Rektor UWM Jerzy Przyborowski został uznany winnym wykroczenia polegającego na zwolnieniu z pracy przewodniczącego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Prawda" Pracowników UWM Andrzeja Adamowicza bez uzyskania zgody organizacji związkowej. Sędzia Sądu Rejonowego w Olsztynie II Wydziału Karnego Katarzyna Kruszewska-Sobczyk, w poniedziałek 3 czerwca, skazała rektora na karę grzywny w wysokości 5 tys. zł oraz obciążyła kosztami procesu i opłaty sądowej w kwocie razem 600 zł. Wyrok nie jest prawomocny.
O ukaranie rektora wniosła Państwowa Inspekcja Pracy za złamanie art. 281 par. 1 pkt. 3 Kodeksu Pracy.
Sędzia podkreśliła, że oparła wyrok o akta sprawy przed Sądem Pracy, który przywrócił (prawomocnie) Andrzeja Adamowicza do pracy oraz własne postępowanie, w którym przesłuchano bardzo dużo świadków obu stron. Zarówno akta sprawy, jak i przesłuchania świadków potwierdziły w sposób jednoznaczny winę rektora.
W mowie końcowej inspektor pracy Andrzej Słowik podkreślił, że rektor zwalniając przewodniczącego związku dopuścił się rażącego naruszenia kodeksu pracy. Wszystkie zarzuty podniesione w wypowiedzeniu pracy odnosiły się do działalności związkowej Andrzeja Adamowicza, a nie do jego pracy jako portiera. Zarzuty wynikały z jego aktywności jako związkowca, pełnienia roli tarczy w obronie zwalnianych pracowników. W pewnym momencie rektor uznał, że nie chce dalej współpracować z takim ptrzewodniczącym związku i go zwolnił. Rektor ma wsparcie działu prawnego UWM, radców prawnych, którzy powinni byli wskazać rektorowi konsekwencje takiego rażącego naruszenia kodeksu pracy. Rektor działał więc całkiem świadomie i z premedytacją.
Z kolei pełnomocnik oskarżonego dr Paweł Łobacz wniósł o uniewinnienie rektora wskazując na dochowanie przez rektora staranności, przy podejmowaniu decyzji o zwolnieniu z pracy przewodniczącego związku, bowiem rektor zasięgnął opinii działu prawnego a radcy prawni w przedłożonej opinii potwierdzili zasadność zwolnienia.
Rektor składając 22 maja 2023 roku, w dniu, w którym rozpoczął się proces, wyjaśnienie przed sądem, tłumaczył konieczność zwolnienia z pracy Andrzeja Adamowicza wielokrotnym naruszaniem art. 18, ust. 4 i 5 Regulaminu Pracy UWM dotyczącego obowiązku oddawania kluczy do zajmowanego pomieszczenia oraz uzbrajania alarmem budynku po jego opuszczeniu.
- W ciągu kilku ostatnich lat z powodu nie oddawania kluczy do pomieszczenia ZZ "P" zostało sporządzonych kilkadziesiąt notatek służbowych - tłumaczył rektor powody zwolnienia. - Pan Adamowicz był wielokrotnie upominany. Strażnicy wielokrotnie zwracali się do pana Adamowicza, żeby stosował się do Regulaminu Pracy. Kulminacyjne wydarzenie miało miejsce 7 kwietnia 2022 roku. Tego dnia miały być przeprowadzone pomiary pokoju związkowego przez pracownika firmy budowlanej, przed planowanym generalnym remontem obiektu. Gospodarz klubu "Baccalarium" wielokrotnie próbował telefonicznie skontaktować się tego dnia z panem Adamowiczem, ale przewodniczący nie odbierał telefonu. Wówczas postanowiono otworzyć pomieszczenie kluczem zapasowym, który każdy użytkownik ma obowiązek zdeponować w Centrum Monitoringu. Okazało się, że zapasowy klucz nie pasował do zamka, gdyż pan Adamowicz w sposób nieuprawniony, nie zgłaszając nikomu, wymienił wkładkę do zamka. Próby wykonania pomiarów tego pomieszczenia były podejmowane od 21 listopada 2021 roku. Bezskutecznie - dodał rektor.
Inspektor PIP Andrzej Słowik zapytał rektora, czy istnieje jakikolwiek dokument, który odzwierciedla opisaną przez rektora sytuację?
Rektor: Pracownicy monitorujący obiekty sporządzili kilkadziesiąt notatek, które trafiały do kanclerzy UWM, najpierw pana Aleksandra Sochy, a następnie pana Andrzeja Góździa. Kanclerz Socha upomniał na piśmie pana Adamowicza i poinformował Go, że jeżeli pan Adamowicz nie będzie przestrzegał Regulaminu Pracy, to zawiadomi o sprawie rektora?
Inspektor PIP: Czy uzyskaliście dostęp do tego pomieszczenia?
Rektor: W końcu pan Adamowicz otworzył pomieszczenie.
Inspektor PIP: Czy było wdrożone wobec pana Adamowicza jakieś postępowanie w związku z tą sytuacją?
Rektor: Prorektor Sławomir Gornowicz zaprosił pana Adamowicza wraz z całym zarządem związku na spotkanie w tej sprawie, ale nikt się nie zgłosił. Ostatecznie wymieniliśmy komisyjnie wkładkę w tym zamku, sfilmowaliśmy wszystkie czynności.
Inspektor PIP: Czy pan Adamowicz od razu otrzymał wypowiedzenie pracy, czy też wcześniej otrzymał inne kary regulaminowe, jak upomnienie, nagana?
Rektor: Biuro Kontroli Wewnętrznej prowadziło postępowanie w sprawie nieudostępniania pomieszczenia i w protokole wskazało rozwiązanie stosunku pracy w trybie dyscyplinarnym. Nie skorzystałem z tego, rozwiązałem umowę w trybie zwykłym.
Inspektor PIP: Czy była umowa ze związkiem korzystania z pomieszczenia?
Rektor: Nie, nie mamy takiej umowy.
Inspektor PIP: W wypowiedzeniu podano jeszcze, jako powód zwolnienia z pracy, "nielojalność". Na czym ta "nielojalność" polegała?
Rektor: Pan Adamowicz na udostępnionej związkowi tablicy ogłoszeń zamieszczał informacje, i materiały, które w mojej opinii wskazywały na naruszanie dóbr osobistych, insynuując rzeczy, które mijały się z prawdą. Naruszało to wizerunek uniwersytetu. Również na stronie internetowej związku zamieszczano informacje kłamliwe. Np. napisano: "Panie Rektorze, czas na prawdę", insynuując, że jestem kłamcą. Uderzało to nie tylko we mnie, jako Jerzego Przyborowskiego, ale w status i funkcję rektora.
Inspektor PIP: Od kiedy miała miejsce ta "nielojalność".
Rektor: Od momentu, gdy zostałem rektorem. Co gorsza na spotkaniach Senatu, członkowie byli obrażani, insynuowano im różne rzeczy, grożono im. Np. byłej kadrowej pan Adamowicz powiedział, że "będziesz siedzieć". Pani mec. Bagińskie powiedział, że życzy jej, aby "dotknęła ją śmiertelna choroba". Wstyd, że takie wypowiedzi miały miejsce na terenie uniwersytetu.
Inspektor PIP: Czy pan Adamowicz za takie zachowanie otrzymał upomnienie, naganę?
Rektor: Na Senacie apelowałem do pana Adamowicza o zaprzestanie niszczenia wizerunku UWM.
Następnie wyjaśnienie składał przewodniczący związku "Prawda" Andrzej Adamowicz, który zaczął od opisania przyczyn powołania związku.
Na zdjęciu, od lewej Andrzej Adamowicz i inspektor PIP Andrzej Słowik, fot. A.Socha
- Pewnego dnia dowiedziałem się nieoficjalnie, jako dowódca zmiany w Dziale Zabezpieczeni Mienia, że dział zostanie zlikwidowany a ochronę UWM ma przejąć prywatna Agencja Ochrony "spięta" z byłym komendantem miejskim policji w Olsztynie panem Andrzejem Góździem**, który został zatrudniony przez rektora na szefa Biura Kontroli Wewnętrznej UWM*. W tej Agencji stawki godzinowe urągały godności ludzkiej. Zapytałem szefa działu pana Krzysztofa Świtałę***. Nic nie wiedział o planach władz UWM. Ja i koledzy z działu byliśmy zaskoczeni tymi planami, gdyż pan Krzysztof stworzył ten dział i prowadził go wzorowo przez 20 lat. Obawialiśmy się też zwolnień. Dlatego zwróciliśmy się do istniejących związków zawodowych na UWM (ZNP, NSZZ "S") o pomoc, ale nie wykazywały chęci obrony. Dlatego, by walczyć o zachowanie miejsc pracy, w 2016 roku zarejestrowaliśmy NSZZ "Prawda".
- Od samego początku nasz związek był kością w gardle władz uniwersytetu. Władze od początku usiłowały poznać imienną listę członków związku. Staraliśmy się zabezpieczyć te dane osobowe, żeby nie narazić członków związku na zemstę, szkalowanie, dyskryminację czy mobbingowanie.
- Uniwersytet zatrudnia ponad 3 tys pracowników i jest naszym wspólnym dobrem i dobrem Rzeczypospolitej a nie tylko dobrem rektora. Naszym zadaniem, związkowców jest dbać, żeby w tym zakładzie pracy było idealnie. Niestety, po zmianie ustawy o szkolnictwie wyższym przez pana wicepremiera Gowina pan rektor otrzymał władze nad wszystkimi pracownikami.
Sędzia: Proszę powiedzieć o kluczach i zagrożeniu pożarowym.
Andrzej Adamowicz: Związkowi przysługuje prawo do lokalu. Zwróciliśmy się o to do kanclerza i otrzymaliśmy pomieszczenie. Uważam, że pomieszczenie związku jest miejscem eksterytorialnym, do którego władze uniwersytetu i jego służby nie mają wstępu, bez zgody związku. Chodziło nam o ochronę danych osobowych członków związku. Nawet gdyby w pokoju powstało zarzewie ognia, to drzwi są wykonane z cienkiej sklejki, którą można usunąć uderzeniem dłoni. Klucz zapasowy został zdeponowany w Centrum Monitoringu. Co się z nim działo przez te 7 lat, ja nie wiem. Ja sobie nie przypominam, że wymieniłem wkładkę do zamka. Dwukrotnie władze dokonały włamania do naszego pomieszczenia, a teraz na sali sądowej usłyszałem od pana rektora, że włamano się po raz trzeci. Złożę w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury.
- Uważam, że dlatego zostałem zwolniony, bo zgłaszałem jako przewodniczący związku organom ścigania różne nieprawidłowości, w tym takie, które narażały uniwersytet na straty idące w miliony złotych. Zgłosiłem też sprawę Instytutu Terapii Komórkowych*. Byłem w tej sprawie i innych dotyczących UWM przesłuchany w Prokuraturze Regionalnej w Łodzi. Po tym przesłuchaniu dostałem wypowiedzenie. Panu rektorowi wydaje się, że związki zawodowe mają podlegać rektorowi. Ja, jako pracownik UWM nigdy nie otrzymałem żadnej kary, nie potrącono mi nawet nigdy premii, nic. Nie twierdzę, że nie zdarzało mi się zapomnieć zdać klucze i zazbroić alarmem budynek, ale czy za to można wyrzucić człowieka z pracy?! Tym bardziej, że w Centrum Monitoringu, żeby zazbroić obiekt, wystarczy nacisnąć jeden przycisk. Moim zdaniem, żeby się mnie pozbyć rektor zlecił byłemu szefowi policji miejskiej w Olsztynie, którego zatrudnił jako szefa Biura Kontroli Wewnętrznej stworzenia teczki operacyjnej, do której trafiały dokumenty przeciwko mnie. Tych dokumentów nie było w mojej teczce personalnej. W sumie wytworzono na mnie 500 notatek służbowych. W ubiegłym roku wręczono mi protokół Komisji Antymobbingowej. Komendant Straży UWM oskarżył mnie, nocnego portiera, że ja go przez wiele lat mobbingowałem. Wówczas też złożyłem skargę, że to ja byłem mobbingowany przez komendanta, ale rektor odmówił skierowania sprawy do Komisji, tłumacząc to tym, że już nie jestem pracownikiem UWM. Związek "Prawda" nie da się wyrzucić z uniwersytetu i ja będę cały czas funkcjonował jako przewodniczący, aż do śmierci, chyba że odwoła mnie moja organizacja związkowa.
Mec. Paweł Łobacz, pełnomocnik rektora zapytał, czy 7 kwietnia 2022 roku udostępnił pomieszczenie?
A. Adamowicz: Nie jest prawdą, że wcześniej kierownik klubu "Baccalarium" zwracał się do mnie o udostępnienie lokalu w celu dokonania pomiarów, nie było żadnych "kilkunastu wezwań" ze strony pana Bogusława Wożniaka. Po pierwszym wezwaniu pana Wożniaka umówiłem się na termin i godzinę z inspektorem budowlanym i udostępniłem mu pomieszczenie w celu dokonania pomiarów.
Mec. Paweł Łobacz kilkakrotnie dopytywał Adamowicza, czy zwracano mu uwagę ustnie lub na piśmie, że nie mogą się dostać do pomieszczenia? Andrzej Adamowicz w końcu odpowiedział, że nie pamięta.
Mec. Paweł Łobacz: Dlaczego w odwołaniu do sądu pracy od zwolnienia nie użył pan argumentu o "eksterytorialności" pomieszczenia związku?
A. Adamowicz: Nie jestem prawnikiem, tylko portierem, nie wiem. Mea culpa.
Mec. Paweł Łobacz: Pan był dyscyplinarnie zwolniony z pracy w policji. Tak wynika z dokumentu.
A. Adamowicz: Usiłuję znaleźć w pamięci taki fakt. Nigdy w życiu nie byłem ukarany podczas pracy w policji. Sam złożyłem raport o odejście z pracy w policji. Nie chciałem pracować w tej instytucji po tym, jak został zniszczony pan Kluska, twórca firmy komputerowej.
Inspektor PIP: Czy ostatecznie wpuścił pan do pomieszczenia inspektora budowlanego?
A. Adamowicz: Tak, inspektor dokonał pomiarów po 7 kwietnia 2022 roku a przed wypowiedzeniem mi pracy.
Inspektor PIP: Czy to pan zlecił wymianę wkładki w zamku.
A. Adamowicz: Nie przypominam sobie, żeby zlecał czy wymieniał wkładkę. Co do treści tablicy związkowej. Pan rektor mija się z prawdą. Wisi tam plakat zachęcający do wstępowania do naszego związku. jego dokładna treść brzmi tak:
Mec. P. Łobacz: Jeśli pan nie wymieniał wkładki, to skąd miał pan klucz do pomieszczenia związkowego?
A. Adamowicz: O to trzeba pytać służby podległe panu rektorowi.
Kolejna rozprawa odbędzie się 21 sierpnia. Obrońca rektora wniósł o dostarczenie akt sprawy z pozwu Andrzeja Adamowicza przeciwko UWM o zwolnienie.
Relacja i zdjęcie: Adam Socha
* O sprawie związanej z ITK czytaj TUTAJ
O śledztwie Prokuratury Regionalnej w Łodzi w sprawie eksperymentów na UWM prof. W. Maksymowicza czytaj TUTAJ
** Andrzej Góźdź przez dziewięć lat kierował Komenda Miejską Policji w Olsztynie. Po wybuchu w 2015 roku skandalu z biciem zatrzymanych na komendzie napisał raport o odwołanie go ze stanowiska i niedługo potem przeszedł na emeryturę. Po kilku miesiącach rektor UWM Ryszard Górecki zatrudnił go jako szefa Biura Kontroli Wewnętrznej.
*** Krzysztof Świtała, szef Działu Ochrony Mienia został zwolniony z pracy, dział rozwiązano, na jego miejsce powołano Straż Uniwersytecką.
Na temat zwolnienia Andrzeja Adamowicza czytaj tekst pt.: Czy rektor UWM zwolnił szefa związku za Prawdę?
Skomentuj
Komentuj jako gość