W wiatach przystankowych w Olsztynie zawisły plakaty pt. „Inna historia Polski” zaprojektowane przez Miejski Ośrodek Kultury. Na plakacie umieszczono, na wzór kartki z kalendarza najważniejsze daty z tysiącletniej historii Polski, począwszy od 966 a skończywszy na 10 kwietnia 2010 roku. W tej sprawie zadzwoniła do mnie nauczycielka historii z Olsztyna. Była zszokowana objaśnieniem tych dat. Szczególnie daty wybuchu Powstania Warszawskiego. Dzwoniła też w tej sprawie do pracownic MOK-u, autorek plakatu.
Nim pojechałem na przystanek MPK, na stronie MOK-u przeczytałem:
"Nie ma co ukrywać: w szkole nauka historii to głównie zdobywanie wiedzy o wojnach, bitwach i wielkiej polityce. A gdyby tak inaczej? Bo na przykład 15 lipca 1410 roku… Umilcie sobie oczekiwanie na autobusy i tramwaje lekturą alternatywnego kalendarium polskich dziejów!"
Pojechałem na przystanek MPK vis a vis „Alfy” i przeczytałem pod datą 1.08.1944:
„Kolejne pokolenie gorczańskich salamander plamistych przeobrażało się z szarobrązowej postaci larwalnej w dorosłą – plamistą, stopniowo coraz bardziej jaskrawo ubarwioną. Nazwa zwierzęcia wywodzi się z języka perskiego, w którym oznacza „żyjącą w ogniu”. Dawniej wierzono, że salamandry rodzą się w płomieniach”
Do przyrody autorki nawiązały także pod datą 10 kwietnia 966 roku: „W życiu Mieszka I spore zmiany. Tymczasem jakieś 200 km dalej cis Henryk znacznie starszy od państwa polskiego spokojnie zaczynał swoją mniej więcej 240. wiosnę” oraz pod datą 29/30 listopada 1830”: „Jak co roku o tej porze tatrzańskie niedźwiedzie kończyły budowę swych gawr i przygotowywały się do zimowego snu”.
Przyznam, że trochę mnie zaskoczyło to pomieszanie porządków, świata przyrody z historią ludzi. Może autorki miały na myśli filozoficzne przesłanie: „nie było nas, był las; nie będzie nas, będzie las”, mówiące, że życie ludzkie przemija, a świat przyrody jest trwały, niezmienny? A może to nawiązanie do najnowszego trendu ideologicznego głoszącego, że skoro to człowiek, a nie zmiany klimatu czy kataklizmy, jest odpowiedzialny za wytępienie setek gatunków zwierząt, to należy dążyć do usunięcia z przyrody gatunku homo sapiens?
Do bieżących wydarzeń politycznych autorki nawiązały datą „8 marca 1000 rok”: „Tysiąc lat od spotkania Ottona i Bolesława odbyła się w Warszawie pierwsza Manifa pod hasłem „Demonstracja bez kobiet to pół demokracji”. Celem demonstracji zorganizowanej przez nieformalną inicjatywę „Porozumienie Kobiet 8 Marca” było zwrócenie uwagi na dyskryminującą kobiety politykę ówczesnego rządu”.
Oraz pod datą 10 kwietnia 2010 roku: 792. miesięcznica słynnej ucieczki Rudolfa Vrby i Alfreda Wetzlera słowackich Żydów, z obozu koncentracyjnego Auschwitz”.
Pod datą 15 lipca 1410 autorki napisały o pierwszym po wojnie meczu piłkarskim w Olsztynie, a pod datą 11 listopada 1918 dowiadujemy się, ż tego dnia "rozpoczęła pierwszy sezon przechowalnia owoców w Podgórzycach", natomiast 15 sierpnia 1920 miał miejsce cud przy Terespolskiej 34 w liczbie wyremontowanych aut…
Udałem się do siedziby MOK-u, by porozmawiać z autorkami tego pomysłu. Rozmowiałem z pracownicami Działu Animacji i Edukacji Kulturowej MOK w Olsztynie Aleksandrą Drzał-Sierocką, Moniką Rodak i Martą Guściorą.
- Jak narodziła się idea, pomysł na tę prezentację pt. INNA HISTORIA POLSKI?
Aleksandra Drzał-Sierocka: - My zawsze pracujemy w procesie, wyrzucamy z siebie różne pomysły, metodą burzy mózgów, na to co można byłoby w danym miesiącu zrobić. Potem poszukujemy rozwiązań, narzędzi i metod. A że listopad związany jest z datą 11 listopada, z Polską, polskością, historią Polski, więc poszłyśmy w tym kierunku refleksji nad historią Polski.
- I do jakich wniosków panie doszły dyskutując o historii Polski?
Aleksandra Drzał-Sierocka: - Historię Polski postrzegamy datowo, podręcznikowo, przez pryzmat wielkich bitew i wojen. Jest taki zestaw dat, które rozpoznajemy. Wyrwani o północy z głębokiego snu, jesteśmy w stanie odpowiedzieć, jakiego wydarzenia dotyczy dana data; niezależnie, czy dobrze poznaliśmy historię Polski, czy słabo. Wybrałyśmy jedenaście takich dat, bardzo ważnych z całą pewnością, przełomowych w historii Polski starszej i nowszej; takich, które uznałyśmy, że każdy bez problemu rozpoznaje. Chcemy skłonić do refleksji pokazując inne konteksty związane z tymi datami, sytuacjami, zdarzeniami arcyważnymi, które wszyscy znamy. W takiej wiacie przystankowej to może działać jak quiz. Patrzę na te daty, czy na pewno wszystkie rozpoznaję?, bo nie ma tam wprost odwołań do tego, co w pierwszym rzucie nam się z daną datą kojarzy. Chodziło nam, żeby skłonić do refleksji o tym, że poza tymi sytuacjami, toczyło się jakieś życie, np. życie w przyrodzie. Dlatego w kalendarium znalazły się opisy związane z kontekstami przyrodniczymi, ze sztuką, ze sportem, bardzo przecież ważne, kluczowe, takie trochę inne konteksty.
- Odczytuję ten pomysł, jako chęć uwolnienia się od ciężaru historii. Moja córka po katastrofie smoleńskiej napisała esej opublikowany przez Wyborczą, że dźwiga ciężki plecak załadowany przez rodziców historią, który ciąży jej jak ołów, a ona chciałaby uwolnić się od tego ciężaru i frunąć do góry niczym balonik. Po latach zmieniła zdanie, napisała książkę o historii i kłamstwach na jej temat, zaangażowała się materialnie i swoją twórczością w pomoc walczącym Ukraińcom.
Aleksandra Drzał-Sierocka: - Nie, my nie postrzegamy historii jako zniewalającej, która nas więzi. To nie są żadne złe skojarzenia. To jest po prostu wyjście poza te wydarzenia, które znamy, które mamy w głowie jako wyuczone.
Monika Rodak: Chciałyśmy dać do zrozumienia, że oprócz tych wielkich wydarzeń toczyło się też normalne życie.
- Dlaczego dany naród przywiązuje takie znaczenie do jakichś wydarzeń ze swojej historii i czyni je kanonicznymi, na przykład Amerykanie uczynili z 4 lipca takie wydarzenie?
Aleksandra Drzał-Sierocka: - To kwestia tożsamości.
- O, pada to słowo, „tożsamość”. A po co jest narodom potrzebna tożsamość? Czy gdyby Ukraińcom było obojętne np. to, że bolszewicy skazali na śmierć głodową kilka milionów Ukrainek, Ukraińców i ich dzieci, gdyby wymazali z pamięci zbiorowej, ze swojej tożsamości tę zbrodnię ludobójstwa a wpisali np. że w czasie „hołodomoru” pojawił się na Ukrainie jakiś gatunek salamandry, to czy dzisiaj Ukraińcy by walczyli z Rosją i ginęli?
Aleksandra Drzał-Sierocka: - Czy to jest niewysłowione wprost pytanie o to, czy my chcemy zamazać historię?
- Nie wiem, dociekam, tytuł jest „Inna historia Polski”, czyli jaka, alternatywna, w której bohaterem nie będzie np. Mieszko I a Marta Lempart?
Monika Rodak: Ale podałyśmy przy tych datach tylko prawdziwe zdarzenia.
- Każdy naród ze strumienia tysięcy wydarzeń wybiera tylko niektóre i uznaje, że to właśnie wydarzenie stworzyło naszą tożsamość. Np., że tożsamość Polaków stworzyło przyjęcie chrześcijaństwa z Rzymu.
Aleksandra Drzał-Sierocka: - Proszę zwrócić uwagę, że to jest jedenaście dat kluczowych w historii Polski. Przecież my nie mówimy: „chrzest Polski nie był ważny”, skoro jako jedną z dat wybrałyśmy właśnie 966 rok.
- Czytam opis 1 sierpnia 1944 rok: „Kolejne pokolenie gorczańskich salamander plamistych przeobrażało się z szarobrązowej postaci larwalnej w dorosłą – plamistą...”
Aleksandra Drzał-Sierocka: - Nie czuje pan metafory przeobrażenia? Ogień?
- Ja się utożsamiam z ofiarą warszawiaków, którzy walczyli i ginęli za wolność. Chcę, żeby ta ofiara była szanowana i pamiętana. Chciałbym, żeby składnikami naszej tożsamości narodowej były te wydarzenia z historii, które związane są z walką o wolność. Wolność jest dla mnie bardzo ważną wartością i dlatego ta ofiara warszawiaków jest dla mnie tak istotna. Wytłumaczę się teraz, dlaczego przyszedłem do pań w tej sprawie. Ja nie wiedziałem o waszej akcji. Dowiedziałem się z telefonu pani, która przedstawiła się jako nauczycielka historii z Olsztyna i powiedziała, że jest zszokowana, szczególnie właśnie opisem 1 sierpnia 1944 roku. Powiedziała, że rozmawiała z paniami na ten temat. Pojechałem na przystanek pod Alfą i mnie też to zestawienie daty 1 sierpnia z salamandrą zszokowało.
Aleksandra Drzał-Sierocka: - Odpowiem za siebie. Nie mogę odpowiadać za cudzą interpretację.
- Tylko, że nie mamy w tym momencie równych praw, bo ja nie mam środków finansowych i narzędzi, które ma pani, by takie akcje organizować i przedstawiać moją interpretację w przestrzeni miasta.
Aleksandra Drzał-Sierocka: - Bardzo mi przykro, że tak Pan to widzi, dlatego, że zrobiłyśmy pełen szacunku projekt, a z powodu jednej interpretacji jest to tak odbierane. Przy najlepszych intencjach pana, przy pisaniu artykułu i tak znajdzie się ktoś, kto przypisze panu złe intencje.
- Tak jest zawsze. Muszę takie oceny wkalkulować w swój zawód. Czy uważacie, że Polacy mają złą tożsamość, że narodowo-katolicka tożsamość jest zła, że należy ją zastąpić tożsamością feministyczną, ekologiczną? Np. w jednej ze szkół podstawowych nowa dyrektorka zorganizowała apel w rocznicę 17 września 1939 roku, napaści Związku Radzieckiego na Polskę. Nigdy przed tym w tej szkole takich rocznic nie upamiętniano. Patriotyzm poprzednia dyrektor zawęziła do dbania o środowisko przyrodnicze. Wyborcza zrobiła z nowej dyrektor "militarystkę". Pytanie, co tworzy w człowieku gen wolności, zbieranie papierków czy kultywowanie pamięci o 17 września? Co sprawia, że w godzinę próby człowiek staje w obronie wolności? Dlaczego Ukraińcy się bronią, ponoszą straszne ofiary? Nikt nie dawał im szans, gdy Rosjanie na nich napadli. Po co oni giną, mogliby się poddać? A może, gdyby narody budowały tożsamość opartą na salamandrze, nie byłoby wojen?
Aleksandra Drzał-Sierocka: - Nie mamy zbudowanej tożsamości, pana zdaniem?
- Nie, mamy tożsamość, ale może to zła tożsamość oparta na pamięci o powstaniach a nie na salamandrze?
Aleksandra Drzał-Sierocka: - Nie jestem specjalistką od Ukrainy, nie jestem kompetentna, by odpowiadać na pytanie o tożsamość ukraińską.
- Ale Ukraina, to tylko konkretny przykład, ja pytam ogólnie, co powinno kształtować tożsamość narodów? To jest bardzo ważny dyskurs, jak kształtować tożsamość, czy na pierwszym planie powinna być salamandra czy powstańcy?
Aleksandra Drzał-Sierocka: - Ale przy tej dacie salamandra nie jest na pierwszym planie. My rozszerzamy tę datę a nie zawężamy. Wyszłyśmy od tego, że ta data jest związana z patriotyzmem. Okazuje się, że ta salamandra jest taka kontrowersyjna. Przeczytam panu cały opis: „Kolejne pokolenie gorczańskich salamander plamistych przeobrażało się z szarobrązowej postaci larwalnej w dorosłą – plamistą, stopniowo coraz bardziej jaskrawo ubarwioną. Nazwa zwierzęcia wywodzi się z języka perskiego, w którym oznacza „żyjącą w ogniu”. Dawniej wierzono, że salamandry rodzą się w płomieniach”
- Proszę mi wytłumaczyć tę metaforę, bo ja jej nie łapię?
Aleksandra Drzał-Sierocka: - Gorczański PARK NARODOWY jest też częścią naszej tożsamości. To, że zwracamy uwagę na to, to nie znaczy, że negujemy coś innego. Taka sugestia, że my trywializujemy datę 1 sierpnia jest kompletnie nieuzasadniona. Jestem zaskoczona.
Monika Rodak: - Miałyśmy nadzieję, że zwrócimy uwagę mieszkańców Olsztyna na te daty, dlatego wybrałyśmy takie ważne daty z historii Polski.
- Prowokacja się udała, no bo zareagowała nauczycielka historii, która do mnie zatelefonowała i dlatego znalazłem się u pań, na zamówienie społeczne.
Monika Rodak: - Ale to nie jest prowokacja. Tu nie chodzi o to, żeby 1 sierpnia kojarzył się z salamandrami, tylko chodzi o to, żeby pokazać coś innego, co się wtedy działo. Wczoraj to ja rozmawiałam z tą panią, nauczycielką historii, która najwięcej uwag miała do opisu tej daty.
Marta Guściora: - A ilu młodych ludzi nie ma pojęcia o tej dacie? Może właśnie zwróci na nią uwagę, przez tę salamandrę, zacznie dociekać. Kiedyś prowadziłam zajęcia na temat, jak zapamiętywać daty z historii, bo z tym zawsze jest problem. Są techniki oparte na skojarzeniach. W momencie, gdy jest data, która mi nic nie mówi, czytam salamandra, Gorczański Park Narodowy i szukam w Internecie, skąd ta data. I nie znajdę pod tą datą salamandry, tylko Powstanie Warszawskie, jako datę wiodącą. Według mnie tą akcją zwracamy jeszcze mocniej uwagę na tę datę.
Aleksandra Drzał-Sierocka: Te daty są fundamentalne dla naszej tożsamości, to nie jest ich negacja czy prowokacja.
Marta Guściora: - Ja mam nadzieję, że w ten sposób dzieciaki zaczną szukać tych dat i dowiadywać się więcej na temat historii narodu.
Monika Rodak: - Inna historia Polski, czyli nieoczywista.
Marta Guściora: - Dyskutując nad projektem między sobą, przypominałyśmy sobie, co my tego dnia robiłyśmy, np., w dniu tragedii smoleńskiej 10 kwietnia 2010 roku. Jak na życiu prywatnym to wydarzenie zaważyło. Chyba na tym to polega. Co z tego, że na lekcjach historii uczą nas tych dat, wychodzimy ze szkoły i zapominamy
- No tak, nauczanie historii najnowszej Polski w szkołach to odrębny, ważny temat, maturzyści wychodzą ze szkoły. bez znajomości historii II wojny światowej. Dziękuję za rozmowę.
Po wyjściu z MOK-u zrobiłem błyskawiczną sondę na przystanku MPK przy plakacie z datami, wśród uczniów szkół średnich i studentów. Pytałem o 1 sierpnia 1944, 1 września 1939 i 10 kwietnia 2010. Połowa uczniów nie kojarzyła tych dat (głównie technika), natomiast studenci nie mieli żadnego problemu.
Rozmawiał Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość