Tylko 3 tygodni potrzebował asp. szt. Krzysztof Pawlikowski z Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie, żeby uporać się z ponad 20 zarzutami Ryszarda Przystawko pod adresem kierownictwa spółki komunalnej Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji (PWiK) w Olsztynie i prezydenta Olsztyna, i odmówić wszczęcia śledztwa „z powodu braku znamion czynu zabronionego”.
W uzasadnieniu odmowy śledczy Pawlikowski powołał się na wyjaśnienia władz PWiK na zasadzie kopiuj-wklej. Twierdzę tak, gdyż otrzymałem od prezesa wodociągów Wiesława Pancera identyczne odpowiedzi na moje pytania, zredagowane na podstawie zawiadomienia do prokuratury Ryszarda Przystawko. Śledczy nie weryfikował zarzutów poprzez przejęcie dokumentów spółki i zlecenie ich analizy biegłym. Ryszard Przystawko miał 7 dni na złożenie zażalenia do sądu i złożył je 3 stycznia 2023 roku.
„Musiano zbudować nowy kolektor”
Ryszard Przystawko po zapoznaniu się z uzasadnieniem odmowy wszczęcia śledztwa podtrzymuje wszystkie swoje zarzuty. Nadal twierdzi, że PWiK współfinansowało przebudowę sieci i przyłączy wod-kan wzdłuż linii tramwajowej. Jego zdaniem bezprawność polegała na tym, że to było zadanie własne gminy Olsztyn a nie spółki, ponadto realizacja tego zadania jest niezgodna z art. 15 ust. 1 (gospodarka wod-kan jest w gestii gminy) i art. 21 ust. 3 ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę, który mówi, iż wieloletni plan rozwoju i modernizacji urządzeń wodociągowych i urządzeń może zawierać „przedsięwzięcia racjonalizujące zużycie wody oraz wprowadzanie ścieków”. Wodociągi mogą realizować tylko inwestycje wymienione w tych artykułach. Natomiast śledczy przyjął za wiarygodne wyjaśnienie kierownictwa spółki, iż „W ramach finansowania inwestycji tramwajowej w Olsztynie przewidziane było finansowanie wyłącznie przebudowy sieci wod.-kan. będących w kolizji względem projektowanej infrastruktury tramwajowej”.
- A propos tych kolizji – komentuje Ryszard Przystawko. - Wszystkie projekty przebudowy uzbrojenia wod-kan, kolidującego z trakcją tramwajową przechodziły przez moje ręce. Zauważyłem, że planowany do budowy kolektor na ul. Wilczyńskiego za ok. 1,5 mln złotych znajdzie się pod trakcją. Zgłosiłem tę kolizję. Mimo mojego protestu kolektor zbudowano i po kilku miesiącach okazało się, że znalazł się on dokładnie pod trakcją tramwajową. Musiano zbudować nowy kolektor.
Czyje to zadania?
- Powszechną i stałą praktyką prezydenta Olsztyna było i jest obciążanie PWiK zadaniami, których koszty realizacji powinny ponosić inne instytucje – mówi Ryszard Przystawko:
1. Bezumowna eksploatacja sieci kanalizacji deszczowej od 6 listopada 2019 roku do 20 maja 2021 roku plus bardzo niekorzystna umowa z gminą, generująca straty spółki (stan sieci jest fatalny),
2. Eksploatacja fontann na terenie Olsztyna (zadanie ZDZiT-u),
3. Budowa drogi przez Las Miejski pomiędzy ul. Fałata a al Wojska Polskiego (to zadanie ZDZiT-u, dlatego niedorzeczny jest argument PWiK, powtórzony przez śledczego, że koszt remontu ul. Oficerskiej i Fałata, gdyby nie wybudowano tej ulicy, mógłby wynosić 2,5 mln zł, ponieważ zarówno remont, jak i budowa nowej drogi nie jest zadaniem PWiK a ZDZiT) ),
4. Zakup akcji KS Stomil Olsztyn SA, 5. opłacanie czterech etatów pracowników zatrudnionych w Urzędzie Miasta (Macieja K., Andrzeja M., Jolanty J i Agnieszki R.),
5. Ponoszenie kosztów budowy i przyłączenia przyłączy wod-kan do budynku przy ul. Kuronia 12, na polecenie telefoniczne prezydenta Olsztyna (ta inwestycja była samowolą budowlaną ponieważ zamieniono przyłącze wodociągowe w sieć wodociągową, nie uzyskując pozwolenia na budowę),
6. Remont zrujnowanej przepompowni P-12 przy ul. Hozjusza oraz zakup terenu pod przepompownię, przekazanego przez gminę Olsztyn aportem,
7. Ponoszenie 100% kosztów budowy sieci i przyłączy wod-kan dla budynków mieszkaniowych OTBS,
8. Budowa magistrali wodociągowej do osiedla Sterowców w Dywitach, inwestycji spółki Arbet, przez Las Miejski oraz towarzyszącej jej drogi rowerowej z koszami i ławkami. (Do chwili zamknięcia numeru nie doczekałem się odpowiedzi prezydenta i PWiK, kto finansował budowę tej magistrali: gmina Dywity, gmina Olsztyn, czy PWiK? PWiK jedynie zaprzeczyło, że kupowało kosze i ławki).
By zobaczyć rozziew pomiędzy twierdzeniami zawartymi w uzasadnieniu odmowy wszczęcia śledztwa, powtórzonymi za PWiK a stanem faktycznym przeanalizuję dwa zarzuty z listy ponad 20 zarzutów Ryszarda Przystawko.
Wodociągi inwestują w klub piłkarski
W uzasadnieniu odmowy wszczęcia śledztwa w sprawie finansowania klubu piłkarskiego czytamy:
„Odnośnie klubu Stomil Olsztyn to PWiK na prośbę gminy Olsztyn przystąpił do nowo tworzonego Stomil Olsztyn S.A. w 2015 roku. Do 2022 spółka zakupiła akcje – 69 tys. sztuk Stomilu za 34.500 zł Środki na zakup nie pochodziły z opłat za ścieki i wodę, gdyż nie mogły zgodnie ze statutem spółki, tylko ze środków pochodzących za wykonywanie przez PWiK usług dla firm zewnętrznych. Zgodę na to wyraziła Rada Nadzorcza, Zgromadzenie Wspólników oraz Rada Miasta Olsztyn. PWiK wprowadził do Stomilu swojego prokurenta w trakcie stabilizowania się kierownictwa na okres nie dłuższy niż pół roku. To było, jak twierdzi W.Pancer w 2015 lub 2016 roku. Celem tego było zabezpieczenie własnych interesów Spółki przy krystalizowaniu się kadry tej spółki. Prokurent otrzymywał nie mniej niż 1 tys. zł i nie więcej niż 1,5 tys. zł wynagrodzenia za miesiąc” – tyle ustalił śledczy, powtarzając bzdurę podaną mu przez prezesa Pancera, że „PWiK kupił 69 tys akcji klubu Stomil za 34.500 zł”.
Jaka jest wiarygodność słów prezesa mogłem sam się przekonać, gdy na moje pytanie w tej sprawie, otrzymałem 24 listopada 2022 roku taką odpowiedź: „Stomil-Olsztyn S.A. nie otrzymał od Spółki żadnych środków”. W kolejnej odpowiedzi wodociągi poinformowały mnie, że „Jako przedsiębiorstwo społecznie odpowiedzialne, celem reaktywacji klubu sportowego, na prośbę Gminy Olsztyn Spółka przystąpiła z grupą akcjonariuszy do nowo tworzonego Stomil-Olsztyn S.A. Łączna ilość zakupionych akcji od roku 2015 do 2022 wyniosła 69 000 sztuk o aktualnej wartości księgowej 34 500,00 zł. Środki na ten cel nie pochodziły z opłat za wodę i ścieki”.
Ani słowa, po ile spółka zakupiła te akcje?
O tym dowiedziałem się dopiero z dokumentu-odpowiedzi prezesa Wiesława Pancera i wiceprezesa Jarosława Słomy z 12 kwietnia 2022 na pytania NSZZ „Solidarność”-80, której przewodniczącym był Ryszard Przystawko. Prezesi informowali związek, że akcje klubu Stomil zostały nabyte na podstawie uchwały nr 15/15 Zgromadzenia Wspólników PWiK z dnia 1 kwietnia 2016 roku (Zgromadzenie jest jednoosobowe i jest nim prezydent Olsztyna). „Decyzje o powstaniu S.A. zapadła na szczeblu władz Miasta, teraz należy się liczyć, że konieczne jest wspieranie klubu i nie ma powodu dla którego Spółka miałaby się sprzeciwić woli Właściciela w omawianym temacie. Zgodnie z zawartą umową z 31.03.2016r. pomiędzy PWiK a Stomil Olsztyn S.A Wodociągi nabyły 4 400 sztuk akcji imiennych o wartości nominalnej 100 zł. Obecnie wartość nominalna akcji uchwałą Zgromadzenia Akcjonariuszy została obniżona do 10 zł za akcję” – czytamy w odpowiedzi prezesów dla Solidarności 80.
- Spółka miała obowiązek sprzeciwić się woli Właściciela, ponieważ prezydent Olsztyna nie jest właścicielem prywatnej spółki i nie może wydawać wiążących poleceń skutkujących kosztami, bo za finanse spółki odpowiada jej zarząd, a nie prezydent – tłumaczy Ryszard Przystawko. - Ponadto Rada Nadzorcza przyjęła uchwałę w sprawie objęcia akcji Stomil Olsztyn, mimo braku informacji o ilości i cenie tych akcji.
Kolejna informacja na temat kosztów utrzymania klubu piłkarskiego pochodzi z publikacji w Wyborczej Olsztyn pt „Miejska spółka pozbywa się udziałów w Stomilu Olsztyn” z 2 grudnia 2022 roku. Czytamy tam:
„Tylko 2021 rok zakończył się stratą 2,6 mln zł. (...) W ciągu ostatnich dziesięciu lat władze przekazały na rzecz klubu około 28 mln zł. Pomoc była materializowana m.in. poprzez zakup akcji klubu. W przeszłości na taki krok - jako formę wsparcia finansowego - zdecydowało się PWiK. (…). Łączna ilość zakupionych akcji od roku 2015 do 2022 wyniosła 69 tys. sztuk” – powiedziała Wyborczej Anita Chudzińska, rzeczniczka Wodociągów.
Dziesięć dni po tej publikacji w Wyborczej prezydent Olsztyna na sesji budżetowej 14 grudnia 2022 roku powiedział:
„- Ja tylko przypomnę, że w lutym 2021 roku moją osobistą decyzją miasto przekazało 2,7 mln zł z publicznych pieniędzy na rzecz Stomilu” – przypomniał prezydent Grzymowicz. Prezydent podkreślił, że od 2009 roku, kiedy to objął władzę w Olsztynie z miejskiej kasy do kasy Stomilu powędrowało prawie 17 mln zł. „— To są pieniądze naszych podatników” — zaznaczył Grzymowicz.
Na podstawie tych danych wiemy więc, że cena nominalna akcji wynosiła 100 zł za akcję, co przy zakupie w sumie 69 tys. akcji przez Wodociągi daje kwotę 6.900.000 zł. Aktualna wartość tych akcji to 34.500 zł tj. 50 gr za 1 akcję, czyli w cenie makulatury. Strata spółki wodociągowej z tego tytułu: 6.900.000 – 34.500 = 6.865.500 zł.
Z informacji Wyborczej Olsztyn wynika, że łączna dotacja miasta dla klubu wyniosła 28 mln zł. Natomiast z informacji samego prezydenta na sesji 14 grudnia, że 17 mln zł. Po odjęciu 28 mln – 17 mln = 11 mln zł. Można więc przypuszczać, że Wodociągi w sumie wyłożyły na klub piłkarski 11 mln zł.
Wodociągi twierdzą, że na wykup akcji Stomilu Olsztyn SA nie poszły pieniądze z opłat mieszkańców za wodę i ścieki. Natomiast na sesji Rady Miasta Olsztyna 26 października 2022 roku prezes Wiesław Pancer poinformował radnych, że „na koniec 2022 roku spodziewana jest strata netto w wysokości 8.669,8 tys zł. Jeśli Wody Polskie nie zgodzą się na podwyżkę taryf dla mieszkańców za wodę i ścieki, to spółka może być zmuszona w 2024 roku do ogłoszenia upadłości”. Pytanie: czy w tej stracie netto 8.669 tys. zł zawarta jest strata na akcjach klubu Stomil w kwocie prawie 7 mln zł? A jeśli tak, to kto w konsekwencji ją pokryje, mieszkańcy w wyższych opłatach za wodę i ścieki, czy budżet gminy, zgodnie z umową spółki?
Dodajmy dla całości rachunku, że z kasy PWiK opłacano pracowników Stomil Olsztyn SA, którzy pełnili funkcje w klubie: jeden z pracowników pobierał pieniądze za prokurę w wysokości 3 tys zł miesięcznie (W.Pancer podał policjantowi, że była to kwota od 1 do 1,5 tys zł), a faktycznie zasiadał w Radzie Nadzorczej spółki Stomil Olsztyn oraz członka Zarządu Stomil Olsztyn SA, dyrektora PWiK Jana Pierzkały, którego wynagrodzenia z tego tytułu skrywa archiwum PWiK, do którego śledczy nie zajrzał.
Przyłącze do domu przewodniczącego Rady Nadzorczej
Teraz przeanalizujmy sprawę sfinansowania przez PWiK przyłącza wodociągowego do domu będącego własnością Edwarda Tomczyka, przewodniczącego Rady Nadzorczej PWiK. W tej sprawie wysłałem do władz spółki oraz do Edwarda Tomczyka następujące pytanie:
„Dlaczego przyłącze wodociągowe do domu przy ul. Zientary – Malewskiej nr (...) w Olsztynie, będącego własnością pana Edwarda Tomczyka, przewodniczącego RN PWiK wykonano na koszt PWiK? Jaki był całkowity koszt tej inwestycji, wliczając w to dokumentację powykonawczą, odbioru wstępnego i końcowego oraz wyników badania wody?”
Przewodniczący Rady nie odpowiedział mi, natomiast prezes Wiesław Pancer odpisał to samo, co śledczemu:
„Od 1961 r. przyłącza wodociągowe do budynków przy ul. Zientary-Malewskiej są własnością przedsiębiorstwa. Inwestycja polegająca na odtworzeniu urządzenia do budynku nr (...) została wprowadzona do ewidencji środków trwałych dokumentem OT 120/10 o wartości początkowej 8 835,19 zł”.
Śledczy zignorował dokumenty, które tej tezie przeczą, że właścicielem starego, wyeksploatowanego, poniemieckiego przyłącza było PWiK. Te dokumenty to:
1. Wniosek Edwarda Tomczyka o wydanie warunków technicznych podłączenia do sieci wod.-kan tego budynku.
2. Warunki techniczne podłączenia do sieci wod.-kan nieruchomości położonej w Olsztynie przy ul. Zientary-Malewskiej (...) dz. Nr 17-40 sprawa: TD/00234449/10, pismo TD/002216/10 z dnia 15 marca 2010 roku dla Edwarda Tomczyka i Tomasza W. wydane przez PWiK i podpisane przez dyrektora Jana Pierzkałę. W piśmie czytamy m.in.: „istnieje możliwość wykorzystania istniejących przyłączy wod.-kan., ponieważ nie jesteśmy ich eksploatatorem, nieznany nam jest ich stan techniczny”.
3.Zgodnie z art. 15 ustawy o zaopatrzeniu w wodę „Realizację budowy przyłączy do sieci oraz studni wodomierzowej, pomieszczenia przewidzianego do lokalizacji wodomierza głównego i urządzenia pomiarowego zapewnia na własny koszt osoba ubiegająca się o przyłączenie nieruchomości do sieci”.
Dlatego, na podstawie warunków technicznych właściciel nieruchomości Edward Tomczyk zlecił opracowanie na swój koszt projektu budowlanego przebudowy fragmentu przyłącza wodociągowego długości 13 m (cała długość przyłącza wynosiła 36 m).
Zgodnie z protokołem przeglądu przyłącza wodociągowego nr D-68/10.10 z dnia 24 marca 2011 roku – „za zapewnienie niezawodnego działania przyłącza wodociągowego i kanalizacyjnego odpowiada odbiorca usług” tj. Edward Tomczyk, zgodnie z art. 5 ust. 2 ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę.
4. Umowa z PWiK o dostarczanie wody i odprowadzanie ścieków nr 1/333/11 z dnia 7 grudnia 2011 roku zawiera informację, że „właścicielem przyłącza jest odbiorca”, czyli Edward Tomczyk.
Cytowane wyżej dokumenty jednoznacznie wskazują, że właścicielem przyłącza jest Edward Tomczyk a nie PWiK, który nie kwestionował swoich praw własności do tych przyłączy, po zapoznaniu się z warunkami technicznymi i dlatego to on, a nie PWiK, zlecił wykonanie projektu budowlanego przebudowy 13 metrowego fragmentu przyłącza na swój koszt. Na podstawie tego prywatnego projektu (E.Tomczyk musiał go udostępnić Wodociągom i dać zgodę na jego wykorzystanie), Dział Sieci Wodociągowej wykonał na koszt spółki (8.835,19 zł) przebudowę przyłącza na całej długości tj. 36 m, przez co odcinek przyłącza długości 23 m wykonano niezgodnie z zatwierdzonym projektem budowlanym, zwiększając tym samym koszty PWiK.
Zdaniem Ryszarda Pokrzywko takie działanie PWiK było niezgodne z obowiązującym prawem i mogło nosić znamiona korupcji z uwagi na to, że właścicielem nieruchomości jest przewodniczący Rady Nadzorczej.
- Ponadto, dopuszczenie do eksploatacji (na podstawie podpisanej z E.Tomczykiem umowy) wyeksploatowanego, wadliwego przyłącza kanalizacji sanitarnej (odwrotny spadek, brak studni w miejscu włączenia do sieci, co jest niezgodne z restrykcyjnymi wymogami spółki, niewiadoma średnica, brak urządzenia przeciw zalewowego) jest działaniem na szkodę spółki, ponieważ dopuszczając to przyłącze do eksploatacji wzięła ona współodpowiedzialność za niezawodne działanie przyłącza i za ewentualne zalewanie budynku ściekami (zwrot kosztów strat właściciela) - dodaje Ryszard Przystawko.
- Podany rok 1961, od którego Wodociągi są właścicielem przyłączy wodociągowych (nie ma informacji nt. przyłącza kanalizacji sanitarnej) jest informacją wyssaną z palca – twierdzi Przystawko, - ponieważ poniemieckie sieci i przyłącza wod-kan zostały przejęte po wojnie uchwałą Miejskiej Rady Narodowej w Olsztynie.
Kwota 8.835 zł jest niewielka w porównaniu z całą kwotą zadłużenia PWiK około 110 mln zł, ale nie o kwotę w tym przypadku chodzi, tylko o pokazanie, co pominął śledczy w uzasadnieniu odmowy, zadowalając się wyjaśnieniami PWiK.
Remont budynku przy ul. Leśnej 36
Dla pełnego obrazu tego „śledztwa” cytuję z uzasadnienia odmowy wyjaśnienie śledczego, powtórzone za PWiK, w sprawie remontu kapitalnego budynku przy ul. Leśnej 36, pochodzącego z 1899 roku, który był całkowitą ruiną. Budynek w 2011 roku został na polecenie prezesa PWiK wyremontowany. „Co do wydatkowania kwoty ok. 1.200.000 zł na remont kapitalny budynku przy ul. Leśnej nr 36 na koszt PWiK ustalono, iż budynek jest wpisany do gminnej ewidencji zabytków. Jego remont był wykonany zgodnie z wytycznymi Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Przeznaczony jest dla działów Zarządzania Kryzysowego i Ochrony Środowiska PWiK Sp. z o.o.” - czytamy w uzasadnieniu śledczego.
Natomiast w odpowiedzi pisemnej prezesa Wiesława Pancera z 10 listopada 2011 roku dla związków zawodowych przy PWiK czytamy, że „Budynek jest wynajmowany podmiotowi zewnętrznemu, którego przedstawiciel jest członkiem stowarzyszenia. PWiK za wynajem otrzymuje wynagrodzenie”.
- To nieprawda – mówi Ryszard Przystawko. - Ten obiekt od czasu zakończenia remontu w 2011 roku stoi pusty i niszczeje. Jest tam ogrzewanie elektryczne ustawione na minimum. Były podejmowane kilkakrotnie próby jego sprzedaży, ale nie znalazł się kupiec, bo tam jest grzyb, śmierdzi od wejścia.
Spalarnia osadów pościekowych
„W 2010 r. uroczyście otwarto jedną z najnowocześniejszych w Europie spalarni osadów. Wszystko dzięki staraniom PWiK w Olsztynie, które od 2001 roku przymierzało się do tej inwestycji - informowały media. - Kosztowała ponad 6 milionów euro i jest jedyną taką instalacją w Polsce."
Po kontroli NIK-u w 2016 roku okazało się, że „W latach 2010-2015 Instalacja zutylizowała jednak niespełna 13% wytworzonych osadów. Nie uzyskano więc założonego w porozumieniu o realizacji Projektu efektu ekologicznego, a podstawowym sposobem zagospodarowania osadów ściekowych jest nadal ten, który stosowano jeszcze przed przystąpieniem do inwestycji, tj. odpłatne wywożenie na kontrolowane składowisko”.
I tak jest do dzisiaj. „Co do nie użytkowania i strat generowanych przez spalarnię osadów na terenie oczyszczalni ścieków ustalono, iż spalarnia osadów pracuje zgodnie z Harmonogramem Pracy opracowanym na każdy rok przez Dyrektora Zakładu Gospodarki Ściekowej. Spalanie odbywa się głównie w okresie zimowym, gdyż w okresie wegetacji roślin osady są wykorzystywane jako nawóz odbierany przez rolników” – czytamy w uzasadnieniu odmowy wszczęcia śledztwa. Ani słowa na temat wysokości generowanych rocznie strat.
To co Ryszard Przystawko zgłosił prokuraturze, to tylko niewielka część spraw. Jako emeryt ma teraz czas i będzie je sukcesywnie opracowywał i przekazywał. Teraz opisuje sprawę kolektora „L” dla osiedla, które miało powstać na terenie byłego poligonu w Pieczewie. Była to najdroższa inwestycja w projekcie gospodarki wodno-ściekowej, na którą Wodociągi wzięły kredyt, przymuszone przez prezydenta Grzymowicza, w wysokości 150 mln zł, a dotacja z UE wyniosła 250 mln zł. Ryszard Przystawko twierdzi, że ta inwestycja jest jednym wielkim bublem. Były złe założenia projektowe (kolektor grawitacyjny ulokowano w bagnie) i wadliwe wykonanie (użyto nieodpowiednich materiałów, kolektor jest spłaszczony i przesunięty). Dlatego w 2010 roku trzech pracowników odmówiło podpisania protokołu odbioru, więc podpisał go prezes Wiesław Pancer.
„Układ olsztyński”
Czy na taki rezultat śledztwa ma wpływ finansowanie przez Wodociągi i samorząd Olsztyna remontów i sprzętu dla olsztyńskiej policji? W 2017 roku komendant miejski policji zwrócił się do PWiK o 130 tys zł na remont i wyposażenie posterunku. Prezes Pancer rozpatrzył podanie pozytywnie. Na stronie internetowej KMP Olsztyn znalazłem informację, że w 2018 roku ratusz przekazał 200.000 zł na Fundusz Wsparcia Policji przy Komendzie Wojewódzkiej Policji w Olsztynie. Pieniądze zostały przeznaczone na zakup 7 samochodów służbowych dla Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie. „To nie pierwszy raz, kiedy miasto wspiera olsztyńską jednostkę szczególnie poprzez kupno niezbędnego sprzętu. Olsztyńska komenda ze środków otrzymanych od Prezydenta Olsztyna wzbogaciła się m.in. o nowe komputery, smartfony czy psy służbowe”.
Sprawa odmowy śledztwa w sprawie Wodociągów nie jest wyjątkiem. W zasadzie od początku funkcjonowania olsztyńskiego samorządu sprawy gospodarcze dotyczące władz miasta zgłaszane do prokuratury kończą się umorzeniem. Tak było ze sprawą budowy wodociągu wzdłuż ul. Bałtyckiej, pierwszej wielkiej inwestycji Olsztyna po 1989 roku. Ówczesny przewodniczący Komisji Rewizyjnej Rady Miasta, mgr inż budownictwa z wykształcenia i zawodu Bogusław Owoc stwierdził, że na budowę wydano tyle, że rura musiała być ze złota. Okazało się, że przetarg wygrała spółka „słup” bez żadnego majątku, z którą ówczesny wiceprezydent Zb. Zysk (nie żyje) jeszcze tego samego dnia podpisał aneks do umowy, podwyższając koszt inwestycji. Następnie spółka „krzak” podzleciła wykonawstwo profesjonalnym firmom.
Biegły powołany przez prokuratora stwierdził, że koszty inwestycji może i są wysokie, ale mieszczą się w dopuszczalnych granicach i na tej podstawie postępowanie umorzono. Owoc zapłacił za wsadzanie nosa w miejskie inwestycje wstrzymaniem budowy osiedla, które prowadził jako szef firmy budowlanej, co doprowadziło do jej upadłości. Następnie wiceprezydent, później poseł Zysk oskarżył mnie za artykuł o „złotej rurze” i B. Owoca za wypowiedzi w moim artykule o zniesławienie z art. 212 kk, ale sąd je odrzucił.
Proszę porównać, jak prokuratura olsztyńska potraktowała zgłoszenie Ryszarda Przystawko, a jak sprawę dopisania przez burmistrza Dobrego Miasta do prośby urzędników o podwyżki, nazwisk zastępcy burmistrza, sekretarza, skarbnika miasta i swojego. W tej "groteskowej", zakrawającej na zemstę polityczną radnych, związanych z "totalną opozycją" prokuratura przeprowadziła drobiazgowe śledztwo, wyciągnęła na burmistrza najcięższe działa i skierowała akt oskarżenia do sądu. Właśnie odbyła się rozprawa. Można o niej przeczytać TUTAJ.
Protestujący pod olsztyńskim ratuszem 16 listopada ub. roku pracownicy Urzędu Miasta ze Związku Zawodowego SYMETRIA, grupa spółdzielców z „Jarot”, wspierani przez OPZZ, Lewicę Razem i Agrounię nazwali te powiązania rządzącej miastem od dziesiątków lat grupy powiązanej z prokuraturami i sędziami „olsztyńskim układem”. Zapowiedzieli, że chcą go rozbić w wyborach samorządowych. Wygląda to dzisiaj na „mission impossible”.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość