"Bardzo nas martwi zachowanie niektórych olsztyńskich mediów i wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec ich działań. Mamy już dość tanich sensacji, które żerują na naszym mieście (…) Nie pozwolimy na wskazywanie palcem tego, kto się gdzie urodził, jaki ma poglądy, kogo kocha, na kogo głosuje albo jak się modli".

Te kilka zdań to fragment zamieszczonego 18 sierpnia br. na stronach Urzędu Miasta Olsztyna krótkiego tekstu, z którego wynika, że ktoś zdecydowanie zabrał się za porządkowanie ładu medialnego w stolicy Warmii i Mazur. Pytanie „kto” jest w pełni uzasadnione, ponieważ pod tekstem nie znajdziemy żadnego podpisu. Nie znajdziemy też konkretnego adresata tych groźnie brzmiących deklaracji, choć wskazane w załączniku tropy prowadzą do portalu „Twój Kurier Olsztyński”. Znajdziemy tam kilka przykładów zmanipulowanych tytułów ze wspomnianego portalu, które tak rozsierdziły zbiorowego anonima.
W rzeczonym tekście znajdziemy też precyzyjniejsze ramy tego, co autorzy uważają za prawdziwe dziennikarstwo i czego należy się trzymać, aby ostrzeżenie "nie pozwolimy", nie przerodziło się w konkretne działanie. Tak więc stronić należy od ujawniania miejsca urodzenia, cudzych poglądów, partyjnych sympatii czy wyznania. Ma to być dziennikarstwo w czystej, nie skalanej postaci. Bezosobowe, za to w oparciu o fakty.
Skoro więc o faktach mowa, to na pytanie do rzecznika prasowego prezydenta Roberta Szewczyka o autorstwo rzeczonego wpisu oraz personalną odpowiedzialność za prowadzenie profilu Urzędu Miasta, otrzymaliśmy odpowiedź, że za jego prowadzenie odpowiada zewnętrzny podmiot w porozumieniu z wydziałem promocji i informacji, zaś publikowane tam materiały to zawsze efekt pracy zbiorowej.
Dzięki tej odpowiedzi uzyskaliśmy wzorcowy przykład właściwie skonstruowanej informacji. Bez jątrzącego wskazywania palcem i wytykania, które mogłoby uruchomić lawinę nienawistnych komentarzy. Okazuje się, że tekst składający się z dziewiętnastu zdań pisało stado orłów z firmy zewnętrznej, jak rozumiem za to wynagradzanej. Natomiast według moich informacji napisał to pewien były dziennikarski nielot, aktualnie na garnuszku Ratusza. Ale nie to jest tutaj istotne. Ważna jest pochodząca od rzecznika prasowego informacja, że prezydent Olsztyna zapoznał się z treścią postu przed jego publikacją, co pokazuje komu należy dziękować za wskazanie lokalnych wichrzycieli i drogowskazów rzetelnego dziennikarstwa.
Trochę sobie ironizuję, ale w takiej roli żadnego z włodarzy Olsztyna po 1989 r. nie pamiętam. Buńczuczny i konfrontacyjny ton firmowanej przez prezydenta Roberta Szewczyka publikacji pokazuje, że w istocie nie o portal „Twój Kurier Olsztyński” chodzi. Dobór tytułów mających uzasadnić konieczność specjalnych interwencji to przysłowiowy strzał kulą w płot. Pouczenia i ostrzeżenia udzielone dziennikarzom w anonimowym poście na stronach Urzędu Miasta świadczą raczej o stanie umysłów ludzi, których partia wyznaczyła do rządzenia Olsztynem.
Ustalanie reguł dziennikarskiej rzetelności oraz wyznaczanie etycznego kanonu zawodu dziennikarza z poziomu „szamba”, jakie stworzyli i w którym tkwią po uszy politycy to Himalaje hipokryzji i bezczelności. Obecne dziennikarstwo to świat daleki od wymarzonego w 1989 r. ideału. Obecność wolnego słowa jest tutaj zjawiskiem coraz bardziej problematycznym. Tylko pytanie, z jakiego powodu?
Zarzut, że dziennikarze mocnymi tytułami nakręcają kliknięcia jest prawdziwy. Ale jak on brzmi w poście prezydenta należącego do partii, której codziennym żywiołem jest manipulacja, populizm i demagogia, a szczucie ludzi na siebie zasadą istnienia? Skąd bierze się ten brak refleksji nad własnymi, życiowymi wyborami oraz ich publicznymi skutkami? Jakby bezsensowne wojny z Gminą Purda, mieszkańcami ulicy Puszkina czy z Wojtkiem Koziołem o parking były dziełem krasnoludków!
Doświadczenie ostatnich 35 lat pokazuje, że zbieżność wolności z polityką nie tylko trudno uznać za sprawę oczywistą, ale wręcz trudną do pogodzenia. Konflikt pomiędzy światem polityki a wolnym słowem od 35 lat zachowuje swoją ciągłość w tzw. mediach publicznych. Gdy larum grano z powodu wykupywania polskich mediów przez Niemców, partyjne macki przejmowały lub pacyfikowały kolejne stacje i tytuły.
Ale tego rodzaju problemy prezydenta Szewczyka nie interesują, zwłaszcza, że to zapewne tylko wina Kaczyńskiego i PiSu. On próbuje porządkować media po swojemu i na lokalnym podwórku potępiać wichrzycieli, którzy niszczą zaufanie i więzi w naszym mieście. Z niejakim sukcesem, bo od 18 sierpnia lokalne media i stowarzyszenia dziennikarzy na ten temat milczą. Mamy przecież wolność. Pisania, mówienia, ale także milczenia. Co prawda Thomas Jefferson już ponad 300 lat temu przestrzegał, że "Ceną wolności jest nieustanna czujność", ale przecież czujność w milczeniu również można zachować. Nawet łatwiej, bo można się lepiej skoncentrować.
Bogdan Bachmura
Od redakcji
Zwróciliśmy się do redakcji TKO.pl oraz olsztyn.com.pl o komentarz do ataku Ratusza na lokalne media. Otrzymaliśmy stanowisko redakcji TKO.pl:
Szanowny Panie Redaktorze,
Opublikowany na oficjalnym profilu Miasta Olsztyna wpis jednoznacznie uderza w niezależne media lokalne. Uważam to za niedopuszczalny precedens – urząd próbuje zdyskredytować dziennikarzy i podważyć wiarygodność prasy.
Wymienione w poście TKO.pl wraz z olsztyn.com.pl to największe serwisy informacyjne w regionie, docierające każdego miesiąca do setek tysięcy czytelników. Atakowanie niezależnych mediów przez urzędników w oficjalnym kanale komunikacji miasta, a więc za publiczne pieniądze, to sytuacja, która nie miała miejsca w Olsztynie.
Co gorsza, z przekazu urzędników wynika, że chcieliby oni decydować, jakie tytuły artykułów mogą być publikowane w niezależnych mediach. To już nie jest tylko krytyka – to próba ingerencji w treści redakcyjne, a więc w wolność słowa i niezależność prasy.
TKO.pl jest zarejestrowanym tytułem prasowym i działa zgodnie z prawem prasowym. Naszym obowiązkiem jest informować mieszkańców o sprawach publicznych, także tych trudnych i niewygodnych dla władz. Ataki na media ze strony urzędu podległego prezydentowi Olsztyna, to próba ograniczania debaty publicznej i podważania fundamentów demokracji lokalnej.
Liczymy, że władze Olsztyna zrewidują swoje działania i przypomną sobie, że wolne media są niezbędnym elementem samorządu obywatelskiego.
Z poważaniem,
Jakub Starowieyski
Prezes Wama Media Group, wydawca TKO.pl


Skomentuj
Komentuj jako gość