„Mam wrażenie, że to jest wataha psów, która otoczyła biednych, słabych ludzi. Śmiecie. To nie są ludzkie zachowania. Trzeba mówić wprost. To antypolskie zachowanie. Ci żołnierze nie służą państwu polskiemu. Przeciwnie – plują na te wszystkie wartości, o które walczyli pewnie ich rodzice albo dziadkowie”
Te słowa Władysława Frasyniuka wzburzyły wiele osób. Mniemam, że nie wszystkich, bo… jeżeli taki autorytet jak on to wypowiada, to chyba musi mieć rację. Warto jednak zwrócić uwagę na sprawę, której Frasyniuk nie rozumie bądź nie chce zrozumieć. Wyzywanie ludzi ze Straży Granicznej - to tak jakby mieć pretensje do kija bejsbolowego, którym okłada tępy zbir, a nie mieć pretensji do tegoż właśnie przygłupiego łysonia z kijem.
Straż Graniczna musi wypełniać rozkazy i polecenia jakie otrzymuje od swoich przełożonych (dowódców). Analiza tychże rozkazów przez stojącego na posterunku strażnika, który dodatkowo nie zna wszystkich kontekstów sytuacji, byłaby co najmniej paradoksalna jeżeli nie paranoidalna. Czy to znaczy, że p. Frasyniuk (przecież legenda „Solidarności”) nie rozumie tej prostej zależności?
Nie podejrzewam go jednak o głupotę. Ale wówczas rodzi się jeszcze gorsze przypuszczenie – że jest prowokatorem! Rzucając takie wyzwiska tworzy w głowach wielu ludzi przestrzeń na komentarze w tej sprawie. Nie łudźmy się - większość ludzi widząc dziejącą się wokół siebie rzeczywistość - nie ma wyrobionego zdania w danej sprawie (hmm… w bardzo wielu sprawach!), i… dopiero „właściwy” pogląd może im podrzucić tzw. autorytet.
Stada autorytetów hodowane są dzisiaj w poszczególnych środowiskach wokółtelewizyjnych z tego względu, że telewizje to jednak nadal najbardziej wpływowy środek masowego przekazu. Ale, uwaga! Tylko dla osób w średnim i w starszym wieku… bo młodzież gremialnie przechodzi na Internet, a tam są nieco inne autorytety, nieco inne „treście” i inne standardy, którymi kieruje się młodzież.
Najdziwniejsze, że te wszystkie stada autorytetów telewizyjnych nie przenikają się nawzajem...
A kiedy słyszę takie opinie p. Frasyniuka (i sporo podobnych od innych osób) to przychodzi mi do głowy tylko jedna myśl. A właściwie apel:
- Zostawcie w spokoju żołnierzy ze Straży Granicznej! Pozwólcie wypełniać im swoje obowiązki! Przecież macie możliwość działania na wyższym poziomie. I tam działajcie. Chociaż spróbujcie działać! Zamiast, jako poseł, tarzać się w trawie w obecności żołnierzy SG – poświęciłbyś czas na zorganizowanie większej grupy parlamentarnej… może to odniosłoby większy efekt. A tak – co mamy myśleć o naszym Sejmie?
Bardzo podobny przypadek, a właściwie kilka przypadków, ale dotyczących jednego posła ...
Kilkakrotnie widziałem na filmach w Internecie przemowy posła Grzegorza Brauna do kija bejsbolowego (czytaj: do policji, która wypełniała swoje obowiązki). W dniu 24.X.2020 w trakcie demonstracji autorytatywnie powiedział przez megafon w stronę policji, że:
„Rozkazy, które dzisiaj wykonujecie są bezprawne. Macie prawo nie podporządkowywać się takim rozkazom. Dziś jesteście uczestnikami bandyckiego napadu na własny naród.”
W dniu 16.01.2021 roku tak mówił do policjantów:
„Wasze czynności wobec jednego z uczestników odbieram jako prowokację. Proszę tego nie robić! Proszę od tego odstąpić!”
Apelowanie posła kierowane do policjantów, by nie wykonywali rozkazów swych przełożonych jest niepoważne i karygodne. Pomijam już aspekt świadomości posła, czy zdaje on sobie sprawę, iż rozmawia z „kijem bejsbolowym”, a nie z decydentami. Policja ma wykonywać rozkazy – bo od tego jest i kwita. Nawet nie próbuję wyobrazić sobie sugestii posła Brauna. Musiałbym przyjąć, że przed akcją porządkową oddział policji zbiera się i dyskutuje nad apelem posła i potem rozstrzyga (głosowaniem?) czy rozkazy wydane przez przełożonych są bezprawne czy też należy je wykonać. Przecież to czysta paranoja!
A przypominacie co działo się podczas tzw. „Strajku Kobiet”? Kto namawiał, by spisywać nazwiska policjantów, żeby ich później rozliczyć? Czym to mogło grozić? To także posłowie, którzy według swych kompetencji mogą takie sprawy przenieść na poziom Sejmu. Czy nie chcą, czy nie mogą, czy nie wiedzą?
Oczywiście - te wnioski zapewne by upadły i oni o tym wiedzą, ale… takie są mechanizmy demokracji...
Tylko jedna myśl-apel przychodzi mi do głowy:
- Odczepcie się od policji! Zostawcie policję w spokoju! Oni wypełniają swoje obowiązki! Nawoływanie policji przez POSŁA do niewykonywania rozkazów przełożonych – jest haniebne i deprawujące. Tym bardziej, że wiele osób wpatrzona w „autorytet” posła – uważa, że on ma rację...
Jakże inaczej wygląda reakcja posła Janusza Korwin-Mikke w bardzo podobnej sytuacji. Zapytany przez dziennikarkę dlaczego nosi maseczkę, mimo że jest wielkim sceptykiem t.zw. „pandemii” odpowiedział, że w Sejmie zakłada, ponieważ (uwaga!) władzę tam ma pani Marszałek i ona może wydać polecenie, by wydalić kogoś, kto nie podporządkuje się jej poleceniom porządkowym. A on, jako poseł, nie ma zamiaru szarpać się ze Strażą Marszałkowską. A to właśnie Straż usuwała by go z sali sejmowej.
Swoją drogą, pewnie to jest zauważalne, ale z pewnym dystansem a nawet lekceważeniem wyrażam się o tzw. autorytetach. Muszę wytłumaczyć dlaczego… przede wszystkim to brak porozumienia pomiędzy autorytetami… Nie ma wspólnej płaszczyzny rozmów na kontrowersyjne tematy, które mogłyby wiele wyjaśnić i pomóc. A przecież kiedyś była dość udana próba dyskusji dwóch adwersarzy, jednego z lewicy i drugiego z prawicy.
To było w TVP Historia gdzie Sławomir Sierakowski – wówczas redaktor naczelny „Krytyki Politycznej” - i Rafał Ziemkiewicz próbowali w spotkaniu przed kamerami (nazywało się to: „Pojedynek”) przekonywać do swoich racji argumentami, starając się trzymać emocje na uwięzi. Kontynuacja tej audycji została wstrzymana. I nie wiem dlaczego. Nie chce mi się wierzyć, że któremuś z adwersarzy po prostu zabrakło argumentów.
I jeszcze jedno… Przykład jak niebezpieczna i stresująca jest praca w policji.
Kilka lat temu policyjni antyterroryści próbowali zatrzymać ludzi włamujących się do bankomatu. Bandyta zaczął strzelać do funkcjonariuszy z Kałasznikowa zabijając jednego i raniąc trzech. Bandyta zginął zastrzelony przez policjantów. Prokurator potrzebował DWÓCH LAT, żeby stwierdzić, że policjanci nie przekroczyli swoich uprawnień używając broni.
Wyobraźcie sobie: dwóch lat !
A my się dziwimy, że policjanci boją się używać przemocy w celu utrzymania prawa i obrony siebie i innych. Nie dziwcie się, jeżeli brakuje chętnych do pracy w policji. Mając przeciwko sobie nie tylko prokuratorów ale i posłów – trzeba mieć dużo samozaparcia, żeby zostać „gliną”! I do tego dobrym „gliną”!
Marian ZDANKOWSKI
Skomentuj
Komentuj jako gość