Dzisiaj, w poniedziałek 20 stycznia, w tym miejscu miałem opublikować relację z rozprawy Władysławy Winiarskiej oskarżonej o wyłudzenie statusu osoby represjonowanej w stanie wojennym i uzyskania z tego tytułu nienależnych świadczeń pieniężnych. Sprawa toczy się przed Sądem Rejonowym w Olsztynie. Niestety, obrońcy Winiarskiej wnieśli do sędzi Mirelli Sprawki o usunięcie mnie z sali, gdyż ponownie będą chcieli mnie wezwać na świadka celem konfrontacji ze świadkami.
Oczywiście, to był pretekst. Chodziło o to, żebym nie mógł zamieścić relacji i pokazać jak Winiarska i jej obrońcy zamieniają ten proces w kabaret, konfabulując i opowiadając bajeczki o swojej bohaterskiej walce z reżimem gen. Jaruzelskiego. Sędzia przychyliła się do wniosku obrońców, ku radości świadków.
Winiarska już w trakcie procesu ad hoc powołała bowiem nowych świadków, których nazwiska w jej podaniu do Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych w ogóle nie występują i nie zwracała się do nich o podpisanie oświadczenia potwierdzającego jej rzekomą działalność. Winiarska teraz sobie przypomniała, że wraz z nimi w latach 80. XX wieku obalała komunizm.
Dzisiaj zeznawali skandalista Leszek Bubel, były poseł PiS z Mrągowa, obecnie członek Zarządu Okręgowego PiS w Olsztynie i radny powiatowy w Mrągowie, leśnik Jerzy Gosiewski, mąż Winiarskiej – Kazimierz Winiarski i Marcin Mamiński, człowiek w średnim wieku, jego nazwisko nic mi nie mówi.
Przed rozprawą w holu sądowym Leszek Bubel rzucił się na mnie za tekst o nim, w którym dowiodłem, że nie miał nic wspólnego z działalnością podziemia solidarnościowego. Groził, że mnie pobije. Jako że nie życzył sobie zdjęcia, zasłaniam na zdjęciu jego oczy. Zdjęcia nie życzył sobie też Jerzy Gosiewski (ucięta postać po prawej stronie), po lewej Władysława Winiarska, która już na pierwszym procesie zgodziła się by media publikowały jej wizerunek i nazwisko.
Na procesie musiał być dziennikarz PAP, bo ukazała się w serwisie Agencji depesza. Ale musiał mocno się spóźnić, bo nie wspomina autor o zeznaniu Leszka Bubla, a on zeznawał jako pierwszy. Natomiast PAP zrelacjonował zeznanie Jerzego Gosiewskiego:
Otrzymywałem od niej ulotki, które następnie były powielane i dystrybuowane, widziałem ją jako uczestniczkę tak zwanych marszów głodowych w Olsztynie, widziałem ją jak brała udział w uroczystościach rocznicowych po śmierci olsztyńskiego studenta (zamordowanego przez milicję Marcina Antonowicza – przyp. red.) oraz innych spotkaniach
– powiedział były poseł PiS. Jak dodał, nie ma żadnych dokumentów czy zdjęć z tamtych czasów, ponieważ wszystkie działania opozycji odbywały się w konspiracji.
Zeznawał też mąż głównej oskarżonej, który mówił, że jego żona rozklejała ulotki na budynkach. Podkreślił, że odbierała ulotki na dworcu kolejowym w Olsztynie i w innych miejscach. Jak mówił, podwoził ją samochodem. Zeznawał, że on tylko w ten sposób pomagał, bo bał się o dziecko, które wówczas miało 4,5 roku i w razie zatrzymania obojga rodziców mogło trafić do domu dziecka.
Odsyłam do mojego tekstu, w którym demaskuję świadków Winiarskiej - Pawła Abramskiego, Leszka Bubla i Jerzego Gosiewskiego.
Na procesie Winiarskiej zeznawali Socha, Gulko i b. poseł KLD Abramski. Bubel ukarany grzywną
Kolejna rozprawa odbędzie się w kwietniu.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość