Jacek Pachucki rozmawia z Sezcanem Camurdanem na temat Państwa Islamskiego. Sezcan pochodzi z Istambułu (Turcja), jest studentem politologii Uniwersytetu Johanna Wolfganga Goethego we Frankfurcie (Niemcy).
Sezcan, żyjesz teraz na krawędzi dwóch kultur, Bliskiego Wschodu i Europejskiego Zachodu. Urodziłeś się i wychowałeś w Turcji, studiujesz od dwóch lat nauki polityczne na Uniwersytecie Goethego we Frankfurcie, często odwiedzasz Turcję, czytasz turecka prasę. Z drugiej strony prowadzisz działalność polityczną w Niemczech. Dzięki znajomości kilku języków masz dostęp do bardzo urozmaiconych kanałów informacyjnych. Jak postrzegasz z pozycji tak ulokowanego obserwatora obecny kryzys na Bliskim Wschodzie związany z ekspansją ISIS ?
Sezcan Camurdan:
Kiedy uważnie przyjrzymy się organizacjom międzynarodowym, możemy dostrzec, że wśród nich istnieją twory, które ja określam mianem organizacji „frankensztaino-podobnych". Dla krótkiego przypomnienia, żyjący w osamotnieniu pochłonięty swoją pasją naukową dr Frankenstein poświęcił większość swojego życia idei stworzenia idealnego, jego zdaniem, człowieka z najlepszych dostępnych ludzkich organów. Na koniec tchnął w tak skompletowane monstrum tchnienie życia, pragnąc jednocześnie ziścić odwieczne marzenie o nieśmiertelności i stworzeniu ulepszonego człowieka Prędko jednak utracił kontrolę nad swoim projektem. W efekcie jego dzieło zwróciło się przeciwko i niemu i ludziom, co okupione zostało licznymi ofiarami, a doktor prędko pożałował swojej decyzji.
Niepomni przygody dr Frankensteina jego współcześni naśladowcy powołują do życia równie niesterowalne monstra polityczne. Wiele organizacji terrorystycznych możemy zaliczyć do wyników właśnie takiej „frankenstaino-podobnej" pragmatyki. Tak właśnie postrzegane jest na Bliskim Wschodzie Państwo Islamskie ISIS (skrót od "The Islamic State of Iraq and Syria").
Obecnie Stany Zjednoczone zdają się podejmować największy wysiłek w walce z ISIS. Jak to się ma do rzeczywistości Bliskiego Wschodu ? Powszechne jest przekonanie, że to polityka USA przyczyniła się do powołania do życia współczesnego „monstrum dr Frankensteina" wyjątkowo brutalnego tworu terrorystycznego. Niestety, zarówno tego, jak również i innych pomniejszych. Po interwencji radzieckiej w Afganistanie, Amerykanie wdrożyli strategię powstrzymania i odepchnięcia Rosjan z Afganistanu za pomocą „Green Belt Strategy" („Strategia Zielonego Pasa") (tu należy się małe wyjaśnienie: kolor zielony to barwa flagi proroka Mahometa). W ramach tej strategii Amerykanie zaczęli postrzegać radykalne, a więc zdecydowane na walkę, organizacje dżihadystów w samym Afganistanie i na przylegającej do niego części Bliskiego Wschodu jako niezwykle skuteczne antidotum na socjalizm i generalnie samo ZSRR. Organizacje dzihadystów deklarujące chęć walki przeciwko radzieckiej interwencji w Afganistanie znalazły się w kręgu zainteresowań potężnego protektora - USA. W swoim partykularnym interesie Amerykanie obdarzyli je silnym wsparciem wojskowym. Oba kraje, ZSRR i zwalczające je USA, zakłóciły w ten sposób dotychczasową względną równowagę w rejonie Bliskiego Wschodu. Tak odrodziła się w latach osiemdziesiątych idea ożywienia nowego monstrum na wzór tworu doktora Frankenstaina. Dla zobrazowania genezy spirali zdarzeń, na końcu której stanęliśmy dzisiaj wobec problemu ISIS, takie właśnie porównanie przychodzi mi do głowy.
Następnie, w pełnej glorii USA najechały Bliski Wschód. „My przeciw terroryzmowi", „to wojna prewencyjna" - pod tymi hasłami administracja Busha najechała Afganistan i Irak. Rzeczywistym celem było utrzymanie kontroli i integrowanie Bliskiego Wschodu zgodnie z potrzebami narzuconej narodom regionu globalizacji. Nieumiejętna i chaotyczna polityka USA zdestabilizowała równowagę sił na terenie Iraku i Afganistanu. Wycofanie się wojsk amerykańskich zapoczątkowało wojnę domową w Iraku. Efektem tej wojny domowej, począwszy od 2003 roku, było powstanie szerokiej gamy organizacji terrorystycznych. Wracając do ISIS... Sama nazwa sunnickich dżihadystów - ISIS i ich coraz bardziej znacząca rola zaczęły przejawiać się właśnie w czasie tamtej wojny domowej. Dokładniej, założycielem był Jordańczyk Abu Musab Zarquawi. Początkowo działał pod nazwą „Tawhid and Jihad" („Jedność z Bogiem i Święta Wojna") następnie przyłączył się do Al-Kaidy Osama bin Laden i organizacja przybrała nazwę „Al-Qaeda in Mesopotamia" (Al-Kaida w Mezopotamii). Zarqawi został zabity w operacji US Forces 7 czerwca 2006 roku. Przywództwo po nim przejął Abu Hamza Al-Muhajir. Pod koniec 2006 roku zbliżony do Al Kaidy Abu Omar el-Bagdadi wspólnie z Abu Hamza Al-Muhajir przemianowali „Al-Qaeda in Mesopotamia" na „Islamic State of Iraq" (Państwo Islamskie Iraku). W kwietniu 2010 roku siły USA i Iraku przeprowadziły wspólną operację przeciwko siedzibie Abu Omar al-Bagdadi i Abu Hamza al-Muhajir, na skutek której obaj zginęli. Nowym liderem został Abu Bakr Al-Bahdadi.
Po wybuchu wojny domowej w Syrii wiele grup opozycyjnych wobec reżimu Assada było po cichu popieranych przez USA, europejskich globalnych graczy, państwa zatoki perskiej oraz, niestety, Turcję. Wśród nich znalazła się i ISI, przemianowana wkrótce na Islamic State of Iraq and Syria (ISIS). Przyłączało się do nich wielu ochotników z całego Świata. Wraz z pomocą ekonomiczną i otrzymywanym wsparciem logistycznym. Stawali się dzień po dniu coraz mocniejszą armią. W międzyczasie narastała brutalność ISIS, zarówno w Syrii, jak i Iraku. Ze względu na błędne planowanie globalnych graczy i wieloczłonową konstrukcję opozycji politycznej w Syrii, organizacje dżihadu stawały się jedyną opcją przeciwko reżimowi Assada, wspieranego zbrojnie z kolei przez Iran, Chiny i Rosję.
Obecnie ISIS przejął już kontrolę terenu Iraku od Mosulu na północy, pozostawiając Kirkuk Kurdom, na południu walcząc przeciwko armii al-Malikiego na przedpolach Bagdadu.. Tak więc, są aktywni na terenie Iraku od Bagdadu na północy w górę, aż do centralnej Syrii. Są to tereny z przewagą ludności sunnickiej.
Celem ISIS jest powrót do historycznej wizji ustanowienia kalifatu. Kalifat w państwach islamskich polega na supremacji religii, a polityczno-religijny lider przybiera tytuł kalifa. I właśnie lider ISIS Al-Baghdadi ogłosił siebie kalifem.
Jacek Pachucki: Jak oceniasz wysiłki USA zażegnania kryzysu ?
Sezcan Camurdan: Patrząc z odległej perspektywy widzimy poważne zmagania armii USA z ISIS. Ale odległa i bliska perspektywa różnią się zasadniczo... Chaos kreowany przez ISIS na Bliskim Wschodzie jest właśnie tym, czego Amerykanie potrzebują najbardziej. Kiedy siły imperium przybywają do nowego regionu, zawsze kooperują z najbardziej sfanatyzowanymi i ekstermistycznymi grupami. Odkrywcami tej strategii w Azji byli Brytyjczycy. Zastosowali ją z powodzeniem w Indiach. Dzisiaj USA implementowały tą brytyjską strategię na Bliskim Wschodzie. Jak już mówiłem, ISIS rozbudowywał się i wzrastał przez lata, dzięki elicie darczyńców, będących rzekomymi sojusznikami USA w regionie Zatoki Perskiej, t. Tam, gdzie zagrożenie Iranem, Assadem i sunnicko-szyickich wojnami sekciarskimi jest narzędziem moderowania sytuacji w regionie. Katar budował intymne więzi wojskowe z USA i jest gospodarzem CENTCOM ( United States Central Command). Arabia Saudyjska uważa USA za swojego najbliższego sojusznika i partnera dyplomatycznego. Ostatnimi laty te dwa kraje były od czasu do czasu opisywane jako szczególnie zaprzyjaźnione z prezydentami Georgem W. Bush i Barakiem Obamą. Obu prezydentów łączą szczególna więzi przyjaźni ze starszymi członkami rodzin królewskich Arabii Saudyjskiej i Kataru. Nie przypadkiem oba te kraje są znane jako główni sponsorzy ISIS. Donatorzy znad Zatoki Perskiej popierają aktualnie nie tylko ISIS, ale również syryjską gałąź Al-Kaidy, zwaną Nusrah Front i inne grupy sunnickie w Syrii. Ich rzekomym zadaniem jest chronić Sunnitów cierpiących pod reżimem Assada.
