Po niemieckiej telewizji ZDF, rosyjskiej agencji TASS, ostatnio holenderska gazeta de Volkskrant (Gazeta Ludowa, odpowiednik "Gazety Wyborczej") wzięła w obronę olsztyński Pomnik Wdzięczności Armii Radzieckiej przed "prawicowym, nacjonalistycznym" rządem.
Czy ten hołd dla Armii Czerwonej w Olsztynie przetrwa polski ikonoklazm*? - pyta holenderski dziennikarz. Twierdzi, że
w Polsce szaleje ikonoklazm*. Przerażony odnotowuje, że po rosyjskiej inwazji na Ukrainę w ekspresowym tempie niszczone są pomniki z czasów komunizmu. Nie wszyscy się z tym zgadzają. Jak w Olsztynie, gdzie pomnikowi grozi zniknięcie.
Wszysto to za sprawą obecnego, prawicowego rząd nacjonalistycznego, który uchwalił w 2016 r. „ustawę o dekomunizacji”, aby usunąć symbole takie jak sierp i młot z przestrzeni publicznej. Inwazja na Ukrainę stanowi ostateczny impuls do całkowitego oczyszczenia, z wyjątkiem cmentarzy - leje łzy holenderski dziennikarz. Na szczęście w Olsztynie planowana rozbiórka pomników napotyka opór.
Publicysta wprowadza w błąd Czytelników informując, że pomnik jest w rejestrze zabytków. Został usunięty z rejestru przez ministra kultury, zresztą na prośbę prezydenta miasta, który później zmienił zdanie o 180 stopni i stał się wręcz fanatycznym obrońcą obelisku.
Publicysta cytuje mieszkańców Olsztyna
57-letnia Dorota Horodecka chce, by „szubienica”, jak mieszkańcy nazywają pomnik, pozostała. „To część miasta”. Przed pomnikiem demonstranci umieścili prowizoryczne tablice z epitafiami dla dzieci, które zginęły na Ukrainie. Zdaniem Horodeckiej nie można bezpośrednio łączyć przeszłości z tym, co dzieje się teraz na Ukrainie.
Publicysta cytuje też radnego Mirosława Arczaka. Radny chciałby, żeby powstało tu nowoczesne centrum edukacyjne z pomnikiem, w którym mieszkańcy będą mogli poznawać historię miasta i regionu za pomocą multimediów. Ale na realizację centrum po prostu nie ma pieniędzy.
Dziennikarz odnotował, że Prezydent Olsztyna postanowił rzucić wyzwanie decyzji wojewody. Ingerencja z góry kłuje też radnego Arczaka. „To powinna być lokalna decyzja. A teraz pochodzi z góry".
Dla równowagi gazeta cytuje Wojciecha Kozioła, który przedstawia się jako „konserwatysta i antykomunista”. Każde wspomnienie komunizmu jest cierniem w boku Kozioła. Mówi, że był w więzieniu w latach osiemdziesiątych. W proteście kilkakrotnie posmarował pomnik farbą. W zeszłym roku powiesił na pomniku banner z sierpem i młotem, literą „Z” i swastyką. „Chciałem zwrócić uwagę. Każdy, kto twierdzi, że naziści i komuniści są inni, jest winny relatywizmu historycznego” - mówi Wojciech Kozioł.
Dziennikarz twierdzi, że mieszkańcy wstydzili się tej akcji. To kłamstwo. Zrobiłem wówczas sondę wśród przechodniów przechodzących obok pomnika z tym banerem. Każdy doskonale rozumiał przesłanie grafiki na banerze i się z nim utożsamiał. Protest podniosła jedynie lewicowa aktywistka, szefowa KODu, radna koalicji rządzącej Marta Kamińska, twierdząc, że Kozioł propaguje faszyzm i to na jej interwencję prezydent wezwał policję i pod ich ochroną baner usunięto. Prokuratura, do której wpłynęło zgłoszenie ze strony władz miasta, iż Kozioł propaguje faszyzm, odmówiła prowadzenia postepowania. W uzasadnieniu decyzji prokuratury czytamy:
"Te trzy umieszczone na pomniku symbole wraz ze znakami "+" i "=" tworzą przekaz, który - jak wynika z użytych w nim symboli oraz miejsca jego umieszczenia - jednoznacznie nawiązuje do inwazji wojsk Federacji Rosyjskiej na Ukrainę zrównując działania sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej z działaniami wojsk III Rzeszy — czytamy w piśmie prokuratury. — Należy w tym miejscu nadmienić, że nie każde prezentowanie faszystowskich (czy komunistycznych) symboli można uznać za przestępstwo - karalne jest bowiem nie samo w sobie umieszczenie takich symboli, albo posługiwanie się nimi, lecz istotne jest to w jakim kontekście są one umieszczane i jak się nimi ktoś posługuje - karalne jest bowiem "propagowanie" faszystowskiego (lub innego totalitarnego) ustroju państwa".
Dziennikarz rozmawiał też z historykiem z UW. IPN popełnia kilka błędów – uważa Łukasz Zaremba, który prowadzi badania nad zabytkami i przestrzenią publiczną na UW. „Myślą, że na pomnik można patrzeć tylko w jeden sposób. Ignorują złożony sposób interakcji ludzi z pomnikami.” Olsztyn jest tego dobrym przykładem. Przed 1989 rokiem pomnik był używany w paradach 1 maja, w Święto Pracy. Ale płaska powierzchnia między kolumnami była równie przydatna jak ołtarz podczas procesji w Święto Bożego Ciiała. To szczegół, który starsi mieszkańcy ciepło wspominają.
Mirosław Arczak ma nadzieję, że pomnik zostanie. – Jeśli go zburzymy, zniknie, nie dając nam możliwości przerobienia przeszłości – mówi ze smutkiem radny. Ale dyskusja jest być może jasnym punktem sama w sobie. „Od 1989 roku nigdy nie odbyliśmy przyzwoitej rozmowy na ten temat”.
Obecnie czekamy na odpowiedż ministra kultury, na odwołanie prezydenta Olsztyna od decyzji wojewody nakazującej rozbiórkę pomnika. Jeśli minister podtrzyma decyzję wojewody, a prezydent nie wykona decyzji, wówczas wojewoda zleci rozbiórkę a kosztami obciąży gminę Olsztyn.
Prezydent Piotr Grzymowicz zamierza przeciągać sprawę do wyborów jesienią. Liczy, że rząd PiS przegra i pomnik zostanie.
- Właśnie otrzymaliśmy pismo od wojewody, w którym wnioskuje, by przedstawić plan działania związany z losem "szubienic" - mówi Wyborczej Olsztyn prezydent Grzymowicz
I dodaje: - Mamy go przedstawić w ciągu siedmiu dni.
Prezydent Olsztyna zapewnia, że odpowie na pismo wojewody.
- Chciałbym jednak uświadomić, że ewentualne usunięcie takiego pomnika jak monument autorstwa słynnego rzeźbiarza Xawerego Dunikowskiego nie jest proste i nie stanie się z dnia na dzień - zwraca uwagę prezydent Grzymowicz. - Jeżeli już, to trzeba przygotować odpowiedni projekt rozbiórki, dopracować szczegóły przeniesienia. Nie bez znaczenia jest fakt znalezienia nowego miejsca pod ten pomnik.
Prezydent Olsztyna dodaje, że największym problemem jest sfinansowanie tego przedsięwzięcia.
- Ze wstępnych wyliczeń wynika, że przenosiny pomnika kosztowałyby około 2 mln zł. Niech ktoś mi wskaże, skąd mam wziąć takie środki. Jeżeli z budżetu miasta, to czyim kosztem, może kosztem bezpieczeństwa przeciwpożarowego w placówkach oświatowych? - zastanawia się prezydent Grzymowicz.
Ratusz zapowiada odwołania
Prezydent Olsztyna zapowiedział, iż wykorzysta wszystkie możliwe drogi prawne, by pomnik nie uległ zniszczeniu.
- Będziemy tak przedłużać sprawę, aż zmieni się obecny rząd, który wyspecjalizował się w wyszukiwaniu zastępczych spraw, chcąc zakryć drożyznę i rosnącą inflację - komentował prezydent Olsztyna, odnosząc się do planowanej decyzji resortu kultury.
(sa)
Ikonoklazm - ruch religijny szerzący się w łonie chrześcijaństwa w VIII–IX wieku w Bizancjum i państwie Franków oraz w Niderlandach w XVI w., sprzeciwiający się kultowi obrazów I rzeżb.
Skomentuj
Komentuj jako gość