Postawienie 30 osób związanych z Helperem w stan oskarżenia przez prokuraturę to moment, w którym należy domagać się od posłanki PiS Iwony Arent wyjaśnień, dlaczego atakowała policjantów, prokuratorów, urzędników i dziennikarzy, którzy badali, na co jej przyjaciółka wydała ponad 50 mln złotych publicznych pieniędzy? Chciałem te wyjaśnienia usłyszeć od pani poseł osobiście. Zadzwoniłem, by prosić o spotkanie. Pani poseł nie odebrała, jedynie rozmawiał ze mną SMS-ami.
Ja: Proszę o wywiad.
Posłanka Iwona Arent: Na jaki temat?
Ja: Proszę odebrać telefon. Wyjaśnię.
Posłanka Iwona Arent: Proszę napisać, proszę o wiadomość SMS.
Ja: Piszę artykuł o Pani w związku z Helperem. Chcę dać Pani możliwość odpowiedzi na zarzuty.
Posłanka Iwona Arent: Zarzuty???Jakie????
Ja: Przedstawię je podczas wywiadu.
Posłanka Iwona Arent: Proszę o pytania na e-mail.
Ja: Szkoda, że nie chce Pani udzielić wywiadu. Przecież będzie Pani autoryzować. W bezpośredniej rozmowie można wiele wyjaśnić. To się należy Pani wyborcom. Proszę się jeszcze zastanowić.
Posłanka Iwona Arent: Ależ ja bardzo pragnę udzielić wywiadu, bo oczywiście wyborcy oczekują tego i dlatego proszę o pytania na piśmie a ja Panu solidnie odpowiem na piśmie. Pozdrawiam.
Przez wywiad rozumie się rozmowę bezpośrednią, kiedy dziennikarz może od razu reagować na wypowiedzi swojego rozmówcy. To co proponuje posłanka, to nie będą jej bezpośrednie odpowiedzi a zredagowane przez jej sztab, prawników i doradców.
Na imieninach u posłanki Arent
Stowarzyszenie Europejskie Centrum Wsparcia Społecznego Helper w Olsztynie powołała Katarzyna Sztylc (bo tak się wówczas nazywała po mężu) w 2010 roku. Katarzyna Sztylc, to prawnik z wykształcenia. Za pierwszego rządu PiS-u (2006-2007) jako prawniczka pracowała m.in. w olsztyńskim Urzędzie Wojewódzkim. Po przegranych przez PiS wyborach w 2007 roku posłanka Iwona Arent miała jej załatwić pracę w centrali PiS na Nowogrodzkiej w Warszawie. W tym czasie była na liście ekspertów sejmowej komisji śledczej tzw. naciskowej. Praca w Warszawie, z dala od domu rodzinnego, miała jej nie odpowiadać i w 2009 roku została w Olsztynie asystentką europosła z Solidarnej Polski Jacka Kurskiego. Gdy wybuchła afera Helpera Kurski wyjaśnił „Newsweekowi”, że zatrudnił mężatkę z dziećmi, właściwie jej nie znając, gdyż poleciło ją miejscowe PiS (czytaj posłanka Iwona Arent). „Mam wrażenie, że pani Katarzyna imała się różnych projektów charytatywnych, prosiła, żebym rekomendował ją w różnych miejscach i instytucjach, ale odmawiałem jej” - tłumaczył eurodeputowany Jacek Kurski na łamach "Newsweeka.
Opinia publiczna dowiedziała się o istnieniu Katarzyny Sztylc i jej przyjaźni z posłanką Iwoną Arent z artykułu we WPROST pt. „Love według PiS”, który ukazał się w grudniu 2013 roku. Redakcja otrzymała nagranie z imienin, które posłanka Iwona Arent obchodziła 5 czerwca 2013 roku, w zajeździe „U Jacka” w Olsztynie nad jez. Sukiel (należący do męża skarbniczki Helpera Marzeny H.). Posłanka zaprosiła na te imieniny znanych polityków PiS-u, wiceprezesa Adama Lipińskiego (jednego z najbardziej zaufanych ludzi prezesa Jarosława Kaczyńskiego), posła Wojciecha Szaramę i posła Tomasza Kaczmarka, słynnego „agenta Tomka”.
Na tych imieninach poseł Kaczmarek brutalnie zaatakował Arkadiusza Sz. męża Katarzyny. Arkadiusz chciał, żeby „agent Tomek” nie uwodził jego żony i nie rozbijał jego rodziny (mieli dwoje dzieci). „Agent Tomek posługując się rynsztokowym językiem straszył męża swojej przyszłej żony Katarzyny, Arkadiusza Sz., mówiąc m.in.: „odpierd... się ode mnie, bo ja ci krzesłem przyjeb...zaraz tak, że spadniesz”. Dał też do zrozumienia, że on i jego koledzy ze służb nie są „grzecznymi chłopcami”. Redakcja WPROST ten materiał skomentowała tak: „Zastraszanie, groźby – to metody, które poseł Tomasz Kaczmarek stosował nie tylko jako agent. Historia, którą opisujemy, pokazuje cynizm, hipokryzję i bezwzględność działania polityka PiS”.
Po raz kolejny Tomasz Kaczmarek i Katarzyna Sztylc stali się bohaterami mediów, po tym, jak poseł miał stłuczkę na ulicach Warszawy prowadząc porsche cayenne za prawie 300 tys. złotych. Tabloidy dociekały, skąd posła stać na takie auto? Wówczas Kaczmarek wyjawił, iż auto należy do jego narzeczonej, bizneswoman z Olsztyna.
Tabloidy rozpisywały się o romansie „agenta Tomka”, ale wszystkich przebił zaprzyjaźniony z nim Cezary Gmyz, któremu „agent Tomek” wyznał, że zakochał się w „warmińsko-mazurskiej Matce Teresie” a ich „serca połączyło Prawo i Sprawiedliwość”. Gmyz opisał w tygodniku „Do Rzeczy”, w artykule „Love and PiS”, romantyczny związek Kaczmarka i Katarzyny, którą przedstawił jako prawniczkę, bizneswoman i działaczkę społeczną z Olsztyna, charytatywnie opiekującą się starymi, chorymi ludźmi.
Ta historia nie wzruszyła prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Przeciwnie, prezes szykował się do wyborów, które miały zadecydować o jego i jego partii być albo nie być w polityce. Pozbywał się natychmiast ludzi, którzy psuli wizerunek partii. Pozbył się więc Tomasza Kaczmarka z sejmu („agent Tomek” twierdził, że to była jego decyzja). Posłanka Iwona Arent zignorowała tę decyzję prezesa i swoją polityczną karierę związała z Tomaszem Kaczmarkiem i Katarzyną Sztylc, wkrótce żoną „agenta Tomka”. (Biuro Helpera i posłanki sąsiadowały ze sobą na tym samym piętrze kamienicy w centrum Olsztyna).
Prezes Kaczmarek dziękuje posłance Iwonie Arent na 5-leciu Helpera
O powiązaniu posłanki Arent z Kaczmarkami i Helperem opinia publiczna dowiedziała się na finiszu kampanii wyborczej do sejmu w 2015 roku, z anonimu, który ktoś rozsyłał do organów ścigania, parlamentarzystów i mediów, w tym do „Debaty”. Autor twierdził, iż władzę w Olsztynie i regionie chce przejąć swego rodzaju ponadpartyjna „ośmiornica”. Na jej czele ma stać „Agent Tomek” z żoną i poseł Iwona Arent, a wspierać ją miałby senator PO Ryszard Górecki i wojewoda z PSL Marian Podziewski. Anonim przedstawił posła Jerzego Szmita, jako ofiarę posłanki Iwony Arent i wspierającego ją „agenta Tomka”, który miał jej pomóc w wyeliminowaniu Szmita z listy kandydatów do sejmu i zdobyć „jedynkę” na liście PiS.
Anonim twierdził też, że stowarzyszenie Helper, którego założycielką i prezeską jest żona Tomasza Kaczmarka, wydaje miliony złotych państwowych dotacji z pominięciem procedury o zamówieniach publicznych, i że te środki trafiają na prywatne konta. O osłanianie tego procederu anonim oskarżał byłego prezydenta Olsztyna Czesława Małkowskiego, obecnego Piotra Grzymowicza, senatora Ryszarda Góreckiego, wojewodę Mariana Podziewskiego, posłankę Iwonę Arent, posłów Adama Lipińskiego i Zbigniewa Ziobro.
Jubileusz 5-lecia Helpera, od lewej, obecny wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Stanisłąw Szwed, Katarzyna Kaczmarek - prezes Helpera, prof. Ryszard Górecki - wówczas senator PO i rektor UWM, posłanka PiS Iwona Arent, Marzena H. - skarbniczka Helpera i Marian Podziewski - wojewoda z PSL, fot. A.Socha
Olsztyńskie media poinformowały o anonimie i o tym, że państwo Kaczmarkowie i posłanka Iwona Arent złożyli zawiadomienie do prokuratury, domagając się ścigania autora tych pomówień i wskazując, kogo o to podejrzewają. Na tym zainteresowanie mediów sprawą się skończyło. Natomiast ja zacząłem badać wątek związany z Helperem, o którego istnieniu dowiedziałem się dopiero z anonimu. Moje zaskoczenie dotyczyło odkrycia, iż Helper nie prowadzi żadnej działalności charytatywnej, wspieranej przez bizneswoman Katarzynę Kaczmarek „warmińsko-mazurską Matkę Teresę”, i że prowadzone przez stowarzyszenie Europejskie Centrum Wsparcia Społecznego Helper, Środowiskowe Domy Samopomocy są w całości utrzymywane z budżetu państwa i stanowią dla szefostwa lukratywne i jedyne źródło utrzymania! Studiując akta Helpera w Krajowym Rejestrze Sądowym odkryłem w nich notatkę, iż Wydział Przestępczości Gospodarczej Komendy Wojewódzkiej Policji prowadzi śledztwo. Poszedłem tym tropem i tak dowiedziałem się, iż sprawa zaczęła się od kontroli finansów Helpera przez Urząd Kontroli Skarbowej.
Akurat w tym momencie, 19 października 2015 roku, Helper obchodził jubileusz 5-lecia, na tydzień przed wyborami do Sejmu. Byłem na tym jubileuszu w Centrum Konferencyjnym UWM. Gdyby nie wiedza, iż toczy się dochodzenie w sprawie 12 mln złotych i czym w istocie są ŚDS-y, byłbym przekonany, że mam do czynienia z wyjątkowo szlachetnymi osobami, które poświęcają się dla starych, schorowanych ludzi. Rozmach z jakim zorganizowano jubileusz, wypełniona po brzegi sala Centrum, występy artystów i podopiecznych a przede wszystkim znamienici goście, którzy zaszczycili uroczystość, to wszystko musiało wywierać kolosalne wrażenie na widzach. Galę uświetnili: abp senior Edmund Piszcz, ks. Henryk Błaszczyk od Kawalerów Maltańskich, wojewoda Marian Podziewski (PSL), poseł Iwona Arent, poseł Andrzej Jaworski (PiS), poseł Marek Suski (PiS), poseł Stanisław Szwed – (po zwycięstwie PiS w wyborach zostanie wiceministrem w resorcie rodziny, pracy i polityki społecznej a więc w tym resorcie, który przyznaje dotacje na ŚDS-y).
Rozpromieniony Tomasz Kaczmarek siedział pomiędzy wiceprezesem PiS-u posłem Adamem Lipińskim a senatorem-rektorem prof. Ryszardem Góreckim (PO), posłanka Iwona Arent pomiędzy posłem Markiem Suskim i swoim partnerem, za którym siedział poseł Andrzej Jaworski z Gdańska, byli też włodarze gmin Purda, Jedwabno, Reszel i Olsztyn, w których Helper prowadził ŚDS-y.
Goście zostali uhonorowani specjalnymi statuetkami za wspieranie Helpera. Prezes Katarzyna Kaczmarek najgoręcej dziękowała posłance Iwonie Arent i senatorowi-rektorowi prof. Ryszardowi Góreckiemu. Goście z kolei nie szczędzili pochwał pod adresem prezes Helpera i podkreślali jej szlachetność. Posłanka Iwona Arent i senator Ryszard Górecki podkreślali, że Helper może prowadzić swoją działalność dzięki ponadpartyjnemu porozumieniu: posłanki z PiS, senatora z PO i wojewody z PSL (to wojewody wydaje zgodę na wpisanie Środowiskowych Domów Samopomocy do rejestru i zwraca się do ministra pracy o przyznanie środków na ich prowadzenie a następnie przekazuje te środki gminom; gminy prowadzą domy samodzielnie lub powierzają ich prowadzenie wyłonionym w drodze konkursu organizacjom).
„Kto chce zniszczyć „agenta Tomka”, jego żonę Katarzynę, posłankę Arent i Helper?”
Po tej Gali kolejny raz ujrzałem jej bohaterów, posłankę Iwonę Arent oraz prezes Helpera Katarzynę Kaczmarek z mężem Tomaszem i skarbniczką Marzeną H. tydzień później, w Hotelu „Dyplomat” w Olsztynie, na wieczorze wyborczym 25 października 2015 roku, na którym PiS święcił swój wielki triumf.
Moje pojawienie się na tym wieczorze zdenerwowało Tomasza Kaczmarka, który mnie zaatakował. Gdy opisałem ten incydent na portalu debata.olsztyn.pl otrzymałem 5 pism przedprocesowych od „helperowców” obecnych na tym wieczorze (w sumie chcieli 15 tys. złotych za opublikowanie zdjęć z wieczoru wyborczego). Następnie zadzwonił pełnomocnik prawny państwa Kaczmarków, dr hab. Jarosław Szczechowicz (również pełnomocnik prof. Ryszarda Góreckiego), zapraszając na spotkanie. Poprosiłem o obecność na nim prezes Helpera, ale przybył tylko Tomasz Kaczmarek. Spotkanie odbyło się 3 listopada 2015 roku. Przeprosił za atak w hotelu „Dyplomat” i wyjaśnił, iż był przekonany, że zostałem wynajęty przez posła Jerzego Szmita w celu ich zniszczenia i poseł Arent. Bowiem w olsztyńskim PiS-ie trwa „wojna na śmierć i życie” o przywództwo pomiędzy Jerzym Szmitem a Iwoną Arent, którą on wspiera. Po wyeliminowaniu z partii Szmita docelowo on ma zostać szefem Zarządu Regionu. Kaczmarek stwierdził, że jego żona, prezes Helpera cierpi przez niego, gdyż politycy, którym się naraził, jako agent CBA, mszczą się na niej, nasyłając kontrole, policję i prokuratorów. Za anonimem zaś stoją konkurenci polityczni i nie przypadkowo w anonimie pada nazwisko Jerzego Szmita. Zapewnił, że Helper działa transparentnie i udowodni fałszywość oskarżeń a prowokatorzy odpowiedzą za to. Apelował, żebym nie pisał o prowadzonym przez prokuraturę śledztwie, gdyż zniszczę wizerunek Helpera, na którego czele stoją ludzie uczciwi i w pełni oddani swojej misji niesienia pomocy słabszym, zasługujący na uznanie i szacunek. Był przekonany, że po roku prokuratura przyzna, iż stowarzyszenie działało zgodnie z prawem.
Wieczór wyborczy w hotelu "Dyplomat", od lewej Tomasz Kaczmarek, Katarzyna Kaczmarek, skarbniczka Helpera Marzena H., fot. A.Socha
11 listopada 2015 roku na portalu debata.olsztyn.pl ukazuje się mój artykuł pt. „Kto chce zniszczyć „agenta Tomka”, jego żonę Katarzynę, posłankę Arent i Helper?” Informuję w nim o anonimie oraz o wszczęciu przez Prokuraturę Okręgową w Olsztynie 5 czerwca 2015 roku postępowania przygotowawczego w sprawie 12 mln złotych dotacji, które Helper otrzymał w latach 2012-14. Postępowanie zostało wszczęte na podstawie wyników kontroli UKS w Olsztynie. W tym momencie opinia publiczna po raz pierwszy dowiedziała się o aferze Helpera.
Słowa Kaczmarka o wojnie o przywództwo w olsztyńskim PiS-ie potwierdzały niektóre fakty. Ustaliłem, że posłanka Iwona Arent domagała się od szefa Zarządu Okręgu olsztyńskiego PiS Jerzego Szmita, przed wyborami do Rady Miasta Olsztyna w 2014 roku, by wstawił na „jedynkę” jej przyjaciółkę Katarzynę Kaczmarek, żonę „agenta Tomka”. Szmit tłumaczył, że nie może tego zrobić, gdyż prezes Helpera korzysta ze środków budżetowych i prowadzi działalność w obiektach gminy. Łączenie tego z mandatem radnego złamie prawo. Arent urządziła Szmitowi z powodu odmowy karczemną awanturę. Następnie utrąciła kandydata Szmita na prezydenta Olsztyna Grzegorza Smolińskiego i zajęła jego miejsce z poparciem członka Komitetu Politycznego PiS, europosła Karola Karskiego. Wybory przegrała.
Rok później rozgorzała walka o „jedynkę” do Sejmu. Tę bezapelacyjnie wygrała Iwona Arent. Zapewne pomogło zasiadanie w Komisji Antoniego Macierewicza ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej, ale głównie pogrążenie jej rywala przez tabloidy, które rozpisywały się o kolejnym wyczynie „pirata drogowego” posła Szmita, jego romansie a następnie sugerowały, iż chciał ukraść iPoda pracownikowi kancelarii sejmu (późniejsze dochodzenie, po wyborach, oczyściło go z tego zarzutu). Szmit zrezygnował z kandydowania.
W tym czasie media doniosły, że Tomasz Kaczmarek liczy na wystawienie jego kandydatury przez PiS do Senatu. Dokładnie w tym samym dniu, 5 czerwca 2015 roku, w którym ukazała się ta informacja, prokuratura wszczęła dochodzenie w sprawie Helpera, ale o tym wówczas media nie wiedziały, mógł natomiast dowiedzieć się prezes Kaczyński. Później Kaczmarek twierdził, że to była propozycja PiS-u, której on nie przyjął z uwagi na narodziny córeczki.
Arent: „Wspierałam Helper, wspieram i będę wspierać”
Po zwycięstwie wyborczym PiS-u Tomasz Kaczmarek zaczął pojawiać się na zebraniach olsztyńskiego komitetu partii i lobbować za Iwoną Arent na szefa zarządu, zyskując poparcie części działaczy.
W tym momencie poprosiłem posłankę Iwonę Arent o rozmowę. Oto zapis fragmentów rozmowy telefonicznej:
„- Czy istnieje możliwość spotkania, by porozmawiać o śledztwie w sprawie Helpera?
Iwona Arent: - A co ja mam do tego, proszę powiedzieć, proszę pytać Helpera albo prokuratury.
- Już pytałem. Dzwonię do pani, gdyż pani nazwisko pada w anonimie, a także dlatego, że byłem na jubileuszu 5-leciu Helpera i tam pani występowała, jako osoba mocno wspierająca Helper.
Iwona Arent: - To prawda, wspierałam, wspieram i będę wspierać, bo widzę, że Domy są prowadzone na wysokim poziomie i pieniądze są wydawane we właściwym celu.
- No i jest pani w dużej zażyłości z państwem Kaczmarków.
Iwona Arent: - Potwierdzam, jestem w zażyłości, znamy się, utrzymujemy kontakty ze sobą i co z tego? Może by się pan zajął innym tematem, działaczy PSL, którzy wykupują majątek publiczny za grosze, może to jest ciekawszy temat, czy to pana nie interesuje?
- To jest interesujące, zaraz do tego wrócimy. Czy jest Pani pewna, że nie było żadnych nieprawidłowości przy wydatkowaniu środków na remonty Domów prowadzonych przez Helper?
Iwona Arent: - Wspierałam Helper, wspieram i będę wspierać, w związku z tym, że dzięki nim powstają Domy, które opiekują się ludźmi chorymi, i zrobię wszystko, by takich domów było na WiM jeszcze więcej, bez względu na to, czy zajmuje się nimi Helper czy inna organizacja. A w sprawie śledztwa proszę zwrócić się do prokuratury.
- Pani poseł, nie kwestionuję potrzeby istnienia Środowiskowych Domów Samopomocy. Chodzi tylko, by duże środki z budżetu państwa, które trafiają na ich remonty i utrzymanie, były wydawane w sposób transparentny i żeby nie było nadużyć, natomiast prokurator ma podejrzenie, co do 12 milionów wydanych w latach 2012 – 2014 na remonty i zakup sprzętu.
Iwona Arent: - Stowarzyszenie Helper działa na majątku publicznym, to nie jest ich własność, w każdej chwili można ich skompromitować i wtedy tracą możliwość prowadzenia ŚDS-ów, muszą z nich wyjść tak jak stoją i przekazać innej organizacjami, która jest związana z działaczami innej partii czy opcji. Są stowarzyszenia, które wykupują nieruchomości publiczne za 1% wartości. Niech pan pójdzie tym tropem, a nie dąży do skompromitowania i upodlenia stowarzyszenia Helper.
- Pani poseł, nie jest moim zamiarem kompromitowanie stowarzyszenia Helper, zająłem się tym tematem, gdyż śledztwo prowadzi prokuratura.
Iwona Arent: - A czy prokuratura powiedziała panu, że stowarzyszenie Helper zwróciło się same do UKS o kontrolę, bo miała dosyć oskarżeń, żeby się oczyścić?
- Tak, powiedział mi o tym pan Tomasz Kaczmarek i pan Jarosław Szczechowicz, a UKS potwierdził, iż prowadzi kontrolę, kontrola trwa.
Iwona Arent: - UKS nie zakończył kontroli, a od razu zgłosił sprawę do prokuratury, czy to nie jest zastanawiające? Na tej zasadzie może ktoś powiedzieć, że pan kogoś molestował, zjawi się świadek, który to potwierdzi i będzie się pan 5 lat tłumaczył.
- Tutaj jest inna materia, bo są faktury. Pan Tomasz Kaczmarek złożył doniesienie, że ktoś rozsyła anonimy szkalujące Helper, jego żonę i jego.
Iwona Arent: - Ja też złożyłam zawiadomienie o ściganie autorów tych anonimów.
- Czy pani też wskazała, kogo podejrzewa?
Iwona Arent: - Nie, czy pan widział ten anonim? Jestem wymieniona razem z Małkowskim, Grzymowiczem, przecież to są bzdury, trzeba z tym skończyć, z takimi pomówieniami. Policja ma możliwość dojścia, kto to rozsyłał.
- Czy uprawnione jest podejrzenie, iż w łonie olsztyńskiego PiS toczy się wojna polityczna o władzę, na anonimy?
Iwona Arent: - Równie dobrze mogły to zrobić osoby spoza naszej partii, Jak partia dochodzi do władzy, to jest tylu ludzi chętnych zniszczyć PiS, że to może być każdy”.
Posłanka Arent wykrywa spisek przeciwko Helperowi
Po tej rozmowie, 20 listopada 2015 roku, opublikowałem na portalu debata.olsztyn.pl artykuł pt. „Wojna o przywództwo w olsztyńskim PiS-ie”, w którym opisałem rywalizację pomiędzy Iwoną Arent a Jerzym Szmitem i w tym kontekście sprawę Helpera. Dzień wcześniej, 19 listopada, Jerzy Szmit, który wydawał się już politycznie martwy, odebrał nominację na wiceministra infrastruktury i budownictwa. Dochodzi do kolejnego starcia, poseł Iwona Arent forsuje na wojewodę Grzegorza Prokopa, szefa PiS w Kętrzynie. Jerzy Szmit zgłosił dyrektora swego biura poselskiego, wiceprzewodniczącego sejmiku Artura Chojeckiego. Szmit wygrywa tę rundę i ogłasza, że na wiosnę 2016 roku ponownie stanie do wyborów na szefa regionu PiS w Olsztynie.
Oprócz walki o pozycję szefa regionu PiS, stanowisko wojewody, w planach było też stanowisko wiceministra resortu rodziny, pracy i polityki społecznej dla prezes Helpera Katarzyny Kaczmarek. Gdyby ten plan się powiódł, wówczas można by było zrealizować projekt posłanki Arent uruchamiania kolejnych Środowiskowych Domów Samopomocy w woj. warmińsko-mazurskim, bowiem kluczowe stanowiska gwarantujące transfer środków budżetowych z resortu pracy via wojewoda byłyby opanowane przez ludzi posłanki Arent i Kaczmarków.
Kaczmarkowie już dużo wcześniej zarejestrowali kolejne dwie fundacje (”Amicus Bonus” i „Inka”). Jak wyjaśnił mi w rozmowie 3 listopada Tomasz Kaczmarek „Zarejestrowaliśmy fundacje z myślą o planowanych działaniach w przyszłości w celu właśnie wspomagania osób, które tego potrzebują. Poprzez takie działania można realizować wsparcie dla osób wykluczonych, o których do tej pory zapomniało Państwo pod rządami PO” - wyjaśnił mi Tomasz Kaczmarek 3 listopada 2015 roku.
O tym, że miała zostać wiceministrem resortu pracy Katarzyna Kaczmarek ujawniła w wywiadzie udzielonym tygodnikowi Urbana „NIE” pt. „W perfumach kąpana”. Wywiad ukazał się w 24 grudnia 2015 roku. Z wywiadu dowiadujemy się, że rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Zbigniew Czerwiński złamał jej karierę polityczną, udzielając mediom informacji o toczącym się śledztwie w sprawie Helpera. „NIE” przedstawiło Katarzynę Kaczmarek jako ofiarę spisku, na czele którego stoi Jerzy Szmit. Osoby, które działają na jego zlecenie czekają nagrody: „prokurator Czerwiński zostanie szefem Prokuratury Okręgowej w Olsztynie, urzędujący szef tej prokuratury Jan Przybyłek przeniesie się do Białegostoku na prokuratora apelacyjnego, a dziennikarz prawicowych mediów z Olsztyna (mowa o mnie – przypis Adam Socha), który Panią obsmarował, ma zostać szefem Radia Olsztyn”. Katarzyna Kaczmarek potwierdza, że słyszała takie plotki.
Już wcześniej, bo 30 listopada 2015 roku prezes Helpera poinformowała w audycji Radia Olsztyn „Poranne pytania”, iż toczy się postępowanie dyscyplinarne i prokuratorskie przeciwko prokuratorowi Czerwińskiemu. „Ktoś go inspirował do przekazywania mediom nieprawdziwych informacji na temat Helpera – powiedziała Katarzyna Kaczmarek. - Ten polityk pełni dzisiaj funkcję publiczną, zachował się niegodnie nie tylko w stosunku do nas, ale i do swojej rodziny i w najbliższym czasie zostanie ukarany”. Prezes Helpera złożyła też zawiadomienie na policjantów, którzy dokonali rewizji w biurach Helpera i zajęli dokumentację księgową, jej zdaniem łamiąc prawo.
Również posłanka Iwona Arent złożyła zawiadomienie do Prokuratora Generalnego o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prokuratora okręgowego Jana Przybyłka, rzecznika prasowego tej prokuratury w Olsztynie Zbigniewa Czerwińskiego oraz funkcjonariusza Komendy Wojewódzkiej Policji. Zdaniem posłanki w prokuraturze i olsztyńskiej KWP zawiązał się spisek przeciwko Helperowi.
Zawiadomienie posłanki Prokurator Generalny skierował do prokuratury okręgowej w Zamościu a stamtąd, trafiło do prokuratury okręgowej w Radomiu. Prokuratura nie potwierdziła rewelacji posłanki Arent i śledztwo umorzyła.
Oskarżeni przez posłankę prokuratorzy i policjanci złożyli wniosek o ściganie posłanki Arent z art. 234 kk - za przestępstwo fałszywego oskarżenia. Ówczesny prokurator okręgowy Jan Przybyłek w rozmowie ze mną stwierdził, iż takie oszczerstwa spotkały go po raz pierwszy w jego długoletniej karierze prokuratorskiej. Jeśli zawiadomienie posłanki Arent trafiło do prokuratur okręgowych, to zawiadomienie o fałszywe oskarżenie trafiło szczebel niżej, do prokuratury rejonowej w Siedlcach. Sprawę dano młodej asesor, która umorzyła śledztwo. Z uzasadnienia wynika, że prokurator musi się liczyć ze znieważaniem i pomawianiem, z uwagi na charakter pracy.
Żadna z osób wymienionych przez tygodnik „NIE” Urbana, które miały uczestniczyć w rzekomym „spisku” przeciwko Helperowi i za to w nagrodę awansować, nie awansowała. Przeciwnie, prokurator Jan Przybyłek został z prokuratora okręgowego przeniesiony do prokuratury rejonowej Olsztyn Północ, prokurator Zbigniew Czerwiński jest naczelnikiem II Wydziału Prokuratury Okręgowej w Olsztynie, ja jestem asystentem w dziale aktualności Radia Olsztyn (niżej w hierarchii jest tylko praktykant).
Posłanka Arent interweniuje u prokurator regionalnej i ściga dziennikarza
Postępowanie w sprawie Helpera zostało przeniesione z Olsztyna do nowo powołanej przez ministra Zbigniewa Ziobro Prokuratury Regionalnej w Białymstoku. W ślad za aktami, jak podała TVN24, do świeżo powołanej prokurator regionalnej Elżbiety Pieniążek pojechali, posłanka Iwona Arent i Tomasz Kaczmarek. Prokurator Pieniążek przyjęła ich 26 czerwca 2016 roku. Posłanka miała domagać się odsunięcia olsztyńskiej policji od sprawy Helpera. Prokurator zapytana przez TVN24 dlaczego spotkała się z agentem Tomkiem i posłanką odpowiedziała, że przyjmowanie interesantów to jej obowiązek.
Atakowanie osób badających sprawę Helpera przez posłankę Iwonę Arent trwało dalej. Wkrótce po opublikowaniu artykułu pt. „Wojna o przywództwo w olsztyńskim PiS-ie” wydawca portalu debata.olsztyn.pl i i ja, jako autor otrzymaliśmy od posłanki i wiceprezeski PiS w Olsztynie Iwony Arent pismo przedprocesowe z żądaniem przeprosin i wpłaty 50 tys. zł na Helper. Posłanka twierdziła, że naruszyłem jej dobra osobiste. Gdy nie spełniliśmy jej żądań, do sądu trafił pozew z żądaniem przeprosin, w pozwie posłanka ograniczyła swoje żądania do wpłaty 5 tys. złotych na cel społeczny. Jako świadków posłanka zgłosiła czołowych polityków PiS-u, posłów: Adama Lipińskiego, Andrzeja Jaworskiego i Michała Suskiego, a także prezydenta Olsztyna Piotra Grzymowicza. Jednocześnie posłanka wniosła o tzw. zabezpieczenie powództwa, tzn. o zakazanie mi pisania na jej temat do czasu wydania wyroku. Najpierw Sąd Okręgowy w Olsztynie a następnie Apelacyjny w Białymstoku oddalił to żądanie.
Sąd Okręgowy w Olsztynie wyrokiem z 25 kwietnia 2016 roku nie stwierdził naruszenia przeze mnie dóbr osobistych posłanki, natomiast nakazał mi przeprosiny w związku z podaniem adresu prywatnego posłanki na kopii jej pozwu, który opublikowałem na portalu debata.olsztyn.pl. Faktycznie, nie zwróciłem uwagi, że w nagłówku pozwu posłanka podała adres prywatny, gdyż wszyscy posłowie w swoich pismach do redakcji podawali tylko i wyłącznie adresy biur poselskich.
Mój błąd wykorzystała natychmiast posłanka, oprócz wytoczenia sprawy cywilnej w tej sprawie, następnego dnia po ukazaniu się na portalu kopii jej pozwu złożyła zawiadomienie na policji, iż całą noc się bała, gdyż ktoś dzwonił do niej domofonem. Po telefonie z policji natychmiast naprawiłem swój błąd, wyjaśniłem też, że posłanka ma telefon komórkowy zarówno do mnie , jak i do wydawcy i wystarczyło, żeby po zauważeniu mojego błędu, zadzwoniła, adres zostałby tego samego dnia zamazany. Jednak posłanka nie wycofała skargi i ruszyło śledztwo prokuratorskie z urzędu. Posłanka wysłała też w tej sprawie pismo do mojego pracodawcy, prezesa Radia Olsztyn S.A., z pytaniem, czy wyciągnie wobec mnie konsekwencje służbowe oraz do Zarządu Głównego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, którego jestem członkiem, o wszczęcie wobec mnie postępowania dyscyplinarnego.
Śledztwo policji pod nadzorem prokuratury trwało rok. Zostały przesłuchane wszystkie osoby związane z portalem debata.olsztyn.pl w przeszłości i obecnie, niektórzy, jak wydawca i ja, kilkakrotnie. Śledztwo po roku zakończyło się ugodą, na mocy której ponownie przeprosiłem na portalu posłankę oraz zapłaciłem kilka tysięcy złotych.
Posłanka Arent odkrywa układ korupcyjny w urzędzie wojewódzkim, zawiadamia prokuraturę i minister rodziny
Posłanka Iwona Arent ponownie wystąpiła w obronie Helpera, gdy Urząd Wojewódzki w Olsztynie ogłosił wyniki kontroli finansowej w domach prowadzonych przez Helpera. Wyniki były porażające. Kontrolę, na co zostały wydane dotacje, które otrzymał Helper, zarządził nowy wojewoda warmińsko-mazurski Artur Chojecki (PiS), gdy okazało się, że poprzedni wojewoda Marian Podziewski (PSL) takich kontroli nie prowadził. Również gminy, które podpisały z Helperem umowy na prowadzenie domów ograniczały się jedynie do roli pośrednika w przekazywaniu dotacji od wojewody.
