W niedzielę 27.04. kanonizacja Jana Pawła II. Może to już ostatnie takie wspólne przeżycie podzielonego mentalnie, wyznaniowo, ekonomicznie, społecznie, ideowo, historycznie narodu?
Sięgam do swojej pamięci. Jako student dowiaduję się 16 października 1978 roku wieczorem z Radia Wolna Europa, że kardynał Karol Wojtyła został następcą Piotra. W mediach PRL kompletna cisza. Chwyciłem za magnetofon reporterski Uher ze studenckiego radiowęzła w akademiku na Żwirki i Wigury i pobiegłem wieczorem na ulice Warszawy. Przechodnie ode mnie się dowiadywali, co się wydarzyło w Watykanie. Każdy Warszawiak spontanicznie reagował radością. Później w studio szybko montowałem materiał i na to weszła działaczka SZSP. „To nie może pójść" - rzuciła. „A to dlaczego?" - zapytałem zdumiony. „Bo to jest prawda" - odparła bez namysłu.
Pobiegłem więc do radiowęzła w akademiku Politechniki Warszawskiej Riviera Remont, z którym współpracowałem i tam bez problemów wyemitowałem sondę.
Ale prawdziwe trzęsienie ziemi nastąpiło 2 czerwca 1978 roku, gdy Papież Polak przepowiedziany przez Słowackiego wylądował w Warszawie. To było coś takiego jak z legendy o śpiących rycerzach, jak nagle przerwany chocholi taniec z „Wesela", Warszawa, a z nią cała Polska nagle się przebudziła. W nocy poprzedzającej przylot Jana Pawła II studenci-mieszkańcy akademika-wieżowca Riviera Remont gasząc w wybranych pokojach światło stworzyli na całą wysokość i szerokość budynku olbrzymi świetlny krzyż widoczny z bardzo daleka. Rano na trasę przejazdu Papieża Rodaka wyległy tłumy z kwiatami. Na moim akademiku-wieżowcu przy Żwirki i Wigury nagle z dachu rozwinęła się w dół papieska flaga.
Byłem oczywiście na Mszy św. na Placu wówczas Zwycięstwa, na którym Jan Paweł II wypowiedział to słynne:
„Wołam, ja, syn polskiej ziemi, a zarazem ja, Jan Paweł II, papież. Wołam z całej głębi tego Tysiąclecia, wołam w przeddzień Święta Zesłania, wołam wraz z wami wszystkimi: Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!"
To wołanie podziałało na zgromadzonych jak uderzenie pioruna, nastąpiło przebudzenie niewolników, którzy poczuli pragnienie wolności. I tego pragnienia już totalitarna władza nie była w stanie stłumić. Ono rosło w nas i rosło, aż wybuchło w Sierpniu 1980 roku.
Co dzisiaj zostało z tego wołania Jana Pawła II? Gdzie jesteś Duchu Święty, który zstąpiłeś wówczas w nas?
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość