Zgadzam się w zupełności, że każda inicjatywa, która dąży do rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych, służących rozwojowi człowieka i poprawie życia społeczności lokalnej, jest godna uwagi i poparcia, ale czy w każdej formie? W Olsztynie już mamy jedną metropolię - prowincję kościelną, obejmującą kilka diecezji, więc skąd ten pomysł na Metropolię Olsztyn.
Otóż w czerwcu 2021r. na portalu www.opinie.olsztyn ukazała się wypowiedź prezesa Fundacji im. Piotra Poleskiego w Olsztynie Jerzego Szmita o treści: "Dwa wielkie programy rządowe – Krajowy Plan Odbudowy i Polski Ład będą stanowiły gigantyczne narzędzie rozwojowe, które może być użyte do realizacji wielkich planów. Pieniądze, które trafią do nas w różnych obszarach, przekroczą wszelkie dotychczasowe wsparcie. Olsztyn z powiatem olsztyńskim to 6 mld zł (...). Jeżeli chcemy ostro ruszyć z miejsca i konkurować z Białymstokiem, Rzeszowem, Toruniem i Kielcami, to musimy sami z siebie wykrzesać pomysły, wolę działania i determinację, aby krok po kroku budować Metropolię Olsztyn. Naszym największym wrogiem jest samozadowolenie, samozachwyt i lenistwo. Działamy."
Wiarygodność tych słów i efekty działań oraz spekulacje w tym zakresie, mimo upływu prawie 2 lat, pozostawiam bez komentarza, bo kojarzy mi się to z lansem. Konkurowanie z ww. miastami, należy głównie do radnych i prezydenta Olsztyna, a nie metropolii.
Podobnie było podczas piątej już debaty w lutym b. r., z cyklu Metropolia Olsztyn, kiedy to Starosta Olsztyński, doświadczony działacz samorządowy, przedstawił porywającą wręcz wizję tego, co już dzieje się na terenie 12 okalających Olsztyn gmin.
Kuriozalne i symptomatyczne jest jednak to, że od tak wytrawnego samorządowca powiatowego, nie usłyszeliśmy oficjalnego i najważniejszego stanowiska tych 12 JST, nt. Metropolii Olsztyn, nie mówiąc już o najważniejszym prezydencie Olsztyna w tej sprawie. Jak wiadomo, od paru lat zajęty jest on szczególnie wspieraniem totalnej opozycji KO, obroną komunistycznych "Szubienic", paraliżem komunikacyjnym i "dziurą" przy Wysokiej Bramie.
Myślałem, że czasy tzw. "działaczy" skończyły się, po upadku komunistycznej partii nieboszczki, widać się myliłem, bo ta patologia jeszcze bardziej się nasiliła, co widać szczególnie podczas wojny polsko-polskiej.
Oczywiście mamy w kraju demokrację i pluralizm oraz wolność, dlatego każdy może głosić róże mrzonki i fanaberie, ba, nawet centrum Olsztyna można przenieść do Dobrego Miasta.
Ale tak na poważnie, analizując opracowania różnych autorytetów w tej dziedzinie (profesorowie G. Gorzelak i B. Jałowiecki z UW), można stwierdzić, że zwykle za najważniejsze kryterium wyznaczania obszaru metropolitalnego, uznaje się sąsiedztwo i kryterium spójności przestrzennej, a nie kryterium funkcjonalne, stanowiące o istocie takiego obszaru (sąsiadów mamy 13, ale niekoniecznie spójność przestrzenną).
Dodatkowy chaos powodują coraz liczniejsze stowarzyszenia i fundacje lokalne, zawiązywane w celu usprawnienia funkcjonowania poszczególnych obszarów i stref, nazywane zwykle „aglomeracjami”, „obszarami metropolitalnymi” lub po prostu „metropoliami”, np. Agencja Rozwoju Aglomeracji Wrocławskiej, Stowarzyszenie Metropolia Poznań oraz Akademicki Klub Obywatelski (AKO) i Fundacja im. Piotra Poleskiego w Olsztynie.
Dyskusja na temat metropolii, obszarów i funkcji metropolitalnych, toczy się w literaturze i na licznych konferencjach naukowych już od początku XXIw. Można jednak zadać sobie pytanie, czy rzeczywiście potrzebne są nam metropolie i skąd wzięła się ta swoista moda na nie. Już nie wystarczy być dużym miastem, które jest centrum jakiegoś zespołu miejskiego.
Coraz częściej o byciu metropolią decydują nie funkcje metropolitalne pełnione przez ośrodki, lecz ambicje lokalnych władz lub działaczy, którzy nader często manipulują kryteriami stawianymi metropoliom i obszarom metropolitalnym. Nie potrafią nawet spowodować budowy np. stadionu lub obwodnicy północnej.
Ponadto w dobie gwałtownego rozwoju przedmieść silnie związanych z miastem, trudno jest mówić o mieście zamkniętym w swoich granicach administracyjnych, zwłaszcza w kontekście zarządzania. Można zatem stwierdzić, że bardziej od dyskusji na temat metropolii, potrzebna i wskazana jest dyskusja na temat funkcjonalnego obszaru miejskiego i terenów przyległych gmin oraz wypracowania skutecznych i efektywnych sposobów zarządzania nimi i nie tylko. Tylko czy można (i trzeba) je nazywać obszarami metropolitalnymi? I w końcu, czy musimy naśladować wicepremiera J. Sasina, który już w 2017r. chciał zrobić Metropolię z Warszawy, stając się pośmiewiskiem sąsiednich samorządów stolicy?
Związek metropolitarny, historia i stan prawny
Jednym z najważniejszych problemów w procesie transformacji w III RP była i jest patologia w administracji publicznej (rządowa i samorządowa) oraz jej niesprawność, a także chaos i bezład w planowaniu przestrzennym kraju. Miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego (MPZP) pokrywają tylko 33% powierzchni Polski, 15% województwa Warmińsko-Mazurskiego (Śląskie - 74%) oraz 59% m. Olsztyn, ponadto ok. 30% jego powierzchni, to las miejski, jeziora i rz. Łyna (zostaje ok. 10% powierzchni).
Z raportu Komitetu Przestrzennego Zagospodarowania Kraju przy Prezydium PAN wynika, że największymi niedociągnięciami obecnego systemu, są wadliwe, rozdrobnione MPZP i rujnujące przestrzeń, wydawane uznaniowo decyzje o warunkach zabudowy (za ile?).
Rząd planował w 2022r. nowelizację ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Reforma miała wprowadzić szereg zmian, które mają zlikwidować m. in. problem małego pokrycia obszarów gmin MPZP. Jednak teraz najważniejsze są wybory parlamentarne, więc uznaniowość ww. decyzji
i bezład przestrzenny będą trwały nadal.
Z raportu i analiz Euroreg nr 1/2009 prof. G. Gorzelaka wynika, że Olsztyn jest na 17 miejscu obszarów metropolitalnych, uwzględniając takie kryteria, jak: liczba ludności, klasa wielkości i jakości, funkcje kontrolne i zarządcze, potencjał akademicki i kulturalny, atrakcyjność zewnętrzna i port lotniczy.
Do ośrodków metropolitalnych zostały zaliczone miasta wg kolejności: Warszawa, Konurbacja Śląska, Kraków, Poznań, Trójmiasto, Wrocław i Łódź. Do ośrodków regionalnych - klasy A, miasta: Lublin, Szczecin i Toruń.
Natomiast Olsztyn został zaliczony na końcu, do ośrodków regionalnych - klasy B, razem z takimi miastami, jak: Białystok, Bielsko-Biała, Bydgoszcz, Częstochowa, Kielce i Rzeszów.
Pierwszą i ostatnią ustawę o związkach metropolitarnych uchwalono 9.10.2015r., która weszła w życie 1.01.2016r., jednak już 7.04.2017r. została uchylona. I tu mamy ciekawostkę, bo przyczynił się do tego m. in. J. Protas - największy ekspert od zimnych term Lidzbarskich, który jako Prezes Zarządu Związku Województw RP (należy do niego 12 największych miast), negatywnie ocenił rozwiązania prawne w niej proponowane. Tworzenie związków miałoby być odgórne, co stoi w sprzeczności z art. 165 ust. 2 Konstytucji RP, który stanowi, iż samodzielność samorządu terytorialnego podlega ochronie sądowej.
Następnie dzięki premier Beaty Szydło, utworzony został w 2018r. związek metropolitalny w Jej województwie, p.n. "Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia", ustawą z 9.03.2017r. o związku metropolitalnym w województwie śląskim. Obszar metropolii, w skład którego wchodzi 41 miast i gmin, zamieszkuje prawie
2 mln mieszkańców, czyli więcej niż w naszym województwie W-M, a Olsztyn z powiatem Olsztyńskim to ok. 300 tys. mieszkańców w 13 gminach.
Zgodnie z art. 12 wymienionej ustawy, związek metropolitalny może realizować zadania publiczne należące do zakresu działania gminy, powiatu lub samorządu województwa lub koordynować realizacje tych zadań, na podstawie porozumienia zawartego z JST lub związkiem JST.
Patologia reformy powiatowej
Koncepcja odbudowy powiatów, zlikwidowanych w 1975r., zrodziła się w środowisku politycznym Unii Demokratycznej, SLD i PSL, które dążyło do stworzenia administracyjnych ośrodków, stanowiących podstawę własnego, terenowego elektoratu oraz co najważniejsze, stanowisk w powiatach dla ich działaczy.
Głównym twórcą reformy "powiatowo-wojewódzkiej" w 1999r. był śp. prof. prawa M. Kulesza. Polegało to na reaktywowaniu powiatów (II szczebel jst) i utworzeniu województw samorządowych (III szczebel jst). Po tym fakcie, prof. Andrzej K. Koźmiński napisał, że źle zorganizowany, nieefektywny i niestabilny sektor publiczny stanowi zasadniczą przeszkodę, do dalszej modernizacji zarządzania w kraju.
Żeby było bardziej tragikomicznie, to ten sam "reformator", wcześniej zlikwidował powiaty i utworzył 49 województw w 1975r. Przyczyną tego chaosu, wręcz sabotażu, jest m. in. fakt, że reformy w Polsce robią wyłącznie prawnicy na zlecenie polityków, a nie profesjonaliści i menedżerowie, jak w przypadku sektora prywatnego. Z perspektywy czasu widać, jak była to błędna, kosztowna i absurdalna decyzja polityczna.
Obecnie mamy fatalny ustrój i system administracji publicznej w kraju, w tym gminy, miasta i gminy, miasta (2477 JST, w tym 302 miejskie, 662 miejsko-wiejskie i 1513 wiejskie).
W niektórych dużych miastach funkcjonują miasta oraz gminy, jako oddzielne JST oraz miasta na prawach powiatu (powiat grodzki) oraz powiat ziemski (tzw. obwarzanek). Łącznie mamy 380 powiatów (dziwolągów), w tym 66 miast na prawach powiatu, z tego 45 z nich jest jednocześnie siedzibami powiatów i miastami na prawach powiatu (np. Olsztyn i powiat olsztyński). Moim zdaniem część powiatów, szczególnie ziemskich, ma niedobór środków własnych i stosownej infrastruktury, nieruchomości, a przez to jest mało sprawna i efektywna, tym bardziej, że zadania powiatu nie mogą naruszać zakresu działania gmin, itd i itp.
W dobie internetu, aplikacji eObywatel oraz co najważniejsze - marnotrawienia ogromnych środków publicznych i walki z biurokracją, za konieczne i korzystne jest połączenie miast na prawach powiatu i otaczających je powiatów oraz miast i gmin w dużych miastach. Idąc dalej, należy wrócić do koncepcji spłaszczonej, dwuszczeblowej administracji samorządowej i zlikwidować powiaty, jednak naiwny nie jestem.
Przecież to byłby "zamach na stanowiska i synekury działaczy partyjnych" w terenie, szczególnie tych z PSL, którzy "walczą" o dobro wsi i rolników, na czele z ich prezesem i lekarzem z Krakowa.
W miastach wojewódzkich mamy też dziwoląg organizacyjny, tj. dwa urzędy: wojewódzki (administracja rządowa - 16 urzędów) oraz marszałkowski (administracja wojewódzka samorządowa -16). Do tego dochodzą terenowe oddziały obu tych urzędów, przeważnie z siedzibą w byłych województwach.
Reasumując, bardziej niż taka kanapowa inicjatywa, jak "Metropolia Olsztyn", niepokoi mnie i wręcz zdumiewa, udział w niej nie tylko tzw. "działaczy" i przedstawicieli biznesu, ale również szacownych osób z tytułami naukowymi, nie tylko z AKO. Tym bardziej, że ma on w swoim statucie, tak wzniosłe idee i cele. Oczywiście inicjowanie dyskusji lub włączanie się w nie, w ważnych sprawach życia publicznego, zawsze służą dobru wspólnemu obywateli.
Więc, jeśli 13 gmin na czele z Olsztynem, co jest fundamentalne, wyrazi akces do takiej inicjatywy, to nazwijmy ją "Aglomeracja Olsztyn". Przedstawiłem swój pogląd i opisałem zdarzenia. Ciekawy jestem, jaki będzie odzew komentatora (ów), którzy mają odmienne zdanie, ale jednocześnie odmawiają innym tego prawa, bo tacy zawsze występują, szczególnie tam, gdzie obowiązuje "syndrom wroga". No, ale na tym polega debata.
Zbigniew Lis
12 lutego 2023r.
Skomentuj
Komentuj jako gość