Tylko nieliczni związani z opozycją zrozumieli co się stało 12 lipca? Do nich należy Jacek Żakowski. Reszta jako winnego czwartej już z kolei porażki Platformy wskazali TVP Kurskiego i pozostałych kandydatów, bo nie wezwali przed II turą do głosowania na Rafała Trzaskowskiego.
To przypisywanie TVP zwycięstwa Andrzeja Dudy rozpoczął już w wieczór wyborczy Bronisław Komorowski u Moniki Olejnik, a za nim powtarzają to setki polityków i publicystów związanych z „totalną opozycją”. Mówi to polityk, do którego jako prezydenta RP, do Pałacu Prezydenckiego, przyjechały wszystkie stacje telewizyjne, by na rozkaz z „centrali” nie włączyć kamer i nie transmitować jego przesłuchania przez prokuratora. Jedynie dzięki transmisji via komórka Michała Rachonia z mikroskopijnej TV Republika mogliśmy je zobaczyć.
W sztabie Komorowskiego pracowały wówczas wszystkie główne stacje telewizyjne: TVP, TVN24 i Polsat News. Duda miał niszową TV TRWAM i liczoną w kilku tysiącach odbiorców TV Republika, a mimo to wybory wygrał. Zgadzam się z Kataryną, że Kurski prymitywnymi atakami na Trzaskowskiego raczej odstręczał niezdecydowanych wyborców, a nie ich pozyskiwał.
Oprócz „TVP Kurski” jako winnych porażki Trzaskowskiego wskazuje się na Hołownię, Kosiniaka-Kamysza, Biedronia, bo gdyby zdecydowanie stanęli za Trzaskowskim i kazali głosować na niego, to „ostatnia nadzieja opozycji”, by wygrała. Ale przecież miażdżąca większość ich wyborców zagłosowała na Trzaskowskiego, nawet 60% proc. elektoratu Bosaka na niego zagłosowało!
Niemal wszyscy "totalni" myślą i czują tak jak Lis, który na Twitterze cytuje wulgarne wpisy uderzające w PiS. "Skoro naród chce wschodu, zamordyzmu, despotyzmu i rządów paranoicznego satrapy, to akurat to życzenie zostanie spełnione" - napisał. Lis przekonywał również, że wybory zostały "przekręcone" i były nieuczciwe.
Celnie skomentował tę postawę Włodzimierz Czarzasty:
– Jeżeli pan słyszy codziennie od wyznawców, bo to nie są zwolennicy, to są wyznawcy jak w jakiej ortodoksyjnej religii, jak pan nie zagłosuje na tego, to jest pan straszny, powinien pan wyjechać z kraju, jak pan dzień po wyborach słyszy nawoływanie od tych ludzi o niekupowanie polskich produktów od rolników, bo oni głosowali na PiS, to czy pan nie uważa, że tacy faceci jak pan Lis dostali szajby? Przecież to jest szajba – podkreślał Włodzimierz Czarzasty w programie Onetu. Lider Lewicy podkreślił, że ludzie potrzebują dialogu i szacunku. – Ludzie nie lubią rozmawiać na kolanach z przystawionym moralnym pistoletem do czoła – podkreślał polityk.
Taka opozycja, z taką oceną rzeczywistości na pewno nie wygra wyborów parlamentarnych z PiS w 2023 roku.
Prawda jest taka, że Trzaskowski był bardzo blisko wygranej, przekonania tych około pół miliona wyborców, których więcej miał Duda. Wystarczyło pojechać do Końskich, mimo że pytania i pytający byli ustawieni. Tak jak król Niemie
c Henryk IV poszedł pieszo do Canossy, by upokorzyć się, wyznać swą skruchę i uznać swój błąd przed Papieżem. Do Końskich należało pojechać, ukorzyć się przed wyborcami PiS-u i przeprosić za „państwo ciepłej wody” dla swoich.
Wystarczyło też, żeby celebryci „totalnej opozycji” zamknęli na klucz laptopy, ale nie wytrzymali i po raz milionowy wyrazili swoją pogardę i obrzydzenie wobec elektoratu PiS. „Gwoździem do trumny” Trzaskowskiego stał się w czasie ciszy wyborczej „ruch ośmiu gwiazdek”, czy upajanie się napisem „jeb.. PiS”.
Tylko dosłownie pojedynczy publicyści po stronie „totalnej opozycji”, po kolejnych przegranych wyborach włączyli rozum i wyłączyli emocje. Do nich należy publicysta Jacek Żakowski. Przed wyborami uważał, że do wygrania z PiS trzeba partię Jarosława Kaczyńskiego przelicytować w obietnicach socjalnych, z pełną świadomością, że obietnice te będą nierealne do spełnienia, bo Polska skończyłaby jak Wenezuela. Ale i tą drogą poszedł Trzaskowski obiecując „10 tys. zł na każde gospodarstwo domowe” (30% budżetu Polski), a jego żona dorzuciła 200+ dla matek-emerytek, za każde urodzone dziecko (ok. 40 mld zł). „Te „gruszki na wierzbie” nie mogły chwycić, bo obiecujący je byli NIE-WIA-RY-GODNI”, a elektorat PiS-u poczuł, że po raz n-ty jest traktowany przez liberałów jak stado baranów.
Teraz Żakowski na wp.pl napisał, że już ma dość takiej opozycji, która ciągle przegrywa i wymyśla po raz kolejny alibi dla swoich klęsk. Pyta polityków Platformy: „Dlaczego pozornie lepiej wykształcona, młodsza, zamożniejsza, mniej zaściankowa, bardziej racjonalna część polskich wyborców przegrywa?”. Dodajmy, przegrywa z polską chłopsko-robotniczą? Dlaczego właściciele firm przegrywają z robotnikami, mimo że wielu z nich obiecało, za głos na Trzaskowskiego podwyżki i premie?
Popatrzcie na te dane:
W Polsce od przejęcia władzy przez PiS w 2015 roku:
• ubóstwo skrajne spadło z 6,5 proc. do 4,2 proc (2019),
• ubóstwo relatywne z 15,5 do 13 proc. (2019),
• płaca minimalna wzrosła z 1750 do 2600 zł (2020),
* bezrobocie rejestrowane spadło z 9,7 do 5,5 proc. (w 2020 roku tuż przed wybuchem pandemii, dziś przekracza 6 proc.), (a nie wzrosło w ostatnim czasie o 1 milion, jak twierdził na wiecu Trzaskowski, a sąd uznał, że "w ostatnim czasie" oznacza od początku III RP).
* realny dochód najuboższych 20 proc. społeczeństwa wzrósł w latach 2015-2019 aż o 48 proc.
Takie są fakty. Co dało państwo turbokapitalizmu milionom z najniższych warstw społeczeństwa? Zrobiło z nich pariasów. Jedyną szansą na polepszenie swojego losu była emigracja zarobkowa. Z mojej najbliższej rodziny 8 młodych kuzynek i kuzynów wyemigrowało, bo wegetowali, za nędzne zarobki nie byli w stanie się usamodzielnić i założyć rodziny. A jedyną radę jaką słyszeli ze strony liberałów było: „weź kredyt i załóż firmę, albo wyjedź”. Kredytu by nie dostali, bo nie mieli wiarygodności kredytowej, więc wyjechali.
Jednak to co było najgorsze w „państwie Tuska”, to pogarda sytych i bogatych do milionów, z których wyzysku żyła 10 proc. społeczeństwa. Reszcie miały wystarczyć „mirabelki i szczaw”.
Polska potrzebuje mądrej opozycji. Widać bowiem gołym okiem, że obóz władzy będzie się coraz bardziej degenerował, bo taka jest logika państwa klientelistycznego.
Na jaką opozycję zagłosuję, a jaka opozycja nie ma u mnie i u milionów wyborców szans?
Nie ma u mnie szans program, „żeby było tak, jak było”. Nie ma u mnie szans „totalna opozycja”, która gotowa jest zniszczyć własne państwo, byle tylko zemścić się na PiS-ie. Ci ludzie są nie tylko w moich oczach doszczętnie skompromitowani i niewiarygodni. To jak niepoważnie traktowali państwo za czasów swoich rządów do dzisiaj przyprawia mnie o dreszcze. To byli chłopcy w krótkich majteczkach, którym się wydawało, że wszystko załatwi za nich „niewidzialna ręka rynku”, a oni mogą „haratać w gałę”, a po meczu spędzać czas przy dobrym winie i cygarach. Tylko, że ten „rynek”, był wolny tylko dla swoich, a ręka była niewidzialna tylko dla przedsiębiorców bez układów. W PO jest „za dużo sytych kotów, za mały głód sukcesu”, jak ocenił Michał Danielewski w OKO.press.
Rafał Trzaskowski ogłosił w Gdyni powołanie ruchu obywatelkskiego "Nowa Solidarność". Mam poważne wątpliwości, czy wie co mówi? Czy wie, czym był ruch Solidarności, jak i kto go zniszczył? Niech przeczyta najpierw "21 tez Solidarności" Zbigniewa Gluzy i odpowie, czy podpisuje się pod nimi". "Tezy" do przeczytania TUTAJ. Na razie to wygląda na to, że nakręca pan samorządowców związanych z PO na bunt przeciwko rządowi a nie na próbę odrodzenia ideałów Solidarności. Czy hasłem "Nowej Solidarności" będzie "j**** PiS"? Telewizje pokazały (ja to widziałem w TVN24) zbliżenie na członka Pana ruchu obywatelskiego w maseczce właśnie z takim napisem.
Panie Rafale, niech Pan obejrzy film ze swojego wieczoru wyborczego w Warszawie i wiecu Andrzeja Dudy w Pułtusku. Niech Pan się zastanowi i głęboko przemyśli, dlaczego na Pana wiec przyszedł tylko 1 (słownie jeden) wyborca z flagą narodową, a na wiecu w Pułtusku było morze polskich flag? W Polsce nie wygra opozycja, która nie utożsamia się z Polską i jej tradycją, która Polską gardzi i uważa jej historię za powód do głębokiego wstydu, a naród postrzega jako "ciemnogród" i "faszystów". Jeśli wyborcy nie poczują, że jest Pan dumny z tego, że jest Pan Polakiem, nie ma Pan szans.
Jacek Żakowski mądrze radzi, żeby opozycja wyłoniła swoich liderów oddolnie, tak jak zrobiła to opozycja w Budapeszcie. Napisał on:
"Trzeba zacząć niemal od początku. Czyli od reprezentacji. Ostatnio wygląda ona z grubsza tak, że Grzesiek czy Włodek wstawiają na listę Kazimierza Michała albo Annę Marię i straszą nas, że jak ich nie poprzemy, to wygra ktoś jeszcze gorszy. Tak działając, opozycja nie wygra przenigdy (…). W tych wyborach opozycja organizowana "od góry" osiągnęła maksimum swoich możliwości. I mimo pełnej mobilizacji, do zwycięstwa zabrakło jej przynajmniej pół miliona głosów. Podobnie od lat przegrywała opozycja węgierska. Aż wreszcie pod wpływem międzynarodowych ekspertów od demokracji zdecydowała się zmienić formułę. W Budapeszcie, na próbę, zrobiła powszechne opozycyjne prawybory. Każdy mógł kandydować i każdy mógł głosować. Kampania prawyborcza obudziła energię. Do punktów głosowania ustawiły się długie kolejki. W rezultacie, w prawdziwych wyborach Budapeszt dotychczas rządzony przez ludzi Orbána, już w pierwszej turze wybrał opozycyjnego mera, zwycięzcę prawyborów. Udało się nie tylko dlatego, że wybrano kandydata odpowiadającego mieszkańcom, a nie partyjnym bossom”.
Drogi Jacku (zwracam się po imieniu, bo jesteśmy po imieniu, byliśmy w jednej grupie na studiach). Twój mądry postulat nie może być jednorazowym aktem. On musi się stać trwałym elementem ładu konstytucyjnego. Jeśli chcesz serio naprawić państwo to trzeba zacząć od Konstytucji. Prezydent Andrzej Duda zmarnował konstytucyjny moment związany ze 100-leciem niepodległości Polski i nie wykonał swojego głównego zadania – naprawy ustroju państwa. Obecna kwaśniewska konstytucja, której tak bronicie nie zawiera trójpodziału władz, ale główny jej błąd polega na tym, że przypomina konstytucję PRL, w której PZPR kierowała, a rząd rządził. To konstytucja jest winna temu, że mamy ustrój, który rodzi partie wodzowskie i wodza. Poprzednio cała władza była w rękach szefa Platformy Tuska, teraz jest w rękach prezesa Kaczyńskiego. Taka jest logika polskiego ustroju. W kampanii wyborczej jedyny kandydat, który zgłosił w programie propozycje zmian ustrojowych, to był Krzysztof Bosak.
Zagłosuję na opozycję, która wpisze do swojego programu zmianę konstytucji, przywrócenie w Polsce trójpodziału władzy, zabranie jej z rąk partii i jej szefa i oddanie jej parlamentowi, czyli emanacji narodu.
Oczekuję od opozycji odpartyjnienia państwa, odbudowy korpusy służby cywilnej służącej państwu a nie partii, określenia , jak w USA, liczby stanowisk politycznych w państwie, które będą obsadzać działacze partyjni.
Oczekuję od opozycji programu odbiurokratyzowania państwa, uwolnienia go od armii urzędników, np. poprzez likwidację powiatów, stworzonych tylko po to, by dać etaty swoim.
Zagłosuję na opozycję, która potraktuje mnie, jako wyborcę poważnie i zaproponuje uczciwą rozmowę o stanie państwa i co w nim trzeba naprawić, by stała się Res Publiką ludzi, jak powiedziała Kinga Duda w wieczór wyborczy, „którzy nie boją się wyjść z domu i są równi wobec prawa, bez względu na religie, kolor skóry, stan majątkowy, wykształcenie” i nie będzie za to wyzywana od „Nazi Barbie" (Lempart).
Czekam na poważną rozmowę na temat stanu służby zdrowia, i oświaty. Zagłosuję na opozycję, która nie będzie jedynego remedium w naprawie oświaty i służby zdrowia widziała w dosypaniu kolejnych miliardów, bez zmian strukturalnych (np. zniesienia Karty Nauczyciela i wprowadzenia bonu edukacyjnego).
Oczekuję wymiaru sprawiedliwości, który służy narodowi. Wiecie dlaczego do wyborców PiS-u kompletnie nie trafiały wasze wiece pod sądami, palenie świeczek? Bo sądy naprawdę były silne wobec słabych i słabe wobec silnych. Tak jak to lapidarnie ujął w Tczewie Neumann „sądy naszych nie skrzywdzą”.
Nie zagłosuję na opozycję, która będzie straszyć, że wszystkich sędziów powołanych za czasów Ziobry wyrzuci z zawodu. Sędziowie nie mogą sami się wybierać i sami się kontrolować. Chcę pójść do sądu z głębokim przekonaniem, że będę sądzony za mój czyn, a nie za moje sympatie polityczne, stan majątkowy i wpływy.
Oczekuję od opozycji odebrania mediów publicznych partii i oddania ich społeczeństwu. Uczciwe, wiarygodne media publiczne nie mogą mieć twarzy tak Kurskiego, jak i Lisa.
Zagłosuję na opozycję, która nie funduje Polsce „rewolucji gender” i terroru „poprawności politycznej”.
Oczekuję od opozycji określenia racji stanu państwa i obrony jej zagranicą wraz z rządem. Załatwiania naszych spraw w Polsce, nie niszczenie wizerunku Polski na arenie międzynarodowej.
Zagłosuję na opozycję, która odrzuci język pogardy do wyborców PiSu. Nigdy nie zagłosuję na polityków upajających się hasłem „j**** PiS”.
Adam Socha
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
PS. Wyjeżdżam na tydzień na urlop pod namiot. Nie mam zasięgu
Skomentuj
Komentuj jako gość