Córka Lecha Wałęsy pozwała do sądu wydawnictwo Arcana za książkę Pawla Zyzaka „Lecha Wałęsa. Idea i historia" „Powódka z całą mocą twierdzi, że jej ojciec nie jest ani nigdy nie był 'obszczymurkiem' !!! Zapewnia ona, że jej ojciec nie jest ani nigdy nie był 'miałki intelektualnie', a wręcz przeciwnie, co pokazuje historia!!" – cytuje uzasadnienie pozwu Gazeta Wyborcza. Anna Domińska, córka byłego prezydenta, żąda również zakazania wydawcy druku i rozpowszechniania książki w formie redakcyjnej, w jakiej została wydrukowana, oraz sprzedaży komu innemu praw do druku.
Czytaj komentarz Pawła Zyzaka, autora książki „Lech Wałęsa. Idea i historia”. Specjalnie dla portalu Debata.
Nie można mieć oczywiście pretensji o to, że ktoś składa podobne wnioski, wszak w naszym kraju wciąż istnieje wolność słowa. Niepokojące są za to postulaty powodów, o nałożenie kary na wydawnictwo "Arcana", których to wprowadzenie w życie ma zapewne uwrażliwić innych historyków na roztaczaną wokół podmiotów swoich badań miłość oraz odstraszyć ich od poruszania tematów z najnowszej historii. Korzystając ze swego doświadczenia mogę powiedzieć, że nawet na moment nie przyszedł mi do głowy pomysł nakłaniania kogoś z mojej najbliższej rodziny, urażonego sposobem w jaki Lech Wałęsa i zaprzyjaźnieni z nim dziennikarze wyrażali się o mnie, do składania przeciwko nim pozwów sądowych. Domagałem się jedynie debaty merytorycznej, wskazania ewentualnych nieścisłości i nierzetelności w publikacji przecież naukowej. Przedostatnie zdanie piszę dlatego, iż najwyraźniej czyn Pani Anny jest kontynuacją wypowiedzi jej ojca, zapowiadającego parę miesięcy temu złożenie właśnie takiego pozwu.
W krajach demokratycznych, takich jak na przykład USA "lincze" podobne do tych proponowanych przez krakowskiego adwokata, by przesłać jak największą ilość pozwów przeciw wydawnictwom (założył on w tym celu nawet stronę internetową), zyskują cechy czynów marginalnych i szkodliwych – słowem medialnie potępienie. Oczywiście, jeśli zasługują na miano informacji priorytetowej. Gdy dwóch amerykańskich historyków: John Mearsheimer z uniwersytetu chicagowskiego oraz Stephen Walt z Uniwersytetu Harvarda popełniło artykuł, a następnie książkę o tytule "The Israel Lobby and U. S. Foreign Policy", owszem spotkali się z krytyką części mainstreamowych mediów. Jednakże nie widziałem aby choć jeden przedstawiciel żydowskiego lobby lub też obywatel Izraela zdecydował się wytoczyć proces sądowy wydawnictwu "Ferrar, Straus and Giroux" z Nowego Yorku, tym bardziej z zamiarem zdewastowania jego planów wydawniczych. To właśnie Stany Zjednoczone powinny być dla nas punktem odniesienia a nie Korea Północna, w której mit Kim Dzon Ila uzupełniony został kilka lat temu jeszcze o jeden szczegół - boskie pochodzenie dyktatora...
Paweł Zyzak
Komentarz dostępny również na portalu www.niezalezna.pl
Skomentuj
Komentuj jako gość