Jadąc do pracy w Obwodowej Komisji Wyborczej nr 19, w wyborczą niedzielę 18 maja, w Zespole Szkolno-Przedszkolnym w Gutkowie, nie wiedziałem, że czyha tam już na mnie mąż zaufania Komitetu Wyborczego Rafała Trzaskowskiego Joanna Wulfert.
Nie wiedziałem, że już 2 miesiące przed ogłoszeniem składów komisji, wypytywała w ratuszu, w której Komisji będę pracował? Nie wiedziałem, że w ostatnich 5 latach pozwała do sądu za rzekome zniesławienie w sumie 8 osób, w tym słynne olsztyńskie tancerki Iwonę Pavlović i Karolinę Felską, dyrektora Zespołu Pieśni i Tańca Mariusza Krupińskiego, red. Marka Książka, że od 2013 roku bezpodstawnie złożyła w prokuraturze 18 zawiadomień o popełnieniu przez różne osoby przestępstwa.
Gdy w niedzielę wyborczą 18 maja o g. 11.00 wszedłem do lokalu wyborczego na swój dyżur, który miał trwać do 19.20, pierwszą osobę, którą zobaczyłem była pani Wulfert w roli męża zaufania. Siedziała przy drzwiach. Jako że poznaliśmy się kilka lat temu, uśmiechnąłem się, powiedziałem „dzień dobry” i dodałem życzliwie „szkoda, iż tym razem nie będziemy pracowali razem w Komisji”. Pani Wulfert nie odpowiedziała, tylko obrzuciła mnie lodowatym wzrokiem. (Oho – pomyślałem w duchu – chyba będzie „jazda”. Niestety, nie myliłem się).
Jak poznałem Joannę Wulfert
Poznałem panią Wulfert w 2017 roku. Wracałem pociągiem z Warszawy. „Byłam w Książnicy Polskiej na debacie, którą pan redaktor prowadził i bardzo mi się ta dyskusja podobała” – zagadnęła mnie nieznajoma. Chodziło o dyskusję, którą moderowałem 2 marca 2017, pt. „Czy Polska jest niemiecką „kolonią”?”
Pani Wulfert powiedziała, że wraca z Berlina, w którym mieszka od lat 80-tych XX wieku, ale jest olsztynianką od urodzenia, córką prokuratora Poznysza. Upewniłem się, czy chodzi o „tego Poznysza, Prokuratura Wojewódzkiego w Olsztynie w latach 1972-1986, członka KW PZPR?” Potwierdziła. Opowiedziała, że jako nastolatka była tancerką w zespole ludowym „Warmia” w Olsztynie, występowała zagranicą, poznała niemieckiego policjanta z Berlina i wyszła za niego. Mąż zmarł, a ona walczy o odzyskanie syna, którego odebrały jej służby niemieckie, nastawiły przeciwko niej i syn zerwał z nią kontakty. Chciała żebym napisał o tym artykuł. Wymieniliśmy się telefonami, jednak nie podjąłem tematu jej syna, gdyż w którejś z telewizji ukazał się wywiad z nią na ten temat.
Ponownie los zetknął nas dopiero 15 października 2023 roku. Okazało się, że pracujemy w tej samej komisji wyborczej. Współpraca ułożyła się znakomicie, nawet chyba po zakończeniu pracy podwiozłem panią Wulfert do domu.
"Berlin - Warszawa wspólna sprawa!”.
Po raz trzeci spotkaliśmy się 13 listopada 2024 roku, na wiecu wyborczym Rafała Trzaskowskiego w Hotelu Park w Olsztynie, który opisałem w artykule:
Spotkanie Rafała Trzaskowskiego z „mieszkańcami Olsztyna”
Jako że jeszcze PKW nie ogłosiła rozpoczęcia kampanii wyborczej, więc oficjalnie było to spotkanie „Prezydenta Warszawy z mieszkańcami Olsztyna”. Stawili się głównie parlamentarzyści i działacze PO. Napisałem relację z tego wiecu, w której wiernie zacytowałem także wystąpienie Joanny Wulfert.
Powiedziała, że wyjechała z Polski 40 lat temu, a w 2020 roku była mężem zaufania Rafała Trzaskowskiego na Podkarpaciu "w bastionie PiS", gdzie "stawiła czoło i ujawniła wiele przestępstw wyborczych."
- Chciałabym, żeby pracując w tych wyborach, przyjąć dobrą, niemiecką, prokuratorską zasadę z mojego domu rodzinnego: "zaufanie dobre, kontrola lepsza". Kontrolujmy naszych przeciwników, kontrkandydatów. Jeśli zdrowie pozwoli znów będę pana „Mężem zaufania” na Podkarpaciu – zadeklarowała i zakończyła okrzykiem: "Berlin - Warszawa wspólna sprawa!”.
Dodałem w relacji, że Joanna Wulfert to córka prok. Poznysza. Po publikacji odezwała się pani, która przedstawiła się jako córka prok. Poznysza i oświadczyła, że Joanna Wulfert, nie jest jego córką. Wobec tego usunąłem z artykułu tę informację.
Mąż zaufania filmuje „haniebne zachowania A.Sochy”
Do ostatniego, tym razem fatalnego spotkania, doszło w niedzielę 18 maja.
Od początku mojego dyżuru wydawało mi się, że pani Wulfert dyskretnie mnie filmuje komórką. W tym przekonaniu utwierdził mnie jeden z wyborców. Na chwilę wyszedłem z lokalu, by złapać świeżego powietrza, bo w środku było duszno i poczułem się źle, a Wulfert zaprotestowała, gdy uchyliłem okno, bo siedzi w przeciągu. Jeden z wyborców wychodząc z rodziną po oddaniu głosu, ostrzegł mnie: „Ta mąż zaufania, jak pan wychodził cały czas nagrywała pana komórką, chyba nie ma do tego prawa”.
Natychmiast wróciłem, odnalazłem na stoliku Przewodniczącej uchwałę wyborczą i tam przeczytałem, że owszem mąż zaufania może nagrywać, ale czynności komisji, a więc np. zamykanie urny, wydawanie kart wyborczych, liczenie kart, ale do „czynności komisji” nie należy picie przez członka komisji kawy, drapanie się w głowę, wychodzenie do toalety itp. Kodeks wyborczy w pkt 12 informuje Mężów Zaufania, że rejestrowanie czynności komisji, nie może m.in. „zakłócać przebiegu i powagi głosowania” oraz „naruszać prawa do ochrony wizerunku i prywatności”. A tym było bieganie za mną i filmowanie, gdy idę do toalety czy na posiłek, co zwróciło uwagę wyborcy.
Dalej w Uchwale PKW czytamy, że mąż zaufania przekazuje nośnik, na którym zarejestrował pracę Komisji do protokołu lub przesyła elektronicznie do Ministra Cyfryzacji. „Po przesłaniu materiału mąż zaufania kasuje go niezwłocznie z wszelkich nośników pamięci zarówno fizycznych, jak i wirtualnych (…). Naruszenie przez męża zaufania przepisów dotyczących (...) ochrony prawa do wizerunku i ochrony prywatności może skutkować odpowiedzialnością prawną, w tym karną”.
Podszedłem wraz z Przewodniczącą Komisji do pani Wulfert i powiedziałem: „Przez cały czas mojej obecności w lokalu wyborczym pani mnie filmuje, nie zgłosiła pani tego Przewodniczącej ani nie spytała mnie o zgodę. Mam prawo do ochrony mojego wizerunku i proszę, żeby usunęła pani filmiki ze mną z pamięci komórki”
Pani Wulfert potwierdziła, że nagrywała mnie od początku mojej pracy, ale odmówiła skasowania filmików. Wobec tego poinformowałem, że dzwonię do komisarza wyborczego. Na to pani Wulfert odparła, że idzie wezwać policję i zawiadomić prokuraturę. I wyszła. Zadzwoniłem do komisarza, któremu zgłosiłem zachowanie pani Wulfert. Komisarz potwierdził, ża mam prawo żądać skasowania nagrań, chyba że mąż zaufania przekaże nośnik do protokołu Komisji. Jeśli prześle do Ministra Cyfryzacji, to po transmisji danych musi natychmiast nagrania skasować. Jeśli tego nie zrobi, zostaje mi zgłoszenie sprawy na policję.
Mąż zaufania wzywa policję i dyktuje uwagi
Pani Wulfert powróciła po godzinie z policyjnym patrolem. Policjanci poprosili do holu tylko Przewodniczącą. Jak mi później przekazała, pani Wulfert twierdziła, że moje zachowanie było „haniebne”. Przewodnicząca zaprzeczyła, opisała, że grzecznie i kulturalnie poprosiłem panią Wulfert o skasowanie filmików. Policjanci spisali notatkę, uśmiechnęli się i odjechali.
