"Rzeczpospolita" opisała skandaliczny fakt podsłuchiwania przez ABW prywatnych rozmów dziennikarzy Bogdana Rymanowskiego i Cezarego Gmyza.
Czytaj komentarz Rafała Ziemkiewicza ( Rzeczpospolita) specjalnie dla portalu Debata.
Jak Pan skomentuje fakt, że ABW podsłuchuje prywatne rozmowy dziennikarzy?
Fakt, że służby specjalne naużywają prawa do podsłuchu samo w sobie jest skandalem. Dla mnie jednak najbardziej ciekawe jest to, że wysoki funkcjonariusz ABW ma taki tupet, że przyszedł do sądu z tymi nielegalnymi podsłuchami usiłując to zgłosić jako materiał procesowy. Można to odczytać na dwa sposoby. Albo w ABW pracują kompletni kretyni, którzy nie znają podstawowych procedur prawnych i nie zdają sobie sprawy z tego ,że przyniesienie nielegalnego podsłuchu do sądu jest przyznaniem się do działań nielegalnych, albo ci ludzie są już po prostu rozbezczelnieni bezkarnością i pewni siebie. A to już przekracza nawet standardy południowoamerykańskie.
Czy premier Tusk powinien zdymisjonować szefa ABW?
Premier Tusk nigdy nie powinien powoływać Krzysztofa Bondaryka na szefa ABW. Prasa wielokrotnie pisała o szemranych powiązaniach szefa ABW, które go absolutnie dyskwalifikują. Premier Tusk oznajmił jednak ,że ma do niego zaufanie. Teraz więc powinien się razem z nim podać do dymisji. Tusk był ostrzegany niejednokrotnie ,że postawił na człowieka niewłaściwego. Niestety ignorował te głosy i teraz powinien ponieść konsekwencję swoich zaniedbań.
Czy grozi nam zamach na wolność słowa?
On nam nie grozi. On się już dokonuje. Proszę zwrócić uwagę na to, że w parze z odwołaniem Kamińskiego z funkcji szefa CBA idzie ustawa o NIK, która praktycznie pozwala Sejmowi odwołać jej szefa, jeśli ten zacznie podskakiwać. Idzie również ustawa o prokuratorze generalnym, gdzie mówi się, w ramach ściemniania, tylko o tym ,że ona oddziela stanowisko ministra od prokuratora generalnego a nie mówi się, że prokurator generalny pod niejasnym pozorem sprzeniewierzenia się swoim obowiązkom może zostać odwołany w dowolnej chwili . Mamy więc od czynienia z prawnym przygotowaniem dominacji władzy nad obywatelem. A jeżeli tę konstrukcję prawną wypełniają ludzie typu Bondaryka to mamy do czynienia z wielkim krokiem w tył w transformacji ustrojowej do lat 80-tych.
Z Rafalem Ziemkiewiczem rozmawiał Łukasz Adamski
Czytaj również:
PO-dsłuchiwani przez Bondaryka.
Wiosną br. portal niezalezna.pl dowiedział się z dwóch niezależnych źródeł, że dziennikarze „Gazety Polskiej” są podsłuchiwani. Dziś - po ujawnieniu podsłuchiwania przez ABW Cezarego Gmyza („Rz”), Bogdana Rymanowskiego (TVN24) i Wojciecha Sumlińskiego - sprawa ta nabiera nowego wymiaru. Według naszych informatorów wiosną tego roku Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zwróciła się do ówczesnego prokuratura generalnego Andrzeja Czumy o zgodę na stały podsłuch kilku dziennikarzy „GP”. Osoby, które wystąpiły z tym wnioskiem, podparły się blisko 200 stronami podsłuchów, które były wcześniej nagrane przez ABW, jednak prokurator generalny nie podpisał tego wniosku.
Informacje potwierdziliśmy w dwóch niezależnych źródłach, nie dotarliśmy natomiast do stenogramów podsłuchów.
Dziś - po ujawnieniu podsłuchiwania przez ABW Cezarego Gmyza („Rz”), Bogdana Rymanowskiego (TVN24) i Wojciecha Sumlińskiego - sprawa ta nabiera nowego wymiaru. Agencja nagrała dziennikarzy w 2008 roku w związku z głośną próbą samobójczą dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego. Rejestrowała też prywatne rozmowy Gmyza i Rymanowskiego z Sumlińskim. Jak się okazuje – niezgodnie z przepisami – nie zniszczyła stenogramów niezwiązanych ze sprawą. Co więcej, zostały one odtajnione i udostępnione pełnomocnikowi prawnemu Jacka Mąki, wiceszefa ABW, do wykorzystania w zupełnie innym procesie między nim a „Rz”. Dziś każdy może wystąpić do sądu o wgląd w te dokumenty – czytamy w sobotnim wydaniu „Rzeczpospolitej”.
To pierwszy taki ujawniony przypadek, gdy jest materialny dowód podsłuchiwania dziennikarzy przez służby specjalne. Sprawa wyszła na jaw podczas procesu, jaki Jacek Mąka wytoczył „Rzeczpospolitej”za przytoczenie listu Wojciecha Sumlińskiego - według niego wiceszef ABW mścił się na nim, bo badał sprawę mieszkania, które Mąka dostał z zasobów MSWiA. ABW podsłuchiwała dziennikarzy, śledząc dramatyczne wydarzenia z lipca 2008 r. Wówczas w kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie dziennikarz (wtedy związany z TVP) Wojciech Sumliński próbował się zabić.
Sumliński był podejrzany o handlowanie tajnym aneksem do raportu o weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych i o to, że za pieniądze miał oferować oficerom WSI pozytywną weryfikację umożliwiającą dalszą pracę w wywiadzie wojskowym. Dlatego założono mu podsłuch telefoniczny. 13 maja 2008 r. został zatrzymany przez ABW. Sąd jednak nie zgodził się na jego aresztowanie. Prokuratura złożyła zażalenie i 29 lipca sąd kazał aresztować dziennikarza na trzy miesiące. Sumliński przekazał wtedy zaprzyjaźnionym dziennikarzom list, w którym znalazły się wzmianki o samobójstwie. Jako jeden z pierwszych na teren parafii św. Stanisława Kostki, gdzie przebywał wtedy Sumliński, dotarł Cezary Gmyz. Próbował uspokoić dziennikarza. Dzwoniąc z telefonu Sumlińskiego, konsultował się z Rymanowskim, innym adresatem listu zdesperowanego dziennikarza.
Rymanowski radził Gmyzowi m.in., jakich argumentów ma używać, by odwieść Sumlińskiego od samobójstwa. „Słuchaj. Ja nie mogę dotrzeć, ale ja uważam, że jeśli Wojtek chce zrobić to, co mi sugerował, to popełni błąd. Ja wiem, w jakiej on jest sytuacji. Domyślam się, nie chcę tego mówić wprost, ale wiesz, że to jest skazanie się, kuźwa, na banicję tak naprawdę” – czytamy w stenogramie podsłuchu – pisze „Rzeczpospolita”. Sprawą jest oburzona Krystyna Mokrosińska, szefowa Stowarzyszenia dziennikarzy Polskich, a Krzysztof Kwiatkowski, nowy minister sprawiedliwości przekazał sprawę Edwardowi Zalewskiemu, szefowi Prokuratury Krajowej.
Przypomnijmy, że w lipcu 2009 r. jeden z największych dzienników Holandii, prawicowy "De Telegraaf", pozwał rząd za podsłuchiwanie rozmów telefonicznych pracowników gazety. Pozew - jak informowało radio RMF FM - złożony został przez redakcję wspólnie z holenderskim związkiem dziennikarzy i redaktorów. Holenderska agencja wywiadowcza - odpowiednik polskiej ABW - nagrywała rozmowy telefoniczne reporterów, którzy opublikowali dwa artykuły na podstawie przecieków, oraz innych ważniejszych pracowników gazety, w tym redaktora naczelnego.
niezalezna.pl
niezalezna.pl, rp.pl, rmf.fm
Skomentuj
Komentuj jako gość