Na Wydziale Medycyny Weterynaryjnej UWM odbyło się uroczyste spotkanie z okazji nadania imienia prof. Antoniego Żebrackiego jednej z ulic Olsztyna. Ten wybitny naukowiec w dziedzinie weterynarii przez kilkanaście lat związany był z Akademią Rolniczo-Techniczną w Olsztynie. Nie tylko był naukowcem, ale wielkim patriotą, przez całe życie działał na rzecz wolnej i niepodległej Polski.
W sierpniu ubiegłego roku radni Olsztyna zadecydowali, że patronem jednej z ulic miasta zostanie prof. Antoni Żebracki. Inicjatorem był olsztyński pisarz i dziennikarz, działacz opozycji antykomunistycznej Zenon Złakowski.
Kim był i w jaki sposób przyczynił się do rozwoju medycyny weterynaryjnej oraz olsztyńskiej uczelni, mówili 11 kwietnia na Wydziale Medycyny Weterynaryjnej UWM jego wychowankowie, współpracownicy, działacze opozycyjni oraz rodzina (córka Barbara Wojt, który przyleciała specjalnie na uroczystość z USA - na zdjęciu pierwsza od prawej - oraz wnuczka i kuzynka, prof. weterynarii w Lublinie).
Prof. Bogdan Lewczuk, dziekan Wydziału Medycyny Weterynaryjnej UWM, otwierając uroczystość zaznaczył, że bez wątpienia jest to wydarzenie bezprecedensowe w historii wydziału i odbywa się z inicjatywy działaczy społecznych. – Cieszę się, że nasi pracownicy są dostrzegani, a ich działalność spotyka się z uznaniem i szacunkiem. Dziękuję za tę inicjatywę.
Z prezentacji życiorysu prof. Antoniego Żebrackiego przez prof. Bogdana Lewczuka, prof. Sławomira Zduńczyka, kierownika Katedry Rozrodu Zwierząt z Kliniką – katedry, którą utworzył i kierował profesor Żebracki, a następnie ze wspomnień profesora spisanych przez Zenona Złakowskiego (na zdjęciu), wyłoniła się postać niezwykłego i barwnego człowieka, oddanego sprawie niepodległości Polski.
– Prof. Antoni Żebracki był bardzo barwną i złożoną postacią. Był naukowcem, praktykiem, działaczem politycznym, a także duszą towarzystwa. Nikt tak jak on nie potrafił opowiadać kawałów lwowskich i żydowskich szmoncesów. Był też bardzo życzliwy, ale i wymagający wobec studentów. Swoim współpracownikom dawał dużo swobody. Jeśli go przekonaliśmy, że to, co chcemy zrobić ma sens, to się zgadzał. Zachęcał nas też do wyjazdów na Zachód – wspomina prof. Zduńczyk.
Działalność społeczno-polityczną prof. Antoniego Żebrackiego przedstawił Zenon Złakowski – inicjator wniosku o nadanie imienia prof. Żebrackiego jednej z olsztyńskich ulic.
– Prof. Antoniego Żebrackiego poznałem w 1988 r., kiedy to po represjach ze strony ówczesnych władz komunistycznych zaczęła się odradzać opozycja. Był już na emeryturze, ale przez całe życie był państwowcem, patriotą i wsparł nas swoim autorytetem. To było dla nas ważne. Nie należał nigdy do partii i bronił swoich poglądów i interesów Polski. Marzył zawsze o najjaśniejszej Rzeczypospolitej – niezależnej i niepodległej – dodaje Zenon Złakowski.
Spotkanie miało się odbyć już w ubiegłym roku, ale zostało przesunięte, aby mogła wziąć w nim udział córka prof. Żebrackiego – Barbara Wojt, która do Kortowa przyleciała ze Stanów Zjednoczonych.
– Bardzo się cieszę, że uczelnia i miasto uhonorowały mojego tatę, który był wielkim patriotą i bardzo dobrym naukowcem. Znany jest też w Ameryce, na Florydzie, gdzie mieszkam, jako osoba, która opracowała najlepszą metodę unasieniania krów. Był też najlepszym ojcem na świecie – zaznacza Barbara Wojt i dodaje, że uczelnia bardzo się zmieniła od momentu, kiedy jej tata tu pracował. – Nie poznałam tego miejsca. Tata kochał Kortowo. On kochał wszystkich ludzi. Cieszył się, że może przekazywać wiedzę studentom, aby mogli zostać naukowcami i reprezentować naszą ukochaną Polskę. Ja z kolei cieszę się, że jest to wolna Polska. Gdyby tata dowiedział się, że w Olsztynie jest ulica jego imienia, na pewno byłby bardzo zadowolony, bo to ogromny honor i uznanie.
Prof. Antoni Żebracki urodził się w 1914 r. w Sanoku. Dzieciństwo i młodość spędził w Kołomyi (obecnie Ukraina). Po uzyskaniu matury ukończył Szkołę Podchorążych Rezerwy Artylerii we Włodzimierzu Wołyńskim, a następnie studiował weterynarię na Uniwersytecie Lwowskim. W 1939 r. po ataku Niemiec na Polskę jako artylerzysta walczył w obronie tego miasta. Po zajęciu Lwowa przez Sowietów udało mu się uciec z konwoju żołnierzy polskich prowadzonego na Wschód. Należał do Armii Krajowej – zgrupowania Orląt Lwowskich.
Po wojnie został aresztowany przez UB. Na szczęście po 3,5 miesiącach wydostał go profesor z lwowskiej weterynarii związany z PKWN, gdyż komuniści potrzebowali kadr na uczelni. Zatrudniony został jako pracownik naukowy w nowo tworzonym uniwersytecie UMCS w Lublinie na Wydziale Weterynarii. W 1961 r. został zwolniony z uczelni w Lublinie, po tym, jak po prezentacji w KW PZPR w Lublinie, polityki rolnej powiedział, że w Polsce nie będzie dobrze, jeśli ministrem rolnictwa jest szewc, ale szczęśliwie znalazł zatrudnienie na podobnej uczelni we Wrocławiu
W 1969 r. przeniósł się do Olsztyna, gdzie w Wyższej Szkole Rolniczej kierował Katedrą Patologii Rozrodu i Położnictwa na Wydziale Weterynaryjnym. Był dużym autorytetem naukowym.
W 1980 r. jako jeden z nielicznych profesorów włączył się w działalność powstającego wówczas NSZZ Solidarność. W 1984 r. przeszedł na emeryturę, ale nadal działał w samorządzie lekarsko-weterynaryjnym. W 1988 r. włączył się w organizację opozycyjnego wobec ówczesnych władz komunistycznych stowarzyszenia „Olsztyński Klub Obywatelski”, zaś w 1989 r. stanął na czele Komitetu Obywatelskiego „Solidarności” i zaangażował się w kampanię wyborczą do Sejmu i Senatu, wspierając opozycyjnych kandydatów.
Od siebie dodam, że inicjując w 1988 roku powołanie stowarzyszenia „OKO” potrzebowałem do jego zarejestrowania 15 członków (taki był wymóg ustawowy). Już nie pamiętam kto podpowiedział mi prof. Żebrackiego. Gdy zgłosiłem się do profesora, natychmiast wyraził zgodę. Jakież było nasze wzruszenie, gdy spotkaliśmy się w naszym mieszkaniu i okazało się, że profesor był nauczycielem rodziców mojej żony, Marii Drewnowskiej i Teodora Kościańskiego, na weterynarii w Lublinie. Byli już asystentami, gdy lek. wet. Teodor Kościański został wezwany, jako prezes „Bratniaka” do UB. Tam kazano mu donosić na swoich profesorów, w tym na prof. Żebrackiego. Nie chciał w ten sposób robić kariery. Jeszcze tej samej nocy wraz żoną opuścił Lublin i wyjechali do Nidzicy, licząc, że w b. Prusach Wschodnich będzie im łatwiej zejść z oczu UB.
Prof. Żebracki zmarł 29 stycznia 1998 r., pozostawiając bogaty dorobek naukowy. Przez całe życie działał na rzecz wolnej i niepodległej Polski. Wyróżniony wieloma medalami, m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi oraz odznaczeniami: Zasłużony Pracownik Rolnictwa i Zasłużony dla Warmii i Mazur.
W Jego dorobku pozostaje łącznie ok. 280 publikacji naukowych, artykułów, ekspertyz (w tym 25 opublikowanych w renomowanych czasopismach zagranicznych). Był także współautorem 4 opracowań podręcznikowych i skryptów. Wypromował 3 magistrów zootechników, 14 doktorów nauk weterynaryjnych oraz opiekował się 4 przewodami habilitacyjnymi. Kilku jego wychowanków osiągnęło tytuły naukowe profesora.
Organizatorami wydarzenia były Wydział Medycyny Weterynaryjnej UWM w Olsztynie, Zarząd Regionu Warmińsko-Mazurskiego NSZZ „Solidarność” oraz Stowarzyszenie Osób Represjonowanych „Pro Patria”.
Życiorys Prof. Antoniego Żebrackiego
(Tekst opracowany na podstawie wspomnień prof. Antoniego Żebrackiego i przedstawiony w dniu 11 kwietnia 2025 r. w Kortowie podczas „Uroczystego spotkania z okazji nadania imienia prof. Antoniego Żebrackiego jednej z ulic Olsztyna”.)
Rodzina prof. Antoniego Żebrackiego to lwowiacy, chociaż on sam urodził się w Sanoku 22 września 1914 roku. Trwała bowiem już I wojna światowa i w chwili gdy zaistniała groźba wkroczenia Rosjan do Lwowa jego ojciec wywiózł matkę, która była w ciąży, do Sanoka. Ojciec służył wtedy w wojsku austriackim i przez jakiś czas był nawet adiutantem cesarza Franciszka Józefa. Rzeczywiście, Rosjanie nie tylko wkroczyli do Lwowa, ale zajęli także Sanok, które to miasto podpalili ze wszystkich stron. W mieście wybuchła cholera. Jak mówił profesor „Urodziłem się w szpitalu wśród cholerycznych trupów”.
Jego ojciec zmarł w 1919 roku, a wtedy przygarnęła ich, to znaczy matkę z dwójką synów i córką, pani Kępalska, która miała posiadłość ziemską pod Grójcem. Wkrótce jednak przeprowadzili się do Kołomyi, gdyż matka dostała tam pracę. W Kołomyi Antoni ukończył szkoły i w 1934 roku, po uzyskaniu matury, zgłosił się na ochotnika do wojska, konkretnie do Szkoły Podchorążych Rezerwy Artylerii w Włodzimierzu Wołyńskim. Po jej ukończeniu przydzielono go do 11 pułku artylerii lekkiej w Stanisławowie.
Brat Antoniego zmarł w 1935 roku, siostra natomiast ukończyła seminarium nauczycielskie. On sam rozpoczął studia weterynaryjne we Lwowie. Po czwartym roku studiów pozostały mu zaledwie dwa trymestry do uzyskania dyplomu, ale wtedy wybuchła wojna. Kiedy pierwszego września zjawił się w Stanisławowie, jego pułk już był załadowany do pociągu i ruszał na front. Został szefem oddziału zbierającego nadwyżki, a jego dowódcą był kapitan Kwaśnica. Ich zadaniem było w najbliższych dniach całą nadwyżkę żołnierzy przetransportować do Ośrodka Artylerii nr 6 we Lwowie. Tam zostali włączeni do obrony miasta. Wobec nacierających Niemców jego oddział ostrzeliwał szosę gródecką, a później kierował ogień zaporowy na Chłosko Wielkie, aby umożliwić polskim żołnierzom, otoczonym przez Niemców, przedarcie się do Lwowa.
Antoni Żebracki miał wówczas narzeczoną Elżbietę, z domu Smolkównę, ze znanej lwowskiej rodziny. Franciszek Smolka był prawnikiem, działaczem społecznym, a w czasie zaboru austriackiego był nawet prezydentem Izby Poselskiej Rady Państwa w Wiedniu. Ze względu na niepewną sytuację wojenną Antoni uzyskał przepustkę na dwie godziny i młodzi wzięli ślub. Jak wspomina profesor: „Po ślubie wróciłem do pułku i spełniałem swoje obowiązki: wziąłem paru Niemców do niewoli, strzelałem na szosie gródeckiej celując na wprost w czołgi niemieckie - to takie czysto wojenne historie.”
