bardziej, że dobro Polski i Polaków jest najważniejsze. Przegrana jest wtedy, gdy próbujemy na siłę udowodnić, że wszystko jest dobrze, a fakty i liczby mówią coś przeciwnego. Teoria to jedno, a praktyka - wybory parlamentarne przed nami, realistą jestem. Ich zejście ze sceny politycznej, nie kojarzyłoby się wtedy nam, z zakończeniem karier byłych działaczy z partii komunistycznej ZSRR.
Przez 30 lat transformacji w Polsce, patologia i fatalna sytuacja m. n. w służbie zdrowia, oświacie, polskiej armii i energetyce nabrzmiewała i fundamentalnych reform nie podjęto.
Nie potrafiono zbudować chociaż jednej elektrowni atomowej, wcześniej na to nie zezwalała Moskwa. Obecnie sytuacja jest tragikomiczna lub groteskowa, bo Polacy ze Śląska jeżdżą do Szczecina i Gdańska zaopatrywać się w węgiel. W międzyczasie na elektrownię w Ostrołęce zmarnowano 1,3 mld zł, a na „modernizację polskiego górnictwa” wydatkowano bezmyślnie kilkadziesiąt mld zł.
Obecnie za energetykę odpowiada słynny minister J. Sasin, który z okazji Dnia Łącznościowca został przez podwładnego odznaczony Medalem Honorowym Poczty Polskiej (PP). Najwyższa Izba Kontroli w ub. r. za zlecenie organizacji wyborów kopertowych PP, skierowała do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez m. in. wymienionego ministra. O jego innych groteskowych pomysłach nie warto pisać.
Tak naprawdę aberracja w tym względzie nadal trwa. Obecnie w polskim rządzie, ze względu na kilka ośrodków decyzyjnych i chaos z tym związany, nikt nie wie, ile i jakie oraz gdzie, a także kto wybuduje w końcu jakieś elektrownie atomowe. Tyle jest sprzecznych informacji na ten temat w mediach, że pewnie zacznie je budować już nowy rząd przyszłego premiera D. Tuska, przy pomocy Rosji i Niemiec. Pomoc w tym względzie zadeklarował nawet towarzysz L. Miller. Mimo, że obecnie z Brukseli pobiera euro elektronicznie, a nie jak kiedyś z Moskwy w torbie, to ostatnio powiedział, że z kolegami z KE zrobi wszystko, by zablokować Polsce program atomowy.
PO i D. Tusk osobiście, na postawione zarzuty w mediach i nie tylko, że skupiają się głównie na krytyce PiS, nie oferując w zamian żadnych konkretów i planów, namiestnik UE D. Tusk oświadczył w Ostrowcu krótko i zwięźle, że w sformułowaniu „anty PiS” kryje się prawdziwy program. To jest jakaś fobia i eskalowanie konfliktu w wojnie polsko-polskiej.
Tym bardziej, że grają oni na szybkie złamanie morale Zjednoczonej Prawicy (ZP) i to jest obecnie główna linia ataku totalnej opozycji. Temu służą dziwaczne sondaże potworki, z których wynika, że PO ma już najwyższe poparcie wśród wyborców, atak jakiś szaleńców na biura posłów PiS, straszenie, że węgla, którego zakazu importu sami żądali wcześniej, nie ma i nie będzie podczas zimy, jego rozpalanie palnikiem na łopacie w telewizji TVN. Po prostu chcą wmówić środowiskom i wyborcom ZP, że już przegrali wybory oraz chcą ich zniechęcić i zepchnąć do defensywy. Do tego dochodzi żenująca postawa 30 sędziów Sądu Najwyższego, których prezydent RP powinien usunąć ze stanu sędziowskiego, osobników otwarcie odmawiających posłuszeństwo Konstytucji RP, prawu i odrzucających lojalność wobec państwa polskiego.
Ostatnio moje rozgoryczenie i niedowierzanie spowodowały wypowiedzi osób ze środowiska naukowego, w tym osób pełniących najwyższe stanowiska w państwie. Według poglądu wygłoszonego w telewizji TVN, trzeciej osoby w państwie - marszałka Senatu prof. lekarza T. Grodzkiego, rządu nikt nie zwolni z odpowiedzialności, bo jak młodzież mówi - skrót PiS, to należy tłumaczyć jako przeproście i sp…cie, odejdźcie, bo ewidentnie ten rząd sobie nie radzi. Jest to tym bardziej tragikomiczne, że politykowi temu już od ub. roku prokuratura zarzuca czyny o charakterze korupcyjnym, ale on chowa się za immunitet senatorski.
Z kolei prof. L. Balcerowicz, w głównej mierze odpowiedzialny za patologię polskiej transformacji, zapytany w TVN, jak ocenia wiarygodność premiera M. Morawieckiego, odparł, że "nie od dzisiaj oceniam jego wiarygodność nie jako zerową, tylko jako ujemną, bo on notorycznie kłamie”. Profesor będąc wcześniej ministrem i wicepremierem rządu zapomniał chyba, o podstawowych zasadach jakie obowiązują w korporacjach, ale to chyba nie obowiązuje byłego członka partii komunistycznej.
Za pierwszych rządów PiS w 2005r., J. Kaczyński, jak sam powiedział, chciał postawić na profesjonalistów. Ponieważ ten model administrowania państwem się nie sprawdził, bo nie chcieli oni realizować wizji jego partii, postanowił więc obecnie postawić na ludzi wiernych jego partii. Najważniejsza jest ich lojalność, a kompetencje na dalszym planie.
To jest kolejna patologia, bo Polski już nie stać na amatorszczyznę drugorzędnych intelektualistów, polityków, dziennikarzy i ignorantów. Czas zakończyć wojnę polsko-polską. Ojczyzna jest w wielkim kryzysie, konieczna jest radykalna rewizja naszej potencjalnej drogi rozwoju. Pierwszym warunkiem jest m.in. mobilizacja elektoratu ZP przed najbliższymi wyborami, drugim, wybór autentycznych i kompetentnych, a nie fikcyjnych liderów, na każdym szczeblu władzy oraz zakaz pełnienia funkcji w parlamencie ponad dwie kadencje, a także łączenie stanowiska ministra z funkcją posła.
Zbigniew Lis
14 listopada 2022r.
PS. Miesięcznik „DEBATA”, obchodzi 15-lecie powstania, a od paru lat towarzyszy mu portal internetowy. Ich twórcom składam gratulacje i życzę dalszych sukcesów. Przeciwnością jest portal OPINIE OLSZTYN, który na swojej stronie nawet nie poinformował, że w Olsztyna będzie spotkanie z J. Kaczyńskim, bo szef portalu obraził się na prezesa PiS, za to, że na czele PiS w regionie stanęła poseł I. Arent. To jest cyniczne i małostkowe, wręcz dziecinne.
Skomentuj
Komentuj jako gość