Na moje pytanie wysłane następnego dnia do Policji, czego dotyczyła ich interwencja Rzecznik Prasowy odpisał:
„W dniu 18 maja 2025 roku policjanci otrzymali zgłoszenie, z którego wynikało, że w jednej z Obwodowych Komisji Wyborczych na terenie Olsztyna jeden z członków komisji miał zachowywać się w sposób niewłaściwy. Na miejscu funkcjonariusze nie stwierdzili, aby zachowanie wskazanej osoby wypełniało znamiona czynu zabronionego”.
Następnie pani Wulfert przez godzinę dyktowała przewodniczącej cztery strony uwag do mojej pracy w Komisji. Czytamy tam:
„Joanna Wulfert: Robiłam szczegółowe notatki udokumentowane materiałem audiowizualnym i fotograficznym.
Przewodnicząca: Czy zgłosiła pani ten fakt Wiceprzewodniczącej Komisji?
JW: Nie zgłosiłam. Od godziny 11.00 sytuacja była tak dynamiczna, że postanowiłam wszystkie haniebne ruchy, których dopuścił się członek Komisji Adam Socha, dokumentować za pomocą komórki.
Przewodnicząca: Czy zgłosiła to pani Wiceprzewodniczącej?
JW: Nie zgłosiłam zamiaru fotografowania i filmowania zachowania p. A.Sochy, haniebnego zachowania. Od pierwszej minuty swojej pracy w Komisji p. A.Socha, siedząc przy stole prezydialnym zajmował się swoim smartfonem, czego dowodem są nagrania. A.Socha jako członek Komisji ma dostęp do wszystkich danych personalnych, zamieszkujących w tym obwodzie. Jego zachowanie, nerwowe ruchy i to co zauważyłam, że robił na kartce notatki, jak również intensywnie zajmował się swoim smartfonem. Nie zajmował się obywatelami – wyborcami. Jako jedyny członek Komisji spożywał różne płyny i wykorzystywał stół prezydialny jako stół restauracyjny. O godz. 12.30 wychodząc z lokalu nie informował nikogo i nie było zastępstwa. Nie wiem co wynosił z sali w papierowej torbie. Wybiegłam za nim i nie była to toaleta. Jednocześnie mam bardzo duże podejrzenie o przetwarzaniu danych, do których miał dostęp. Nerwowe zachowanie jest tego dowodem.
Przewodnicząca: Czy te fakty zgłosiła pani Przewodniczącej?
JW: Nie zgłosiłam.
Przewodnicząca: Nadmieniam, że podeszłam do p. A. Sochy i sprawdziłam torbę papierową, w którym był ciepły, wełniany sweter.
Te „uwagi” pani Wulfert to ciąg kłamstw i manipulacji.
Tak jak wszyscy członkowie komisji czytałem informacje w komórce, ale tylko i wyłącznie, gdy nie musiałem wydawać kart do głosowania, do toalety wychodziłem, jak każdy członek Komisji w momencie, gdy lokal pustoszał. Tak jak wszyscy członkowie Komisji piłem kawę, herbatę czy wodę. W lokalu wyborczym nie wolno jeść, więc każdy z nas na posiłek wychodził na zewnątrz.
W papierowej torbie miałem jedzenie.
„Notatki na kratce” to kreski, które ołówkiem stawia każdy członek komisji, żeby odnotować wydanie karty wyborczej. Ułatwia to szybkie policzenie frekwencji na godz. 12.00 i 17.00, którą trzeba przekazać do PKW.
Gdyby członek komisji ignorował wyborców, szybko powstałaby do niego duża kolejka, wyborcy głośno by protestowali i Przewodnicząca musiałaby takiego członka komisji wykluczyć z pracy.
Awantura przy pisaniu protokołu
Dalej cytuję uwagi pani Wulfert:
JW: O g. 17.22 zostałam zaatakowana przez p. Sochę, który usiłował mi wyrwać smartfon (kolejne kłamstwo - przypis A.Socha)
Przewodnicząca: Czy ktoś ze świadków widział to zdarzenie?
JW: Nie wiem. W obecności Przewodniczącej po raz kolejny żądał skasowania nagrań.
Przewodnicząca: Poinformowałam panią J.Wulfert o Uchwale 165 PKW z wytycznymi dla obwodowych komisji wyborczych, która mówi, że trzeba przekazać nagranie na nośniku Komisji do protokołu”.
Ciąg dalszy nastąpił po zamknięciu lokalu o 21.00.
Gdy policzyliśmy już wszystkie karty i głosy, około północy doszliśmy do pkt. 22 protokołu „Adnotacja o wniesieniu uwag przez mężów zaufania z wymienieniem konkretnych zarzutów”. Wpisaliśmy: „Mąż zaufania Pani Joanna Wulfert wnosi uwagi, które zostały zapisane i dołączone do niniejszego protokołu w formie załącznika”. Drugi mąż zaufania z Komitetu Artura Bartoszewicza oraz obserwatorka społeczna, nie wnieśli uwag do pracy komisji.
Gdy przeszliśmy do pkt. 23 i 24, a więc do uwag członków Komisji, pani Wulfert przerywała naszą dyskusje, podniesionym głosem mówiła o moich „haniebnych zachowaniach”. Członkowie Komisji tłumaczyli jej, że jej uwagi zostały dołączone do protokołu, a teraz komisja redaguje swoje uwagi, niestety, pani ciągle przerywa i uniemożliwia nam pracę.
Poproszona przez Wiceprzewodnicząca o przekazanie nośnika nagrań do protokołu, odmówiła. Przewodnicząca odnotowała tę odmowę w protokole, ale pani Wulfert zaczęła głośno protestować, że to nieprawda, że ona nie chce przekazać nośnika, ona go jutro przekaże prokuratorowi, jako dowód moich „haniebnych zachowań”.
Te przepychanki z panią Wulfert trwały co najmniej godzinę. W końcu udało nam się w pkt. 23 protokołu wpisać:
„Mąż Zaufania Pani Joanna Wulfert filmował pracę komisji w godz. 8.00-17.20, bez zgłoszenia tego faktu przewodniczącej. Pan Adam Socha nie wyraził zgody na filmowanie i poprosił Panią Joannę Wulfert o skasowanie nagrania. Pani Wulfert odmówiła”.
W pkt 24 protokołu „Inne uwagi”, wpisaliśmy: „Komisja w pełnym składzie nie zgadza się z zarzutami Męża Zaufania Pani Joanny Wulfert. Nie wnosimy uwag do pracy Pana Adama Sochy. Miała miejsce interwencja policji, po zgłoszeniu o godz. 17.25 przez Męża Zaufania”.
Pozywa ludzi do sądów za zniesławienie
Następnego dnia dostałem link do artykułu w gazecie „Fakt” o procesie, który wytoczyła Joanna Wulfert słynnej olsztyńskiej tancerce i jurorce programu telewizyjnego „Taniec z Gwiazdami” Iwonie Pavlović z art. 212 kodeksu karnego (zniesławienie). Wulfert oskarżyła ją, że na konferencji poświęconej 50-leciu klubu i zespołu tanecznego „Miraż” w Olsztynie, w 2023 roku, miała się niepochlebnie wyrażać na jej temat. Cytuję za zapisem filmowym z tej rozprawy, na stronie „Faktu”:
„Pani Iwona Pavlović podczas tego 50-lecia Klubu Miraż poniżała mnie, wykluczała mnie podczas swoich wypowiedzi, wielokrotnie mnie obraziła. Poniżała mnie, mówiąc, że jestem osobą niekompetentną i nie nadaję się do żadnych działań. Oskarżona kolportuje na mój temat kłamstwa i poniża mnie podczas rozmów ze sponsorami i osobami, z którymi nawiązywała kontakty w sprawie organizacji całego jubileuszu. Obelgom i poniżaniu nie było końca. Nie robiła tego sama, ale grupowo, z przyjaciółką, z którą pracuje Karoliną Felską, linczując mnie. Moje przybycie do zespołu „Miraż” nastąpiło w latach 70-tych”.
Pavlović słuchając tych oskarżeń, nie kryła zdumienia, z niedowierzaniem kręciła głową, raz aż zakryła twarz dłońmi. Nie przyznała się do zarzuconych czynów i złożyła wyjaśnienia:
- Oskarżycielkę poznałam przy okazji obchodów 50-lecia Amatorskiego Klubu Tańca Towarzyskiego Miraż. Z tej okazji tzw dawni mirażowcy zorganizowali nieformalny komitet organizacyjny, by uczcić te obchody. W tym komitecie znalazła się również oskarżycielka, deklarując, że jest członkiem klubu Miraż. Do dzisiaj mam wątpliwości, ponieważ nie pamiętam jej z tamtych czasów, jak również inni członkowie komitetu, a są tam różne pokolenia. Nikt oskarżycielki nie pamięta. Zresztą w dokumentach nie widnieje jako członek klubu Miraż, więc tak naprawdę nawet nie powinno jej być w naszym komitecie, ponieważ wprowadziła nas w błąd” — mówiła przed sądem Pavlović.
— Zaprzeczam też, żeby oskarżycielka kiedykolwiek była asystentką przewodniczącego konferencji naukowej, ponieważ w naszym komitecie nie było stanowisk, nie było tytułów, nie było funkcji. Jedyną nieformalną przewodniczącą była pani Karolina Felska, którą wybraliśmy po to, żeby nasze wszystkie spotkania odbywały się w jakimś porządku i żeby ona tego pilnowała. Tak naprawdę do czasu otrzymania pozwu nie miałam w ogóle złych relacji z oskarżycielką i nawet nie miałam pojęcia, że w jakikolwiek sposób ją uraziłam, więc zaprzeczam, że kiedykolwiek i w jakikolwiek sposób znieważyłam ją czy pomówiłam” — wyjaśniała przed olsztyńskim sądem Iwona Pavlović.
Ustaliłem, że Wulfert pozwała z art. 212 kk szereg innych osób, m.in. tancerkę Karolinę Felską, która po kilku latach prawomocnie wygrała proces. To samo spotkało red. Marka Książka, który też wygrał w I instancji, ale czeka go rozprawa w drugiej. Natomiast dyrektor Zespołu Pieśni i Tańca „WARMIA” Mariusz Krupiński, tak jak i kilka innych osób, poddał się po roku procesu. Westchnął ciężko, gdy do niego zadzwoniłem w sprawie Joanny Wulfert. Naraził się na proces, gdyż wyprosił Wulfert ze spotkania z powodu jej zachowania.
Dyrektor potwierdził, że tańczyła w zespole w latach 1978 -1984 (prawdopodobnie Wulfert pomyliło się, że tańczyła w zespole „Miraż”?) i nie nazywała się „Poznysz” a Joanna K. (kolejne potwierdzenie w sprawie nazwiska uzyskałem od osoby, która pracowała z nią, jako Joanną K., w Wydziale Kultury Urzędu Wojewódzkiego, w którym Joanna K. była krótko sekretarką dyrektora Bolesława Karpowicza, pożegnała się w 1984 roku mówiąc, że emigruje do Niemiec).
Dyrektor Krupiński po roku procesu dał się nakłonić swojemu adwokatowi oraz sędzi, żeby na sali sądowej wyraził ubolewanie, ale nie musi przepraszać za swoją opinię na temat Wulfert.
- Uległem, gdyż inaczej kolejne 2-3 lata musiałbym chodzić do sądu – tłumaczy dyr. Krupiński i dodał. - Nosimy się z zamiarem złożenia pozwu zbiorowego, w imieniu wszystkich pozwanych przez panią Wulfert, za nękanie.
Zapewniłem dyrektora, że przyłączę się do tego pozwu.
Wulfert pozywa, sąd uniewinnia
Jak przekazał mi Rzecznik Prasowy Sądu Okręgowego w Olsztynie sędzia Adam Barczak, Joanna W. w ciągu ostatnich 5. lat pozwała z oskarżenia prywatnego z art. 212 kk, łącznie 6 osób, a z art. 216 (zniewaga) i 217 kk (naruszenie nietykalności cielesnej) – 2 osoby. Rzecznik nie mógł podać ich nazwisk, gdyż sprawy nie były jawne. Cztery oskarżone osoby postąpiły podobnie jak dyrektor WARMII, zgodziły się na pojednanie: Dorota K., Mariusz K., Mirosław K. i Krzysztof T. Prawomocnie uniewinniony został Ryszard Z., nieprawomocnie Marek K. i Helena P. W przypadku Karoliny Felskiej sąd umorzył postępowanie z uwagi na „brak czynu zabronionego”.
Jedna osoba miała szczęście, w jej przypadku sąd uznał pozew Wulfert za nieskuteczny, gdyż w terminie nie podała, kiedy miało miejsce zdarzenie, o które oskarżała tę osobę (rzecznik nie podał jej inicjałów). Obecnie w toku jest sprawa Iwony Pavlović.
Złożyła 18 zawiadomień do prokuratury
Jak poinformował mnie Rzecznik Prasowy Prokuratury Okręgowej w Olsztynie prok. Daniel Brodowski, do 22 maja, a więc cztery dni od niedzieli wyborczej, nie wpłynęło od Joanny Wulfert zawiadomienie dotyczące ewentualnych nieprawidłowości podczas wyborów na Prezydenta RP w maju 2025r. Tym samym wprowadziła Przewodniczącą komisji w błąd, twierdząc, że nie może oddać karty z filmikami, gdyż w poniedziałek odda ją prokuraturze.
Ponadto od Rzecznika dodatkowo dowiedziałem się, że od 2013 roku Wulfert w sumie złożyła do prokuratora 18 zawiadomień! Oskarżała ludzi o fałszywe zeznania, narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia, groźby karalne, nadużycie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego, zniewagi, kradzież z włamaniem, zniszczenie lub uszkodzenie cudzej rzeczy, przywłaszczenia mienia powierzonego, nieumyślne spowodowanie śmierci człowieka, udział w bójce lub pobiciu, naruszenie nietykalności cielesnej oraz zakłócenia przebiegu wyborów lub referendów.
Prokuratura albo odmawiała wszczęcia postępowania, albo je umarzała.
Czy 1 czerwca będzie „powtórka z rozrywki”?
Członkowie mojej komisji obawiają się, że 1 czerwca dojdzie do „powtórki z rozrywki”. Chciałem im oszczędzić dyskomfortu, toteż dowiadywałem się, czy istnieje prawna możliwość unieważnienia pełnomocnictwa mężowi zaufania z powodu łamania prawa (naruszenie prawa członka komisji do ochrony wizerunku, bezpodstawne wzywanie policji i dezorganizowanie pracy komisji).
Byłem w tej sprawie w Wydziale Organizacji i Kadr Urzędu Miasta. Ten wydział organizuje wybory w Olsztynie. Do urzędniczek tego wydziału, już na 2 miesiące przed ogłoszeniem imiennych składów obwodowych komitetów wyborczych, przychodziła Wulfert i wypytywała, „w której komisji będzie pracował Socha”. Urzędniczki żartowały między sobą, że chyba się zakochała.
Od zastępczyni dyrektora wydziału Katarzyny Kocan-Gromadzińskiej dowiedziałem się, że komisarz wyborczy nie ma prawa decydować o tym, kto zostanie powołany na męża zaufania i do której komisji zostanie skierowany. To kompetencja pełnomocnika komitetu wyborczego kandydata. Pani Wulfert od wielu lat pracuje albo w komisjach, albo jako mąż zaufania i praktycznie za każdym razem ma uwagi do pracy komisji.
„Funkcja męża zaufania wygasa w przypadku: 1) zrzeczenia się funkcji; 2) śmierci; 3) podpisania zgody na zgłoszenie do komisji wyborczej, kandydowanie w wyborach bądź objęcie funkcji pełnomocnika, komisarza wyborczego, urzędnika wyborczego; 4) odwołania” (Art. 103a par. 5 Kodeksu Wyborczego)
Zwróciłem się więc do Pełnomocnika Komitetu Wyborczego Rafała Trzaskowskiego w Olsztynie Łukasza Wojtanowskiego. Najpierw zapytałem, dlaczego ich partię reprezentuje osoba, która bezpodstawnie pozywa ludzi i oskarża, demolując im życie, o czym pisały media ogólnopolskie? Pełnomocnik na to, że pierwszy raz o tym słyszy. Pełnomocnik zaprzeczył, że „nasłali” Wulfert na mnie. Wobec tego zapytałem, czy może spowodować skierowanie pani Wulfert do pracy w innej Komisji?
Okazało, że już wcześniej telefonował do pełnomocnika, w tej samej sprawie, komisarz wyborczy. Pełnomocnik obiecał, że porozmawia z panią Wulfert, ale ostateczna decyzja będzie należała do niej.
Adam Socha
Na zdjęciu, screen z filmu gazety FAKT, z rozprawy sądowej, zeznaje oskarżycielka Joanna Wulfert, słucha oskarżona o zniesławienie Iwona Pavlović.
Skomentuj
Komentuj jako gość