17 września Polskę zaatakowali Sowieci. Żebracki, jako szef oddziału, rankiem 22 września dostał telefonogram od generała Władysława Langnera, głównodowodzącego obroną Lwowa, że ze względu na beznadziejną sytuację poddał Lwów Sowietom. Załamanie było straszne: żołnierze płakali, niszczyli karabiny. Wkrótce pojawili się Sowieci. Polskich żołnierzy ustawiono w czwórki i w obstawie funkcjonariuszy NKWD na koniach, uzbrojonych w ręczne karabiny maszynowe, pognano na wschód, w kierunku Winnik. Była to bardzo długa kolumna: generałowie, pułkownicy – cała szarża. Kiedy byli już za Winnikami Żebracki zdecydował się wraz z kolegą na ucieczkę i udało im się wrócić do Lwowa.
Nocował u znajomych. I to go uratowało. Wcześniej bowiem, podczas studiów, mieszkał na stancji u złotnika, przy ul Tarnowskiego 68 i tam NKWD przychodziło sześć razy, żeby go aresztować. W końcu października 1940 r. otworzono uczelnię i wtedy Żebracki zaliczył brakujące dwa trymestry i otrzymał sowiecki dyplom, ale z rąk polskich profesorów. Kiedy jednak w czerwcu 1941 roku Niemcy uderzyli na Rosję, to unieważnili sowieckie dyplomy i utworzyli we Lwowie Akademię Medycyny Weterynaryjnej. Tam jednak nadal wykładali polscy profesorowie. I wtedy Antoni Żebracki otrzymał dyplom niemiecki. W tym czasie cierpieli biedę, tym bardziej, że urodziło im się dwóch synów: Artur w 1941 roku i Zbigniew w 1943 roku.
Antoni Żebracki podczas okupacji niemieckiej był w Armii Krajowej, w zgrupowaniu Orląt Lwowskich, które działało w okolicach Przeworska. W 1944 roku mieli nawet iść na odsiecz Warszawy, ale – jak mówił Żebracki – do niczego nie doszło, bo wyłapywali ich Sowieci i wywozili na Sybir. Józef Parnes (w 1939 r. zmienił on nazwisko na Parnas) był profesorem, który współpracował z nową władzą i chciał również jego wysłać na Sybir. W tej sytuacji 18 grudnia 1944 roku Żebracki stanął przed komisją poborową i dostał kategorię A.
Przydzielili go do wojska w Lublinie. Wcześniej jednak zatrzymało go UB. Siedział w areszcie przez trzy i pół miesiąca. Zapewne byłby wywieziony na Sybir, ale jego przyjaciel weterynarz pojechał do Lublina i tam spotkał się zarówno z profesorem Józefem Parnasem jak i z profesorem Henrykiem Raabe, który był rektorem tworzącego się Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej. Wówczas w Lublinie miał również swoją siedzibę PKWN, władza była więc na miejscu. Rektor zadzwonił do ówczesnego ministra bezpieczeństwa publicznego Stanisława Radkiewicza i wkrótce Żebrackiego zwolniono.
Na wniosek profesora Józefa Parnasa, o czym dowiedział się później, zwolniono go też z wojska i skierowano do tworzącej się nowej uczelni w Lublinie. W tym czasie część profesorów lwowskich tworzyła uniwersytet we Wrocławiu, zaś Raabe i Parnas w Lublinie. W 1946 roku Żebrackim urodziła się trzecie dziecko – córka Barbara.
Antoni Żebracki jako pracownik naukowy UMCS w 1951 roku przygotował pracę pod kierunkiem profesora Józefa Kulczyckiego (z Warszawy) i uzyskał stopień doktora. Wówczas miał nawet tytuł zastępcy profesora (taki tytuł naukowy wtedy istniał oficjalnie) i kierował katedrą Położnictwa i Patologii Rozrodu Wydziału Weterynaryjnego. Wydział ten początkowo znajdował się w strukturach UMCS, zaś od 1955 roku wszedł w skład nowo utworzonej Wyższej Szkoły Rolniczej w Lublinie.
Wielkie ożywienie polityczne w październiku 1956 roku nie ominęło również Lublina. W pobliżu UMCS odbył się wielki 70-tysięczny wiec polityczny. W ten ruch odnowy włączył się także Antoni Żebracki. Na 20 stycznia 1957 roku wyznaczono wybory do Sejmu, już według zmienionej ordynacji. Prezesem Frontu Narodowego w Lublinie, który wkrótce przekształcił się we Front Jedności Narodu, został Antoni Żebracki. Środowiska niezależne od PZPR wysunęły nawet jego kandydaturę do Sejmu, ale partia skreśliła go z listy. W 1958 roku zwrócił się do ministra z prośbą o zezwolenie na staż naukowy w klinice położniczej Wiedeńskiego Uniwersytetu Medycyny Weterynaryjnej i takie zezwolenie otrzymał. W Wiedniu przebywał półtora roku i w tym czasie przygotowywał swoją pracę habilitacyjną.
Tam wyszło na jaw, że ojciec Antoniego Żebrackiego był adiutantem cesarza Franciszka Józefa. Kierownik kliniki Prof. Benesz zapytał go, czy to prawda, a on potwierdził. Od tego momentu sytuacja stażysty Antoniego Żebrackiego zmieniła się radykalnie. Zaczęto go dostrzegać, zapraszać, przedstawiać. Były jednak również ujemne skutki tego wydarzenia. Zaczęły się nim interesować podejrzane osoby i obce wywiady. Zainteresował się nim również polski kontrwywiad, który gnębił go przez wiele lat. Jak wspominał „chcieli go zrobić szpiegiem”, jednak bez powodzenia.
Po powrocie do kraju ponownie zaczął pracować na WSR w Lublinie. Wkrótce jednak jego sytuacja znowu stała się groźna. Naraził się władzom politycznym uczestnicząc w dyskusji podczas otwartego zebraniu PZPR, na którym oceniano plan rozwoju rolnictwa na Lubelszczyźnie w latach 1959/65. Za swoją krytyczną wypowiedź został zwolniony z uczelni. Znalazł się w trudnej sytuacji, gdyż jak wspominał „miałem trójkę dzieci i dwie staruszki na utrzymaniu”.
Szczęśliwie zadzwonił do niego prof. Alfred Senze, który był wówczas rektorem Wyższej Szkoły Rolniczej we Wrocławiu. Profesor ten przed wojną ukończył Akademię Medycyny Weterynaryjnej we Lwowie - tę samą uczelnię co Żebracki. Teraz prof. Senze zatrudnił go jako pracownika naukowego w WSR we Wrocławiu.
Antoni Żebracki swoją pracę habilitacyjną, którą przygotował jeszcze podczas stażu w klinice wiedeńskiej, rozesłał do wszystkich najlepszych specjalistów w Europie, zarówno na Wschodzie jak i na Zachodzie. Zewsząd też otrzymał wysoką ocenę tej pracy. Habilitację uzyskał w 1963 r.
W 1969 przeniósł się z Wrocławia do Olsztyna, gdzie objął kierownictwo Katedry Patologii Rozrodu i Położnictwa na Wydziale Weterynaryjnym ówczesnej Wyższej Szkoły Rolniczej. W kolejnych latach prowadził intensywne badania w zakresie: zaburzeń płodności u krów na tle poporodowych nieżytów błony śluzowej macicy oraz zastosowania metody metafilaktyki w zwalczaniu tzw. syndromu okołoporodowego. Wprowadził do nauki światowej pojęcie i definicję syndromu metritis-mastitis-hypogalactiae u krów oraz metodę domacicznego leczenia zapalenia wymion. Opracowywał także program rozrodu bydła z uwzględnieniem zarodków rasy holsztyńsko-fryzyjskiej. Prof. Żebracki mimo dużych sukcesów naukowych musiał dość długo czekać na tytuł profesora, gdyż uzyskał go dopiero w 1975 roku.
Tu warto wspomnieć, że najstarszy syn Artur ukończył studia medyczne i był ordynatorem na urologii w Jeleniej Górze. W 1979 r. zginął w wypadku samochodowym. Drugi syn Zbigniew został artystą plastykiem i od lat mieszka w Paryżu. Natomiast córka Barbara, która ukończyła anglistykę na UMCS, wraz z mężem wyjechała do Stanów Zjednoczonych i tam się osiedlili.
W roku 1979 zmarła żona prof. Żebrackiego - Elżbieta. W listopadzie 1980 wziął ślub kościelny z Danutą Maksay.
Profesor Antoni Żebracki był dużym autorytetem naukowym nie tylko w kraju. Utrzymywał liczne kontakty naukowe z uniwersytetami w Niemczech, Czechosłowacji, Austrii, Francji i USA. Był członkiem wielu towarzystw naukowych i komitetów PAN, a także organizatorem krajowych i międzynarodowych sympozjów naukowych. Jak wspomina jego student Marek Chybowski: „Profesor miał olbrzymie kontakty naukowe ze światem, doskonale mówił po niemiecku i angielsku. Byłem świadkiem jak prowadził wykłady i objaśnienia dla studentów i pracowników naukowych z Niemiec. Ja wtedy wyświetlałem slajdy, pokazywałem ilustracje na planszach. Byłem też świadkiem jak prowadził wykłady w języku angielskim i potem były olbrzymie brawa.”
Jak wspomina Marek Chybowski, profesor był też dużym autorytetem dla studentów, chociaż nie tak łatwo było zdać u niego egzamin lub uzyskać zaliczenie. Był bardzo wymagający. Nie stawiał dwójki, ale potrafił kilka razy odsyłać studenta. Profesor chciał, żeby przyszły lekarz weterynarii był świadomym Polakiem. Często mówił, jaki Polak powinien być, jak powinien się szanować i szanować tradycję naszych przodków. Tego wymagał też od swoich współpracowników. Pod tym względem był bezkompromisowy. Było tylko kilku profesorów, którzy nie należeli do PZPR. Wśród nich, oprócz prof. Żebrackiego, prof. Nagięć, prof. Zielińska, prof. Uglla.
Wydarzenia sierpnia 1980 roku zastały prof. Żebrackiego w sanatorium w Jeleniej Górze. Kiedy dowiedział się, że na uczelni powstaje „Solidarność” przerwał swój pobyt i wrócił do Olsztyna, aby zapisać się do nowego związku. W grudniu 1980 roku przewodniczącym komisji zakładowej NSZZ Solidarność na ART został wybrany dr Antoni Jutrzenka-Trzebiatowski. Prof. Żebracki przebywał wówczas w Stanach Zjednoczonych. Po powrocie włączył się w nurt działalności związkowej. Syn prof. Hjalmara Uglli, dr Zbigniew Uglla, był wówczas członkiem Krajowej Komisji ds. Nauki NSZZ „Solidarność”, zaś wspierał go prof. Żebracki. Oni to opracowali projekt ustawy o szkolnictwie wyższym. Rząd wprawdzie nie uznał tego projektu, ale pod naciskiem „Solidarności” złagodził zapisy dotychczasowej ustawy.
Swoje kontakty z prof. Żebrackim w tym czasie wspomina Tadeusz Poźniak, współzałożyciel Solidarności w Kortowie, wówczas starszy asystent na Wydziale Rybactwa Śródlądowego: „Była u profesora ogromna życzliwość i serdeczność. I to było dla nas ważne wsparcie psychologiczne, bo przez wielu na uczelni byliśmy postrzegani trochę jak trędowaci. Próbowano nas izolować, a z drugiej strony troszeczkę się nas bano, bo nie wiadomo było jeszcze jaką drogą to wszystko pójdzie. Ze strony Żebrackiego cały czas było wsparcie. Przychodził do naszego biura, pił kawę z nami, dzielił się swymi opiniami i ogromnie się cieszył. Widziałem w nim mądrego człowieka, patriotę i prawdziwego Polaka.”
To uznanie ze strony działaczy Solidarności mocno niepokoiło ówczesne władze polityczne i aparat SB. Jak twierdził prof. Żebracki, mimo swych zdecydowanych poglądów, w stanie wojennym nie był specjalnie szykanowany. W swoim gabinecie przechowywał taśmy i roczniki Tygodnika Solidarność, które należały do skazanego na więzienie Tadeusza Czajkowskiego z wydziału weterynaryjnego. Również jego adiunkt Jan Kucharski nie krył swoich poglądów i w stanie wojennym wspierał podziemną Solidarność. Nowy rektor, Andrzej Hopfer, raz wezwał prof. Antoniego Żebrackiego na komisję – był tam m.in. szef studium wojskowego i I sekretarz Komitetu Zakładowego PZPR. Zwrócono się do niego z prośbą, aby na wykładach nie poruszał spraw politycznych. Profesor odpowiedział, że na wykładach nigdy tego nie robił.
W tym czasie jeden z funkcjonariuszy SB tak go charakteryzował: „W okresie istnienia NSZZ „Solidarność” prof. A. Żebracki był jednym z nielicznych samodzielnych pracowników naukowych ART, przynależnym do tego związku. Sprawował rolę duchowego przywódcy „Solidarności” w Wydziale Weterynarii, mając ogromny wpływ na postawy solidarnościowców i działanie związku. Wspierał aktywistów swym autorytetem naukowym i pozycją w środowisku. W pełni identyfikował się z politycznym, antypaństwowym nurtem działalności związku.” (Patrz:Piotr Kardela, Nowe Miasto Lubawskie – Tygodnik Internetowy: „Gdy Józef Blank startował na posła…)
W 1984 roku prof. Antoni Żebracki przeszedł na emeryturę. Pracownicy aparatu polityczno-represyjnego na uczelni ten fakt na pewno przyjęli z ulgą, jednak działalność publiczna profesora się nie skończyła, gdyż losy Polski nadal go mocno angażowały. Wydarzenia polityczne w najbliższych latach stworzyły ku temu nową, wyjątkową okazję. W 1988 r. powstawał Olsztyński Klub Obywatelski, w którego organizację aktywnie włączył się prof. Antoni Żebracki. Z początkiem roku 1989 wyraźnie zaczęła zmieniać się sytuacja w kraju. Trwały obrady „okrągłego stołu”, pojawiła się idea częściowo demokratycznych wyborów do Sejmu i całkowicie wolnych wyborów do nowej izby wyższej – Senatu. W tej sytuacji członkowie Olsztyńskiego Klubu Obywatelskiego zdecydowali się włączyć w tworzenie Komitetu Obywatelskiego Solidarność, w skład którego weszły zarówno NSZZ „Solidarność” jak i inne organizacje opozycyjne. Taki Komitet ukonstytuował się 9 kwietnia 1989 r., a jego przewodniczącym został prof. Antoni Żebracki. Podstawowym zadaniem Komitetu miała być kontrola realizacji porozumień „okrągłego stołu” oraz włączenie się w kampanię wyborczą do Sejmu i Senatu w województwie olsztyńskim.
Zadanie było ogromne, a czas krótki. Do jego realizacji przystąpiła większość środowisk opozycyjnych w naszym regionie. W tych działaniach niezwykle aktywną rolę odegrał przewodniczący KOS prof. Antoni Żebracki. Liczne wystąpienia profesora w tym czasie, jego autorytet i doświadczenie, miały duży wpływ na przebieg kampanii wyborczej i ostateczny sukces. Jednak mimo czerwcowego zwycięstwa marzenia prof. Żebrackiego o Najjaśniejszej Rzeczypospolitej nie ziściły się szybko. Ta Rzeczypospolita zaczęła się rodzić w wielkich bólach, przy ogromnych przeciwnościach.
Jak wspomniano wyżej, w 1984 r. prof. Żebracki przeszedł na emeryturę i wtedy poświęcił się społecznej pracy zawodowej, głównie w samorządzie lekarsko-weterynaryjnym. Za zasługi dla zawodu Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna wyróżniła Profesora swoim prestiżowym Medalem Honorowym. W dorobku profesora pozostaje łącznie ok. 280 publikacji naukowych, artykułów, ekspertyz, w tym 25 opublikowanych w renomowanych czasopismach zagranicznych. Był także współautorem opracowań podręcznikowych i skryptów. Wypromował 14 doktorów nauk weterynaryjnych oraz opiekował się czterema przewodami habilitacyjnymi. Kilku jego wychowanków osiągnęło tytuły naukowe profesora.
Za wkład pracy rozwój nauki i kształcenie kadr został wyróżniony wieloma medalami i odznaczeniami, m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi, Medalem Komisji Edukacji Narodowej i odznakami: Zasłużony Pracownik Rolnictwa, Zasłużony dla Warmii i Mazur.
Prof. Antoni Żebracki zmarł 29 stycznia 1998 r. i jest pochowany na Cmentarzu Komunalnym w Olsztynie, przy ul. Poprzecznej. Jego postać jako naukowca o wielkim dorobku i wychowawcy licznych rzesz studentów, ale też żołnierza, który bronił Ojczyny w 1939 r. i przez lata działał na rzecz wolnej i niepodległej Polski, zasługuje na naszą pamięć. Wyrazem uznania mieszkańców Olsztyna i władz miasta dla patriotycznej postawy Profesora i jego zasług zarówno w działalności naukowej jak i społecznej jest nadanie jednej z ulic w Olsztynie jego imienia. Dziękuję.
Zenon Złakowski
Skomentuj
Komentuj jako gość