Zadzwonił do mnie czytelnik wstrząśnięty tragedią nad jez. Ukiel w Olsztynie w sobotę 7 września utonął 36-letni mężczyzna ratując 7-letniego syna, „Czy miasta nie stać na ratownika na całej długości plaży OSiR” – pyta czytelnik
Z informacji podanej przez mł. asp. Jacka Wilczewskiego z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie wynika, że do tragedii doszło na plaży niestrzeżonej nad jeziorem Ukiel, między plażą miejską a plażą za hotelem Omega.
Ojciec tonącego dziecka, tak jak i syn, był głuchoniemy, dlatego nie mógł zawołać o pomoc. Ich dramat zauważyła kobieta będąca na brzegu i to ona wszczęła alarm. Zareagował właściciel wypożyczalni sprzętu wodnego działającej przy jeziorze Ukiel.
Relacja Dawida Polakowskiego za TVN24:
- Byłem pierwszy na miejscu zdarzenia. Zobaczyłem topiące się dziecko, które ześlizgnęło się z dmuchanej kaczki. Silny wiatr porwał dmuchańca kilkanaście metrów od brzegu. Wskoczyłem na skuter i podpłynąłem jak mogłem najszybciej. Wskoczyłem do wody i nie mogłem wyjąć z niej dziecka, bo ktoś go trzymał i wypychał w górę. Okazało się, że to ojciec chłopca. Wrzuciłem chłopca na skuter i popłynęliśmy do brzegu. Kilku mężczyzna rzuciło się na pomoc. Niestety, nie mogli znaleźć mężczyzny. Opadł na muliste dno. Widocznie emocje wzięły górę i organizm odmówił posłuszeństwa, albo szok termiczny – mówi Dawid Polakowski.
- Mężczyzny nie udało się uratować, takiej tragedii jeszcze na naszym jeziorem nie było. Troszkę pomoc się opóźniła, bo od 1 września na naszej plaży nie ma już ratowników - dodał Polakowski
Chłopca udało się uratować, ale jego ojca już nie. Oprócz 7-latka, na plaży była jeszcze dwójka jego rodzeństwa w wieku 6 i 10 lat.
- Czy OSiR n ie powinien był przedłużyć pracę ratowników z uwagi na nadal trwające upały? - pyta nasz czytelnik. - Tam nocą boiska są rzęsiście oświetlone, mimo że nikt z nich nie korzysta. Na to OSiR ma pieniądze.
Okoliczności tragedii wyjaśnia policja pod nadzorem prokuratora.
(sa)
Skomentuj
Komentuj jako gość