Na sesji Rady Miasta Olsztyna, w środę 29 czerwca, dopuszczono do głosu związkowców reprezentujących pracowników ratusza, które są w sporze zbiorowym z prezydentem Piotrem Grzymowiczem. Od grudnia 2021 roku walczą o podwyżki uposażeń. Otrzymali podwyżkę od 1 stycznia 2022 roku w wysokości średnio 200 zł brutto, ale domagają się 1500 zł, gdyż - jak mówią - ich pensje nie były zmieniane od kilkunastu lat.
Wystąpienia związkowców nastąpiło po prezentacji przez prezydenta Piotra Grzymowicza „Raportu o stanie miasta za 2021 rok”.
Jako pierwszy wystąpił Krzysztof Tomasik z Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pracowników MOPS i Zespołu Żłobków Miejskich (na zdjęciu).
- Dlaczego ta grupa pracowników podległych panu prezydentowi jest tak zaniedbana i zapomniana. Dlaczego po wnioski o uwzględnienie podwyżek inflacyjnych dla naszych pracowników , które nasz związek składa co roku, nigdy nie ma przychylności. Dlaczego pan prezydent obiecuje na spotkaniach, jak w 2018 roku, że nie będzie już nas tak traktował, czyli zapominał o tych pracownikach, a jak wychodzimy, to zapewnienia idą w zapomnienie. Pracownicy są zdesperowani i utracili nadzieje i przynależne im poczucie godności pracownika samorządowego. To nie oni doprowadzili do tej sytuacji. Dlaczego w innych miastach można prowadzić perspektywiczną politykę płacową, a u nas, w Olsztynie, nie? Takie postępowanie, które jest państwa udziałem doprowadziło w 2021 roku do tego, że gmina Olsztyn znów znalazła się w grupie 100 gmin, które najniżej wynagradzają pracowników pomocy społecznej w Polsce. Ta lista nazywa się „czarną listą” i jest rokrocznie publikowana przez ministerstwo rodziny i polityki społecznej. W Polsce mamy 2500 gmin, być może jesteśmy ostatnią gminą w Polsce.
- Olsztyn z taką dumą przyjmuje nagrody i wyróżnienia, ale zapomniał o swoim pracowniku. Dlaczego najważniejszą inwestycją w tym mieście nie jest człowiek? To wielki wstyd być czerwoną latarnią w kraju, czy wy panie i panowie radni jesteście świadomi wobec jakiego problemu stoimy? Czy nie powinniście zadbać w pierwszej kolejności, by te pensje były zabezpieczone? Ludzie mają o to do was ogromny żal, że nie zabieracie w tej sprawie głosu i pozostajecie bierni. Czy chcecie być tak postrzegani, jako niemy instrument do głosowania?
- Wielokrotnie pytaliśmy na spotkaniach z prezydentem, ile razy na komisji budżetu zgłaszano wniosek o podniesienie uposażeń pracownikom? Ludzie nie zasłużyli na takie traktowanie. Oprócz bardzo niskich płac ogranicza się też środki na funkcjonowanie jednostek i nie wspiera się pracowników. Przestało funkcjonować nawet tzw dobre słowo. Pan prezydent nie skorzystał z prośby o spotkanie z pracownikami, pan prezydent nie zna swoich pracowników, przykłady mógłbym mnożyć.
- Posłużę się przykładem schroniska dla bezdomnych i noclegowni. Kilka lat prosiliśmy, żeby pracowników ze względu na zagrożenie objąć szczepieniami, od 2 lat nic, w zeszłym roku związek z własnych środków zapłacił za szczepienie przeciw pneumokokom, dość drogim.
- Mówi się, że uprawiamy demagogię, gdy mówimy, że to co nam zaproponowano, to ochłap w porównaniu ze 100% podwyżek wynagrodzeń na najwyższych stanowiskach w ratuszu. Demagogią jest to, że pracownicy od lat słyszą, że na nic nie ma pieniędzy, bo budżet jest w złym stanie. Słyszymy teraz, że wieloletnich zaniedbań nie da się od razu naprawić. Pytamy pana prezydenta 200 zł średnio i co dalej w przyszłych latach? Słyszymy – nic.
- Panie i panowie radni nie bądźcie bierni, nie pozwólcie, aby w waszych głowach powstawała zgoda na myśl, że to co teraz proponujecie pracownikom jest sprawiedliwe i załatwia sprawę Zajrzyjcie w swoje sumienia i zróbcie coś, żebyśmy nie musieli wstydzić się za swoje pensje i za Olsztyn. Przywróćcie pracownikom wiarę i godność
Następnie swoje stanowisko zaprezentowała Jadwiga Matuć z zespołu żłobków miejskich.
— Z pozoru wydaje się, że w Raporcie o stanie Miasta Olsztyna, że sytuacja w żłobkach to sielanka. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna — zwróciła uwagę Jadwiga Matuć. - Cztery żłobki są miejskie z 384 dziećmi tj. ponad 30% wszystkich dzieci w żłobkach. Mamy bardzo mało żłobków miejskich, a chętnych jest wielokrotnie więcej niż miejsc. Rokrocznie na utrzymanie żłobków jest mniej pieniędzy, oszczędza się na wszystkim, środkach czystości, papierze toaletowym, ręcznikach, o pomocach dydaktycznych nie wspomnę, bo od lat nie mamy na to środków. A remonty? W moim żłobku nie było całościowego remontu od 1990 roku. Są połowiczne. Od prezydenta tylko słyszymy: nie ma pieniędzy na wasze podwyżki.
(dalej transmisja on line sesji uległa zerwaniu).
Ostatnia wystąpiła Ewa Wyka, przewodnicząca związku zawodowego "Symetria".
— Jak zamierzacie realizować własne zadania? Jak chcecie osiągać wzrost, jeśli nie dbacie o ludzi, którzy te zadania świadczą? Jakość usług zależy od wiedzy i kwalifikacji pracowników. Niech to wybrzmi jeszcze raz: każdy jest specjalistą na swoim stanowisku (z takimi kartkami przyszli związkowcy na dzisiejszą sesję -red). To nasze hasło — mówiła Ewa Wyka.
Przypomnijmy, iż w maju 2022 roku o sytuacji płacowej w olsztyńskim Ratuszu i w podległych mu instytucjach takich jak MOPS, Żłobki Miejskie i DPS Kombatant, z mównicy sejmowej na posiedzeniu Sejmu mówiły posłanki Partii Razem.
Wystąpienie posłanki Magdaleny Biejat z Razem.
„"Pani Marszałek, Wysoka Izbo!
Nie ma chyba w demokratycznym państwie nic bardziej obrzydliwego niż traktowanie wspólnego dobra jak prywatnego folwarku. Nie ma nic bardziej sprzecznego z praworządnością niż urzędnik lub włodarz, który nie wykonuje prawomocnych wyroków sądów, bo woli dbać przede wszystkim o siebie i o swój portfel.
To budzi i zawsze powinno budzić nasze oburzenie. Oburzenie, które staje się zarzewiem słusznego buntu, walki o godność, o uczciwość i o nasze wspólne dobro.
Jeśli chcemy wspólnego państwa, dobrych usług publicznych, to musimy dbać o ludzi, którzy te usługi świadczą, o szeregowych urzędników i pracowników instytucji publicznych.
To od nich zależy to, jak żyje nam się w naszych lokalnych społecznościach, jak sprawnie załatwiamy codzienne sprawy. Dlatego dziś jednoczymy się w oburzeniu i determinacji ze strajkującymi związkowcami, pracowniczkami i pracownikami samorządu Olsztyna, którzy starają się przywrócić w swoim mieście elementarną przyzwoitość, transparentność i praworządność.
Jeszcze w grudniu ub.r. roku włodarze Olsztyna podnieśli swoje pensje o 100%. Obecnie radni zarabiają po 3399 zł, a prezydent Piotr Grzymowicz niemal 20 tys. zł. To jest więcej niż prezydent Warszawy! Pensje wiceprezydentów wzrosły o 5 tys. zł, a sekretarza miasta o blisko 4 tys. zł. Tymczasem pracownicy olsztyńskiego samorządu od 13 lat nie uzyskali istotnych podwyżek.
Trudno bowiem nazwać podwyżką korektę płac wynikającą z podniesienia płacy minimalnej. Pracownicy ratusza, pracownicy żłobków, MOPS-u i DPS-u zarabiają nędznie”.
Fragment wystąpienia posłanki Pauliny Matysiak, członkini Zarządu Krajowego Partii Razem:
"Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Pracownice i pracownicy Urzędu Miasta Olsztyna, miejskiego ośrodka pomocy społecznej, zespołu żłobków i domu pomocy społecznej połączyli swoje siły w walce o godne wynagrodzenia za swoją ciężką i ofiarną pracę. Niestety nie jest to odosobniona historia na mapie dzisiejszej Polski, a wręcz historia, która pokazuje pewien trend. Włodarze miast chwalą się i dumnie prezentują owoce miejskich inwestycji: odnowione drogi, odremontowane budynki użyteczności publicznej, miejskie parki, skwery i obiekty sportowe. Wszystko ma być ładne, nowoczesne i europejskie. W tym samym czasie pracownice i pracownicy urzędów miejskich, ludzie zatrudnieni w miejskiej oświacie, opiece i kulturze otrzymują skromne wynagrodzenia, które trzeba niekiedy podnosić tylko dlatego, żeby ich wysokość nie spadła poniżej minimalnego wynagrodzenia, jak to miało miejsce w 2018 r. w olsztyńskim ratuszu. Z takimi praktykami trzeba skończyć. Całym sercem wspieram osoby protestujące dziś przeciwko władzom miejskim Olsztyna, które odmawiają zatrudnianym przez siebie ludziom uczciwej pensji. Nie ma zgody na to, aby nowoczesność i europejskość polskich miast była tylko fasadą, za którą kryją się mizerne pensje i oszczędności na usługach publicznych, szczególnie w zakresie opieki nad najmłodszymi i najbardziej potrzebującymi. Nie ma zgody na to, aby władze miejskie odmawiały związkowcom dostępu do informacji o wynagrodzeniach czy zbywały ich uzasadnione żądania skandalicznie niskimi podwyżkami.
Na początku czerwca ulicami Olsztyna zaczął jeździć billboard Związku Zawodowego"Symetria", który informował, iż prezydenta Olsztyna Piotr Grzymowicz zarabia ponad 20 tys. zł i jest to więcej od prezydenta Warszawy.
Prezydent odpowiedział Oświadczeniem:
„Proste porównywanie wynagrodzenia prezydenta i pracowników jest zabiegiem demagogicznym. Warto też zwrócić uwagę, że podwyżkę prezydentowi Miasta przyznaje Rada Miasta (a nie on sam sobie), a sama podwyżka to obciążenie dla budżetu miasta rzędu 100 tysięcy złotych. Dodać tez należy, że kilka lat temu, decyzją rządzących, wynagrodzenia włodarzy zostały znacznie obniżone i dopiero decyzja Sejmu z końca ubiegłego roku pozwoliła na nowe regulacje.
Wpływ na wysokość wynagrodzenia zawsze ma również zakres odpowiedzialności. Odpowiedzialność pracownika, o ile nie doszło do przestępstwa, zamyka się w skutkach decyzji, jakie podejmuje na swoim stanowisku pracy, ale odpowiedzialność prezydenta miasta obejmuje całość budżetu gminy, czyli w naszym przypadku ponad 1,5 miliarda złotych. Średnie wynagrodzenie pracownika (bez kierownictwa Urzędu Miasta) wynosi 4 650 zł i patrząc na zakres obowiązków w odniesieniu do obowiązków prezydenta wydaje się relacją akceptowalną”.
Na początku czerwca w ratuszu powstał kolejny Związek Zawodowy SPECJALIŚCI, zrzeszający kadrę kierowniczą ratusza. Prezesem tego związku został Dyrektor Biura Promocji i Turystyki, Krzysztof Otoliński.
- Będziemy walczyć o podwyżki - komentuje prezes Związku Zawodowego "Specjaliści" Krzysztof Otoliński. – Zgadzamy się tu z innymi związkami, że kwoty proponowane są za niskie. Chcemy też by głos kadry kierowniczej, fachowców, specjalistów, również wybrzmiał.
Związek Zawodowy "Specjaliści" chce podwyżek, ale według nich powinny być bardziej "proporcjonalne".
- Chcemy by podział był bardziej sprawiedliwy. Żeby podwyżki były za pracę, a nie takie bardziej socjalne - dodaje Otoliński.
Szeregowa pracownica na Facebooku Zw Zaw SYMETRIA skomentowała słowa prezesa Otolińskiego:
„Pan prezes uznał ostatnie podwyżki jako socjal dla tych, którzy nie są „godni” być w jego związku. Symetria wykorzystując okazję postanowiła w pierwszej kolejności poprawić warunki tych najniżej uposażonych, którzy przez lata byli niedoceniani finansowo. Tych, którzy nie mogli liczyć na awanse i podwyżki choć sumiennie wykonywali swoją pracę. Zdaniem prezesa Krzysztof Otoliński kadra kierownicza została pokrzywdzona, a podwyżki powinny być za pracę….. My, malutcy podinspektorzy i inspektorzy widać nie pracujemy. Jesteśmy gorszym sortem. Ja osobiście czuję się znieważona i dotknięta tymi słowami, tym bardziej, że od miesięcy pracuję mając zwiększony zakres obowiązków i 3610 brutto podstawy. Dlatego mam podstawowe pytanie
Panie prezesie, gdzie Pan i Panu podobni byli przez te wszystkie lata kiedy trzeba było walczyć o swoich pracowników? Gdzie byliście kiedy związki w 2019 rozpoczęły walkę o pracowników? Gdzie byliście gdy wychodziliśmy na ulice walczyć o godne życie? Dopiero gdy dostaliście za mało obraziliście się i stwierdziliście, że trzeba coś zrobić! Wychodzi z Was pazerność i kompletny brak szacunku dla tych wszystkich ludzi, którzy pracują na sukcesy poszczególnych wydziałów. Gdzie wtedy byliście?????? Zostawiliście swoich pracowników samych w tej walce. / Karolina”
Również w czerwcu została zwolniona z pracy urzędniczka, członkini Związku Zawodowego SYMETRIA. Związkowcy uważają, że był to odwet za jej udział w akcjach protestacyjnych związku. W tej sprawie związkowcy zwołali konferencję prasową 23 czerwca pod ratuszem, podczas której radca prawny Marcin Kotowski reprezentujący Związek Zawodowy Symetria poinformował:
- "W maju tego roku została zwolniona pracująca w olsztyńskim ratuszu kobieta odpowiedzialna m. in. za kwestie związane ze zgromadzeniami publicznymi. Jak wiadomo Związki takie zgromadzenia również organizowały w ramach akcji protestacyjnych. Była doświadczonym pracownikiem, która w Urzędzie Miasta Olsztyna pracowała od 2007 roku. Pracownica ta jest członkiem związku zawodowego i brała czynny udział w akcjach protestacyjnych. Uważamy, iż jej zwolnienie jest represją związaną z jej zaangażowaniem w spór zbiorowy. W imieniu tej Pani złożyłem odwołanie do sądu pracy. Związki Zawodowe apelują aby nie stosować podobnych praktyk i przywrócić tę Panią do pracy!"
Do zarzutów związkowców ustosunkował się prezydent Piotr Grzymowicz:
Prezydent stwierdził, iż informacja, iż pracownicy placówek socjalnych zarabiają najniżej w Polsce są nieprawdziwe. Średnia wynagrodzenie pracowników ratusza wynosi 4689 zł brutto - stwierdził.
- Nasze realne możliwości to 350 złotych brutto podwyżki na każdego pracownika od stycznia br. i dalsze 250 zł podwyżki do lipca. Oznacza to, że od połowy roku łączna podwyżka wyniesie już 600 zł brutto. Podwyżki łącznie obejmą 3 000 osób zatrudnionych zarówno w ratuszu, jak i w jednostkach podległych, więc oznacza to wzrost kosztów w przyszłorocznym budżecie o 25 milionów złotych.
Prezydent Grzymowicz zdementował też informację, iż pracownica została zwolniona z powodu udziału w akcji protestacyjnej
- Ta kwestia zostanie wyjaśniona. Były podstawy do zwolnienia, są dokumenty. Mówi się, że nie widać końca sporu zbiorowego, szef olsztyńskiego OPZZ Jarosław Szunejko mówi, że nie ma dialogu i nasilają się represje. Jakie represje, wobec kogo? Jesteśmy w trakcie dialogu. Został wyznaczony mediator, czekamy na podanie przez mediatora terminu spotkania ze związkowcami.
(sa)
Skomentuj
Komentuj jako gość