Czego od aborcjonistów domaga się Konstytucja?
- Szczegóły
- Opublikowano: czwartek, 11 kwiecień 2024 12:42
- Bogdan Bachmura
W powszechnej opinii Jarosław Kaczyński oddał władzę, ponieważ stał się zakładnikiem obietnicy zaostrzenia prawa aborcyjnego, której spełnienia nie zdołał uniknąć. Na podobny ruch, szukając sposobów na zwycięstwo, zdecydował się Donald Tusk, obiecując aborcję do 12 tygodnia. Zaciągnięty dług dzięki PSL na razie został prolongowany, ale powróci niczym nie zapłacony weksel.
Przyzwyczailiśmy się do sporów i skrajnych emocji jakie wywołuje w wielu krajach Zachodu, na czele ze Stanami Zjednoczonymi, sprawa aborcji. Ze zrozumiałych powodów ich podłożem są kwestie religijne i światopoglądowe, stąd ich rozstrzygnięcie rzadko kończy się kompromisem jakim cieszyliśmy się w Polsce do czasu decyzji Jarosława Kaczyńskiego. Zwykle spór wieńczą zgodne z duchem czasów fanfary zwycięstwa parlamentarnej większości.
Stanowisko chrześcijan przedstawia sławne malowidło Michała Anioła w Kaplicy Sykstyńskiej, przedstawiające stworzenie człowieka. Przedstawia on Adama i unoszącego się nad nim Boga Ojca z wyciągniętą dłonią, aby uczynić go swoim żywym obrazem i podobieństwem. To chwila, kiedy Adam nie jest jeszcze człowiekiem; jest „kandydatem na człowieka”, który za chwilę zostanie napełniony duchem i stanie na własnych nogach. Ten moment stania się człowiekiem, od którego aborcja była morderstwem, określano w Kościele, aż do końca XIX wieku, na 40 dni od chwili poczęcia.
Ta chrześcijańska wizja człowieka obecna jest w zachodniej tradycji państwa od dojścia chrześcijan do władzy w starożytnym Rzymie. Wcześniej aborcja i zabijanie niemowląt były tam praktykowane powszechnie. Jednoczesne potępienie przez chrześcijan samobójstwa, homoseksualizmu i rozwodów to znak nowego czasu – moralnego przewrotu w kierunku większego rygoryzmu. Kierunek tych zmian przebiega z centrum ku opierającym się peryferiom. Stąd pogardliwy, użyty po raz pierwszy przez św. Augustyna „poganizm”, odnoszący się do mieszkańca wsi - paganusa.
Zwycięzcami, nosicielami nowego sensu historii, są chrześcijanie, nazywający siebie „nowoczesnymi” i „modernistami” (modernus). Poganie to zacofani konserwatyści, hamulcowi postępu, wstecznicy.
Jeżeli ktoś z Państwa odczuwa w tym momencie deja vu, to nieprzypadkowo. Dynamika i okoliczności starcia tamtych dwóch światów to odwrotność tego, czego doświadczamy od dwóch wieków, od rewolucji francuskiej, a co dzisiaj ma swoje apogeum. Chrześcijaństwo oparło swój sprzeciw wobec aborcji na przekonaniu, że nie możemy swobodnie dysponować tym, co do nas nie należy. Dzisiejszy powrót do pogaństwa oznacza oddanie losu nienarodzonych z powrotem w ręce człowieka. W starożytnym Rzymie był to ojciec rodziny, co wynikało z silnie rozwiniętego patriarchatu. Dzisiaj ma to być kobieta, ze swoją wolnością dysponowania własnym ciałem.
Powrotowi do pogaństwa towarzyszy, podobne jak kiedyś u chrześcijan, poczucie wyższości, przekonanie o posiadanym depozycie postępu i nowoczesności, przeciwko ciemnocie i zacofaniu przeciwników aborcji. Ta neopogańska moralność pozbyła się antropologicznej wizji człowieczeństwa. Jej uzasadnieniem jest dobre samopoczucie jednostki, którym także kierowali się przy aborcji lub porzucaniu dzieci narodzonych starożytni Rzymianie czy Grecy, chociaż nie o samopoczucie kobiet wtedy chodziło.
Gdy z jednej strony Kościół, wyciągając wnioski z postępów nauki, zaostrza w XX wieku swoją doktrynę antyaborcyjną, z drugiej trwa gwałtowny pochód liberalnego indywidualizmu i walczącego feminizmu. Skutek tego starcia, podobnie jak w IV wieku, jest nieuchronny, tylko odwrotnie skierowany. Gdy w Stanach Zjednoczonych jeszcze trwa, inspirowana religijnie, wojna dwóch światów, inne przyczółki prawie w całości są już zajęte.
Ostatecznym ciosem w opornych ma być ogłoszenie aborcji prawem człowieka. Do tego sprowadza się Deklaracja Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) z marca 2022 r. według której dostęp do aborcji jest kwestią praw człowieka, ponieważ dostęp do aborcji jest podstawową usługą zdrowotną. To, co dotychczas przedstawiane było jako smutna, często traumatyczna konieczność, zyskało nowy, pozytywnie wartościujący status. Przeciwnicy aborcji stali się tym samym wrogiem systemu, którego moralny dekalog został wypisany na kartach praw człowieka. Nic dziwnego, że argument obrony praw człowieka jest już powszechnie w sporze o aborcję przez jej zwolenników używany.
W głośnym ostatnio liście ojca Ludwika Mariana Wiśniewskiego do Donalda Tuska jego autor podkreśla, że stanowisko przewodniczącego PO jest zgodne z wytycznymi WHO oraz z zasadami obowiązującymi w Europie, do których odwoływał się wcześniej adresat listu. Utrata zmysłu moralnego – przepowiada ojciec Wiśniewski – doprowadzi w szybkim tempie Europę do samozniszczenia.
Problem w tym, że do niedawna źródłem moralności była wspierana przez państwo religia. Dzisiaj zasady moralne określa państwo ustami swoich polityków, co z zasady wyklucza obecność „zmysłu moralnego”, ale nie może eliminować zmysłu państwowego. Jednym z podstawowych problemów pod którym bezradnie uginał się starożytny Rzym była demografia. Dlaczego nie potrafimy odrobić tej cennej, i tak adekwatnej do sytuacji Polski i Europy lekcji historii?
Nikt nie oczekuje od Donalda Tuska aby rozwiązywał naczelny problem demografii na gruncie religijnym. Ale porozumienie w tej sprawie jest więcej niż obowiązkiem, bo wynika z polskiej racji stanu.
Czy istnieje zatem wspólny grunt na którym można je osiągnąć? Odpowiedź brzmi: jak najbardziej, i to na bliskim Donaldowi Tuskowi fundamencie Konstytucji. W jej preambule czytamy o równych, niezależnie od źródeł wyznawanych wartości, „powinnościach wobec dobra wspólnego Polski”. Nikt chyba nie kwestionuje, że takim dobrem i troską jest dzisiaj zastępowalność pokoleń, bez którego inne problemy staną się nierozwiązywalne, albo znajdą rozwiązanie bez naszego udziału. Dlatego Donald Tusk powinien wyjaśnić, czy stając się zakładnikiem aborcji do 12 tygodnia miał na myśli „prawo kobiet do własnego brzucha”, czy także cel demograficzny? Czy na bliskim szefowi PO gruncie oświeconego racjonalizmu da się te dwa cele pogodzić, czy też trzeba dokonać wyboru? Tego domaga się Konstytucja.
Bogdan Bachmura
Tekst pochodzi z listopadowego (2023 rok) numeru Debaty.
W Sejmie 11 kwietnia br. rozpoczęła się debata nad projektami ustaw aborcyjnych.
Czytaj więcej: Czego od aborcjonistów domaga się Konstytucja?
nie zabrały dotacji dla żłobków
nie wycięły lasów i zieleni wokół bloków
nie spowodowały masowego wy...