Odpowiedź na apel kilku organizacji i wielu osób prywatnych, skierowany do prezydenta Roberta Szewczyka w sprawie Pomnika Wdzięczności Armii Radzieckiej, otrzymałem jeszcze w lipcu. Przypomnę, że chodziło o wycofanie skargi złożonej przez prezydenta Piotra Grzymowicza do Naczelnego Sadu Administracyjnego i rozwiązanie problemu pomnika oraz rewitalizacji placu Xawerego Dunikowskiego.
Trzy zdaniowa odpowiedź prezydenta wydawała się, ze względu na obecny stan prawny pomnika, tak absurdalna, że postanowiłem wstrzymać się z jego ujawnieniem i komentarzem do bezpośredniej rozmowy z prezydentem, do której doszło kilka dni temu.
Wracając zatem do wspomnianego pisma, średnio zorientowany mieszkaniec Olsztyna zapewne zauważy, że wymienionego tam z nazwy pomnika w naszym mieście nie ma. Można by spuścić na to zasłonę milczenia, gdyby nie fakt, że to ciąg dalszy, tym razem autorstwa nowego prezydenta, kłopotów ze stosowaniem właściwej nazwy „Pomnika Wdzięczności Armii Radzieckiej”.
O ile jednak jest oczywiste o jaki pomnik prezydentowi chodzi, to zapowiedź zwrócenia się do Ministra Kultury o „zajęcie merytorycznego stanowiska” co do jego przyszłości oraz „analizy dotychczasowych propozycji” rozwiązania problemu, wymykała się jakimkolwiek domysłom.
Podczas wspomnianej rozmowy, na którą udałem się razem z Wojtkiem Koziołem, prezydent poinformował nas o kryjącym się za tajemniczym pismem pomyśle, który, na marginesie mówiąc, nie był dla mnie wielkim zaskoczeniem, bo go poznałem wcześniej, ale jako luźno rzuconą, autorską ideę. W intencji prezydenta Szewczyka ma to być rozwiązanie kompromisowe dla głównych stron sporu o „szubienice”.
Spieszę zaspokoić ciekawość czytelników, choć mam pewien problem z właściwym doborem słów, ponieważ ostateczna ocena wymaga zapoznania się z konkretnym projektem, a tego na razie nie ma. Mamy więc tymczasem do czynienia z ogólną ideą pozostawienia na placu elementów pomnika, które będą upamiętniały jego obecność, ale w radykalny sposób pozbawią go cech propagujących strój totalitarny, do czego zobowiązuje prezydenta orzeczenie sądu. Na zrewitalizowanym placu miałoby znaleźć się także wielokrotnie omawiane tzw. muzeum pamięci, jako drugi element planowanego kompromisu. W piśmie prezydenta znalazła się także zapowiedź podjęcia decyzji „w nieodległej przyszłości”, co sugerowałoby wycofanie skargi do NSA.
O idei prezydenta Szewczyka można powiedzieć dwie rzeczy: że jest pomysłem nowatorskim (przynajmniej jeśli chodzi o pomniki podlegające ustawie dekomunizacyjnej) oraz że przysłowiowy diabeł zdecydowanie tkwi tutaj w szczegółach.
Moja, co podkreślam, prywatna opinia w tej sprawie, jest ogólnie pozytywna. Pod warunkiem jednak, że przedstawiony do publicznej oceny projekt nie będzie kolejnym rachunkiem zysków i strat, jak to miało miejsce w przypadku usunięcia sierpa i młota przez poprzedniego prezydenta, dla ratowania „ideowego przesłania pomnika”. Na przykład poprzez likwidację symboliki łuku triumfalnego, bo takie głosy już słyszałem. Mogłyby to być choćby leżące na zachowanych schodach, odpowiednio skomponowane, wybrane elementy pomnika, koniecznie te pomalowane sprayem czy ze skutym sierpem i młotem.
Symbolika takiego „pomnika” Armii Czerwonej, a pośrednio dzisiejszej Armii Federacji Rosyjskiej, wybrzmiewałaby jednoznacznie i zdecydowanie donośniej niż jednorazowy akt usunięcia „szubienic”.
Przedostatnie słowo będzie należało do fachowców – autorów projektu. Zaś ostateczna decyzja prezydenta musi być podporządkowana wymogom tzw. ustawy dekomunizacyjnej. Problem w tym, że ta mówi o obowiązku „usunięcia” pomnika. Z drugiej strony WSA nie zakwestionował w swoim orzeczeniu metody jakiej uchwycił się Grzymowicz chcąc ratować pomnik, a jedynie wykazał jej niedostateczność.
Podobnie jest z przesłaniem planowanego tzw. muzeum pamięci, a szczególnie jego jednego, ważnego elementu. Tutaj z kolei do głosu dojdą historycy. I choć jestem przekonany, że nie będą „wyzwalali” Olsztyna, to upór z jakim szereg organów państwa i samorządu lansowało nieistniejącą nazwę „Wyzwolenia Ziemi Warmińsko-Mazurskiej”, nakazuje zachowanie czujności.
Na razie cieszę się, że nasz apel spowodował ruch w interesie i mam nadzieję, że w zapowiadanej „nieodległej przyszłości” zapadną konkretne decyzje.
Bogdan Bachmura
Na zdjęciu: Szubienice po inwazji Rosji na UKrainę obwieszone banerami przez Wojciecha Kozioła. Prezydent Piotr Grzymowicz polecił banery usunąć a Kozioł był ścigany przez policję i sprawa trafiła do sądu. Fot. Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość