Obecna katastrofa ekologiczna na Odrze spowodowała zatrucie ponad 200 ton ryb. Tak naprawdę, ona wcale nie zaskoczyła ekspertów, tylko obnażyła skalę patologii, niewydolności i niekompetencji oraz braku koordynacji w funkcjonowaniu administracji publicznej w Polsce (rządowej i samorządowej).
Mało tego, nawet największa katastrofa Smoleńska w 2010 r., nie spowodowała radykalnych i fundamentalnych zmian w funkcjonowaniu administracji publicznej w kraju. Ta patologia i bezład nadal trwają, począwszy od początku transformacji (1990r.). Sposób i efekty reform organów i instytucji publicznych (służba zdrowia, oświata, obrona i bezpieczeństwo, energetyka) i spółek Skarbu Państwa, przeprowadzonych, przez wszystkie dotychczasowe rządy, był i jest gorszy, od patologii i toczących ich wcześniej chorób.
Świadczy o tym fakt, że w Polsce obecnie obowiązuje aż pięć ustaw dot. ochrony środowiska i były one kilkadziesiąt razy zmieniane, prawie jak poprawki do konstytucji USA. Są to ustawy: prawo ochrony środowiska z 2001r., o ochronie przyrody z 2004r., prawo wodne z 2017r., o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i odprowadzaniu ścieków z 2001r. oraz prawo geodezyjne i górnicze z 2011r. Mimo tego absurdu to, najważniejszym chyba elementem w ochronie środowiska, jest brak w większości gmin (2477) aktualnych miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Decydują one nie tylko o ochronie środowiska i procesach inwestycyjnych, ale i o całym ładzie przestrzennym w kraju, który jaki jest wszyscy widzimy.
Naczelnym organem w ochronie środowiska jest Minister Klimatu i Środowiska i jego ministerstwo, do tego dochodzą Główny Inspektorat Ochrony Środowiska (GIOŚ) oraz PGW Wody Polskie.
Instytucjami ochrony środowiska jest Państwowa Rada Ochrony Środowiska (30 członków) oraz PRO Przyrody (do 40 członków), a także Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW). O tych organach i instytucjach, ich kompetencjach, koordynacji, efektywności i skuteczności działania, większość społeczeństwa przekonała się wiele razy, szczególnie podczas powodzi.
W Europie i Polsce mamy ogromne zmiany klimatyczne i brak monitoringów zrzucania ścieków do jezior i rzek (zlewni), a także skandaliczny brak i na niskim poziomie edukacja ekologiczna społeczeństwa.
Wystarczy pójść na wycieczkę lub spacer, wzdłuż rzek i jezior w Polsce. Zobaczymy tam całą „twórczość i pomysłowość” naszych rodaków, kultywowanych jeszcze od czasów PRL przez ich dzieci i wnuki. Z tą tylko różnicą, że wtedy mniej wyrzucano opakowań z tworzyw sztucznych, bo były one również towarem deficytowym, czyli wielokrotnego użytkowania (np. pety po coca coli i torby ze znanym logo).
Od zawsze udręką było i jest nielegalne budownictwo letniskowe w miejscach zakazanych oraz nielegalne pomosty, przystanie, ostrogi i kanały na jeziorach i rzekach. Zagrodzone przejścia wzdłuż brzegów jezior, przez właścicieli przyległych do wód działek, nie dość, że są utrudnieniem dla dojazdu służb ratowniczych, to są również nielegalne. Przyległe nieruchomości często są bez kanalizacji lub do nich nie podłączone, a szamba na nich, są często nieszczelne. SP z nielegalnych dzierżaw traci duże dochody. Świadczy to o fatalnym i nieskutecznym działaniu państwowego nadzoru budowlanego i organów wymiaru sprawiedliwości w walce z nielegalnym budownictwem letniskowym (nakaz rozbiórek i sankcje karne).
Katastrofy związane z klimatem i ekologią nie są nowością w kraju.
Mieliśmy przecież „powódź stulecia” w 1997 r., która spowodowała śmierć 56 osób i straty szacowane na 3,5 mld $. Cyklicznie, co parę lat występują również powodzie, szczególnie na południu kraju i Żuławach Wiślanych (depresja). Za czasów rządów PO i PSL w 2009 r. na rzekach Bug i Narew zebrano 200 ton śniętych ryb. Służby odpowiedzialne za ten stan, jednak nigdy nie zrobiły żadnych raportów, badań i analiz na temat tej katastrofy, jednak ówczesna opozycja nie wykorzystała jej do walki politycznej, tak jak obecnie robi to KO, po zatrucia Odry.
Totalna opozycja, sytuację największych zagrożeń dla Polski od czasów II wojny światowej, z jeszcze większą determinacją i wściekłością wykorzystuje do wojny „polsko-polskiej”, wg zasady, im gorzej dla Polski, tym lepiej dla opozycji. Jest to tym bardziej niebezpieczne, bo nadal trwa barbarzyńska wojna za naszą wschodnią granicą od 2014 r.
Skażenie Odry pokazało nam, że system ochrony środowiska w kraju jest źle skoordynowany, tonie w chaosie kompetencyjnym, komunikacja pomiędzy instytucjami okazała się fatalna, a alarmy wędkarzy i obywateli nie były wysłuchane lub trafiały w próżnię. Dzieje się to w sytuacji, gdy w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, oprócz szefa, zatrudnionych jest aż siedmiu wiceministrów i dyr. generalny. W innych instytucjach wcale nie jest lepiej z tą biurokracją, ale o tym poniżej.