Kontrola z urzędu potwierdziła wydatkowanie ogromnych kwot niezgodnie z celami, na które przyznano dotacje z budżetu państwa, m.in. na zakup w ilościach hurtowych luksusowych kosmetyków i perfum, markowej odzieży, w tym bielizny intymnej i dziecięcej, sprzętu sportowo-rekreacyjnego (elektryczne deskorolki), drona za 3.449 zł, 2 telefonów iPad Air (5.998 zł), telefonu apple iphone 65 (2900 zł), obiektywu (3.499 zł). Przy tym księgowano je jako materiały biurowe, tak jak papier i ołówki.
Kierownictwo Helpera wynajmowało od zarejestrowanych na siebie spółek luksusowe auta (np. Audi Q5) oraz zlecało tym spółkom, czyli sobie świadczenie usług, które nie miały związku z działalnością ŚDS-ów. Helper opłacał aż 4 kancelarie prawne, w tym tę, która reprezentowała posłankę Iwonę Arent w sprawach przeciwko „Debacie”.
Kierownictwo Helpera pobierało bardzo wysokie uposażenia z tytułu pracy w ŚDS-ach, pełniąc w każdym z 6 domów funkcje kierownicze. Średnio wychodziło po 44 tys. złotych miesięcznie dla Tomasza Kaczmarka, jego żony oraz skarbniczki Helpera Marzeny H. Podpisywali też ze sobą fikcyjne umowy. Np. w 2014 roku małżonka Kaczmarka została zatrudniona przez swoją wspólniczkę, skarbniczkę Helpera Marzenę H. na pół etatu w charakterze "specjalisty ds. marketingu", z pensją ponad 14 tys. zł miesięcznie a następnie poszła na zwolnienie lekarskie, domagając się w sumie 120 tys. złotych za okres choroby. ZUS odmówił, gdyż wykrył, że zatrudnienie było fikcyjne.
Na podstawie wyników kontroli wojewoda zakwestionował wydatki na kwotę w sumie ponad 3 mln złotych. Jeszcze wyższą kwotę zakwestionowała kontrola Warmińsko-Mazurskiego Urzędu Celno-Skarbowy w Olsztynie, przeprowadzona w domach w Olsztynie i Purdzie za lata 2010-2011, bo prawie 5 mln złotych.
Do podobnych wniosków doszła kontrola NIK-u, która zarzuciła wojewodzie Marianowi Podziewskiemu, że faworyzował Helper, kosztem innych domów, nie sprawdzając, czy w ogóle jest zapotrzebowanie lokalnej społeczności na domy właśnie w gminach, w których Helper otworzył domy a odmówił dotacji trzem innym samorządom, mimo że ich wnioski były szczegółowo uzasadnione. Ze 102 milionów złotych, którą w sumie otrzymało 70 ŚDS-ów na Warmii i Mazurach, za urzędowania wojewody Podziewskiego, połowę czyli 50 milionów złotych dostał Helper, prowadzący tylko 6 domów. NIK stwierdził też, że wojewoda Podziewski nie sprawował nad Helperem prawidłowego nadzoru.
Wojewoda mając na biurku raport własnej kontroli finansowej oraz z kontroli Urzędu Celno-Skarbowego i NIK-u, wstrzymał dalsze finansowanie Helpera i wystąpił do gmin o zwrot przekazanych stowarzyszeniu dotacji, wydanych niezgodnie z przeznaczeniem.
Decyzję wojewody Artura Chojeckiego ogłosił na konferencji prasowej w Urzędzie Wojewódzkim, 29 grudnia 2017 roku, dyrektor Wydziały Polityki Społecznej Marcin Jastrzębski. Na wieść o konferencji do urzędu przybył nowy prezes Helpera Tomasz Kaczmarek i w hallu zwołał swoją konferencję, oświadczając mediom, że „wojewoda zostanie wyprowadzony z urzędu w kajdankach (…) w mojej opinii doszło w tym momencie do złamania w sposób kategoryczny obowiązujących przepisów prawa!” - grzmiał prezes Kaczmarek.
Natychmiast też z odsieczą Kaczmarkom pośpieszyła posłanka Iwona Arent. Złożyła zawiadomienie w prokuraturze o swoim podejrzeniu przekroczenia uprawnień przez dyrektora Wydziału Polityki Społecznej Urzędu Wojewódzkiego. Zdaniem posłanki dyrektor Jastrzębski wywierał presję na kontrolerów, by za wszelką cenę znaleźli „haka” na Helpera.
Posłanka wystosowała też pismo do wojewody oraz minister rodziny, pracy i polityki społecznej, w którym zwróciła się o zbadanie, czy istnieje układ korupcyjny, na którego czele stoi zastępca dyrektora Wydziału Polityki Społecznej Joanna Jabłonka-Kastrau, i jej mąż Zenon Kastrau, przewodniczący Forum Środowiskowych Domów Samopomocy Woj. Warmińsko-Mazurskiego, te osoby mają być w układach towarzyskich z urzędniczkami ministerstwa Krystyną Wyrwicką i Jolantą Łukasik, dzięki czemu otrzymują dotacje na wskazane przez nich środowiskowe domy. Posłanka zadzwoniła do mnie i przekazała również mnie te pisma, prosząc, bym zbadał tę sprawę.
Zarówno wojewoda jak i minister Rafalska nie potwierdzili istnienia układu korupcyjnego. Również moje ustalenia wykazały, iż Joanna Jabłonka-Kastra nie miała żadnego wpływu na przyznawane dotacje ŚDS-om, wpływ miała za to zaprzyjaźniona z Katarzyną Kaczmarek, Edyta Jędrzejowska, dyrektorka Wydziału Polityki Społecznej za kadencji wojewody Podziewskiego,.
Prokuratura Okręgowa w Olsztynie umorzyła 16 sierpnia 2018 roku śledztwo wywołane zgłoszeniem posłanki Arent i prezesa Helpera Kaczmarka, w sprawie wstrzymania dotacji dla Helpera, wobec braku znamion czynu zabronionego. Również Wojewódzki Sąd Administracyjny potwierdził właściwy tryb postępowania wojewody w tym zakresie.
Posłanka Arent zapewnia: „U nas nie ma świętych krów”
Po tym, jak wojewoda wstrzymał dotacje a w ślad za tym gminy zerwały umowy z Helperem, Kaczmarkowie zabrali sprzęt i wyposażenie z 6 domów, warte kilka milionów złotych (prezes Helpera za dotacje ściągała antyki z Francji). Prokuratury umorzyły w tej sprawie postępowania. Zdaniem prokuratorów umowy gmin z Helperem zostały tak spisane, że cały zakupiony sprzęt za środki publiczne stawał się własnością stowarzyszenia. Jedyne zastrzeżenie w umowach dotyczyło tego, że Helper nie może zbyć tego sprzętu przez okres 5 lat od momentu zakupu. Gminy zaskarżyły decyzje prokuratur i postępowania jeszcze się toczą.
Kaczmarkowie są właścicielami dwóch dużych obiektów pokoszarowych w Olsztynie, jednego przy Kuronia 18 (na którego remont dostali 1,4 mln złotych dotacji), w drugim, przy Gietkowskiej, uruchomili hotel. Na zdjęciach w internecie, meble i wyposażenie w apartamentach hotelu do złudzenia przypominają te zabrane z ŚDS-ów. Kaczmarek nie zgodził się na wpuszczenie mnie do hotelu ani do magazynu, w którym ma przechowywać sprzęt i meble zabrane z 6 ŚDS-ów.
Posłanka Iwona Arent na początku 2018 roku z żarliwej obrończyni Helpera nagle przeistoczyła się, w pogromcę aferzystów, zostając członkinią sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold. W komisji zwolniło się miejsca i wybór klubu PiS padł na Iwonę Arent, sąsiadkę w sejmie przewodniczącej komisji Małgorzaty Wasserman. Jak dotąd posłanka Arent nic do pracy komisji nie wniosła. Za to 30 stycznia 2019 roku wystąpiła w audycji Radia Olsztyn w programie „Poranne pytania” i oświadczyła: „U nas nie ma świętych krów”. Jednak posłanka nie miała na myśli Kaczmarków i siebie a jedynie byłego posła PiS-u Mariusza Antoniego K. oraz byłego rzecznika MON Bartłomieja M. „Miśka”, protegowanego ministra Antoniego Macierewicza, aresztowanych przez CBA. - Sprawa powinna zostać wyjaśniona i osoby, które działały niezgodnie z prawem powinny zostać ukarane i ponieść karę – perorowała na antenie posłanka Arent.
Zarzuty usłyszało 30 osób, w tym 14 związanych z Helperem
W marcu 2019 roku Prokuratura Regionalna w Białymstoku, poinformowała mnie:
„Śledztwo nadal pozostaje w toku. Do chwili obecnej zarzuty podstawiono 30 osobom działania w zorganizowanej grupie przestępczej, przywłaszczenia 8,5 miliona złotych oraz wyłudzenia nienależnej dotacji w wysokości 30 milionów złotych na szkodę gmin Reszel, Purda, Jedwabno i miasta Olsztyn, prania brudnych pieniędzy, poświadczenia nieprawdy w wystawianych dokumentach, wyłudzenia poświadczenia nieprawdy, oszustwa i przywłaszczenia mienia, narażenia na uszczuplenie należności publicznoprawnej przedstawiono. W tej grupie znajduje się 14 członków Stowarzyszenia Helper, w tym skarbnik Helpera Marzena H., a także Arkadiusz Sz. (były mąż Katarzyny Kaczmarek), zatrzymany 18 stycznia 2019 roku".
Prokuratura chciała przedstawić zarzuty za działalność w "Helperze" także byłej prezes Helpera a obecnej żonie Tomasza Kaczmarka. "W stosunku do (..) Katarzyny K., prokurator wydał postanowienie o przedstawieniu zarzutów, jednak dotychczas nie zostało ogłoszone z uwagi na fakt, że podejrzana przedkłada zwolnienia lekarskie uprawnionego lekarza sądowego, w tym zaświadczenie dotyczące hospitalizacji. Prokurator powołał biegłego medycyny sądowej, który określi czy stan zdrowia Katarzyny K. pozwala na wykonanie z nią czynności procesowych" - odpowiedział Paweł Sawoń, zastępca Prokuratora Regionalnego w Białymstoku.
Kariera polityczna posłanki Iwony Arent rozwija się. Właśnie PiS ogłosiło listy kandydatów do Parlamentu Europejskiego. Iwona Arent znalazła się na 3 pozycji w okręgu obejmującym warmińsko-mazurskim i podlaskie, za europosłem, prof. Karolem Karskim i b. ministrem rolnictwa Krzysztofem Jurgielem.
Adam Socha
PS. Wysłałem pytanie do posłanki Iwony Arent, czy nadal podtrzymuje swoją opinię, iż Helper padł ofiarą spisku z udziałem UKS, policjantów z Wydziału Przestępczości Gospodarczej KWP w Olsztynie, prokuratorów Prokuratury Okręgowej w Olsztynie, kierownictwa Wydziału Polityki Społecznej Urzędu Wojewódzkiego w Olsztynie i mojego, jako dziennikarza (w domyśle tym spiskiem miał kierować Jerzy Szmit). Do chwili zamknięcia numeru „Debaty” 31 marca odpowiedzi nie otrzymałem.
Skomentuj
Komentuj jako gość