Jacek Pachucki: Co na to Turcja? Konflikt dotyka tureckich granic.
Sezcan Camurdan: Turcja, jest lojalnym członkiem NATO, „strategicznym partnerem USA", i utrzymuje bazę lotniczą USA Incirlik Air Base. Turcja została wykorzystana jako pomost pomiędzy Europą, a regionem konfliktu, zapewniając możliwość dostaw broni do ISIS. Turecki Inteligence Service (MIT) wysłał setki ciężarówek uzbrojenia do dzihadystów. Nie tylko do ISIS, do innych ugrupowań również, byleby walczyły z reżimem Assada. Ranni dżihadyści znajdowali opiekę w tureckich szpitalach. Pewna ilość obozów szkoleniowych dżihadystów znajduje się na tureckiej granicy. Trzeba jasno powiedzieć, że wszystkie te scenariusze mają na celu przerysowanie mapy Bliskiego Wschodu na nowo. Ale jak ma wyglądać ta nowa mapa Bliskiego Wschodu po wylaniu morza krwi i łez? Zasadnicze znaczenie ma wynik walk pomiędzy zwaśnionymi Szyitami i Sunnitami. Celem zmagań jest ustanowienie sunnickiej osi od Iraku po Maroko. Nie przewidziano tam miejsca dla Alawitów, Szyitów, Chrześcijan i Jazydów. Ogromny niepokój w Turcji budzi proklamowanie w centrum Iraku państwa sunnickiego, głównego celu działań państw Zatoki Perskiej jak Arabia Saudyjska (żyjąca w strachu przed Iranem), czy Arabów Sunnitów w Iraku. W ten sposób zarówno wpływ Iranu w Syrii będzie osłabiony, jak i Szyici na południu zostaną powstrzymani i zepchnięci w znacznie ciaśniejszym regionie. Tak pomniejszony region Szyitów będzie sprzyjał utrzymaniu nad nimi kontroli. No i oczywiście nowe państwo sunnickie będzie stabilnym sprzymierzeńcem USA w utrzymaniu presji na Iran i Szyitów (irackich). Te stopniowo kurczące się państwa regionu będą stawały się zależne od siebie nawzajem. W rezultacie żadna regionalna siła nie będzie w stanie przeciwstawić się interesom amerykańskim.
Z drugiej jednak strony, siły Kurdów przystąpiły do wojny przeciwko ISIS w północnym Iraku. Po raz pierwszy w historii Kurdów ich sen o ustanowieniu państwa kurdyjskiego wydaje się być bardzo realny. Jeśli Państwo Kurdyjskie stanie się faktem po 30-letnim konflikcie zbrojnym Republiki Tureckiej z różnymi ugrupowaniami powstańczymi, które domagały się od lat separacji od Turcji, to będzie ich zwycięstwo, a założenie niepodległego Kurdystanu stanie się faktem. W rzeczywistości trudne do przewidzenia jest jak ułoży się równowaga sił w regionie.
Nawet po ataku islamskich terrorystów na konsulat turecki, kiedy 49 obywateli tureckich, załoga konsulatu z rodzinami, w tym trójka dzieci było uprowadzonych i przetrzymywanych jako zakładnicy w Mosulu...., nawet, kiedy oni ujawnili zapisy video dotyczących planów ataków bombowych na Istambuł ...., nawet po aktach systematycznego ludobójstwa dokonywanego przez ISIS w tym i na ludności tureckiej w północnym Iraku ......, Tureckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych nadal deklaruje i natarczywie twierdzi: „ISIS nie jest grupa terrorystyczną, lecz wspólnotą, która jest zła za ...... .".
Od wielu lat Turcja wykorzystywana jest jako „stacja bezpieczeństwa" i najbardziej godny zaufania kraj w regionie Niestety, obecnie pod administracją Erdogana staje się źródłem problemów i niestabilności. Dała się przekształcić w członka międzynarodowego kryminalistycznego sojuszu pod szyldem „Wielkiego Bliskowschodniego Projektu". Rządząca partia AKP założona w 2001 roku jako produkt amerykańskiego „umiarkowanego projektu islamskiego" zwyciężyła w tureckich wyborach w 2002 roku i do dziś utrzymuje się u władzy. Dzisiaj, po 12 latach rządów AKP („umiarkowanego projektu islamskiego") przewodzi tureckiemu „umiarkowanemu szariatowi". Erdogan z „przyjaciółmi" kierują się tylko ich własnymi politycznymi interesami w celu odegrania ważniejszej roli w „Wielkim Projekcie Bliskowschodnim". Projekcie zaimplementowanym im przez USA. Lecz ta rola jest diametralnie przeciwstawna rzeczywistym narodowym interesom Turcji.
Jacek Pachucki: Jakie różnice dostrzegasz w podejściu do problemu ISIS w Turcji i Niemczech ?
Sezcan Camurdan: Kanclerz Niemiec Angela Merkel deklaruje, iż Niemcy i Europa właściwie postrzegają zagrożenie ze strony ISIS. Rząd niemiecki zdecydował o dostarczeniu broni strzeleckiej, wyrzutni przeciwpancernych i transporterów opancerzonych siłom kurdyjskim wiążącym siły ISIS w walce na północy Iraku. Z europejskiego punktu widzenia wsparcie sił kurdyjskich wydaje się być rozwiązaniem problemu ISIS.
Natomiast turecki punkt widzenia i sposób postrzegania konfliktu jest zupełnie przeciwny. Wsparcie Kurdów domagających się separacji od Turcji dostawami sprzętu wojskowego jest nie do zaakceptowania. Podejście Angeli Merkel posyła do kubła na śmieci narodową politykę bezpieczeństwa Turcji. Od 1984 roku wygasała intensywność wojny w południowo-wschodniej części Turcji pomiędzy armią turecką a kurdyjskim PKK (Partia Pracujących Kurdystanu). Nawet obecnie PKK jest powszechnie uważana w Turcji za organizację terrorystyczną. Pogląd ten podzielają USA, UE i NATO. Dzisiaj należy powiedzieć: była uważana przez USA, UE i NATO za organizacje terrorystyczną. Ponieważ, jak widać przestała być postrzegana jako terrorystyczna, również przez rządzącą Turcja AKP Erdogana.
Jak powiedziałem wcześniej, kryzys ISIS jest obecnie częścią większego Projektu Bliskowschodniego. Ten projekt przewiduje powołanie państwa kurdyjskiego w rejonie konfliktu. Siły imperialistyczne na Zachodzie nie wahają się wsparcia PKK i innych kurdyjskich ugrupowań. Oni poparli już raz powstanie ISIS, powołując do życia monstrum frankensteina, co doprowadziło do chaosu w regionie. Teraz znowu mamy zwrot w kierunku poparcia Kurdów przeciw ISIS i wykorzystania okazji do ustanowienia państwowości kurdyjskiej. Trudno w to uwierzyć, ale turecki rząd nie dba o turecki interes narodowy. Jest to dla mnie dużą niespodzianką, jeśli obecnie rząd turecki dostarcza broń do PKK. Dzisiaj po 30 latach konfliktu pomiędzy Turcją, a PKK.
Turcja ma unikatową pozycję w Świecie Islamu. Jest jedyną świecka demokracją pośród głównych krajów muzułmańskich. Rząd AKP Erdogana próbuje budować kontrrewolucję przeciwko reformom Atatürka i zapoczątkować procesu islamizacji Turcji. W tej sytuacji to nawiązanie do koncepcji „umiarkowanego szariatu". Rząd AKP chce być określany jako liberalnie muzułmański, co jest odbierane w Turcji jako „light" forma rządu Islamu zgodnie z amerykańską polityką „umiarkowanego islamu".
Jacek Pachucki: Dziękuję za rozmowę, do zobaczenia w Olsztynie.
Sezcan Camurdan: Dziękuję, z przyjemnością ponownie odwiedzę Olsztyn, bardzo miło wspominam spędzony tam czas.
Wywiad z dnia 5 września 2014.
Sezcan Camurdan pochodzi z Istambułu (Turcja). Obecnie jest studentem politologii Uniwersytetu Johanna Wolfganga Goethego we Frankfurcie (Niemcy). Działacz stowarzyszenia TSD (Turecka Socjaldemokracja), współpracujego z SPD (Socjaldemokratyczna Partia Niemiec) oraz Republikańską Partią Ludową. Przygotowuje się do objęcia stanowiska asystenta na uniwersytecie frankfurckim. Od lat interesuje się fotografią. Zna niemiecki, angielski, rosyjski i oczywiście turecki. Bywa w Polsce, również w Olsztynie.
Skomentuj
Komentuj jako gość