Rządowe Centrum Bezpieczeństwa
Do zadań Rządowego Centrum Bezpieczeństwa (RCB) należy m. in. przeciwdziałanie sytuacjom kryzysowym w kraju, a gdy do nich dojdzie, skuteczne usuwanie ich skutków. W tym celu RCB zapewnia obieg informacji pomiędzy Premierem i Radą Ministrów, ministrem kierującym działem administracji rządowej, wojewodą, starostą i wójtem. Wymienione organy działają przy pomocy Centrów Zarządzania Kryzysowego (CZK), z wyjątkiem gmin, gdzie CZK nie są obligatoryjne. RCB zapewnia także obieg informacji między krajowym i zagranicznym organem zarządzania kryzysowego. To wynika z przepisów ustawy o zarządzaniu kryzysowym z 2007 r.
Jak było w rzeczywistości z funkcjonowaniem i kompromitacją RCB oraz ustaleniem przyczyn i odpowiedzialnych za katastrofę na Odrze, wszyscy rodacy czytali i widzieli, nie dowierzając kłótni między władzą i opozycją oraz temu chaosowi, dezinformacji i manipulacji ze strony rządu. Doszło nawet do tego, że wiceminister z partii min. Ziobry, podważał i krytykował decyzje personalne premiera M. Morawieckiego (odwołał szefa Wód Polskich i GIOŚ). Żeby było śmieszniej, do tego celu na szczeblu rządowym powołano już kilka sztabów i komisji, a słynny Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny, nie chciał być gorszy i też powołał zespół prokuratorów śledczych. Mimo upływu już ponad trzech tygodni, to nadal nie wiadomo, co było przyczyną skażenia Odry i kto jest odpowiedzialny za nie.
Kary i inne sankcje za o wiele cięższe przestępstwa popełnione przez urzędników w kraju, rzadko się zdarzały, tym bardziej nie zapadną obecnie za skażenia środowiska. Nie mamy systemu monitorowania zrzucania zanieczyszczeń do różnych zlewni, nie mówiąc już o monitorowaniu innych zagrożeń w kraju.
Zgodnie z prawem wodnym do rzek i jezior mogą być wprowadzane tylko oczyszczone ścieki bytowe, komunalne lub przemysłowe. W decyzji o pozwoleniu wodno-prawnym nakłada się na podmiot szereg warunków i obowiązków, w tym określa się najwyższe dopuszczalne wartości stężeń substancji zanieczyszczających, jakie występują w danych ściekach.
Główny Inspektorat Ochrony Środowiska
GIOŚ podlega Ministrowi Klimatu i Środowiska, a w jego strukturze organizacyjnej jest aż osiem departamentów, dwa laboratoria badawcze, biuro dyr. generalnego i zespół ds. kontroli i audytu. Nadzoruje on 16 Wojewódzkich Inspektoratów Ochrony Środowiska (WIOŚ), które z kolei mają jeszcze swoje delegatury w 34 miastach. Podlegają mu również Regionalne Wydziały Monitoringu Środowiska (15).
WIOŚ jest instytucją działającą w ramach zespolonej administracji Wojewody, który jest przedstawicielem rządu w terenie i w jego imieniu wykonuje zadania i kompetencje Inspekcji Ochrony Środowiska. Żeby było śmieszniej, na szczeblu wojewódzkim jeszcze funkcjonuje 16 departamentów ochrony środowiska w urzędach marszałkowskich (administracja samorządowa). Mamy jeszcze 16 oddziałów WFOŚiGW, które są samorządowymi osobami prawnymi. Podlegają one Narodowemu Funduszowi Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który z kolei jest państwową osobą prawną, w rozumieniu ustawy o finansach publicznych. Ich organami są, a jakże dobrze opłacane rady nadzorcze i zarządy.
Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie
PGW Wody Polskie, jest organem państwowym od 2018r., nadzorującym wody Skarbu Państwa i podlega Ministrowi Infrastruktury, nie wiedząc czemu, nie Min. Ochr. Środowiska. Kieruje nim prezes i czterech jego zastępców oraz dyrektorzy 11 Regionalnych Zarządów Gospodarki Wodnej oraz Zarządów Zlewni, Nadzorów Wodnych, a także dwóch Urzędów Morskich.
Po zatruciu Odry jednostka ta przeprowadziła kontrolę odprowadzenia ścieków i odpadów do rzek w kraju, a jej wyniki nie są zaskoczeniem i są zatrważające. Wykazały one ponad 17 tys. problematycznych urządzeń je odprowadzających, w tym ponad 5 tys. na Odrze, do tego tysiące wylotów ścieków (bez ww. decyzji).
Nie ma co się dziwić, że administracja publiczna znów nie stanęła na wysokości zadania, skoro ostatnio skompromitowały się nawet służby specjalne (profesjonaliści, nie politycy amatorzy), na czele z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Umożliwiły one mianowicie „tajemniczą śmierć polskiego handlarza bronią w Tiranie”. Od Ministerstwa Zdrowia, nieboszczyk otrzymał ponad 150 mln zł zaliczki na dostawę trefnych respiratorów, podczas epidemii Covid i nie zdążył wywiązać się z umowy, bo jest na tamtym świecie. O liczbie zatrudnionych w ww. instytucjach ochrony środowiska i poniesionych kosztach przez podatników, nie udało mi się uzyskać informacji, bo to tajemnica ustawowo chroniona.
W walce ze skutkami skażenia Odry najlepiej wypadli wędkarze i wolontariusze oraz jak zwykle strażacy, w przeciwieństwie do rządzących, totalnej opozycji i partii zielonych europosłanki dr Sylwi Spurek.
Zbigniew Lis,
Emerytowany samorządowiec z WiM, bezpartyjny
26 sierpnia 2022r.
Skomentuj
Komentuj jako gość