logodebata

Wspomóż jedyny portal na Warmii i Mazurach, który nie boi się publikować prawdy o politykach i jest za to ciągany po sądach. Nigdy, przez prawie 18 lat istnienia, nie dostaliśmy 1 grosza dotacji publicznej. Redaktorzy i autorzy są wolontariuszami. Nr konta bankowego Fundacji „Debata”: 26249000050000450013547512. KRS: 0000 337 806. Adres: 11-030 Purda, Patryki 46B

środa, listopad 19, 2025
  • Debata
  • Wiadomości
    • Olsztyn
    • Region
    • Polska
    • Świat
    • Urbi et Orbi
    • Kultura
  • Blogi
    • Łukasz Adamski
    • Bogdan Bachmura
    • Mariusz Korejwo
    • Adam Kowalczyk
    • Ks. Jan Rosłan
    • Adam Jerzy Socha
    • Izabela Stackiewicz
    • Bożena Ulewicz
    • Mariusz Korejwo
    • Zbigniew Lis
    • Marian Zdankowski
    • Marek Lewandowski
  • miesięcznik Debata
  • Baza Autorów
  • Kontakt
  • Jesteś tutaj:  
  • Start
  • Wiadomości
  • Polska

Polska

Czy UE wie, co stało się z miliardami wydanymi na odbudowę gospodarek po pandemii?

Szczegóły
Opublikowano: wtorek, 13 maj 2025 16:01

Europejski Trybunał Obrachunkowy przeanalizował fundusz odbudowy UE - Bruksela rozdzieliła 650 miliardów euro z funduszy przeznaczonych na walkę z koronawirusem – nie wiedząc dokładnie, kto otrzymał te pieniądze, na co zostały przeznaczone i czy przyniosły one jakikolwiek efekt.

„Przełomowy instrument odbudowy” UE okazał się klapą

Według zapowiedzi biurokratów z Brukseli, w obliczu kryzysu koronawirusowego państwa członkowskie miały ruszyć z gospodarczym impetem dzięki największemu funduszowi pomocowemu w historii UE – tzw. instrumentowi na rzecz odbudowy i odporności (ARF). Był on centralnym elementem programu NextGenerationEU, który Komisja Europejska reklamuje na swojej stronie internetowej jako „przełomowy, tymczasowy instrument odbudowy mający na celu wsparcie ożywienia gospodarczego Europy po pandemii koronawirusa”. W ramach tego programu przeznaczono aż 723 mld euro, z czego około 650 mld euro zostało już przyznane.

Najnowszy raport Europejskiego Trybunału Obrachunkowego obala wszystkie ówczesne zapowiedzi i wysokie oczekiwania: większość środków została rozdzielona – bez kontroli, bez przejrzystości i bez jasnych korzyści. „Przełomowy instrument odbudowy” okazał się niewypałem – a o ożywieniu europejskiej gospodarki nie ma ani śladu.

Trybunał Obrachunkowy twierdzi, że UE mówi wprawdzie o „finansowaniu uzależnionym od wyników”, ale w rzeczywistości nie liczy się to, czy projekt zakończył się sukcesem, tylko to, czy zrealizowano etap pośredni. Trybunał podkreśla, że wiele kamieni milowych koncentruje się na procesach administracyjnych, a nie na mierzalnych rezultatach, co osłabia narrację o „przełomowym instrumencie”: „Uważamy, że ARF nie jest instrumentem opartym na wynikach”.

Nikt nie wie, ile naprawdę kosztują projekty

Raport potwierdza także, że Komisja nie gromadzi danych o rzeczywistych kosztach projektów finansowanych z RRF: „Nie można ocenić efektywności wykorzystania zasobów, a tym samym stosunku kosztów do korzyści, ponieważ Komisja nie gromadzi ani nie wykorzystuje informacji na temat rzeczywistych kosztów”. Oznacza to, że nikt nie może powiedzieć, czy pieniądze zostały dobrze wykorzystane, czy też zostały zmarnowane lub w ogóle były potrzebne. Trybunał Obrachunkowy jasno stwierdza: porównanie kosztów i korzyści jest niemożliwe, ponieważ brakuje podstawowych danych. Nie można również ocenić często obiecywanych korzyści dla obywateli i gospodarki.

Szok odsetkowy: podatnicy będą płacić rachunek aż do 2058 r.

Raport potwierdza, że RRF jest finansowany głównie poprzez pożyczki zaciągane przez Komisję Europejską na rynkach kapitałowych, a spłata tych długów jest zaplanowana do 2058 r. ETO ostrzega, że rosnące stopy procentowe zwiększają koszty finansowania, i szacuje, że „koszty finansowania dla UE mogą wzrosnąć ponad dwukrotnie do 2026 r.”. Trybunał krytykuje brak wcześniejszego planowania kosztów obsługi długu, co może obciążyć budżet UE i podatników.

UE rozdysponowała miliardy wyciągnięte z kieszeni podatników, nie sprawdzając, jakie będą tego skutki, bez przeglądu kosztów, bez jasno określonych efektów, bez kontroli.

Powtórka z rozrywki?

Przed nami program „ReArm Europe”, ogłoszony przez szefową Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen 4 marca 2025 r., zakłada mobilizację do 800 mld euro na zwiększenie wydatków na obronność UE.

Finansowanie ma częściowo przypominać ARF - Komisja Europejska proponuje pożyczenie 150 mld euro na rynkach kapitałowych (w ramach instrumentu SAFE (Security Action for Europe), korzystając z zabezpieczenia budżetu UE. Środki te zostaną przekazane państwom członkowskim w formie pożyczek (a nie dotacji) na inwestycje w zdolności obronne, takie jak systemy obrony powietrznej, artyleria, drony, cyberbezpieczeństwo czy mobilność wojskowa. Pożyczki mają być dostępne do 2030 r. i spłacane nawet przez 45 lat. Komisja chce także przyspieszyć rozwój tzw. Unii Rynków Kapitałowych (CMU), aby skierować oszczędności Europejczyków (ok. 1,4 bln euro rocznie) na inwestycje w europejski przemysł obronny.

Mariusz Jagóra on Substack

Źródło:

https://www.eca.europa.eu/ECAPublications/RV-2025-02/RV-2025-02_PL.pdf

„Pfizergate”: KE nie miała prawa ukrywać SMSów von der Leyen

Unijny sąd orzekł, że Komisja Europejska nie miała prawa odmówić ujawnienia SMSów Ursuli von der Leyen z szefem Pfizera ws. zakupu szczepionek na Covid-19.

Decyzja Komisji Europejskiej odmawiająca mediom dostępu do wiadomości tekstowych wymienianych między przewodniczącą von der Leyen a prezesem-dyrektorem generalnym przedsiębiorstwa Pfizer jest nieważna – orzekł unijny Sąd (General Court, organ Trybunału Sprawiedliwości UE).

A to oznacza, że KE nie miała prawa zatajać korespondencji von der Leyen z szefem Pfizera – amerykańskiego koncernu farmaceutycznego, który zawarł z Unią kontrakt na dostawę setek milionów dawek szczepionek na Covid-19.

„Jest to historyczny wyrok sądu UE, w którym uznano von der Leyen za odpowiedzialną za odmowę ujawnienia treści SMS-ów wymienionych z dyrektorem generalnym firmy Pfizer, Albertem Bourlą” – pisze w komentarzu dla Deutsche Welle prof. Alberto Alemanno, prawnik z prestiżowej uczelni École des hautes études commerciales de Paris (HEC Paris).

Ekspert dodaje, że nie chodzi tu o szczepionki, ale o zwiększenie odpowiedzialności UE za podejmowane decyzje z korzyścią dla obywateli. „Ostatecznie wyrok ten stanowi przypomnienie, że UE rządzi się zasadami praworządności, a jej przywódcy podlegają stałej kontroli wolnych mediów i niezależnego sądu” – podkreśla prof. Alemanno. „To zwycięstwo wszystkich, dlatego nie spodziewam się, że Komisja odwoła się od wyroku” – dodaje.

O co chodzi w aferze Pfizergate

W kwietniu 2021 roku przewodnicząca Komisji Europejskiej ujawniła w wywiadzie dla „New York Timesa”, że osobiście korespondowała SMSowo z szefem Pfizera, Albertem Bourlą, w sprawie zakupu szczepionki na Covid-19. Miesiąc później umowa UE z amerykańskim koncernem była gotowa: Unia zobowiązała się do kupna w dwóch transzach po 900 milionów dawek szczepionki stworzonej przez niemiecką firmę BioNTech w partnerstwie z Pfizerem. Ursula von der Leyen osobiście podpisała kontrakt.

UE kupiła od Pfizera szczepionki za 21,5 miliarda euro.

Sama “Pfizergate” wybuchła, gdy Alexander Fanta, dziennikarz śledczy portalu „Follow the Money”, chciał sprawdzić, w jaki sposób doszło do zawarcia umowy i jaki wpływ na to miała korespondencja szefowej KE – kontrahenta – z szefem Pfizera – producentem, oraz czy UE przypadkiem mocno nie przepłaciła za szczepionki.

W odpowiedzi na jego wniosek Komisja Europejska odmówiła ujawnienia korespondencji von der Leyen z Bourlą, uzasadniając to tym, że wiadomości tekstowe „ze swej natury żyją krótko” i nie są podmiotem unijnego prawa dotyczącego dostępu do informacji publicznej.

Unia złapana za rękę

Tymczasem przejrzystość jest jedną z najważniejszych zasad Unii Europejskiej, zawartą w jej traktatach. UE musi ujawniać informacje dotyczące kształtowania polityki i wydatków i przestrzegać zasady swobodnego dostępu do informacji. To dlatego Komisja Europejska, Parlament Europejski, Rada Europejska i Rada Unii Europejskiej publikują – z wyprzedzeniem – harmonogramy posiedzeń, a sesje PE i część posiedzeń Rady można śledzić na żywo.

Jakie będą prawne i polityczne skutki wyroku

Trybunał nie rozstrzygnął wprost o odpowiedzialności osobistej przewodniczącej, ale wyrok to potężne uderzenie w reputację von der Leyen i samej Komisji, która twierdziła, że może nie ujawniać korespondencji przewodniczącej.
źródło: DW

 

Czytaj więcej: Czy UE wie, co stało się z miliardami wydanymi na odbudowę gospodarek po pandemii?

Komentarz (0)

Nawrocki w debacie w TVPwL dowiódł, że jest bokserem wagi ciężkiej, Trzaskowski - słabowitym „lalusiem”

Szczegóły
Opublikowano: poniedziałek, 12 maj 2025 23:17

Na gorące dzielę się tym, co mi zostało w głowie po tym maratonie w TVP w likwidacji. Wszyscy czekali na pojedynek Trzaskowski – Nawrocki spodziewając się roztrzaskania Nawrockiego na kawałki, na miazgę. Tymczasem stało się coś odwrotnego. Nawrocki udowodnił, że jest bokserem wagi ciężkiej. Na atak Trzaskowskiego sprawą kawalerki odwinął się czyścicielem kamienic, wyrzucaniem ludzi na bruk, eksmisją rodziny z 6-letnim dzieckiem, historią kamienicy przy Marszałkowskiej 66.

W drugiej debacie w Republice Nawrocki zdołał ustać na nogach, po aferze z kawalerką, ale tam na ringu nie było jego głównego rywala. W ostatniej walce, w TVP w likwidacji, zamiast rzucić ręcznik na ring, tryskał energią od pierwszego gongu do ostatniego, ani razu nie dając się zbić z tropu. Kontrował boleśnie ciosy Trzaskowskiego, kandydata opłacanego przez deweloperów. Walczył w ringu z gracją i uśmiechem.Nie robiły na nim wrażenia ataki i oskarżenia ze strony Biejat i Hołowni w sprawie kawalerki, reagował trochę jak niedźwiedź, który opędza się od ratlerków.

Nawrocki Trzaskowski debata TVP

Początek debaty, Trzaskowski atakuje Nawrockiego, w sprawie kawalerki.

Natomiast Trzaskowski z godziny na godzinę opadał coraz bardziej z sił, spocił się jak Nixon w debacie z Kennedym (przez ten pot przegrał). Po jego twarzy było widać, że błaga o ostatni gong. Gdy nastąpił, tak był wyczerpany, że ostatnią mowę wygłosił, podpierając się o pulpit. Senyszyn ze swoim wigorem była przy Trzaskowskim jak 18-latka przy emerycie. Co będzie jego priorytetem jako prezydenta? Pigułka po i język śląski.

Wymowne jest to główne zdjęcie mojego komentarza, gdy po zakończeniu debaty Nawrocki podaje rękę poobijanemu Trzaskowskiemu, a ten składa mu hołd. Nie trzeba słów.

Dla mnie Stanowski był gwiazdą tej debaty, miał kilka wejść formatu Stańczyka

Sztab Trzaskowskiego upierając się, żeby w debacie twarzą "czystej wody" była Dorota Wysocka-Sznepf, której obecność oprotestowało 8 komitetów wyborczych, sam prosił się o łomot i Stanowski nie zmarnował okazji, na którą czekał od początku kampanii i która była główną motywacja jego startu - wejść do "świątyni propagandy" i wygarnąć im w twarz: kim są, co robią i komu służą.

- Bardzo się cieszę, że mogę być w tej "świątyni propagandy" i widzieć przed sobą "arcykapłankę propagandy". Wprawdzie sądziłem, że spali się pani ze wstydu po tym, jak większość komitetów wyborczych zaprotestowała przeciwko pani obecności na tej debacie, ale widocznie oczekiwałem zbyt wiele. Niektóre osoby najwyraźniej się ze wstydu nie palą - powiedział Krzysztof Stanowski.

Stanowski Schnepf

- Dobrze, że pani tu jest, bo jest pani symbolem tego, co dzieje się z polskimi mediami - zarówno kiedyś, jak i teraz. Że nie jest to czysta woda, lecz taki sam ściek, tak jak wcześniej. Prezesem TVP jest dziś człowiek, który zarządzał spółką autobusową Rafała Trzaskowskiego, a pani mąż (Ryszard Schnepf - red.) czeka na ambasadorską nominację od nowego prezydenta - domyślamy się, od którego - stwierdził Krzysztof Stanowski.

- To nie jest obiektywizm. Pani nie powinno tu być. Musiałem to powiedzieć w imię wszystkich sztabów, które wyraziły swój sprzeciw - oświadczył i dodał na koniec.

„Nie jest to pierwszy raz w historii, kiedy osoba z nazwiskiem Schnepf przepytuje Polaków. Mam nadzieję, że wyjdziemy stąd cali i zdrowi”. W jedno zdanie wpakował zarówno gorącą krytykę współczesnych mediów publicznych, jak i mroczną aluzję do Obławy Augustowskiej z lipca 1945 r., której współorganizatorem był oficer Ludowego Wojska Polskiego por. Maksymilian Schnepf – ojciec dyplomaty Ryszarda Schnepfa.

Ciąg dalszy rozprawy z tubą propagandową Trzaskowskiego nastąpił w secie, gdy kandydaci zadawali sobie pytania.

Stanowski zapytał Rafała Trzaskowskiego o Tomasza Syguta. - Powiedział pan, że w spółkach miejskich zatrudniał pan bezpartyjnych fachowców. Chciałem się więc dopytać, jakie niesamowite kompetencje ma Tomasz Sygut, że jednego dnia zarządza autobusami miejskimi, a następnego dnia Telewizją Polską. Wprawdzie w likwidacji, ale jednak Telewizją Polską - zapytał Nawrocki.

- Panie Krzysztofie, (...) pan Sygut został wyrzucony na zbity pysk przez PiS z telewizji, bo jest po prostu dziennikarzem i specjalistą. Zajmował się promocją (w spółce MZA - przyp.red.), zajmował się właśnie tym, na czym się zna - odparł Trzaskowski.

- Był dziennikarzem z wieloletnim stażem i doświadczeniem. Został z telewizji wyrzucony tylko i wyłącznie dlatego, że nie chciał powtarzać kłamstw, propagandy. Dzisiaj do tej telewizji wrócił. Proszę mi wierzyć, ja nie miałem, panie Krzysztofie, z tym absolutnie nic wspólnego - dodał.

- Muszę powiedzieć, że musi być to człowiek wybitny, bo w ogóle ta kampania jest wybitna ze strony Telewizji Polskiej. Żadnych długich wywiadów z kandydatami, nie da się ich poznać. Jakaś jedna debata z krótkimi odpowiedziami to po prostu żart, a nie realizowanie misji publicznej. Za to sto programów, w których słyszymy, że pan jest wspaniały, a pana kontrkandydaci głupi. Nie wiem, czy na tym powinna polegać misja telewizji - ripostował Stanowski.

Po tej wypowiedzi, do wymiany zdań postanowiła się wtrącić prowadząca Dorota Wysocka-Schnepf.

- Nie wiem, czy to prawda, bo nie oglądałam, ale podobno w tym PiS-owskim ośmioleciu to pan Stanowski miał program w TVP Kurskiego i to może by wyjaśniało tę obsesję, którą realizuje - wtrąciła dziennikarka.

Stanowski prowadził w TVP Sport piłkarski program publicystycznych "Stan futbolu". Program był przygotowany wraz z redakcją Weszlo.com.

Wysocka-Schnepf dała się sprowokować. Długo zbierała się się do "rzygnięcia" i "rzygła":

- W uzupełnieniu do wypowiedzi pana Stanowskiego zacytuję profesora Bartoszewskiego, który mówił, że kiedy pijany zwymiotuje nam w autobusie, to nie jest to obelga, lecz coś nieprzyjemnego. Nie każdy może mnie obrazić - stwierdziła Dorota Wysocka-Schnepf w odpowiedzi.

Trzaskowski był zmęczony, zarazem zirytowany i znudzony, że musi odpowiadać na pytania jakichś "miernot" i zniżać się z poziomu Guliwera do Liliputów (wg TVP w likwidacji - do "planktonu").

Wkurzonony był też Stanowski na kłamstwa Trzaskowskiego, serwowane mu w rozmowie jeden na jeden w mieszkaniu wiceprzewodniczącego PO  i bezlitośnie w debacie telewizyjnej je zdemaskował, tak zresztą jak kłamstwa Hołowni. Przypomniał, jak liderzy PO na czele z Trzaskowskim popierali budowę Nord Stream. A dzisiaj Tusk pojechał do Kijowa w osobnym wagonie kl. II, jak lokaj, gdy premier Anglii, kanclerz Niemiec i prezydent Francji jechali kl. I a w Kijowie wyraźnie się od niego dystansowali. Nawet agent Putina-Maciak błysnął: "Nie potrafią kiwać na arenie międzynarodowej, to kiwają Polaków”. Smutne to.

Stanowski znokautował też „Smerfa ważniaka” Hołownię, cytując mu jak drwił z reparacji, wchodząc w d… Niemcom i przypominając inne jego fikołki. „Człowiek po 50. roku życia powinien w końcu wykształcić w sobie kręgosłup” - podsumował marszałka rotacyjnego.

No i Stanowski uzbierał podczas debaty od Polek i Polaków prawie 3 z 11 mln zł potrzebnych na chorego Ignasia. Warto było zbierać podpisy na Stanowskiego!

W Hołownię zresztą walili wszyscy, a najbardziej lewicowi kandydaci. Zandberg prawy sierpowy posłał też Trzaskowskiemu, pytając, dlaczego dopuścił do skoku aparatczyków z legitymacją PO, niekompetentnych, hejterów, na Spółki Skarbu Państwa? Przypomniał Trzaskowskiemu, że to posłowie PO zablokowali ustawę kładącą kres „tłustym partyjnym kotom” w SSP. Za głosowała tylko jego partia Razem i Polska2050.

Piękna był młócka pomiędzy kandydatami lewicy, którą w mojej ocenie zdecydowani wygrał Zandberg, który rzucił Biejat w twarz, że zdradziła partię Razem, sprzedała ideały za stołek wicemarszałkini senatu i stołek marszałka sejmu dla Czarzastego. Wszyscy oni: Biejat, Senyszyn, Hołownia, Zandberg tak walili w rząd Tuska, że po debacie powinien podać się do dymisji.

Błysnęli też Woch swoimi konkretnymi wypowiedziami i pytaniami oraz Jakubiak, propaństwowiec, wypowiadający się jak mąż stanu. Mentzen zachował swój poziom. Z politowaniem słuchał ignoranckich pytań Biejat, Hołowni i Trzaskowskiego z zakresu gospodarki i ekonomii i z politowaniem odpowiadał. Ożywił się nareszcie Bartoszewicz i w końcu przebił się ze swoją "demokracją bezpośrednią". Braun tym razem niczym nie zszokował, miał wyważone wypowiedzi, był żwawszy niż zwykle, na koniec jednak znów wszedł w rolę kaznodziei.

Panowie wraz z kandydatami lewicy Biejat i Zandbergiem, zamienili drugą część debaty z debaty prezydenckiej w kampanię wyborczą do parlamentu, chyba już czując, że rząd Tuska nie przetrwa do 2027 roku. Generalnie tę debatę wygrała prawica a szerzej opozycja (z Zandbergiem). Obnażyła kłamstwa polityków koalicji z Trzaskowskim na czele, a pomógł w tym Zandberg.

Przekaz kandydatów prawicy był taki: zwycięstwo Trzaskowskiego zamieni Polskę w w UE w lokaja, w pasażera II klasy, jak w pociągu premiera Tuska do Kijowa i w jeden ogromny obóz dla imigrantów.

Zakończę więc hasłem z ostatnich bilbordów Trzaskowskiego: "NIECH WYGRA POLSKA"
Adam Socha

Czytaj więcej: Nawrocki w debacie w TVPwL dowiódł, że jest bokserem wagi ciężkiej, Trzaskowski - słabowitym...

Komentarz (32)

Polecamy majowy numer "Debaty". Piszą Bachmura, Rosłan, Piórek, Kowalczyk, Stachowiak, Socha...

Szczegóły
Opublikowano: sobota, 10 maj 2025 09:43

W sprzedaży ukazał się majowy numer "Debaty" a w nim jak zwykle wiele ciekawych tekstów na różne tematy.

Bogdan Bachmura „Modli się za nowego Papieża”. Przed nowym papieżem istna kwadratura koła: jak tchnąć nowego ducha w Kościół dotknięty wyrzutami sumienia i wstydem za przeszłość? Gdy częstą reakcją wiernych, zwłaszcza wśród duchownych, jest wycofanie i rezygnacja?

Jan Rosłan zastanawia się Na kogo głosowałby Jan Paweł II?

Bogdan Bachmura zastanawia się Czy Karol Wojtyła by głosował?

Jacek Stachowiak z Londynu informuje o inwazji imigrantów na Anglię. Skala jest tak duża, że rząd sobie z nim nie radzi. W czasie rządów Partii Konserwatywnej ministerstwo spraw wewnętrznych opłacało w szczytowym momencie naporu imigracyjnego wynajem aż czterystu hoteli, w których przebywało ponad 50 tysięcy osób. Dzienny koszt utrzymania tej bazy przekraczał osiem milionów funtów. Liczbę hoteli zasiedlonych przez imigrantów zredukowano do nieco ponad dwustu i taką bazę przejął pod swój nadzór rząd centrolewicowej Partii Pracy., z którym nie radzi sobie rząd z powodu skali

Magdalena Piórek: W obliczu dynamicznie zmieniających się realiów geopolitycznych, nie może zabraknąć rozważań na temat bezpieczeństwa Polski. Politycy od prawa do lewa zapewniają nas, że członkostwo w UE i sojusz w NATO są wystarczającą gwarancją. Tylko że czasy się zmieniają.

Adam Kowalczyk, który był w wojsku saperem, pyta Kolejni sabotażyści, to jest chciałem powiedzieć, ministrowie obrony robią sobie fotki na tle pancerzy czołgów czy armatohaubic. Wielka bestia z taką falliczną lufą, wspaniale to wygląda. Ale co z tego wynika? Kupujemy czołgi w USA i Korei, ale kto będzie produkował części zamienne, skąd weźmiemy podzespoły? Nie dziś, lecz w czasie wojny. Dopłyną z Korei? Kto chce niech wierzy. Dalej – kupujemy pięćset wyrzutni H142 HIMARS plus koreańskie K239 Chunmoo. A kto produkuje rakiety do nich?

Ks. Adam Stefan Ornatek podsumowuje pontyfikat papieża Franciszka (1936-2025)

Krzysztof Czacharowski pyta Krzysztofa Balińskiego, „Dlaczego porzucliśmy Białoruś?” Baliński to dyplomata i politolog, ambasador Polski w Syrii i w Jordanii (1991-1995), publicysta poruszający zagadnienia polityki międzynarodowej oraz działań polskiej dyplomacji, autorem książek: „MSZ polski czy antypolski”, „Ministerstwo spraw obcych” i „Polin czy Ukropolin”

Adam Socha relacjonuje spotkanie „zidentyfikowanej grupy” zorganizowanej przez Urząd Miasta Olsztyna w sprawie „dekonstrukcji szubienic”. Spotkanie było zamknięte dla mediów, ale dziennikarzowi udało się „wbić” na nie.

