Witold Gagacki przestał być dyrektorem Instytutu Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie po zaledwie kilkunastu dniach od powołania 1 września. Złożył rezygnację, ale nie wiadomo, dlaczego?
Nowy dyrektor dr hab. Jarosław Król, prof. IRŚ został powołany 16 września, ale nie zna powodów rezygnacji Gagackiego.
- Nie widziałem go na oczy - powiedział mi dyr. Król.
Gagacki odebrał ode mnie telefon, ale jak tylko usłyszał, kto dzwoni, rozłączył się. Zaraz po powołaniu, wysłałem do Gagackiego pytania: w jakim charakterze uczestniczył w słynnym projekcie "węgorzowym" prof. Dariusza Kucharczyka i jakie otrzymał w sumie wynagrodzenie, z tego tytułu. Nie odpowiedział.
Poniżej mój wcześniejszy tekst.
Minister rolnictwa Stefan Krajewski (PSL) powołał w poniedziałek 1 września na dyrektora Instytut Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie (państwowa placówka badawcza, podległa ministrowi) 59-letniego Witolda Gagackiego. Minister wyjaśnił, że powodem zmiany dotychczasowego dyrektora dr hab. inż. Konrada Turkowskiego jest negatywna ocena NIK pracy Instytutu.
- O Instytucie w ostatnich latach dużo się mówi, niekoniecznie rzeczy pochlebnych. Kwestia projektów źle prowadzonych, kilka rzeczy, które trzeba naprawić – z taką nadzieją, że pan dyrektor uporządkuje te kwestie – czytamy wypowiedż ministra Stefana Krajewskiego na stronie ministerstwa.
Dalej w komunikacie na stronie ministerstwa rolnictwa czytamy:
Najwyższa Izba Kontroli, w raporcie poświęconym latom 2021-2023, zarzuciła poprzedniej dyrekcji Instytutu niegospodarność, chaos zarządczy, nieprawidłowe prowadzenie przetargów, a przede wszystkim – nieprawidłowe przygotowanie i realizowanie projektu stworzenia systemu monitorowania wód w Polsce. Idea stworzenia takiego systemu powstała w 2022 roku po katastrofie ekologicznej na Odrze, Instytut nie poradził sobie jednak z realizacją projektu, co skutkowało zerwaniem umowy na unijną dotację na jego przeprowadzenie.
Sam nowy dyrektor zapowiada, że najważniejszym zadaniem jest teraz wyprowadzenie Instytutu na finansową prostą.
- Po to tu jestem, żeby te rzeczy, które teraz zagrażają Instytutowi, można było cofnąć, zapomnieć o tym i rozwijać Instytut. Jest wola polityczna, żeby ratować Instytut – bo trzeba. Tak wielka tradycja – żal byłoby to zmarnować. A mam pewne doświadczenie w ratowaniu tego typu instytucji – powiedział Witold Gagacki. Jak dodał, na pewno dojdzie do zmiany wicedyrektorów (obecnie to zastępca dyrektora ds. naukowych prof. dr hab. Agnieszka Napiórkowska-Krzebietke i zastępca Dyrektora ds. rozwoju mgr Maciej Radkiewicz). Co do pozostałych pracowników – to będzie zależało od oceny ich dorobku naukowego.
- Kiedy będzie nowa dyrektor do spraw naukowych, to jej zadaniem będzie przejrzenie kadry naukowej, sprawdzenie, jakie są przygotowane publikacje, czy są prowadzone odpowiednie prace naukowe – bo Instytut jest instytutem naukowym. Ten Instytut za rok – najpóźniej za rok – musi zacząć znowu błyszczeć – zadeklarował nowy dyrektor IRŚ.
Duże nadzieje z tą zmianą wiąże też wojewoda warmińsko-mazurski Radosław Król (PSL)
- Żeby ten Instytut trwał, że tę kadrę – najlepszą w Polsce, jeśli chodzi o rybactwo śródlądowe – żeby nie marnował tego potencjału, żeby wykorzystywał swój potencjał naukowy w pełni. Jesteśmy naprawdę zdeterminowani, żeby ta instytucja, która ma 74 lata, funkcjonowała, rozwijała się i była nadal w tym levelu A – mówił.
Instytut Rybactwa Śródlądowego powstał w 1951 roku. Od 2022 ma status państwowego instytutu badawczego.
