Prof. Włodzimierz Gut, wirusolog, doradca Głównego Inspektora Sanitarnego, w rozmowie w Mediach Narodowych, wystąpił w maseczce założonej na brodę. Powiedział, co sądzi na temat wprowadzonego w Polsce nakazu zakrywania nosa i ust. Prof. Gut wykpił argumenty przedstawiane przez ministra.
– Ubawiłem się, kiedy przeczytałem, że maseczkę zakłada się po to, żeby osoba bezobjawowa chora kaszląc nie zaraziła kogoś innego. W tym momencie zaczynam się dobrze bawić, bo jeżeli bezobjawowa, to nie chora, jeżeli kaszle to objawowa, a jeżeli zdrowa, to nie zarazi – powiedział śmiejąc się.
Stwierdził też, że przy tak niskiej liczbie zakażeń szansa na spotkanie w Polsce osoby z koronawirusem jest bardzo mała, a zakażenie jest możliwe dopiero dzień lub dwa przed wystąpieniem objawów. Zatem osoby, które przejdą całą infekcję bez objawów, raczej nie mają szans nikogo zarazić, ponieważ wirus w ich organizmie nie namnożył się w wystarczającej ilości - powiedział prof. Gut.
Prof. Gut wyjaśnił też, że każdą maseczkę powinno się zdjąć po 20 minutach i zutylizować lub wyprać w temperaturze 60 stopni. W przeciwnym razie fundujemy sobie źródło infekcji.
Odpowiadając na pytanie, po co w takim razie mamy wszyscy nosić maseczki, prof. Gut powiedział, że w Japonii noszą maseczki z powodu smogu, a w Chinach dlatego, że jest to symbol lojalności wobec władzy. I znacząco uśmiechnął się, a potem dodał, że u nas jest to przejęcie pewnych zaobserwowanych zjawisk z innych krajów na zasadzie, że jak wszyscy noszą, to po co się zastanawiać. Rozmowa o maseczkach od 27 minuty rozmowy. Warto posłuchać całej rozmowy.
To samo mówi dr. Zbigniew Martyka, ordynator oddziału zakaźnego w Dąbrowie Tarnowskiej.
„One (maseczki) nie chronią przed niczym. Od wczoraj musimy je nosić i będzie to „sztuka dla sztuki”. Ta maseczka nie będzie broniła przed wnikaniem wirusa. Absolutnie. Ktoś ponosi tę maseczkę kilka godzin, na jej powierzchni zbiera się wilgoć, namnażają się bakterie. Taką maseczkę po kwadransie powinno się zmienić”.
„Jak nie zadbacie o swoją odporność, maseczki nie pomogą”.
Patomorfolodzy wypowiadają się, że na swoim stole nie spotkali ani jednej osoby, która zmarłaby z powodu koronawirusa. We Włoszech trafiły się może trzy takie osoby. I teraz jeśli mówimy o pandemii, to musiałoby być 12 procent zgonów w skali świata. Powiem krótko, z punktu widzenia medycyny, koronawirus to nie pandemia.
(pw)
Skomentuj
Komentuj jako gość