Gdy prezydent Piotr Grzymowicz ogłaszał zamiar usunięcia z Pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej sierpa i młota, to pomimo zaskoczenia takim ruchem było wiadomo, że chodzi o to samo co zawsze - desperackie ratowanie „szubienic”. Ale dokonanie tego w przeddzień Święta Niepodległości, z oczywistym zamiarem nawiązania do patriotycznego charakteru tej rocznicy, to zupełnie inna sprawa. Lepiej było nadal tkwić w technokratycznej skorupie „boba budowniczego” i poprzestać na wkurzaniu ludzi swoimi chorymi, tramwajowymi wizjami, niż włazić w buty ideowca. S. J. Lec pytał: „Czy można do platfusów nosić ostrogi? Można. Ale nie należy nimi dzwonić”.
Gdy do platfusów nakłada się ostrogi obrońcy sowieckiego pomnika i w tym celu robi żałosne przedstawienie - to jeszcze „można”. Ale gdy tą samą ideą obrony pomnika sowieckich „wyzwolicieli” próbuje się „dzwonić” z okazji Święta Niepodległości, to… z pewnością nie jest to już głupota.
Jest nią natomiast myślenie, że usunięcie sierpa i młota cokolwiek zmienia. Równie dobrze mógłby Piotr Grzymowicz spalić publicznie przed Ratuszem, z okazji Święta Niepodległości, swoją starą, partyjną legitymację. Brak sierpa i młota nie zmienia faktu, że on na sowieckiej fladze był, a spalenie (a nawet zjedzenie) legitymacji nie usunie nazwiska z zaszczytnej listy członków partii komunistycznej. Można o tym co najwyżej, podobnie jak o pomniku, po prostu zapomnieć.
Inny wątek tej sprawy to sam akt zniszczenia substancji obiektu, do którego ochrony i właściwego utrzymania jest prezydent miasta zobowiązany jako właściciel mienia publicznego.
Wszystkie represje jakie spotkały osoby które protestowały przeciwko istnieniu pomnika lub wojnie na Ukrainie dotyczyły naruszenia substancji pomnika (dwukrotne pomalowanie przez Wojtka Kozioła i Władka Kałudzińskiego sierpa i młota) albo braku formalnego pozwolenia na wieszanie banerów. Obecnie Zarząd Dróg, Zieleni i Transportu żąda od Wojtka Kozioła pieniędzy za rzekome porysowanie płyty przed pomnikiem przez używany do wieszania banerów wysięgnik.
Takiego mamy prezydenta. Także obrońcę Konstytucji i praworządności. Nie będę nadużywał słów, bo chyba nie ma takiej potrzeby. Wystarczy zgłoszenie do prokuratury, co zamierzam w przyszłym tygodniu uczynić.
Bogdan Bachmura
Skomentuj
Komentuj jako gość