Debatka czyli od(do)bijanie TVP
- Szczegóły
- Opublikowano: wtorek, 23 styczeń 2024 17:11
- Adam Jerzy Socha
Najpierw Koalicja (15.X, 13.XII. i Ośmiu Gwiazdek) przyjęła 19 grudnia uchwałę „ws. przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych oraz PAP”. Na tej podstawie min. Kultury Bartłomiej Sienkiewicz wysłał do TVPiS, Polskiego Radia i PAP „silnych ludzi”, żeby wyrzucili władze powołane przez Radę Mediów Narodowych i zainstalowali jego ludzi. Posłowie PiS na czele z Prezesem ruszyli z odsieczą. W ramach „interwencji poselskiej” zajęli siedziby mediów. W odpowiedzi ppłk UOP Sienkiewicz wyłączył sygnał TVP Info, a „silni” odbili kwaterę główną TVP na Woronicza, skąd zwerbowani z TVN zaczęli nadawać program „i9.30”, w którym ci dobrzy to teraz koalicja a ci źli są z PiSu. Na to prezydent A, Duda zawetował 3 mld zł dotacji na TVPO. Ppłk odpowiedział likwidacją spółek. Teraz min. sprawiedliwości dr hab. praw Adam Bodnar „szuka podstawy prawnej” dla łamania konstytucji przez ppłk.
Ppłk Sienkiewicz przeszedł do historii III RP bon motami „państwo polskie istnieje teoretycznie, praktycznie nie istnieje”, oraz „ch…j, d…a i kamieni kupa”. Teraz może te hasła wcielić w życie.
Zabawa w odbijanego
W dniu wyłączenia TVP Info 20 grudnia pod oddziałem TVP Olsztyn odbyła się krótka pikieta z udziałem garstki działaczy PiS: Jerzego Szmita, Anny Bukowskiej, Radosława Nojmana, Marka Krzysztofa Nowackiego (czł. Rady Programowej TVP Olsztyn), Krzysztofa Kamińskiego i radnej Edyty Markowicz. Dyrektor Paweł Warot zapowiedział, że materiały TVP Olsztyn będą zamieszczane na FB TVP Olsztyn. Historia zatoczyła koło, bo 9 stycznia 2016, gdy tuby propagandowe PO/PSL/SLD przejęła PiS, też na ul. Radiowej protestowało kilkanaście osób pod hasłem „Wolne media”. Wieczorem palili znicze pod TVP Olsztyn w obronie zwolnionego dyrektora Jarosława Kowalskiego.
Walka poseł Arent o „wolność słowa”
W drugi dzień świąt 27 grudnia posłowie Iwona Arent i Artur Chojecki pojawili się w redakcji oddziału TVP przy ul. Radiowej z „interwencją poselską” (pełnią też dyżury w ramach „interwencji” w siedzibie TAI na Placu Powstańców Warszawy). Arent z tego wydarzenia zamieściła w sieci rolkę. „Pilnujemy wolności słowa – mówi na nagraniu. - Nie pozwolimy, żeby ktokolwiek zamknął nam usta”. Chojecki wezwał do działań wobec mediów publicznych zgodnych z prawem. Na koniec Warot dodał: „Walczymy, by Polska była wolna, by media były wolne”.
Na zdjęciu od lewej: Paweł Piotr Warot, Artur Chojecki i Iwona Arent.
Przypomnę, że bojowniczka o wolność słowa Iwona Arent pozwała piszącego te słowa do sądu za artykuły o jej związkach z Helperem. Domagała się też zwolnienia mnie z Radia Olsztyn, gdy radio było w rękach PiS. W rozmowie „na żywo” na antenie RO 15 kwietnia 2020 roku „Debatę” nazwała „szmaciarską gazetą” i zaatakowała mnie, twierdząc, że piszę na jej temat „bzdury totalne, niezgodne z faktami” i pozwie mnie ponownie do sądu, żeby położyć „kres tym kłamstwom”.
Likwidator - widmo
„Interwencja poselska” Arent i Chojeckiego nie pomogła. Prezes Radia Olsztyn Leszek Sobański (na zdjęciu), który z dumą nazywał siebie „żołnierzem prezesa Kaczyńskiego” z oświadczenia ppłk. Sienkiewicza na platformie X , zamieszczonego 29 grudnia dowiedział się, że 17 spółek regionalnych rozgłośni Polskiego Radia zostało zlikwidowanych a więc jego kontrakt wygasł. Jednak w radiu nie pojawił się żaden likwidator, dziennikarze nadal realizują program i martwią się, kto im podpisze urlopy na zimowe ferie z dziećmi? Sobański podpisał wraz z 16 pozostałymi prezesa regionalnych rozgłośni Oświadczenie, wskazując na bezprawność „rzekomej” likwidacji, „której celem jest jedynie doprowadzenie do szybkich zmian personalnych w Zarządach Spółek”.
Przygadywał kocioł garnkowi
Na szybkie zmiany personalne liczą byli pracownicy Radia Olsztyn, za koalicji PO/PSL/SLD. Jednym z nich był Sławomir Ostrowski. Na swoim portalu Newsbar ogłosił manifest pt. „Radio Olsztyn pilnie potrzebuje odnowy…”. Ubolewa w nim, że załoga „Radia Olsztyn – ciągle sączy propagandę i trzyma „ruki pa szwam”. Opisał, "czystkę" w rozgłośni w 2016 roku, po której ich miejsce „zajęli propagandyści namaszczeni przez PiS, którzy nie powinni zarządzać nawet kioskiem Ruchu” a „ Z anteny zniknęły obiektywność, relacje z wydarzeń samorządowych, protestów ulicznych, w wywiadach prowadzonych przez pseudo dziennikarzy dominowali działacze PiS”. Ostrowski na koniec poinformował, że w 2016 r. ofiary czystki zawiązały RORO czyli Ruch Obrony Radia Olsztyn i „wnikliwie dokumentowały poczynania redaktorów-aparatczyków”. Teraz przekształcili RORO w Ruch Odnowy Radia Olsztyn i powinni wrócić na antenę.
Manifest Ostrowskiego pasuje jak ulał do każdej kolejnej ekipy z nadania partii, która akurat brała w posiadanie media publiczne. Także do okresu, gdy to on był w kierownictwie radia. Wystarczy tylko literki „PiS” w jego manifeście zamienić na literki „PO/PSL/SLD”.
„Odnowiciele mediów publicznych” z wyrokami
Jeśli Ostrowski może liczyć na triumfalny powrót do RO, to droga dla dwóch innych członków RORO wydaje się zamknięta, byłego prezesa Mariusza B. i b. dyrektora Henryka Ł. Ale nie z tego powodu, że piszącemu te słowa odebrali audycję, a następnie w 2014 roku zablokowali możliwość pisania do „Debaty”, skazując na śmierć zawodową, co wywołało trwające pół roku protesty i demonstracje czytelników „Debaty” i środowisk patriotycznych (12 grudnia 2014 roku, pod rozgłośnią, przy koksowniku – symbolu stanu wojennego odbyła się pikieta pod hasłem „Wolność słowa dla Adama Sochy”). Nie mogą wrócić, bo właśnie Sąd Rejonowy w Olsztynie ich skazał, Mariusza B. który przyznał się do winy, na karę łączną 1 roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania tej kary na okres 3 lat tytułem próby, a Henryka Ł., na łączną karę 2 lat więzienia w zawieszeniu na 5 lat i zakaz pełnienia funkcji publicznych, zakaz sprawowania stanowisk kierowniczych w organach administracji państwowej i samorządowej oraz w spółkach Skarbu Państwa związanych z mediami publicznym na 3 lata. Jak czytamy w wyroku panowie Mariusz B. i Henryk Ł, w momencie, gdy zbliżał się termin ponownego konkursu na prezesa zawarli deal. Heniek miał u swoich towarzyszy partyjnych z Ordynackiej, PO, SLD i PSL załatwić ponowną kadencję prezesa dla Mariusza B., w zamian Mariuszek miał mu dać stołek dyrektorski i wysokie wynagrodzenie. Tak się stało. Drugi deal Heniek zawarł z byłym prezesem RO Władysławem B. W zamian za zatrudnienie Władka na stanowisku pełnomocnika zarządu radia do spraw cyfryzacji, Władek załatwi mu, jako członek Rady Nadzorczej Radia, nagrodę roczną, 23 tys. zł. Heniek a conto zamówił Władkowi za 200 zł „usługę seksualną” Z uzyskanej nagrody Heniek odpalił Mariuszowi 10 tys. zł. W trójkę Heniek, Mariusz i Władek zawarli też deal, że Władek wygra przetarg ogłoszony przez radio.
Jeśli w apelacji trafią na sędziów z Iustitii, to jeszcze może okazać się, że są ofiarami reżimu „kaczystowskiego”.
Dyrektor TVP Olsztyn odwołany mailem
Dr historii Paweł Warot, który w sierpniu z dyrektora oddziału IPN w Gdańsku przesiadł się w trakcie kampanii wyborczej na stanowisko dyrektora TVP Olsztyn, wyłączenie sygnału TVP Info skomentował na swoim FB:"Atak na polskie media. Tusk likwiduje Polskę. Pułkownik Rympał Sienkiewicz bezprawnie podjął decyzję o likwidacji polskich mediów narodowych, w tym: TVP Olsztyn i Polskiego Radia Olsztyn. Nigdy nie będzie na to naszej zgody!" W sobotę 30 grudnia został mailem z Warszawy odwołany ze stanowisko, ale nie zwolniony (ma umowę o pracę). Mail nowym dyrektorem ustanowił dotychczasowego szefa redakcji informacji w TVP Olsztyn Romana Bodnara. Po przeczytaniu maila Warot poczuł się źle i poszedł na zwolnienie lekarskie.
Posłanka Wojciechowska: „Nie było innego sposobu”
Radio Olsztyn zapytało 21 grudnia posłanki PO z WiM Anny Wojciechowskiej: „Dlaczego zostało to zrobione w ten sposób i bez żadnych konkursów?” Posłanka odparła: „Wszystko jest zrobione zgodnie z prawem, zgodnie z dyrektywami unijnymi. (…) TVP jako szczujnia, siała nienawiść, dzieliła nasze społeczeństwo, partia rządząca nie była przygotowana na przekazanie władzy, nadal była agresja. Nie było innego sposobu”.– powiedziała.
Skoro odbijanie mediów odbyło się „zgodnie z dyrektywami unijnymi”, to jestem całkowicie spokojny, że Komisja Europejska nie zarzuci rządowi Tuska „łamania praworządności” i nie zablokuje KPO.
Poseł Chojecki: „Możecie odwołać, ale ustawą”
W tej samej audycji wypowiedział się poseł PiS Artur Chojecki: „Wczoraj był bardzo smutny, a wręcz dramatyczny dzień dla polskiej demokracji. Byliśmy na Woronicza po to, żeby nie dopuścić do łamania prawa. Nie ma żadnego punktu w polskim prawie, który mówiłby o tym, że minister kultury i dziedzictwa może odwoływać przedstawicieli mediów publicznych. Zgodnie z ustawą jest to kompetencja Rady Mediów Narodowych. Możecie odwołać ale ustawą. W duchu najgorszych grudniowych wydarzeń weszliście siłą do mediów, poturbowaliście posłankę. Zgodnie z nową wykładnią praworządności, tak jak wy rozumiecie prawo, jak powiedział Donald Tusk”.
Na koniec poseł stwierdził, że „Teraz, jaki kanał się nie włączy będzie leciał przekaz TVN”. I to będzie prawdziwy pluralizm, panie pośle, „tak jak my go rozumiemy”.
Pobożne życzenia min. Kulaska
Min. Marcin Kulasek (SLD) wyraził na łamach „Gazety Olsztyńskiej 23 grudnia radość z „(nie)oczekiwanego prezentu pod choinkę”, czyli wyłączenia „szczujni”. W tekście czytamy: „Prezes PiS Jarosław Kaczyński mówi szczerze, że media publiczne mają być antyrządowe. Czyli pro-PiSowskie – co z kolei dodał pewien poseł PiS z Elbląga. Odrzucam tę logikę. To oczywiste, że media publiczne mają patrzeć władzy na ręce. Nie powinny być jednak ani, pro-, ani anty-. Powinny być rzetelne, uczciwe i pluralistyczne. Reprezentować wszystkie poglądy ideowego spektrum. Również te konserwatywne. Ważne jednak, aby debata mieściła się w ramach kultury dyskusji i aby prowadzący szanował wszystkich jej uczestników. Tego samego życzę zresztą wszystkim czytelniczkom i czytelnikom, którzy spotkają się z rodzinami przy świątecznym stole”.
Lanie wody w TVP
Przyłączam się do tych życzeń posła SLD i ministra aktywów państwowych Marcina Kulaska. W ramach przyzwolenia ministra na „patrzenie władzy na ręce”, chciałem się dowiedzieć, kto będzie „Obajtkiem koalicji” i w jaki „konkretnie” sposób zostanie wyłoniony? Chciałem nawiązać do zapewnienia posła na X, po wejściu Nowej Lewicy do rządu D. Tuska: „dziś to Państwu gwarantuję❗️Skończyła się era tłustych kotów, nadużyć i nepotyzmu w spółkach skarbu państwa. Od teraz będą one służyć obywatelom, a nie rodzinom polityków‼️” Kulasek jeszcze jako poseł odbierał ode mnie telefony, ale jak został ministrem – przestał. Wobec tego wysłałem te pytania mailem, ale nie odpowiedział. Ale już nie musi. Odpowiedź padła w środę 3 stycznia. Tego dnia Magdalena Roguska została pierwsza „tłustą kotką” koalicji, czyli nową członkinią rady nadzorczej Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. Roguska, to warszawska radna PO i skarbniczka warszawskiej PO oraz szefowa gabinetu politycznego szefa MSWiA Marcina Kierwińskiego.
Tej informacji nie podano w programie TVP „i9.30”, którego prezenter Marek Czyż tak zarekomendował widzom: „Proponuję państwu umowę: zamiast propagandowej zupy, zaprezentujemy czystą wodę”. Lanie wody „czystą wodą”, Dobre i to.
„Chcemy robić naprawdę normalną, bezstronną, uczciwą telewizję”
Równie solenne zapewnienie, co prezenter Czyż złożył Grzegorz Sajór, powołany przez ppłk. Sienkiewicza na szefa Telewizyjnej Agencji Informacyjnej: „Chcemy robić naprawdę normalną, bezstronną, uczciwą telewizję”. Zaskakujące, że nawet Agnieszka Kublik z Wyborczej miała wątpliwości co do tej deklaracji. W wywiadzie zwróciła Sajórowi uwagę, że 2 stycznia miał miejsce zmasowany atak Rosji na Kijów i trzęsienia ziemi w Japonii. „Dlaczego w takim dniu „ostry żart” Jana Pietrzaka nt. relokacji migrantów w TV Republika był pierwszą informacją „i9.30”? „To pytanie powinno być zadane Pawłowi Płusce, który jest szefem "19.30" – odparł Sajór. - Jeśli pani redaktor sugeruje, że zajęliśmy się tym tematem, gdyż takie były sugestie pochodzące nie z wewnątrz redakcji, to absolutnie nic takiego nie miało miejsca”. „Czy postawienie spółek medialnych w stan likwidacji przez ministra Sienkiewicza nie było materiałem dla "19.30"? - drążyła Kublik. - Bo gdy Sienkiewicz o tym zdecydował, u was nie było ani słowa. Wpadka?”
Nie „wpadka” tylko „normalka”
„Prawa broni PiS”
W sieci wywiązała się polemika pomiędzy radną wojewódzką PiS Bożenną Ulewicz a dziennikarką PAP oddział Olsztyn (cały oddział to byli dziennikarze „Wyborczej”) Joanną Wojciechowską. BU:„Polacy bronią Polskiej Agencji Prasowej, bo niektórzy pracownicy PAP wywiesili białą flagę. Cóż, może Deutsche Presse Agentur będzie lepiej płacić”. JW: „Jako dziennikarze PAP otwarcie prosimy by nas nie ratować”. BU: „Proszę wywiesić białą flagę. Tzw. silni mężczyźni chętnie ruszą na pomoc. Czy dobrze Panią redaktor pojmuję?” JW: „Jest otwarty, bardzo czytelny apel dziennikarzy PAP podpisywany przez nas nazwiskami. Bardzo byśmy chcieli żeby nas posłuchano. Białej flagi PAP nigdy nie wywiesił, od ponad 100 lat. I zapewniam Panią, że nie wywiesi. Tylko niech się od nas politycy odczepią i dadzą nam pracować tak, jak nakazuje Prawo Prasowe i Ustawa o PAP oraz nasze wewnętrzne Vademecum”. BU: Pani redaktor, dlaczego nowa ekipa nie chce poczekać do 16 stycznia? Dlaczego łamie prawo, posługując się uchwałami? Czemu to służy. Rozumiem, że staliście się zakładnikami sporu politycznego, ale tym razem, w tym momencie, prawa broni PiS”.
Na więc 11 stycznia pod Sejmem KODowcy powinni wypożyczyć posłom PiSu koszulki „KON-STY-TUC-JA!”. Wałęsa przekazać swoją Prezesowi.
Tylko wspólny wróg nas pogodzi
W obronie „wolnych mediów” i „wolności słowa” odbyła się demonstracja „Wolnych Polaków” 5 stycznia pod urzędem wojewódzkim w Olsztynie. Przybyło ok. 300 osób. Jedna z pań trzymała hasło "W Polsce PRAWDA nie zanika. Kiedyś Wolna Europa, dzisiaj TV REPUBLIKA"! Przemawiali m.in. posłowie Iwona Arent, Artur Chojecki i radna PiS Edyta Markowicz. Zachęcali do udziału w proteście 11 stycznia pod Sejmem. „Bądźmy też razem później, bo to jest początek marszu o odzyskanie wolności i niepodległości!” - apelował Artur Chojecki. „JE-DZIE-MY! JE-DZIE-MY!” - skandowano. Arent widząc w tłumie Jerzego Szmita poprosiła go o zabranie głosu: „Znacie Jurka Szmita, walczył w stanie wojennym”. „Czy ten rząd jest polskim rządem?” - zapytał Szmit. „NIEEE!” „Czy realizuje polskie interesy?” „NIEEE!” „ A kto nim kieruje?” „Rudy złodziej!”. „Nie. On jest tylko marionetką „Wyborczej” i zachodnich mediów wrogich Polsce. Przyszedł znów czas walki o wolną i niepodległą Polskę i my tę walkę wygramy! Jutro, w poniedziałek, wtorek, środę, codziennie będziemy walczyć i nigdy się nie poddamy!” PRECZ Z TUSKIZMEM! TU JEST POLSKA! RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA! BÓG! HONOR! OJCZYZNA! ZWY-CIĘ-ŻYMY!
No proszę, Arent ze Szmitem tyle lat „darli koty” i pogodził ich dopiero wspólny wróg - Tusk.Czy naród pogodzi pierwsza prawdziwa rakieta od Putina, która spadnie na Polki i Plaków (i tych z PiSu, i tych z Koalicji 15.X)?
Gdzie jest KOD?
Przed protestem zadzwoniłem do szefowej olsztyńskiego KODu, olsztyńskiej radnej KO, mec. Marty Kamińskiej. Zapytałem, czy wybiera się na wiec pod urzędem wojewódzkim, by protestować przeciwko "kursowi rządu w kierunku totalitarnym" jak napisał Rafał Woś w Interia.pl ("Nadszedł czas tyranii. Tym razem niestety prawdziwej. Żadna władza w Polsce po roku 1989 nie była tak bliska osunięcia się w faktyczną tyranię, jak ta obecna. Żadna też nie dawała sobie na taką tyranię tak wielkiego przyzwolenia. Żadna wreszcie nie była tak skuteczna w praktycznym eliminowaniu krępujących ją bezpieczników"). „Na wiec się nie wybieram – odparła Kamińska, - bo nie uważam, że rząd obrał "kurs na totalitaryzm". To pana opinia. Jeśli rzeczywiście będzie kurs na totalitaryzm, to będę protestować”. Poprosiłem jeszcze o koszulkę z napisem KONSTYTUCJA ale miała już tylko w rozmiarze S, a ja potrzebuję XL.
Zamówię w internecie i będę czekał przed sądem na Martę Kamińską. Liczę, że w końcu przyjdzie razem z Ireną Telesz.
Adam Socha
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
PS. Debatka do miesięcznika "Debata" została oddana 6 stycznia. Po tej dacie, 17 stycznia w Sejmie odbyła się debata w związku z wnioskiem klubu PiS odwołania ze stanowiska ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza. Poniżej wystąpienie wnioskodawcy, posła Mariusza Błaszczaka (PiS) oraz odpowiedzi mini9stra Bartłomieja Sienkiewicza i premiera Donalda Tuska:
Błaszczak o "pułkowniku", "GRU" i "Jamesie Bondzie"
- Z czym się do tej pory kojarzyło nagłe odcięcie sygnału w mediach? Z wprowadzeniem stanu wojennego - mówił w Sejmie szef klubu PiS, Mariusz Błaszczak, w czasie debaty nad wnioskiem PiS o wotum nieufności wobec Bartłomieja Sienkiewicza, ministra kultury i dziedzictwa narodowego.
- Tak należy nazywać sienkiewiczowskie metody przejmowania TVP, Polskiego Radia i PAP. Niby pracował pan w służbach specjalnych niepodległej Polski, ale metody ma pan rodem z GRU — stwierdził Błaszczak nawiązując do zmian w mediach publicznych realizowanych przez Sienkiewicza.
20 grudnia resort kultury poinformował, że Sienkiewicz, powołując się na Kodeks spółek handlowych, odwołał dotychczasowe rady nadzorcze i zarządy TVP, Polskiego Radia i PAP i powołał nowe rady nadzorcze, które wyłoniły nowe władze mediów. Tego dnia wyłączono też sygnał TVP Info (do emisji tego programu wrócono po kilku dniach). Następstwem zmian była m.in. likwidacja „Wiadomości” i zastąpienie ich programem „19:30”.
Mariusz Błaszczak: Media publiczne można zlikwidować tylko ustawą
Błaszczak mówił, że w czasie zmian w mediach poturbowania została posłanka PiS Joanna Borowiak, a co do innych posłów PiS, w czasie interwencji poselskiej w PAP, podjęto próbę wyprowadzenia ich czego mieli dokonać „silni ludzie Sienkiewicza i (Donalda) Tuska”.
- Do PAP razem z silnymi ludźmi Tuska przyjechała kamera TVN. Przypadek? - pytał też Błaszczak.
- Jest pan na tyle leniwy i bezczelny, że nie jest w stanie nawet zachować pozorów swojej nielegalnej działalności — zarzucał Sienkiewiczowi Błaszczak.
- Gdy argumenty siłowe się nie sprawdziły, pułkownik Sienkiewicz postawił media w stan likwidacji. Niektórzy twardo twierdzą, że wprowadzenie stanu likwidacji skończy się faktyczną likwidacją, ale niektórzy stwierdzili, że jest to likwidacja pozorna — kontynuował szef klubu PiS.
Błaszczak nawiązał do decyzji o postawieniu mediów publicznych w stan likwidacji przez Sienkiewicza po tym, gdy prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę okołobudżetową przewidującą przekazanie TVP 3 mld zł w formie obligacji.
- W obu przypadkach łamie pan prawo, panie pułkowniku. Media publiczne można zlikwidować tylko ustawą - mówił szef klubu PiS.
Mariusz Błaszczak do Bartłomieja Sienkiewicza: Nie ma pan szacunku dla Polski
- Jest jeszcze wątek bilokacji pana pułkownika. Pułkownik Sienkiewicz podejmował działania na podstawie uchwały sejmowej, gdyż w państwie Tuska są to najwyższe akty prawne. Uchwała została przyjęta po 22. Oznacza to, że musiałby w niecałe dwie godziny dojechać do Ministerstwa Kultury, wziąć udział w trzech walnych zgromadzeniach oraz w czynnościach notarialnych, gdzie dokonane zostały odczyty trzech aktów — mówił Błaszczak nawiązując jeszcze do wydarzeń z 19 i 20 grudnia.
- Nawet James Bond nie dałby rady tego ogarnąć. A co dopiero pułkownik Sienkiewicz — dodał.
- Pułkownik Sienkiewicz już raz przyniósł wstyd Polsce, gdy dał się nagrać karierą. Wtedy też celnie zdiagnozował Polskę za pierwszego Tuska, jako państwo teoretyczne — mówił też szef klubu PiS.
- Teraz zapisuje się w historii naszej ojczyzny jako człowiek, który doprowadził do niespotykanej wcześniej próby odebrania Polakom mediów publicznych. Czy ma pan odrobinę honoru, by powiedzieć kiedyś dość? Pan nie wstał, gdy wybrzmiał Mazurek Dąbrowskiego. Pan nie ma szacunku dla Polski, dla swoich przodków. A kto nie ma szacunku dla Polski, ten nie ma go też dla siebie — dodał nawiązując do tego, że Sienkiewicz nie wstał, gdy posłowie PiS zainicjowali śpiewanie hymnu w Sejmie 16 stycznia, po wystąpieniu Mariusza Błaszczaka domagającego się wypuszczenia z zakładów karnych Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego.
- Klub parlamentarny PiS będzie głosował za cofnięciem delegowania pułkownika służb specjalnych Bartłomieja Sienkiewicza do ministerstwa kultury i dziedzictwa narodowego — podsumował Błaszczak.
Konfederacja zarzuca Bartłomiejowi Sienkiewiczowi łamanie prawa. Sienkiewicza krytykował Witold Tumanowicz z Konfederacji.
- Dziś minister kultury i dziedzictwa narodowego kontynuuje nieetyczne i bezprawne metody uprawiania polityki. Siłowe przejęcie mediów publicznych odbyło się z rażącym naruszeniem prawa. Wyłączenie sygnału jednej ze stacji telewizyjnych nie przystoi cywilizowanemu państwu — mówił.
Reklama
- Obiecaliście Polakom praworządność a wystarczyło kilka dni i weszliście w buty poprzedników — dodał. - Na takie podejście nie dostaniecie przyzwolenia ze strony Konfederacji — mówił też zapowiadając głosowanie za odwołaniem Sienkiewicza ze stanowiska ministra kultury.
Wniosek o dymisję Sienkiewicza poparło też koło Kukiz'15.
Sienkiewicz o zmianach w TVP: Działałem w stanie wyższej konieczności
Ja jestem dumny z tego, że jestem byłym wysokim oficerem, że tworzyłem fundamenty pod niepodległą Polskę - mówił w Sejmie w czasie debaty nad wnioskiem o wotum nieufności wobec niego, zgłoszonym przez PiS, Bartłomiej Sienkiewicz.
- Musimy mieć jasność o co się toczy spór. To nie jest spór o kształt mediów publicznych. Istota tego sporu zawiera się w dwóch nazwiskach: Adamowicz i Filiks. Paweł Adamowicz (zamordowany w 2019 roku prezydent Gdańska, wcześniej ostro atakowany przez TVP — red.) i Mikołaj Filiks (syn posłanki KO, Magdaleny Filiks, który popełnił samobójstwo; wcześniej media publiczne opublikowały informacje pozwalające ujawnić jego tożsamość - red.). To spór o sprawy fundamentalne, o życie i śmierć. Bo to media publiczne, publiczne tylko z nazwy, były współodpowiedzialne za ich tragedie — mówił minister kultury — rozpoczął Sienkiewicz.
Bartłomiej Sienkiewicz: Media publiczne współodpowiedzialne za tragedię Pawła Adamowicza, za samobójstwo Mikołaja Filiksa
- Pięć wyroków oddalających pozwy TVP pozwala powiedzieć z tej mównicy: media publiczne pod rządami PIS są współodpowiedzialne za tragedię Pawła Adamowicza. Podobnie jak rozgłośnia regionalna ze Szczecina jest współodpowiedzialna za samobójczą śmierć Mikołaja Filiksa - dodał.
Sienkiewicz o zmianach w TVP: Działałem w stanie wyższej konieczności
Ja jestem dumny z tego, że jestem byłym wysokim oficerem, że tworzyłem fundamenty pod niepodległą Polskę - mówił w Sejmie w czasie debaty nad wnioskiem o wotum nieufności wobec niego, zgłoszonym przez PiS, Bartłomiej Sienkiewicz.
- Na tej sali siedzą ci ludzie, którzy tworzyli ten system i ci, którzy są najbliższymi ofiar. Siedzą w tej sali pospołu jak jaskrawy przykład, symbol, zupełnego pomieszania dobra i zła, po ośmiu latach rządów w Polsce — mówił.
- Kiedy koalicja 15 października po wygranych wyborach objęła władzę było oczywiste, że tego nie można tolerować. Tego chcieli nasi wyborcy — chcieli mieć wolne od propagandy media publiczne i dlatego zagłosowali przeciw PiS — tłumaczył minister kultury.
Bartłomiej Sienkiewicz o zmianach w TVP: Miałem obowiązek
- Jako minister kultury i dziedzictwa narodowego miałem wybór: wejść na ścieżkę ustawodawcą trwającą miesiące, albo nawet lata, tym samym pozwalając tej nienawiści rozlewać się dalej i zaakceptować ryzyko, że eskalacja pochłonie kolejne ofiary, albo położyć temu kres. Trzeba było zatamować potok podłości (...) wywołujący najgłębsze podziały społeczne — dodał.
- Dlatego uznałem, że działając w stanie wyższej konieczności mam obowiązek natychmiast przystąpić do działania. Środkami prawnymi, dopuszczalnymi i weryfikowalnymi przez sądy powszechne. Nikt nigdy w przyszłości nie może się godzić na podobny stan degeneracji i bezprawia, jaką stały się media publiczne — wyjaśnił.
- Ja jestem dumny z tego, że jestem byłym wysokim oficerem, że tworzyłem fundamenty pod niepodległą Polskę, budując fundamenty pod niepodległe państwo — mówił też Sienkiewicz nawiązując do nazywania go przez polityków PiS „pułkownikiem”.
Tusk do PiS: Nisko upadliście. Musieliście płacić tym, którzy dobrze mówili o Kaczyńskim
Oni wzięli władzę i dzisiaj pazurami trzymają się resztek tej władzy po to, żeby kraść, żeby okradać Polki i Polaków z pieniędzy na skalę niespotykaną w Europie - mówił w czasie debaty nad wotum nieufności nad wnioskiem PiS wobec ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza premier Donald Tusk.
- Byłem przekonany od samego początku, że pan Bartłomiej Sienkiewicz nie potrzebuje mojej pomocy ani opieki w dniu, gdy PiS postanowił złożyć wniosek o wotum nieufności — mówił Tusk.
- Nikt lepiej się nie obroni z tego miejsca niż on sam — dodał.
Donald Tusk o Bartłomieju Sienkiewiczu: Napisał więcej mądrych rzeczy niż wnioskodawca przeczytał w życiu
- Wszyscy, którzy go znają, wiedzą też, że jest jednym z najciekawszych intelektualnie polityków, ludzi służby publicznej. Jakoś nie mam wątpliwości, że prawdopodobnie Bartłomiej Sienkiewicz napisał więcej mądrych rzeczy niż wnioskodawca przeczytał w życiu — stwierdził premier.
- Chciałem podziękować panu ministrowi, że się nie poddał i że w takim dość krytycznym momencie nazwał rzeczy po imieniu — dodał nawiązując do wcześniejszego wystąpienia Sienkiewicza.
- Tutaj nie chodzi o polityczną grę. Jest nam bardzo smutno, że w czasie tej debaty musimy, ale musimy, przywoływać pamięć ofiar tego, co wyrabiały media publiczne — dodał nawiązując do tego, że Sienkiewicz przypomniał o Pawle Adamowiczu i Mikołaju Filiksie.
Donald Tusk z mównicy sejmowej cytuje Marcina Wolskiego
Tusk stwierdził następnie, że trzeba wyjaśnić „o co tak naprawdę chodzi” w sporze o media publiczne.
- Dobrze by było — i pozwolicie państwo, że będę posługiwał się dzisiaj kilkoma cytatami — bo chciałbym, aby kilka spraw stało się wreszcie bezdyskusyjnych. Ja nie jestem upoważniony, żeby powtarzać to co pan prezydent w rozmowie ze mną w cztery oczy mówił, tak słowo w słowo, o mediach Jacka Kurskiego i Jarosława Kaczyńskiego, ale możecie być pewni, że także w obozie PiS-u, z najwyższymi urzędnikami państwowymi włącznie, ludzie wstydzą się tego co działo się w mediach publicznych za PiS-u i mają prawo się wstydzić, że nie powiedziały głośno co tam się działo. Ale ja powiem - mówił.
- Zacznę od słów człowieka PiS-u, (...) gorliwego wykonawcę tego pomysłu na machinę propagandową - stwierdził następnie Tusk przypominając cytat „z samego jądra PiS-u”. - „I stworzyliśmy, przepraszam, mówię to jako współwinny, propagandę na gorszym poziomie niż w latach 70-tych i 80-tych. ten naród został po prostu upokorzony (...). Tymczasem po prostu zwyciężyła logika walki, logika stalinowska. Kto nie jest z nami jest przeciw nam”. Marcin Wolski na spotkaniu najtwardszych zwolenników PiS-u powiedział to, o mediach, które sam tworzył. Stalinowskie — kontynuował.
Donald Tusk: Rzucili się na media, by władza mogła kraść
- Ci którzy osiem lat temu rzucili się z taką pasją na sądy i media, jak w wielu miejscach na świecie, rzucili się po to, by władza mogła kraść. Po to im były sądy, aby władza mogła kraść bezkarnie i po to im były media publiczne, by ludzie się o tym nie dowiedzieli — stwierdził następnie Tusk.
- Oni wzięli władzę i dzisiaj pazurami trzymają się resztek tej władzy po to, żeby kraść, żeby okradać Polki i Polaków z pieniędzy na skalę niespotykaną w Europie — mówił też.
- Pięciu ludzi, którzy rządzili TVP, zarobiło w ciągu roku ponad 4 mln zł. Nie dawniej jak wczoraj Polacy dowiedzieli się,że każdy kto był gotowy napluć na opozycję, na Tuska, dostawał za te kilka słów kłamstwa, propagandy, 500 zł. Niektórzy potrafili na tym zarobić nawet 300 tys. zł w ciągu roku — dodał nawiązując do informacji ujawnionych przez Krzysztofa Brejzę.
- Oni musieli płacić tym, którzy mówili dobrze o PIS i o Kaczyńskim, bo nawet w ich środowisku trudno było znaleźć ludzi, którzy nieopłaceni mówiliby takie bzdury. Jak nisko upadliście, ja nisko upadła wasza partia — stwierdził Tusk.
Tusk przypomniał też o Pawle Gajewskim, prawej ręce Jacka Kurskiego, byłego szefa młodzieżówki Solidarnej Polski, który — co ujawnił Dariusz Joński — zarobił miliony w TVP.
- Co robi dzisiaj Gajewski? Gdzie znalazł robótkę? W NBP u pana Glapińskiego. Tego chcecie bronić? - pytał Tusk.
3 mln w 3 lata – tyle w TVP zarobił Paweł Gajewski, prawa ręka Kurskiego
„Prawa ręka Jacka Kurskiego, były szef młodzieżówki Solidarnej Polski zarobił ponad 3 mln w 3 lata w TVP!” – napisał na platformie X (dawniej Twitter) Dariusz Joński. Tyle zarobił Paweł Gajewski, który niedawno z TVP trafił do NBP.
O dziennikarzach TVP Tusk mówił, że „mimo iż ich zarobki sięgały setek tysięcy, a nawet milionów, to oni się po każdy grosik schylili”. - Wydoili TVP na milion, to poszli do Polskiego Radia, by dostać parę tysięcy za pięciominutową audycję. Mam całą listę waszych towarzyszy i towarzyszek z mediów publicznych. Każda minuta kłamstwa była sowicie opłacana. Będziecie mogli o tym przeczytać, to obejrzeć w wolnych i niezależnych mediach. Cała Polska to zobaczy — zapowiedział premier.
Donald Tusk kończy wystąpienie cytatem z Marcina Horały
- Zacząłem to wystąpienie od cytatu, skończę cytatem, który zrobił chyba na wszystkich wrażenie. Rzadko kiedy wysoki funkcjonariusz PiS-u jest tak szczery jak pan minister Marcin Horała w listopadzie 2023 roku. Nie w rozmowie prywatnej tylko publicznie, w telewizji. Na pytanie o korupcję PiS-owską, o to czy ci ludzie, którzy się tak nakradli bez umiaru, czy oni oddadzą pieniądze, pan minister Horała powiedział, cytuję: „Jeśli ktoś coś ukradł niezgodnie z procedurami, to oczywiście musi oddawać” - stwierdził Tusk dodając, że obóz PiS „podzielił się na dwie części”. - Jestem ciekaw gdzie pan Antoni Macierewicz znajdzie siebie: w grupie, która kradła zgodnie z procedurami czy grupie, która kradła niezgodnie z procedurami — zakończył wystąpienie szef rządu.
"Ruszyła analiza możliwości zatrudniania w polskiej policji osób, które nie są polskimi obywatelami".
...
"Gdy Pomorze nie pomoże, to pomoże może morze, a gdy morze nie pomoże, to pomoże może las. J...