Andrzej Dramiński w tekście „Marszałkini, ministra wbrew Konstytucji?” pisze:
Trzeba przyznać, że lewica jest niezwykle uparta. I nie ustępuje na krok. Chce zmieniać naszą rzeczywistość na wiele sposobów i tam gdzie - jak jej się wydaje - ma największe szanse. Nie chodzi tylko o te najbardziej publiczne przejawy, jak na przykład uliczne „Parady równości”. Innym sposobem jest nowe „słowotwórstwo”, które ma sprzyjać równouprawnieniu płci, a innymi słowy docenianiu kobiet. Wszyscy je bardzo szanujemy, ale to ugrupowanie chce iść dalej.

Wojciech Kozioł analizuje „Demokrację w skali makro i lokalnej”. W ostatnich dniach i tygodniach byliśmy świadkami niemal identycznych decyzji politycznych w dwóch krajach Unii Europejskiej. Najpierw w Rumunii a obecnie we Francji tzw. instytucje demokratyczne, organy oparte na konstytucji tych krajów „wolne sądy” wyeliminowały z udziału w wyborach najważniejszych kandydatów na prezydentów w tych krajach.

Marek Skolimowski opisuje „Polski wkład w dzieło zwycięstwa nad III Rzeszą”. 13 stycznia 1943 r., na konferencji w Casablance prezydent Stanów Zjednoczonych Franklin Delano Roosevelt i premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill postanowili, że wojna z Niemcami powinna zakończyć się bezwarunkową kapitulacją Trzeciej Rzeszy. Zgodził się na to później także i przywódca ZSRR Józef Stalin.

Henryk Mondroch opisuje jak Armia Czerwona „wyzwalała” w 1945 roku Dywity.  Jerzy Kwaśniewski: Rząd T. Tuska walczy z wolnością słowa łamiąc Konstytucję.

Marian Zdankowski w tekście Miłość jako kategoria polityczna opisuje mężczyzn jako ofiary kobiet.

Adam Socha był na wiecu Rafała Trzaskowskiego na plaży miejskiej w Olsztynie.

Marek Skolimowski w tekście Traktat Krakowski i Hołd Pruski w 1525 r. napisał: „W miesiącu kwietniu 2025 r. przypadła jubileuszowa, 500 rocznica hołdu pruskiego i Traktatu Krakowskiego, w wyniku którego nastąpiło rozwiązanie Zakonu NMP Domu Niemieckiego w Jerozolimie, zwanego potocznie „Krzyżakami”, który przez 300 lat złowrogo zapisywał się w dziejach Królestwa Polskiego. Powstanie w miejsce Zakonu świeckiego księstwa, a później Królestwa Pruskiego wywarło wielki wpływ na dzieje Europy, a zwłaszcza na historię Polski.

Henryk Pejchert opisuje Imperium Olivettich. W czasach PRL-u marka Olivetti, kojarzyła się z maszynami do pisania, które były podstawą biurokratycznego systemu przed pojawieniem się komputerów. Założycielem firmy rodzinnej był Camilio Olivetti (1868-1943) w roku 1908 w Ivrea niedaleko Turynu. Camilio pochodził z żydowskiej burżuazyjnej rodziny. Camilio można porównać do geniuszy samouków, od najmłodszych lat tworzył wynalazki pomagające w codziennym życiu.

Ks. Edward Goliński opuje Kościół ludowy w czasach PRL-u

Mariusz Jagóra w tekście: Nie istnieje klauzula Trzaskowskiego stwierdza, że „analiza dokumentów unijnych nie wskazuje na istnienie jakiejkolwiek klauzuli, że w przypadku presji migracyjnej ze strony Ukrainy, Polska nie będzie objęta przepisami dotyczącymi relokacji”.

Ponadto stałe felietony i kącik poezji.

Zapraszamy do lektury!

Tyle ciekawych tekstów za jedyne 6,50 zł nabędziesz w następujących punktach:

Punkty sprzedaży w Olsztynie:
Centrum Książki pl. Jana Pawła II 2/3,
Orion Jagiellońska 33/82,
Logos Kołobrzeska 5,
KIOSK Z PRASĄ
10 959 Olsztyn, ul. 11 listopada 9
SKLEP PAPIERNICZY
Olsztyn, ul Dworcowa 35
tel. 89 539 98 40
WARMIŃSKA KSIĘGARNIA DIECEZJALNA
„HOSIANUM”
10 024 Olsztyn, ul Długosza 3/1
tel. 89 527 35 28
KIOSK Z PRASĄ
Olsztyn Pieczewo, ul Panasa 1 a
róg ul Wilczyńskiego
Tel. 605 990 115
RELAX
10 290 Olsztyn, al Wojska Polskiego 74/16
obok Restauracji KOLOROWA
Tel. 508 061 231
ASNET PUNKT XERO
10 527 Olsztyn, Ul. Partyzantów 88
OLSZTYN KORTOWO
WYDZIAŁ NAUK EKONOMICZNYCH
ul Oczapowskiego 4, Punkt Xero
tel. 660 773 070
CENTRUM KSIĄŻKI
Olsztyn, PL Jana Pawła II 2/3
tel. 89 527 30 44
SALONIK PRASOWY
10-437 Olsztyn, ul. Dworcowa 35

W województwie warmińsko-mazurskim „Debatę” można nabyć także w punktach KOLPORTERA, w salonikach prasowych i sklepach, które prowadzą sprzedaż prasy. Podajemy wykaz miejscowości, w których można nabyć nasz miesięcznik.
W nawiasie ilość punktów sprzedaży: Bartoszyce (14), Biskupiec (1), Dobre Miasto (2), Działdowo (3), Giżycko (13), Górowo Iławeckie (1), Iława (9), Kętrzyn (15), Kisielice (1), Kurzętnik (1), Lubawa (1), Morąg (1), Mrągowo (4), Olsztyn (60), Ostróda (12), Reszel (1), Ruciane Nida (1), Susz (1), Szczytno (7), Węgorzewo (1) oraz w księgarniach:
Wena pl. Konstytucji 3 Maja 8, 11-200 Bartoszyce
Warmińska ul. Kościuszki 12, 14-500 Braniewo
ABC Mickiewicza 27, 13-200 Działdowo
Mentor PH Tu i teraz, Mickiewicza 19, 19-300 Ełk
Metis Niepodległości 2, 14-200 Iława
Verso Sikorskiego 20/1A,11-400 Kętrzyn
Merkuriusz Mickiewicza 12, 11-430 Korsze
Im.I.Krasickiego Powstańców Warszawy 14, 11-100 Lidzbark Warmiński
Wiedza 3 Maja 4, 14-300 Morąg
Współczesna Ratuszowa 4, 11-700 Mrągowo
Errata Kościelna 4, 13-100 Nidzica
Popularna Czarnieckiego 25, 14-100 Ostróda
Lexica Zamkowa 2, 14-100 Ostróda
Impuls Czarnieckiego 32, 14-100 Ostróda
Fraszka Polska 1, 12-100 Szczytno
Kropka Floriańska 2, 11-300 Biskupiec

UWAGA! Można też kupić "Debatę" w formie PDF. Wystarczy przelać 6,50 zł na konto Fundacji "Debata": 26 24 9 0000 5 0000 45 00 1354 7512 KRS 0000337806 i wysłać potwierdzenie wpłaty na adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Czytaj więcej: Polecamy majowy numer "Debaty". Piszą Bachmura, Rosłan, Piórek, Kowalczyk, Stachowiak, Socha...

Komentarz (0)

Kawalerka Nawrockiego, czyli prawica bez wartości nie ma sensu

Szczegóły
Opublikowano: piątek, 09 maj 2025 10:11
Piotr Trudnowski

Czy w politycznej „walce dobra ze złem” wszystkie chwyty są dozwolone? Czy bieda-makiawelizm jest skuteczną drogą do odzyskania władzy? Te dwa pytania stają w centrum sporu o rolę i przyszłość prawicy w cieniu sprawy mieszkania Karola Nawrockiego, który wybuchł w ostatnich dniach. Jeżeli polityka na prawicy zostanie sprowadzona do fantazji o odzyskaniu władzy za wszelką cenę i mokrych snów o zemście na Koalicji 15 Października, to z prawicowością nie będzie miała wiele wspólnego.- pisze Piotr Trudnowski na portalu klubjagellonski.pl

Gmyz vs. Mentzen, czyli najważniejszy dylemat prawicy

„Prawica ma ten problem, że organicznie jest niezdolna do brudnej gry. Konserwatyści bez przerwy oddaję pole wychodząc z założenia, że nam wolno mniej. Fakt, nie opinia” – napisał wczoraj na platformie X Cezary Gmyz. Wbrew zastrzeżeniu z końcówki wpisu traktuję go nie tylko jako – błędną w mojej ocenie, o czym za chwilę – diagnozę, ale też jako przejaw tęsknoty za większą sprawczością i zimną bezwzględnością względem oponentów.

Dziennikarz nie odnosił się wprost do sprawy mieszkań Karola Nawrockiego, ale to w ich kontekście należy interpretować te słowa. W domyśle, zgodnie z narracją sympatyzujących z PiS mediów: „oni atakują poniżej pasa i walą w naszego kandydata służbami, a my mamy problem by w odpowiedzi kłamać w zaparte i tymi samymi metodami odpowiedzieć”.

Niemal dokładnie odwrotną narrację przedstawił kandydat Konfederacji Sławomir Mentzen. „W interesie prawicy jest to, żeby ludzie skompromitowani tej prawicy nie reprezentowali. Bronienie złodziejstwa jest wbrew interesom Polski, wbrew interesom prawicy, jest wbrew prawdzie i jakimkolwiek zasadom. Może i jest zgodne z interesem PiS, ale oznacza to, że ten interes jest zupełnie sprzeczny z interesem Polski, prawicy, sprzeczny z zasadami” – przekonywał w dłuższym wpisie komentującym sprawę mieszkań ostro i bezkompromisowo atakując konkurenta.

Sprawę Nawrockiego zostawmy na boku, bo ona jest tu tylko eskalatorem, który pozwolił wykrystalizować się tym dwóm stanowiskom. Spróbujmy raczej odpowiedzieć na pytanie – kto ma rację? To fundamentalny dylemat istotny zarówno z perspektywy najbliższych wyborów, jak i tego, jaka będzie prawica po ewentualnym powrocie do władzy.

Podziemna rzeka, czyli 8 lat resentymentu

Stanowisko pierwsze to klasyczny przykład myślenia schematem „cel uświęca środki”. Prawica ma rację w sporach o polską suwerenność i wojnach kulturowych, więc by realizować polską politykę zgodnie z tymi pryncypiami ma prawo walczyć o ich realizację, a więc o władzę, wszelkimi dostępnymi metodami. Szczególnie zaś – tymi metodami, które stosowano wobec niej.

To element szerszego zjawiska. Emocją konstytuująca rządy PiS lat 20215-2023 był resentyment, wedle którego dominacja obozu lewicowo-liberalnego i złe traktowanie prawicy na przestrzeni III RP miało usprawiedliwiać rozmaite niegodziwości. Wbrew temu, co pisze Gmyz, prawica rządząca w latach 2015-2023 chętnie próbowała „brudnej gry” i metod, które podpatrywała z lubością u przeciwników.

Wymiar sprawiedliwości był kastowy i uwikłany w postkomunizm? Premiujmy miernych i biernych, ale „swoich” – a przynajmniej tak się przedstawiających, bo wielu było wśród nich zwykłych koniunkturalistów – sędziów i prawników.

Trybunał Konstytucyjny blokował ważne dla prawicy reformy? Zastąpmy go usłużną atrapą. System medialny przez ćwierć wieku dyskryminował prawicę? Róbmy „równowagę” rękoma Jacka Kurskiego w TVP.

Sektor pozarządowy dzięki zagranicznej i krajowej dystrybucji środków był przychylony w stronę centro-lewu? Twórzmy i dotujmy prawicowe organizacje bez żadnych hamulców i ignorując reguły…

Wyliczać można by, niestety, długo. Krytykując to podejście, wielokrotnie przywoływaliśmy na tych łamach słowa Jana Rokity, który swego czasu nazwał ów resentyment „podziemną rzeką”, która zaczęła płynąć na prawicy po obaleniu rządu Jana Olszewskiego.

Zgodnie z tą metaforą prawica uważała się tak niesprawiedliwie traktowana, że stała się wyobcowana względem własnego państwa. Czuła się w nim intruzem. To nie pozwalało, by w pełni skutecznie realizowała swoje najważniejsze powołanie: ciężkiej, państwotwórczej pracy.

Posługując się nieco już zapomnianą retoryką – wybrała zaspokojenie potrzeby dziejowej sprawiedliwości poprzez niszczenie III RP, zamiast skoncentrować się na trudnym i żmudnym dziele budowy IV RP.

Cel nie uświęca środków

Po pierwsze zatem – cel nie uświęca środków, bo źle dobrane środki uniemożliwiają koncentrację na celu. W teorii propaganda TVP czy destrukcja ładu ustrojowego miały służyć „lepszej sprawie”. W praktyce – straty odczuwamy do dziś, a zysków bronić są gotowi jedynie nieliczni bezpośrednio zaangażowani, będący mniejszością nawet we własnym politycznym obozie.

Po drugie, logika celu uświęcającego środki jest po prostu nie do pogodzenia z chrześcijańską etyką i katolicką nauką społeczną, które w teorii pozostają fundamentem dla polskiej prawicy. Swoistym papierkiem lakmusowym każdej prawicowej władzy powinien być „test Wojtyły”.

W encyklice Veritatis Splendor Jan Paweł II wymienił bardzo precyzyjnie, w siedmiu punktach, oczekiwania względem każdej władzy.

Wyliczmy, cytując wprost:

1. uczciwość w kontaktach między rządzącymi a rządzonymi,
2. jawność w administracji publicznej,
3. bezstronność w rozstrzyganiu spraw publicznych,
4. poszanowanie praw przeciwników politycznych,
5. ochrona praw ludzi oskarżonych w procesach i sądach doraźnych,
6. sprawiedliwe i uczciwe wykorzystanie pieniędzy publicznych,
7. odrzucenie niegodziwych metod zdobywania, utrzymywania i poszerzania władzy za wszelką cenę.

Ze wszystkimi tymi punktami prawica epoki „dobrej zmiany” miewała kłopot, ale punkty 4. i 7. jednoznacznie dyskwalifikują metodę, którą zdaje się suflować red. Gmyz.

Można oczywiście to bagatelizować jako pięknoduchostwo i uznać za mieszanie porządków. Tylko wówczas pozostajemy z pytaniem: po co bronić katolickich wartości i odwoływać się do dziedzictwa Jana Pawła II, skoro uważamy je za nieprzystawalne do realiów? Stąd już tylko krok, by porzucić, drogą zachodniej chadecji, również całą resztą nauczania, z tym dotyczącym życia i rodziny na czele.

Po trzecie wreszcie, w sposobie myślenia o polityce jako walce „dobrych” ze „złymi” tkwi fundamentalny błąd również wówczas, gdy spojrzymy nań z mniej konfesyjnej perspektywy. Zła diagnoza jest zaś matką błędnych działań.

W jednej z ważniejszych książek ostatnich, niezwykle cennej szczególnie dla konserwatystów, pt. „Rozpieszczony umysł. Jak dobre intencje i złe idee skazują pokolenia na porażkę” Jonathan Haidt i Greg Lukianoff dekonstruują mity rządzące dziś światem Zachodu. Widzą w nich źródła najważniejszych bolączek współczesności, które wszak stoją w centrum zainteresowania prawicy właśnie: jak kultura woke, ograniczenie wolności słowa czy słabość młodego pokolenia.

Jedną z „wielkich nieprawd”, z którymi polemizują Haidt i Lukianoff jest ta, że „życie to walka między dobrymi i złymi ludźmi”. W tym upatrują źródeł rozpadu wspólnoty, radykalnej polaryzacji czy wreszcie polityki wzajemnego „cancelowania” się w debacie publicznej. Na tę nieprawdę odpowiadają, jako zadeklarowani liberałowie, diagnozą dużo bliższą tej chrześcijańskiej: wojna dobra ze złem toczy się codziennie w każdym człowieku.

Każde inne podejście do tego problemu jest błędem poznawczym torującym zwycięstwo właśnie złu.

Prawica będzie wierna wartościom albo nie będzie jej wcale

Nie mamy komfortu żyć w czasach, w których refleksja etyczna odgrywa istotną rolę w debacie o polityce. Dlatego problem wartości w polityce prawicy wymaga spojrzenia nań również z bardziej praktycznej perspektywy – skuteczności. Otóż prawica utraciła władzę nie z uwagi na przesadne przywiązanie do reguł, ale z racji na ich łamanie.

Wyborcy prawicy zdemobilizowali się i odsunęli od swojego obozu w październiku 2023 właśnie ze względu na kolejne afery, toporną propagandę i wykorzystywanie zasobów publicznych. Für Deutschland w TVP, tzw. komisja lex Tusk ani zaniżane ceny na Orlenie nie były kampanijnym wunderwaffe, ale strzałem we własne kolana.

Kto nie wierzy, niech przypomni sobie wyniki wyborów samorządowych i do Parlamentu Europejskiego ledwie kilka miesięcy później. W tych pierwszych PiS odniósł sukces w głosowaniu do sejmików mimo utraty zasobów w postaci spółek skarbu państwa i mediów publicznych.

W tych drugich, przez frustrację na brak rozliczeń z własnymi błędami, wielu dotychczasowych wyborców PiS zostało wtedy w domach. Inni przerzucili głosy na Konfederację. Jeszcze inni – postanowili, chociaż symbolicznie, ukarać partyjną centralę odrzucając partyjnych nominatów z „jedynek” i wybierając na niespotykaną nigdy wcześniej skalę polityków „ze środka listy”.

To w mojej opinii jasne dowody, że wyborcy prawicy są mądrzejsi i bardziej ideowi, niż wierchuszka głównej prawicowej partii. Z jednej strony – nie lubią w związku z tym być traktowani przez „swoją” partię jak idioci. Słowa o potrzebie wstawania z kolan potraktowali bowiem na poważnie również względem własnej elity.

Z drugiej i istotniejszej strony – wyborcy prawicy nie są nimi z przypadku. Można źródeł ich politycznych wyborów upatrywać w poważnie traktowanej wierze i faktycznej religijności. Można w psychologicznej predyspozycji („kubki smakowe moralności”). Można nawet w popularnym w obozie PiS biograficznym uproszczeniu konfrontacji „potomków UB-eków” z „potomkami AK-owców”.

Kluczowe jest jednak to, że każda z tych „genealogii” prawicowości pociąga za sobą ideał śmiertelnie poważnego traktowania kwestii deklarowanych wartości. Skoro tak, to prawica bez wartości nie tylko nie będzie miała sensu, ale też nie będzie miała wyborców.

Jeżeli zaś polityka na prawicy zostanie sprowadzona do mokrych snów o odzyskaniu władzy i fantazji o zemście za wszelkie, równie liczne prawdziwe jak te wyobrażone, przewiny Koalicji 15 Października, to po prostu z prawicowością nie będzie miała wiele wspólnego.

Prawica musi pozostać wierna swoim wartościom albo nie będzie jej wcale. W jej miejsce pojawi się oczywiście jakaś inna polityczna siła, pewnie nawet machająca prawicowym sztandarem, ale z ideałami na nim wypisanymi nie będzie miała nic wspólnego.

Choć to psychologicznie zrozumiałe, to jednak niezwykle groźne zjawisko, że coraz częściej słyszymy dziś głosy tęsknoty za fałszywie rozumianym realizmem politycznym i bieda-makiawelizmem. Zakończmy zatem nieśmiertelnym klasykiem, bo tych w ponurych czasach na konserwatywnych łamach nigdy za wiele. „Tutaj warto zrobić historyczny przytyk, że co drugi folksdojcz był real-polityk”.

 

Piotr Trudnowski

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Czytaj więcej: Kawalerka Nawrockiego, czyli prawica bez wartości nie ma sensu

Komentarz (11)

Więcej artykułów…

  1. Trzaskowski nie dostał „żółwika” od Stanowskiego
  2. Nowy papież z USA. Leon XIV: "Pokój niech będzie z wami wszystkimi.

Strona 16 z 527

  • start
  • Poprzedni artykuł
  • 11
  • 12
  • 13
  • 14
  • 15
  • 16
  • 17
  • 18
  • 19
  • 20
  • Następny artykuł
  • koniec

Komentarze

"Skoro wysadzono tory, to musieli być Rosjanie.
Musieli. Prawda?"
ŁW X
https://geekweek.interia.pl/militaria/news-ukraincy-wysadzili-w-powietrze-...
To idealny moment na zaatakowa...
10 godzin(y) temu
"NKWD/KGB/GRU jedna z najpotężniejszych bezpiek na świecie,
potrafili namierzyć i skasować Trockiego i Litwinienkę, przeprowadzić akcję na Dubrowce ...
To idealny moment na zaatakowa...
10 godzin(y) temu
A tak szczerze to komu więcej korzyści przyniesie ten "akt dywersji"? - tylko myślmy logicznie a nie propagandowo.
Czy na pewno Rosja otwierałaby kol...
To idealny moment na zaatakowa...
15 godzin(y) temu
Tak samo jak trafił Rödnick, pastor czy Blondi! O jurnym Jerzym nie wspomnę
Radny olsztyński PiS Jarosław ...
16 godzin(y) temu
A o działalności Babalskiego w PZPR było wiadomo już wcześniej. Jak on trafił na jedynkę PIS? https://wiesci24.pl/2018/03/22/mroczne-tajemnice-partii-...
Radny olsztyński PiS Jarosław ...
16 godzin(y) temu
Zbyszek chyba się ze wstydu spalił. Co za kompromitacja.
Radny olsztyński PiS Jarosław ...
17 godzin(y) temu

Ostatnie blogi

  • Apel o optymizm na wypadek wojny Dwadzieścia rosyjskich dronów, które ostatnio wleciały do Polski wzbudziły u wielu moich rodaczek i rodaków głęboki niepokój, a często przerażenie… Zobacz
  • Barbarzyński atak "silnych ludzi" Tuska na praworządność Zbigniew Lis Motto Tuska: Będziemy stosować prawo, tak jak my je rozumiemy, czyli uchwałami Sejmu i rozporządzeniami zmieniać ustawy, wg zasady –… Zobacz
  • Co trzeba zrobić, żeby PiS wygrało kolejne wybory? Zbigniew Lis Wielu Polaków głosujących nie za opozycją, tylko przeciw PiS, nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji ich decyzji oraz z powagi… Zobacz
  • Michał Wypij, Paweł Warot – komentarz osobisty Bogdana Bachmury Bogdan Bachmura Dużo łatwiej o krytykę osób, których nie darzymy sympatią, z którymi jesteśmy w sporze lub konflikcie. Ale tym razem jest… Zobacz
  • 1

Najczęściej czytane

  • Trwa presja koncernów OZE na gminy Warmii i Mazur. Kolej na Korsze
  • Czy Grzegorz Smoliński "zdradził" PiS zatrudniając się w UW?
  • Wyborcza sporządziła listę osób do zwolnienia z pracy, związanych z PiS
  • Urszula Pasławska prezesem PSL na Warmię i Mazury
  • Radny olsztyński PiS Jarosław Babalski został wykluczony z partii
  • Radny olsztyński PiS Jarosław Babalski został wykluczony z partii
  • Związkowcy wnoszą o wyłączenie Szpitala Wojewódzkiego w Olsztynie z konsolidacji
  • Agent Tomek: Jesteśmy ofiarami zemsty Ziobry, Kamińskiego, Wąsika i Bejdy
  • Walka komika z władzami Olsztyna o „Dorotkę”
  • Sprostowanie wojewody w sprawie zwolnienia Piotra Junkera
  • Olsztyn, 11 Listopada - miasto-bastion KO, bez flag
  • Co ukrywa posłanka PSL Urszula Pasławska?

Wiadomości Olsztyn

  • Olsztyn

Wiadomości region

  • Region

Wiadomości Polska

  • Polska

O debacie

  • O Nas
  • Autorzy
  • Święta Warmia

Archiwum

  • Archiwum miesięcznika
  • Archiwum IPN

Polecamy

  • Klub Jagielloński
  • Teologia Polityczna

Informacje o plikach cookie

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.