To co może budzić zaskoczenie, to powołanie na dyrektora Instytutu filologa polskiego. Instytut zatrudnia ponad 100 osób w zdecydowanej większości to naukowcy ze stopniami naukowymi w dziedzinie rybactwa. Nie było w długiej historii Instytutu przypadku, żeby kierowała nim osoba nie związana z rybactwem. Chyba, że za taki związek uznamy udział Witolda Gagackiego w projekcie prof. Dariusza Kucharczyka z Wydziału Nauk o Środowisku UWM, który później media nazwały "Aferą węgorzową UWM", bowiem celem projektu było rozmnożenie węgorza w warunkach laboratoryjnych, co jeszcze nikomu się na świecie nie udało.
Projekt zakończył się fiaskiem a prof. Kucharczyk trafił na ławę oskarżonych i został prawomocnie skazany w 2019 roku na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata - za nieprawidłowości, między innymi finansowe, przy prowadzeniu projektu.
Po ponad dwóch latach procesu, sąd uznał, że działał on na szkodę Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego i nie dopełnił swoich obowiązków jako kierownik projektu rozmnożenia węgorza europejskiego. Jak podał sąd, naukowiec "przyczynił się do utraty refundacji z kosztów w kwocie 2 mln 403 tysiące złotych".
Sąd Okręgowy w Olsztynie wymierzył profesorowi Dariuszowi Kucharczykowi karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata, zasądził karę grzywny w wysokości 10 tysięcy złotych. Ponadto oskarżony miał przekazać nawiązkę w wysokości 50 tysięcy złotych na rzecz Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Naukowiec od początku sprawy nie przyznawał się do zarzucanych mu przestępstw i konsekwentnie odpierał zarzuty. Uważa do dzisiaj, że jest niewinny.
W 2011 roku olsztyński uniwersytet podpisał umowę z Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa na prowadzenie badań pod nazwą "Innowacje w akwakulturze ryb ze szczególnym uwzględnieniem biotechniki rozrodu ryb". Pod tą branżową nazwą krył się największy jak dotąd w historii UWM projekt badawczy, w którym miało uczestniczyć około 50 osób, w tym właśnie Witold Gagacki oraz obecny wojewoda Radosław Król (PSL). Koszt był ogromny. ARiMR przeznaczyła na to 34 mln zł z pieniędzy unijnych i budżetu państwa.
Zespół pod kierownictwem prof. Dariusza Kucharczyka jako " pierwszy w Polsce, a może i na świecie miał wyhodować w warunkach sztucznych m.in. węgorze". Już osiem miesięcy później ta sama gazeta uniwersytecka donosiła, że naukowcy "jako pierwsi w Polsce i prawdopodobnie pierwsi w świecie doprowadzili do tarła węgorzy w warunkach sztucznych", co "otwiera szerokie perspektywy dla hodowli tej ryby". Niedługo potem o badaniach prof. Kucharczyka w podobnym, pełnym entuzjazmu tonie, pisało już wielu dziennikarzy z mediów zarówno lokalnych, jak i ogólnopolskich.
Na początku 2012 roku przyszły zaszczyty. Profesor otrzymał tytuł "Osobowości Roku 2011 Warmii i Mazur" oraz nominację wraz ze swoim zespołem w plebiscycie "Naukowe odkrycie roku 2011" miesięcznika "National Geographic Traveler" za... "wyhodowanie w warunkach sztucznych węgorza".
Jednak coraz większe grono naukowców, zaczęło kwestionować ten sukces, a nawet sens badań Kucharczyka. Oni wiedzieli, że węgorz z probówki to science fiction.
Prof. Jan Węsławski z Instytutu Oceanologii PAN w Sopocie już pod koniec 2011 roku w liście do "Gazety Wyborczej" przypomniał, że starają się o to naukowcy na całym świecie i jedyne, co im się dotychczas udało, to utuczyć narybek węgorza do wielkości, którą można zobaczyć w sklepach. Obiecywanie sukcesu w hodowli węgorza od samego początku procesu rozrodczego nazwał bezczelnością.
Posypały się następne krytyczne publikacje. Finansami na badania przyjrzał się prokurator i skarbówka. Wątpliwości kontrolerów wzbudziła wysokość wynagrodzeń, jakie w 2011 roku Kucharczyk przyznał sobie i kilkunastu innym osobom zaangażowanym w projekt. Skarbówka stwierdziła nieprawidłowości na ponad 1,3 mln zł. - Dotyczyły one nieudokumentowania części prac badawczych, będących przedmiotem umów o dzieło - wyjaśniała lakonicznie Mirosława Torenc, rzecznik prasowy Urzędu Kontroli Skarbowej w Olsztynie.
Kucharczyk na podstawie umowy o dzieło zainkasował 170 tys. zł, z czego kontrolerzy zakwestionowali 98 tys. zł. W jego zespole znalazło się też dwoje badaczy, którzy choć nie mają jeszcze tytułów naukowych, otrzymali jeszcze większe kwoty. Jeden 515 tys. zł, drugi aż 816 tys. zł. W pierwszym przypadku UKS zgłosił zastrzeżenia do wydania 420 tys. zł, w drugim - do 550 tys. zł.
ARiMR wystąpił do UWM o zwrot 2,5 mln zł. Po tym uniwersytet złożył zawiadomienie do prokuratury. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nadużycia uprawnień przez osoby, które w 2011 roku były zobowiązane do zajmowania się majątkiem uczelni w związku z przyznaną jej dotacją.
Dzisiaj prof. Kucharczyk już nie pracuje na UWM, a jego były współpracownik w projekcie węgorzowym, wojewoda Radosław Król powołał profesora na Pełnomocnika ds. Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
W poniedziałek 1 września wojewoda gratulował byłemu koledze z projektu węgorzowego powołania na dyrektora Instytutu.
Jako, że na stronie Instytutu jeszcze nie ma informacji o nowym dyrektorze, a także ministerstwo rolnictwa nie podało CV Witolda Gagackiego, a dzisiaj Gagacki nie miał czasu ze mną rozmawiać (umówiliśmy się na jutro), więc na podstawie informacji z sieci ustaliłem, iż Witold Gagacki jest z wykształcenia filologiem polskim, z zawodu dyrektor. W przeszłości był zastępcą dyrektora ds. marketingu i administracji filharmonii olsztyńskiej (2001-2002), kanclerzem olsztyńskiej Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania, dyrektorem Wojewódzkiego Ośrodka Informatyki Terenowego Banku Danych w Olsztynie. W sprawie jego odwołania interweniował w 2006 roku poseł SLD z Olsztyna Tadeusz Iwiński. Minister spraw wewnętrznych Ludwig Dorn odpisał:
Szanowny Panie Marszałku! Nawiązując do pisma z dnia 22 sierpnia 2006 r. (sygn. SPS-024-1583/06), przekazującego zapytanie Posła na Sejm RP Pana Tadeusza Iwińskiego w sprawie przypadków łamania prawa przez wojewodę warmińsko-mazurskiego, z upoważnienia Prezesa Rady Ministrów, uprzejmie przedstawiam następujące informacje.
Wypowiedzenie umowy o pracę Panu Witoldowi Gagackiemu, dyrektorowi Wojewódzkiego Ośrodka Informatyki Terenowego Banku Danych w Olsztynie, spowodowane było wyłącznie względami merytorycznymi.
Pan Witold Gagacki, jako osoba kierująca jednostką, ponosił odpowiedzialność za sprawowanie nadzoru nad działalnością ośrodka i jego pracowników. Sprawozdanie z przeprowadzenia audytu wewnętrznego dotyczącego oceny poziomu wdrożenia systemu elektronicznego obiegu dokumentów - DDM9000 jednoznacznie wskazuje na brak nadzoru nad działalnością ośrodka w ww. zakresie, w szczególności nad wykonywaniem poszczególnych etapów wdrożenia systemu przez pracowników WOI TBD.
Wypowiedzenie umowy nastąpiło w trybie przewidzianym w ustawie z dnia 26 czerwca 1974 r. Kodeks pracy (t.j.: DzU z 1998 r. nr 21, poz. 94, z późn. zm.) wraz z podaniem przyczyny uzasadniającej decyzję pracodawcy. Pan W. Gagacki został pouczony o prawie wniesienia odwołania do sądu pracy, który jest jedynym organem powołanym do przeprowadzenia oceny zasadności wypowiedzenia.
Wobec powyższego formułowane zarzuty o bezzasadnym działaniu wojewody warmińsko-mazurskiego są bezpodstawne.
Z poważaniem
Minister
Ludwik Dorn
Warszawa, dnia 15 września 2006 r.
Następnie przez 10 lat Gagacki był dyrektorem biblioteki miejskiej w Kętrzynie (do 2021 roku), w tym też mieście w 2018 roku startował z listy SLD do rady powiatu. Uzyskał tylko 180 głosów i nie uzyskał mandatu. Startował też w konkursie na dyrektora CEiKu w Olsztynie, ale przegrał z Wiolettą Jaskólską, która miała rekomendację samego marszałka Jacka Protasa. Za to wygrał konkurs na kierownika administracyjnego w Archiwum Państwowym w Olsztynie i był nim do wczoraj.
Adam Socha
fot. ze strony ministerstwa rolnictwa, od lewej Witold Gagacki, minister Stefan Krajewski i wojewoda Radosław Król


Skomentuj
Komentuj jako gość