Z okazji 80. rocznicy pierwszej sesji sądowej w Olsztynie 28 września 1945 roku, wiceprezes Sądu Okręgowego Dorota Lutostańska w oficjalnym liście do sędziów i pracowników sądu, wysłanym pocztą elektroniczną 30 września określiła początki komunistycznego sądownictwa w 1945 roku jako... "czas praworządności, szacunku do prawa i odpowiedzialności za człowieka". Skan listu zamieścił na swoim X sędzia Maciej Nawacki, były prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie i członek KRS. Poniżej ten list:

Sędzia Nawacki na X skomentował:
"Tak tylko przypominam, że to był czas, kiedy w późniejszej siedzibie Sądu Okręgowego w Olsztynie była ubecka katownia. Ale co ja tam wiem o praworządności".
Tak tylko przypominam, że to był czas, kiedy w późniejszej siedzibie Sądu okręgowego w Olsztynie była ubecka katownia.
— Maciej Nawacki 🇵🇱 (@NawackiM89803) September 30, 2025
Ale co ja tam wiem o praworządności.
Pani uziprezes bodnarowska nominatka wie lepiej. W końcu wystawała pod sądem w koszulce KonsTYtucJa pic.twitter.com/GMruBn8cZg
W kolejnym wpisie sędzia Nawacki zdemaskował "autorytet", na który powołała się wiceprezes Lutostańska. Wskazał, że podprokurator Jerzy Smoleński, członek Stronnictwa Demokratycznego, w 1947 roku wstąpił do komunistycznej Polskiej Partii Robotniczej (PPR) i został wiceprezydentem Olsztyna.
Przyznam, że i mnie, scharakteryzowanie w Liście najbardziej krwawego okresu terroru stalinowskiego w Polsce, jako „czasu praworządności, szacunku do prawa i odpowiedzialności za człowieka", wprawiło w zdumienie i wywołało odruch protestu. Przecież to czysty Orwell!
Wówczas uprzytomniłem sobie, jako że ostatnio często jestem w sądzie okręgowym, iż w holu na monitorze non stop wyświetla się napis „80-lecie Sądu” i przewijają się zdjęcia gmachu sądu w różnych latach, aż do stanu obecnego. Nie zwracałem na to uwagi, skupiony na procesie Helpera, ale List sprawił, że wszedłem na stronę internetowa sądu, na której jest zakładka „Powstanie Sądu Okręgowego w Olsztynie”. Czytamy tam:
„Po zakończeniu II wojny światowej, w 1945 roku, miasto zostało przyłączone do Polski, co pociągnęło za sobą konieczność utworzenia nowych struktur administracyjnych, w tym wymiaru sprawiedliwości. (...)Początki funkcjonowania Sądu Okręgowego w Olsztynie nie były łatwe. Brakowało wykwalifikowanej kadry sędziowskiej, infrastruktury, a wiele budynków zostało zniszczonych podczas działań wojennych. Mimo trudnych warunków, sąd rozpoczął działalność i szybko stał się podstawową instytucją prawną w regionie.
W pierwszych latach istnienia zajmował się przede wszystkim sprawami dotyczącymi przestępstw wojennych, własności przejętej przez państwo oraz kwestiami związanymi z przesiedleniami ludności. Z biegiem lat jego działalność rozszerzyła się na wszystkie dziedziny prawa”.
Ani słowa o tym, że w budynku obecnego Sądu Rejonowego w Olsztynie, przy ulicy Dąbrowszczaków 44 (wówczas Józefa Stalina), w latach 1945-1956 mieściła się siedziba Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego (WUBP), a w piwnicach znajdował się areszt – pisze Radosław Nojman w artykule „Miejsca komunistycznej represji w Olsztynie”, na podstawie materiałów IPN. - Z kolei w położonych po sąsiedzku budynkach obecnego Aresztu Śledczego mieściły się: Więzienie NKWD oraz Więzienie i Areszt Śledczy WUBP.
Aparat bezpieczeństwa przetrzymywał w celach i piwnicach, na równych zasadach: niemieckich i ukraińskich zbrodniarzy, członków partii nazistowskiej, byłych żołnierzy Wehrmachtu, pospolitych kryminalistów oraz żołnierzy i działaczy polskich organizacji podziemnych (zarówno nurtu „AK-owskiego” – głównie Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” – jak i narodowego), a także więźniów politycznych, nie zgadzających się na kolejną, sowiecką okupację Ojczyzny, stwarzających realne lub jedynie potencjalne zagrożenie dla komunistów. Na porządku dziennym było stosowanie wobec osadzonych nieludzkich tortur, w celu wydobycia obciążających wyjaśnień i zeznań. Istnieją relacje, według których w podziemiach gmachów WUBP dochodziło również do morderstw (ciała zmarłych, zakatowanych i zastrzelonych najprawdopodobniej zakopywano na terenie aresztu, pod murem).
Do kazamat olsztyńskiego Urzędu Bezpieczeństwa trafili m.in. niektórzy podkomendni majora Zygmunta Szendzielarza ps. „Łupaszko” z V Brygady Wileńskiej Armii Krajowej (np. wachmistrz Jerzy Lejkowski ps. „Szpagat”) oraz dwie wyjątkowe postacie, a mianowicie: – kapitan Stanisław Bęklewski vel Pieszkowski ps.: „Bomba”, „Stadnicki”, „Stanisławski”, „Żuk” i Elżbieta Zawacka ps. „Zo” – jedyna kobieta wśród „cichociemnych”, aresztowana w Olsztynie przez „bezpiekę” w dniu 5 września 1951 roku.
Nojman postulował w 2021 roku upamiętnienie ofiar „czerwonej dyktatury”, np. poprzez umieszczenie odpowiednich informacji na ścianach wszystkich siedzib dawnego, komunistycznego aparatu bezpieczeństwa, w tym na murze sądu rejonowego. Poniżej wstępny projekt takiej tablicy.

Na stronie sądu okręgowego nie ma też ani słowa o procesach politycznych, w których skazywano przeciwników sowietyzacji Polski i reżimu komunistycznego, w tym o głośnym, pokazowym procesie w dniu 5 czerwca 1950 roku grupy uczniów, którzy nie chcieli działać w ramach „czerwonego harcerstwa” i powołali Harcerską Organizacje Podziemną „Iskra”. W dniu 29 stycznia 1950 r. olsztyńska UB natrafiła na pięć ulotek Iskry” o treści antysowieckiej. Aresztowano jej członków i poddano okrutnemu śledztwu, po którym zostali skazani na wieloletnie więzienie.
Dodajmy do pełnego obrazu, iż w latach 1946-54, olsztyński Wojskowy Sąd Rejonowy orzekł 65 wyroków śmierci wobec żołnierzy podziemia niepodległościowego, ustalił historyk Bohdan Łukaszewicz (Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 3, 381-449 z 1999 roku).
Nie dowiemy się też ze strony sądu okręgowego o procesach politycznych działaczy „Solidarności” po wprowadzeniu stanu wojennego, w tym o procesie organizatorów strajku w OZOSie 13 grudnia 1981 roku, przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego, w którym skazano przez sędziów Sądu Wojewódzkiego w Olsztynie Annę Żurawek-Niszczak na 3 lata więzienia, Włodzimierza Romaniuka na 3 lata więzienia, Józefa Kociubę na 3 lata i 6 miesięcy przewodniczącego Komitetu Strajkowego Zbigniewa Przewłockiego, na 4 lata więzienia.
W Sądzie Rejonowym w Olsztynie skazany został w 1982 roku Władysław Frasyniuk osadzony w ZK w Barczewie, na kolejne 10 miesięcy pozbawienia wolności za obrazę naczelnika więzienia.
(Wspomnę, że uczestniczyłem po 1990 roku w rozprawach w olsztyńskich sądach działaczy "Solidarności" represjonowanych w stanie wojennym, którzy wnosili o odszkodowania za lata więzienia lub internowania. Pełnomocnik, który prowadził takie sprawy odszkodowawcze w całym kraju powiedział mi, ża najgorsze doświadczenia ma z sądu olsztyńskiego, w którym najtrudniej jest uzyskać odszkodowanie i są one symboliczne).
Zadzwoniłem do wiceprezes sądu okręgowego, sędzi Doroty Lutostańskiej, żeby zapytać skąd się wziął taki jej obraz sądownictwa po 1945 roku? Przecież był on absolutnym zaprzeczeniem niezawisłości sędziowskiej. To aparat partyjny i Urząd Bezpieczeństwa (UB) decydowały o wyrokach, a sądy miały jedynie je formalnie zatwierdzić. Znakomicie ilustrują to wspomnienia Józefa Światły, zbrodniarza komunistycznego i wicedyrektora X Departamentu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, który w latach 1945-1946 był zastępcą szefa Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa w Olsztynie.
W artykule historyka Filipa Musiała o procesach pokazowych w Polsce przytoczono słowa Światły, które obnażają mechanizm stalinowskiego "wymiaru sprawiedliwości":
J. Światło twierdził, że zadanie sądu sprowadza się do przeprowadzenia rozprawy według przewidzianego planu i do ogłoszenia wyroku.
"Nie słyszałem nigdy, aby aparat bezpieczeństwa miał jakieś trudności z sędziami". W najważniejszych rozprawach nie pozostawiano sędziom dowolności w prowadzeniu posiedzeń, lecz przygotowywano im "pytajniki" - czyli spis pytań określający o co i jak należy pytać w czasie procesu. Podobna dyscyplina obowiązywała prokuratora, który otrzymywał "listę pytań, które ma zadać na rozprawie oskarżonemu oraz świadkom i nie wolno mu wykroczyć poza wyznaczone ramy. Prokuratorzy są tak dobrani, że nie przychodzi im nawet do głowy sprzeciwiać się rozkazom bezpieki".
Ale podobnie było przez cały okres PRL, ze szczególnym nasileniem „drukowania” wyroków na przeciwników w gabinetach SB i PZPR w latach 80. XX wieku. Sądownictwo w PRL było instrumentem „wymierzania „sprawiedliwości spcjalistycznej”.
Skoro, wbrew zapowiedzi prof. Adama Strzembosza, po 1989 roku że „sądownictwo się samo oczyści”, nikomu z sędziów noszących partyjne legitymacje i wydających wyroki na polecenie partii, nie spadł włos z głowy, dalej awansowali i weszli w skład pierwszej Krajowej Rady Sądownictwa, powołanej po Okrągłym Stole. (W jej składzie nie znalazł się ani jeden sędzia nie związany z reżimem komunistycznym), to 80. rocznica sądownictwa w Olsztynie była doskonałą okazją, żeby chociaż w części zmyć tę hańbę, zorganizować sympozjum naukowe z IPN na temat łamania praworządności w sądownictwie olsztyńskim w okresie PRL oraz wmurować pamiątkową tablicę, oddającej cześć niesłusznie skazanym w tych murach, za walkę o niepodległą i wolna Polskę, przy wejściu do obu sądów lub w holu.
Tymczasem odbyła się tylko uroczysta kolacja w "Casablance" z udziałem wybranych sędziów, sędziów w stanie spoczynku z okresu PRL i wiceministra sprawiedliwości Dariusza Mazura - jak poinformował mnie sędzia Nawacki.
Z tymi pytaniami zadzwoniłem do wiceprezes Doroty Lutostańskiej, ale odmówiła rozmowy ze mną i odesłała mnie do rzecznika prasowego sądu. Wysłałem więc te pytania do rzecznika. Jak tylko dostanę odpowiedzi, opublikuję je.
Olsztyn 1.10.2025r.
Szanowna Pani
Dorota Lutostańska
Wiceprezes Sądu Okręgowego
Szanowna Pani Prezes,
Uprzejmie proszę o informacje w związku z Pani Listem do sędziów i pracowników sądu z okazji 80. rocznicy pierwszej sesji sądu 28 września 1945 roku.
1. Czy podtrzymuje Pani, że okres od 1945 roku był w PRL, to był "czas praworządności, szacunku do prawa i odpowiedzialności za człowieka"? Jeśli tak, to na czym opiera Pani to twierdzenie, na jakich książkach historycznych, opracowaniach naukowych?
2. Czy zdaje sobie Pani sprawę, że taka opinia to kłamstwo historyczne oraz szyderstwo wobec ofiar stalinowskich represji w PRL po 1945 roku?
3. Czy Pani samodzielnie napisała ten List, czy też ktoś go napisał (kto?), a Pani tylko go podpisała, być może nie czytając?
4. Kto jest autorem tekstu na stronie sądu pt. „Powstanie Sądu Okręgowego w Olsztynie”? Dlaczego w tym tekście nie wspomniano o skazywanie za działalność na rzecz niepodległości i wolności Polski?
5. Czy treść Pani Listu poznał prezes Sądu Okręgowego sędzia Rafał Jerka i go zaakceptował?
6. Czy Pani opinię wyrażoną w Liście podziela Zgromadzenie Sędziów Sądu Okręgowego (czy odbyło się takie Zgromadzenie w tej kwestii oraz w kwestii obchodów 80. rocznicy pierwszej sesji sądowej w Olsztynie?)
7. Czy zgadza się Pani ze stwierdzeniem sędziego Macieja Nawackiego, iż taka Pani ocena wymiaru sprawiedliwości po 1945 roku, a także wielu Pani koleżanek i kolegów sędziów z sądu okręgowego, wynika z korzeni rodzinnych; z tego, że Pani rodzice oraz innych sędziów, którzy mają taką samą pozytywna ocenę wymiaru sprawiedliwości w okresie PRL, to dzieci, lub wnuki działaczy lub pracowników szeroko pojętego aparatu komunistycznego?
8. Czy byłaby Pani skłonna zwrócić się do IPN z prośbą o napisanie przez historyków naukowego opracowania na temat wymiaru sprawiedliwości w Olsztynie po 1945 roku, celem umieszczenia go na stronie internetowej sądu?
9. Czy byłaby Pani skłonna zwrócić się do Zgromadzenia Sędziów o zgodę na umieszczenie w holu sądu tablicy oddającej hołd ofiarom sądownictwa w okresie stalinowskim, działaczy i żołnierzy podziemia antykomunistycznego, niesłusznie skazanych za walkę na rzecz niepodległości i wolności Polski?
10. Proszę o program obchodów 80. roczny pierwszej sesji sądowej oraz listę zaproszonych gości na uroczysta kolacje do „Casablanki”.
Z poważaniem
Adam Socha
Zapytałem też sędziego Nawackiemu, czemu należy przypisać taką orwellizację prawdy historycznej na temat sądownictwa stalinowskiego w Olsztynie, która jest szyderstwem i kpiną z jego ofiar?
- To wynika z korzeni rodzinnych - odparł sędzia Nawacki. - Rodzice, dziadkowie wielu sędziów byli działaczami i pracownikami aparatu komunistycznego.
Kim jest sędzia Dorota Lutostańska?
Sędzia na swojej stronie na FB nie podaje, gdzie ukończyła prawo i odbyła aplikację sędziowską. Z oświadczenia majątkowego wyczytałem, że urodziła się w 1972 roku w Zambrowie, a więc okres studiów przypadł już na okres wolnej Polski.
W 2002 r. została powołana na stanowisko sędziego Sądu Rejonowego w Olsztynie, natomiast w 2008 r. objęła stanowisko sędziego Sądu Okręgowego w Olsztynie. Pani Sędzia orzekała w VII Wydziale Karnym Odwoławczym – czytamy stronie sądu.
W 2018 roku została przeniesiona do Wydziału Karnego, w którym rozpoznawane są sprawy w pierwszej instancji, co było degradacją.
Decyzja o przeniesieniu sędzi została podjęta przez Prezesa Sądu Okręgowego w Olsztynie i zastępcę rzecznika dyscyplinarnego Michała Lasotę za to, że w 2018 roku, z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości zapozowała do zdjęcia w koszulce z napisem „KonsTYtucJA”.

Jak pisał portal oko.press, rzecznik dyscyplinarny Michał Lasota argumentował, że po zrobieniu tego zdjęcia sędzia orzekała w głośnej w Olsztynie sprawie związanej z akcją tamtejszych działaczek KOD. W sierpniu 2018 roku ubrały one rzeźby bab pruskich na Starym Mieście w koszulki z napisem „Konstytucja, Jędrek”.
Sędzia Lutostańska 23 listopada 2018 roku podtrzymała odmowę wszczęcia postępowania w tej sprawie. Oceniła, że założenie koszulek „Konstytucja, Jędrek” na rzeźby nie było szkodliwe społecznie. W orzeczeniu przyjęła, że działaczki KOD nie zakłóciły porządku publicznego, a ich akcja nie spotkała się z masowym zainteresowaniem. Zaś celem akcji było zamanifestowanie poglądów w debacie o poszanowaniu standardów konstytucyjnych w Polsce. Sędzia uznała też, że ich czyn odbył się w ramach wolności słowa.

Jak podawał portal oko.press, 2 października 2020 sąd dyscyplinarny działający przy Sądzie Apelacyjnym w Łodzi umorzył sprawę olsztyńskiej sędzi. Na zdjęciu: manifestacja poparcia dla sędzi Lutostańskiej łódzkich sędziów Iustitti, pod Sądem Apelacyjnym w Łodzi.
W dniu 4 czerwca 2024 roku Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar powołał Panią Sędzię Dorotę Lutostańską do pełnienia funkcji Wiceprezes Sądu Okręgowego w Olsztynie.
Adam Socha
PS. Swoje stanowisko w sprawie stanu sądownictwa, po 1989 roku oraz w okresie min. Ziobro wytraziłem w 2020 roku w rozmowie z sędziami Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”, Ewą Kurasz, Sędzią Sądu Rejonowego w Bartoszycach, Wiceprezesem Olsztyńskiego Oddziału SSP Iustitia, Rafałem Jerką,Sędzią Sądu Okręgowego w Olsztynie (dzisiaj prezes Sądu Okręgowego w Olsztynie) i Bohdanem Bieniek, Sędzią Sądu Najwyższego, Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych.
Wojna z sądami czy o sądy?
Taki jak wówczas powiedziałem, za wybitnymi autorytetami prawa, uważam, że wymiar sprawiedliwości funkcjonujący w niezmienionej formie od czasów stalinowskich, uległ głębokiej degeneracji i wyalienowania ze społeczeństwa, i wymagał pilnej remormy. Jednak to co zrobił Zbigniew Ziobro, nie tylko w mojej ocenie, to była karykatura reformy. Trudno uznać za reformę wybór członków KRS przez garstkę z 10 tys. sędziów oraz powołanie "swoich" prezesów sądów.
Jednak "przywracanie praworządności" przez obóz polityczny Donalda Tuska, który stosuje prawo, tak jak on je rozumie, to karykatura do sześcianu. Nowy minister Waldemar Żurek wszedł dokładnie w buty Ziobry mówiąc, żeby "przywrócić praworządność" musi powołać na prezesów "swoich ludzi". Przecież tym samym kierował się min. Ziobro! Min. Żurek nie przywraca praworządność (przewraca), tylko dokonuje prywatnej wendetty.
Podpisuję się pod tymi opiniami, że w tej walce o "przywracanie praworządności" chodzi tylko i wyłącznie o przywrócenie status quo ante; chodzi o to, żeby nadzwyczajna kasta nadal decydowała o awansach i była poza jakąkolwiek kontrolą społeczna.
Adam Socha


Skomentuj
Komentuj jako gość